Nie jesteś zalogowany na forum.
-Rozkaz!
*Wsunął się do włazu i usiadł za kierownicą. Odpalił silnik i wrzucił bieg, czołg ruszył z kopyta piaskową groblą.*
-Generale, przejedziemy w poprzek poligonu, szybciej dostaniemy się na Plac Apelowy!
*Mocno skręcił w lewo i wjechał w wąską drogę przez sosnowy las, po drodze Tygrys połamał kilka grubych sosen jakby to były zapałki, w pewnym momencie wyjechał wprost na tor do docierania pojazdów wojskowych.*
-Zaraz będziemy na miejscu, widać nawet na asfalcie ślady palonych gum przez auto kaprala Wafu gdy tu jeździł. Jakbyśmy zrobili to samo Tygrysem to asfalt byłby zdarty do gołej ziemi!
*Dodał gazu na prostej i wrzucił trzeci bieg, wskazówka prędkościomierza osiągnęła niemal maksymalną prędkość Tygrysa czyli 40 km/h. Zjechał z pętli i żwirową drogą zbliżał się do zabudowań jednostki, po chwili minęli budynki, po czym z impetem wjechali na plac apelowy ustawiając się prawą burtą do osłupiałych żołnierzy.*
-W PRAWO ZWROT!!!!
*Wcisnął hamulce po czym skręcił maksymalnie kierownicą w lewo i dodał gazu do oporu. Tygrys wydał ogłuszający ryk dwunastu cylindrów i obrócił się w miejscu ustawiając na wprost oddziału. Ustawił biegi na pozycji neutralnej i wyłączył silnik. Obserwował zaskoczonych i zdezorientowanych podwładnych.*
-Ale numer, totalnie ich zatkało Generale! Chodźmy, trzeba się pokazać....
*Otwarł właz kierowcy i zwinnie wyskoczył na pancerz , na głowie nadal miał hełmofon. Zeskoczył na ziemię i z dumą patrzył przed siebie na żołnierzy, czekał aż Generał wyjdzie z wieży.*
Ostatnio edytowany przez Mazuer (2012-04-06 18:36)
Offline
*Wyszedł z czołgu i stanął obok Kapitana*
-Oddział Baczność! Właśnie wróciliśmy z testu. Mieliście dużo czasu na musztrę więc aby nie zwlekać, pokażcie czego się nauczyliście! *Oparł się o pancerz czołgu i czekał na prezentację*
Offline
*Lwa rozbolał łeb, zachwiał się kilka razy i upadł na ziemię uderzając mocno łbem*
Offline
*Podbiegł do Kaprala i podniósł go na łapach.*
-Wafu!!! Odezwijcie się, szybko! Podajcie wodę!
*Jeden z żołnierzy podał manierkę z wodą. Wylał na pysk kaprala całą zawartość manierki. Zaczął go lekko klepać po pysku łapą.*
-Kapralu Wafu!!!Ocknijcie się!!!!
Offline
*Leżał oszołomiony nie wiedząc co się dzieje*
Offline
-Oby to nie z powodu wcześniejszego wypisania ze szpitala. *sprawdza czy rana na głowie się nie otworzyła*
Offline
* Żołnierz samodzielnie usiadł i patrzył zdezorientowany na wszystkich. Widząc to wstał i patrzył jak Generał ogląda łeb Wafu.*
-Co to teraz było? Kapralu wyglądaliście jakby ktoś was zdzielił czym ciężkim albo coś w podobny deseń....dziwne. Generale! Chyba trzeba odesłać Kaprala na badania do lazaretu, tam go obejrzą!
Offline
No nie, Wafu, żyj!
*Szturcha go.*
Offline
-Hmm... Głowa jest cała. Kapralu słyszycie mnie? Halo! *maca łapą przed oczami. żołnierz mruknął coś*
Offline
- Eh.......
*Wstał powoli*
- Co się stało ?
Offline
*patrzy się na całą sytuację z rozweseloną miną*
-No Wafu..wybacz że to powiem...ale nie popisałeś się.
Offline
*Otrzepuje się z kurzu*
- Co masz na myśli ?
Offline
-Nic nic...miałeś pokazać jak cię w Marines uczyli musztry..no klapa.
Offline
No przynajmniej żyje.
*Idzie po gazę.*
Offline
-A więc przez cały dzień nie nauczyliście się musztry?! *patrzy groźnie*
Offline
*Opuszcza łeb*
- To... no ten.... bo Ja...eh...
*Smutny patrzy w ziemię*
Offline
*wyszedł przed Wafu*
-Panie generale ..to moja wina.. zagadałem Kaprala Wafu i nie odbył szkolenia musztry *spojrzał przed siebie nie śledząc wzrokiem po Generale*
Offline
- Nie... to moja wina Shu... muszę ponieść konsekwencję moich czynów...
Offline
*szturchnął Wafu w plecy i powiedział po cichu*
-Nie...chcę chociaż raz za coś odpłacić...bo wiele razy pomogłeś więc teraz ja za to odpowiem *ostanie słowa specjalnie głośno powiedział aby generał usłyszał*
Offline
- Daj spokój... to przeze mnie to wszystko...
Offline
-Siedź cicho...przynajmniej tyle mogę zrobić...bo inaczej Generał mnie za bójkę zamknie w celi.
Offline
- Shu... Panie generale niech pan mnie ukarze i wie że Shu nie miał z tym nic wspólnego...
*Powiedział głośno*
Offline
-Ty ....a nawet nie dasz sobie pomóc...Kapralku. *powiedział z pogardą*
Offline
- Nie lubię jak ktoś odpowiada za to co Ja zrobiłem źle...
Offline
-Więc dobrze...kapralku...niech tak będzie .
Offline
- Tak....
*Odsuwa się kawałek od Shu i nadal patrzy w ziemię*
Offline
*spojrzał na niego ze zdenerwowaniem i lekko podcina mu łapę*
-Kapral...uważnie patrz na ziemię.
Offline
*Wywraca się i upada pyskiem na beton*
- Au....
*Wstaje powoli i otrzepuje się z kurzu*
Offline
*stawia go na łapy i pomaga mu usunąć kurz*
-A nie mówiłem kapralku..uważaj.
Offline
- Zostaw mnie...
*Poszedł w stronę koszar*
Offline