Nie jesteś zalogowany na forum.
*Otwarł oczy, splunął na podłogę skrzepem krwi. Spojrzał na Generała.*
-Żyję, żyję....tylko nic nie pamiętam po tej eksplozji na łodzi, tylko coś jakby przez mgłę...lwy...rozmowy...
*Nabrał powietrza, ze zdziwieniem stwierdził, że wykonano zabieg zszycia przestrzelonego płuca, miał na sobie nowe bandaże.*
-Generale....to wszystko jest dziwne, po co by nas miel zamiar leczyć? Poluzuję Panu ten wyciąg, na którym Pan wisi!
*Zdrową łapą pokręcił korbką aby obniżyć wiszącego Generała. Kiedy Dowódca znalazł się już w normalnej pozycji do celi szpitalnej wszedł oficer z dwoma żołnierzami.*
-Buenos dias Seniores General Maciek e Capitano Mazuer....witajcie w naszych włościach....nazywam się Pułkownik Ramirez!
*Kapitan poderwał się z łóżka, jednak lufy karabinów szybko ostudziły jego zapał.*
-Czego od nas chcecie?
R: Nie ma pośpiechu, najpierw was wykurujemy....do eksperymentów potrzebni są zdrowi żołnierze!
-Eksperymenty....NIGDY!
*Rzucił się z pięściami na Pułkownika, jednak cios kolbą karabinu w głowę spowodował utratę przytomności Kapitana.*
R: Przykujcie go do łóżka, pilnować ich przez całą dobę.....
*Ramirez podszedł do zabandażowanego Generała.*
-Za tydzień rozpoczynamy próby nowej broni.....będziecie ochotnikami, zobaczymy jak teraz Generał Maciek i Kapitan Mazuer sobie poradzą!!!! Skończy się wasze mieszanie w nie swoje sprawy!!!
*Na te słowa uderzył Generała w twarz i wyszedł. Wartownicy wyszli z celi i zamknęli ją za sobą. Kapitan obudził się.*
-Ammm.....mój łeb.....Generale!!!! Musimy stąd zwiewać!!!! Cholera wie co oni z nami zrobią!!!
//Znikam, do 27 lipca jestem na urlopie bez komputera. Rozwińcie dalej akcję, tylko żebym był w miarę jednym kawałku
.//
Offline
*obudził się w swoim pokoju* Matko... Mój łeb... *rozejrzał się dookoła* To chyba nie jest nasz lazaret. *podszedł do zakratowanego okna* Kolumbijczycy. Nieciekawie... *podchodzi do drzwi i próbuje je otworzyć* Zamknięte... Na taką ewentualność mam przygotowane... *zaczyna szukać po kieszeniach i wyciąga z niego wytrych* Jest... Nie zabrali go. *wkłada go do dziurki od klucza i delikatnie kręci w prawo i lewo po czym mocno szarpie* Ha! Otwarte... Broń mi zabrali ale może... *podchodzi do łóżka i wyrywa jedną nogę* Lepszy rydz niż nic. *powoli wychyla się i rozgląda sie dookoła* Czysto. Trzeba znaleźć generała i kapitana... jeśli w ogóle tu są.
Offline
*Podjeżdża pod starą stocznię i dokręca tłumik do karabinu*
- Dyskrecja przede wszystkim...
*Wchodzi do środka i bezszelestnie załatwia dwóch ochroniarzy*
- To było proste...
*Podąża śladami krwi na podłodze*
Offline
//dobra, załóżmy, że była to łódź //
*płynie do bazy, po czym bierze swój minigun , kilka małych granatów i rusza do obcej bazy.*
-Muszę znaleźć dowództwo *mruknęła*
Offline
*Oswobodził się z więzów i zdjął sznury z nóg*
-Niech to. Wiedziałem, że to tak się skończy. Ramirez, miał gnić w więzieniu, ale nie... Musieli go wypuścić.
*Splunął na ziemię*
-Nie mam zamiaru być testerem.
*Przeszukuje swoje oporządzenie, jednak prócz zestawu do szycia i sztyletu (schowanego w bucie) nic więcej nie miał*
-Spróbujmy tym.
*wyciąga igłę z zestawu, wygina końcówkę i kręcąc tym w zamku kajdanek, uwalnia rękę Kapitana*
-Musimy coś wymyślić, aby przyszedł tu wartownik. Kapitanie kiedy wejdzie tu strażnik.
*podaje sztylet*
-Wiecie co robić. Jeżeli nam się poszczęści to zgarniemy i karabin, i pistolet.
Strażnik1-Ej ciszej tam. *słychać splunięcie*
Strażnik2-Zaraz nimi się zajmę! *tym razem słychać, jak strażnik wyciąga nóż*
-*szeptem*Kapitanie, za drzwi!
*Kapitan natychmiast stanął przy drzwiach i dał sygnał gotowości*
-Ej, ćwoki co tak sterczycie jak dwa pacany co? *uśmiecha się szyderczo*
Strażnik1-Zamkn...
Strażnik2-Zaraz go uciszę! *ktoś z całej siły otworzył zamek i kopnięciem otworzył drzwi. Szczęście, że Kapitan stanął po drugiej stronie*
Strażnik2-Pożegnaj się z językiem kolego.
*idzie powoli w stronę Generała, a za nim Strażnik1*
-To był wasz błąd!
*w tym momencie Kapitan chwycił Strażnika1 za głowę i silnie ciął przez gardło. Strażnik2 zdążył się tylko odwrócić. Natychmiast Generał chwycił go za gardło i zabrał mu finkę*
-Rzeczy!
S2-Niet!
-RZECZY! *przykłada nóż do Gardła*
-Niet, rozstrzelają!
*Nie zdążył krzyknąć. Generał jednym ruchem skręcił kark straznikowi2*
K-Generale *podaje colta Magnum*
-Dzięki Kapitanie, a to chyba wasze *podaje TT z kaburą i trzema magazynkami*
-Mamy coś jeszcze?
K-Cztery magazynki do magnum, kalendarz i... Kompletne dwa umundurowania wroga.
-Ja mam jeszcze rzutki, mapę... o i cygara z zapalniczką! *uśmiecha się. Następnie przeciąga zwłoki strażnika dalej od drzwi*
-Pół minuty na przebranie...
//CDN//
Ostatnio edytowany przez Maciek (2012-07-17 09:01)
Offline
*przechadzał się korytarzami, gdy niedaleko przeszedł strażnik schował się do schowka na miotły, gdy wróg przechodził obok zdzielił go z całej siły pałką po łbie* Mam cię ptaszku. *schylił się i wziął jego pistolet* Co to za model? Sigpro. No proszę, Kolumbijczycy używają niemieckich spluw. *wyciąga magazynek i sprawdza naboje. 9 mm parabellum. Bardzo dobrze. Nie powinno być kłopotu ze znalezieniem naboi. *przeszukał kieszenie strażnika i zabrał dwa dodatkowe magazynki a jego samego zaciągnął do schowka* Dobra... Rozejrzę się jeszcze trochę i spróbuję znaleźć pozostałych.
Offline
*jedzie małym jeepem d bazy wroga.Penelopa jest ubrana w barwy wroga, aby mogła się przekraść*
Offline
*Usłyszał odgłosy kroków i oddał w to miejsce kilka strzałów. Gdy dobiegł na miejsce zobaczył Maru któremu jego naboje przeleciały nad łbem*
Offline
*schylił się w ostatniej chwili i wycelował w Wafu* Stój bo... Pan porucznik? *opuścił broń*
Offline
*Wychodzą*
-Kapitanie?
K-Czysto, którędy idziemy?
-W prawo. Jak kogoś spotkamy. Kapitanie, nie zostawiamy śladów.
*Idą, przebrani w mundury wroga*
K-Generale, proponuję poszukać radia.
-Oni nie będą mieli naszej częstotliwości.
K-Generale, słyszałem coś.
*schyla się*
-Powoli...
*Rzuca się na St.Szer. Nie poznał go. Dopiero, kiedy już trzymał go za szyję...*
-St.Szeregowy?! Żyjecie! Świetnie!
*Pomaga mu wstać, wtedy podchodzi Kapitan wraz z Porucznikiem*
-Porucznik?! Co pan tutaj robi? Z resztą. Słuchajcie, trzeba odnaleźć Majora Stevensona.
K-Cisza, strażnik!
*wszyscy wskoczyli w krzaki. Strażnik już miał przejść obok, jednak Porucznik chwycił go za klatkę i przystawił nóż*
-Nie! Dajcie go tu!
*Porucznik kopnął strażnika, zabrał mu pistolet maszynowy MP5 i zrzucił go na ziemię. Teraz trzymał go Kapitan*
K-Gdzie są nasze rzeczy!
Strażnik- Niet! Nie Powiem!
*trzask w głowę*
-Teraz ja zapytam.
*Generał wziął wrogiego strażnika i mocno go kopnął po brzuchu*
-Gadaj!
S-Niet!
*kolejny cios, tym razem w nogę. Aż kość pękła*
S-Rozstrzelają jak powiem!
-MÓW!
*Chwyta złamaną nogę*
-*przez ból* Budynek B2, obok jest wasz kolega. A!
*Kapitan zamknął usta wrogowi*
K-To co z nim?
-A to!
*Generał potężnym uderzeniem w głowę, ogłuszył Strażnika, zabrał umundurowanie, potem związał i zakneblował*
-St.Szer. Przebierzcie się!
*podaje mundur*
-Poruczniku, wy wyjdziecie na drogę i złapiecie jakiś pojazd. Śpieszcie się!
*Porucznik odchodzi*
-Kapitanie, St.Szer. idziemy!
//CDN//
//Wafu, złap jeepa Nessie904//
Offline
*Wchodzi do schowka i ubiera barwy swojej bazy, po czym biegnie z minigunem przez bazę wroga, jakimś cudem niestrzeżoną.Nagle widzi 2 strażników, obezwładnia ich.Gdy tak idzie, znów widzi jakieś lwy i już chce strzelać, gdy...*
-Kapitan?Generał?Wreszcie, chodźcie, mam Jeepa!
Ostatnio edytowany przez nessie904 (2012-07-18 19:30)
Offline
*Otwarła oczy... siedziała pod murem jakiejś bazy.Przeczytała tabliczkę "Baza wojskowa oddziału (jakaś nazwa) w Kolumbii". Niepewnie weszła do środka z Mauserem na ramieniu. Po przejściu paru kroków zauważyła Maru.*
Maru? Co ty tu robisz?
Offline
-Ech...Wsiadacie?!*wskakuje do Jeepa*
-Jak się nie pospieszymy, nakryją nas!
Offline
//Jestem już //.
*Wsiada do jeepa.*
-Ruszamy, budynek B2...to tamten...zajedziemy od tyłu.
*Wskazał łapą szary piętrowy budynek.*
-Z mapy pamiętam, że jest tam zbrojownia....zajrzymy tam...ale na razie po cichutku.....
*Przeciągnął rzutką po łapie, uśmiechnął się.*
-Ramirez się zdziwi.A! Pamiętajcie....nie brać jeńców! Generale! Możemy ruszać!
Offline
*włącza silnik, gdy wszyscy są już w Jeepie, jedzie pod budynek*
-To tu...
Offline
*Wskazał palcem wartownika przy tylnych drzwiach, był obrócony tyłem i palił papierosa.*
-Ten jest mój!
*Zeskoczył z wozu i bezszelestnie przesunął się wzdłuż muru. Podbiegł od tyłu do lwa, w łapie błysnęła rzutka. Przeciągnął ostrze po szyi wartownika który stęknął. Osunął ciało na ziemię. Zabrał mu pistolet maszynowy MP5. Dał znaki, że teren czysty.*
-Wchodzimy do środka.
*Wszedł do wnętrza, korytarz był pusty, na ścianie wisiał plan budynku.*
-Panie Generale! Mamy prezent od Ramireza!
*Wskazał łapą na planie pomieszczenie na parterze oznaczone jako zbrojownia.*
-Idziemy, zabierzemy im parę zabawek...a potem.....
*Wymownie spojrzał na gabinet na piętrze oznaczony napisem EL COMMENDANTE.*
-Chodźmy, trzeba tu posprzątać!
*Ruszył wzdłuż korytarza.*
Offline
*trzymając miniguna, podążą za Mauzerem*
-Mam złe przeczucia...*pod ich nogi przyturlał się granat usypiający*
-Zatkać nosy!*przykłada do nosa chustkę*
Offline
*Złapał granat i wrzucił go do zbrojowni.*
-ZAMKNĄĆ DRZWI!!!!
*Huk wewnątrz, po chwili odgłosy kaszlu wewnątrz.*
-Zaczekamy...dwie minuty wystarczą....
*Z MP5 w łapie czekał.*
Offline
-A wiec przeczucie mnie nie myliło...*odwraca się błyskawicznie, i strzela w wrogiego żołnierza stojącego za Mauzerem i celującego w niego*
-Uważajcie!*zza ściany wychodzi kilku innych*
Offline
//Nareszcie //
*Chcąc odzyskać cenne przedmioty osobiste, podszedł do najbliższych drzwi i silnym kopnięciem otworzył je. Trafił idealnie. W środku znalazł swój ulubiony p99 w kaburze udowej oraz pepeszę kapitana*
-Kapitanie! *podaje pepeszę*
-Wreszcie! *wyciąga i przeładowuje swój pistolet*
*Patrzy na mapę*
-Nessie, weźcie jeepa i czekajcie tutaj, za murem. Kapitanie, rozliczymy się z naszym El Komando... zapewniając mu piękny pokaz fajerwerków. Cicho!
*słychać kroki i śmiechy*
-Po cichu!
Offline
*biegnie do jeepa przy okazji strzelając do wrogów.Wsiada i czeka, przy tym także strzelając do wrogów *
Offline
*Przytaknął głową. Przeładował pepeszę i lekko wychylił się zza rogu. To byli ci sami wartownicy którzy walnęli go w łeb w jego celi szpitalnej. Jeden miał jego karabin SVD a na pasie kaburę z tetetką.*
-Idą.....odzyskam resztę sprzętu. Generale! Zgasimy światło i ich tu zwabimy.
*Gdy kroki się zbliżały, nacisnął kontakt, żarówka zamigała i zgasła.*
Strażnik 1: Mario...znowu ta cholerna żarówka....idź ją zmienić!
Strażnik 2: Czemu ja? Teraz twoja kolej....
S 1: Mam dłuższy staż i mi też się nie chce!
S 2: Wal się!
S 1: Coś ty powiedział?
*Zaczęli się bić, wpadli do ciemnego pomieszczenia.*
-TERAZ!!!!!
*Zdzielił kolbą od pepeszy jednego wartownika, drugim zajął się Generał. Odebrał swój SVD i TT.*
-Tęskniłyście? Ja też!
*Założył kaburę na pas, SVD przewiesił przez ramię.*
-Ruszajmy, Ramirez nie może uciec!
*Odciągnął zamek od pepeszy, upewnił się, ze jest załadowana.*
Offline
*Sierpowym zapewnił drugiemu strażnikowi kilkugodzinny sen*
-Gotowy! *zabiera trzy granaty strażnikom*
*Idze za Kapitanem*
//Maru, żyjesz?//
Offline
*Cały czas ostrzeliwuje wrogów*
-Kurczę...Naboje mi się kończą...*zmienia broń na wiatrówkę*
-To powinno wystarczyć...*wyjmuje spod wiedzeń pudełko naboi, przeładowuje miniguna*
-Na razie wiatrówka!
Offline
*przeszedł po jednej płytce i poczuł coś dziwnego, podważył płytkę i jego oczom ukazała się ukryta zbrojownia* Panie generale, o naboje nie musimy już się martwić.
//Znikam z forum na parę tygodni więc wymyślcie co zrobić ze mną //
Offline
//Zaraz coś wymyślimy .//
-Maru! Za tym budynkiem jakieś 500 metrów jest skład paliwa.....o tutaj!
*Wskazał na zdobycznej mapce czarny kwadrat.*
-Za pięć minut rozwalcie to wszystko w cholerę, to powinno wystarczyć!
*Podał Maru z odkrytej zbrojowni granat przeciwpancerny powiązany drutem z trzema kilogramami plastiku.*
-Znajdźcie główny zbiornik z benzyną, jest największy. Obok jest park samochodowy, macie pół minuty opóźnienia, także zwiewajcie szybko jakimś wozem. Wracacie o własnych silach do naszej bazy, tam się spotkamy. Powodzenia!
*Spojrzał wymownie na Maru i położył łapę na jego ramieniu.*
-Pamiętajcie, pół minuty!
*Patrzył na znikającego za rogiem korytarza żołnierza.*
-Panie Generale! Czekamy aż skład wyleci w powietrze, to powinno wywabić resztę żołnierzy Ramireza. Potem złożymy mu wizytę!
Offline
-A po wizycie kilka naszych granatów zwiedzi ich zbrojownię.
//Nie będzie mnie do soboty. Kapitanie, wy dowodzicie mną //
Offline
//Rozkaz Generale!!!! //
*Odczekali jakieś pięć minut. Nagle nastąpiła potężna eksplozja, światło w budynku przygasło. Wszędzie rozległy się dzwonki i syreny alarmowe.*
-Schowajmy się w tej wnęce Generale!
*Ukryli się w mroku, słyszeli tupot i przekleństwa po hiszpańsku, rosyjsku i wielu innych językach. Następne eksplozje wstrząsały budynkiem.*
G: Ten Maru to dał im popalić! Ok, możemy ruszać do Ramireza!
*Ruszyli korytarzem do klatki schodowej, Generał biegł na przedzie, za nim Kapitan. Wtem z bocznego korytarza wybiegło trzech najemników.*
-JA TO ZAŁATWIĘ GENERALE!!!
*Kapitan rzucił odbezpieczony drugi granat p-panc, posłał też serię z pepeszy. Wbiegli na schody. Potężna eksplozja zniszczyła i zawaliła dolną część klatki schodowej.*
G: GAZEM!!!!Ramirez będzie próbował teraz uciec, już wie że tu jesteśmy!
*Kapitan spojrzał na rumowisko, znów nastąpiła eksplozja paliwa.*
-Ale bajzel...ten skład to mi przypomina jak alianci trafili w nasz pod El-Alamein.....
*Mruknął, zmienił magazynek pepeszy i ruszył schodami za Dowódcą.*
Ostatnio edytowany przez Mazuer (2012-07-31 18:26)
Offline
//Wróciłem //
*Biegł po schodach, czyścił drogę z przeciwników swoim p99*
-Uwaga! *pod nogi Generała wtoczył się granat dymny*
-Wstrzymać oddech! *zaciągnął powietrze i w tym momencie rozpylił się środek chemiczny z granatu. Generał gestem ręki nakazał biec korytarzem dalej*
Offline
*Również wstrzymał oddech. Biegli do końca korytarza, dwóch wartowników spod drzwi rzuciło się w ich kierunku.*
-Sami chcieliście!!!
*Puścił długą serię z pepeszy. wartownicy zamienili się w sita.*
-Generale! Chyba jesteśmy na miejscu.
*Wskazał dymiąca lufą pepeszy drzwi z tabliczką COMMENDANTE.*
Offline