Nie jesteś zalogowany na forum.
*otwiera jedno oko.* Sami, aż tak bardzo chcesz przeszkodzić mi w relaksie...?
Offline
Oj dobra, dobra *uśmiechnęła się przepraszająco do lwicy*
Offline
*rozciąga się i przypadkowo wysunęła przypadkowo pazury na Sam.*
Offline
*chichocze cicho*
- Jesteście wprost wspaniałe! *mówi szczerze*
Offline
nagle przychodzi z taszcząc za sobą zakrwawioną zebrę. Mogę przeszkodzić- chce się dołączyć jestem tu nowa . przyniosłam prezent kładzie przed łapami lwów świeżą zebrę
Offline
- Jasne, pewnie, że możesz się dołączyć.
*podchodzi do nowej, wystawia łapkę*
- Kam jestem.
Offline
*Cicho syknęła gdy pazury Kory "uderzyły" o jej łapy. Posłała jej chytry uśmiech. Odwróciła się i nagle zerwała widząc nowego lwa, jednak po chwili podeszła do lwiczki uśmiechnięta* Witam
Offline
*Przekręciła się i leniwie ruszyła ku nowej.* Cześć...
Offline
*podrapała się za uchem.* Cóż dużo nowych ostatnio
Offline
*Usmiechnęła się do Kory złośliwie* Racja...
Offline
*Nie zauważa rosnącego małego kaktusa * Ał! *patrzy na obolałą łapę* Tego nie było w planie...
Offline
- Kora, a to źle, że jest nas coraz więcej? *patrzy na lwicę*
Offline
Ależ nie, to bardzo dobrze. *podskakuje trzymając się za łapę * Tak tylko mówię... Hump, mógłbyś wyciągnąć mi tą igłę?
Offline
*skrzywiła się widząc tkwiącą w łapie Kory zadrę*
Offline
Hhhhh.. *patrzy z irytacją na igłę.* Wytępić te zielska.
Offline
- Ale... ale jak chcesz to zrobić?
Offline
*Patrzy z politowaniem na Kam* Mam swoje sposoby.
Offline
- Zaczynam się chyba bać *mówi, wlepiając w Korę swoje wielkie ślepia*
Offline
*Zachichotała chytrze i sama wyrwała sobie igłę.* AUĆ!
Offline
*wzdrygnęła się nieco*
- Racja, ałć...
Offline
*patrzy z pewną ciekawością na igłę* yeah... -_-
Offline
Ci nic tylko żrą. *ogląda jak Hump podkrada się do zebry.* Ech...
Offline
- Taaa, to te geny... *stwierdza, rzucając się w pogoń za motylem, warcząc przy tym głośno xD *
Offline
*przekręca oczami. Rusza dumnie przez sawannę*
Offline
Znudzona lwica rozgląda się w poszukiwaniu czegokolwiek interesującego, lecz wszystko wydaje się być takie jednolite.. Chwilę potem zza kępy pobliskiej trawy wyłania się dik-dik. Bez chwili namysłu rusza w pogoń za chwilowa zabawką.
Offline
*motyl siada na skale, Kam rzuca się na niego. Przygniata go do ziemi, po czym puszcza, owad odlatuje slalomem. *
Offline
*Znudzona spojrzała na palące słońce. Położyła się pod niewielkim krzakiem i zasnęła*
Offline
*powoli podeszła do Kam i odciągnęła ją lekko łapą*
-Uważaj na siebie *spojrzała na córkę znacząco*
Offline
*spojrzała z uśmiechem na Lori*
- Spokojnie, mamo. Jestem ostrożna *uśmeichnęła się szeroko*
Offline
*usmiechnęła się i spojrzała na córkę trochę zatroskanym wzrokiem*
-Uważaj na siebie *powiedziała cicho i puściła ją. Przeniosła wzrok na Humphrey'a*
-To twoja wina *usmiechnęła się szeroko*
Offline