Nie jesteś zalogowany na forum.
Witam w fioletowo-różowo-niebiesko-zielono-czerwonym lesie!
Możesz znaleźć tu małe oczko wodne, dużo drzew, krzewów i kwiatów, ale uważaj - niektóre są trujące!
Offline
-Co planują? Najprawdopodobniej chcą nas zabić. *Wathara wciągnęła powietrze, po czym mówiła dalej.*
-No więc zróbmy to tak- Ty *Popatrzyła na Itha* Będziesz schowany razem z Sherokiem i Nemare pomiędzy drzewami. Ja zacznę rozmowę. Jeśli dojdzie do walki, a oni będą mocno uzbrojeni, uciekacie. A jeżeli będą słabsi- możecie zaatakować. Wszystko jasne?
Offline
*Nemare popatrzyła na niewiele większego od niej smoka, po czym przytuliła się do puszystego ogonu Itha i położyła się. Ziewnęła, lecz po chwili na jej nosie usiadł ten sam świetlik, którego próbowała złapać. Położyła się na plecach, a mała istotka wzniosła się w powietrze. Mała Nocna Furia zaczęła przebierać łapkami w powietrzu, próbując złapać świetlika, który i tak po chwili odleciał gdzieś w głąb lasu. Kiedy usłyszała słowa Wath, przekrzywiła lekko głowę, nadal leżąc na ziemi do góry nogami. Czuła nadchodzącą katastrofę.*
Ostatnio edytowany przez Carissime (2014-08-20 09:21)
Offline
*Słuchał uważnie słów smoczycy i bez wahania odrzekł.*
-Wszystko jasne. To kiedy zaczynamy? Nie mogę się doczekać, by skopać zadki łowcom smoków.
*Chciał podlecieć wyżej, by móc ocenić sytuację z widoku Wathary, jednak coś siedziało mu na ogonie. Odwrócił się i ujrzał Nemare wtulającą się w jego ogon. Przewrócił lekko oczami i pociągnął mocniej ogon, by wyciągnąć go spod Nocnej Furii. Ta jednak była cięższa, niż się mu wcześniej zdawało i cały wysiłek poszedł na marne. Usiadł zawiedziony i patrzył na Nemare, jakby chciał ściągnąć ją wzrokiem.
Tymczasem Sherok zasnął pod drzewem, jednak obudził go liść, który spadł z drzewa prosto na jego nos. Smok kichnął i znów potrząsnął głową, jednocześnie odwracając się w kierunku reszty. Podszedł do nich i wzleciał w powietrze. Słyszał słowa Wath i był gotowy na schowanie się w gałęziach razem z Nemare i Ithem.*
Offline
-Najpierw łowcy muszą tu dotrzeć. *Wathara popatrzyła na smoki.*
-Można by iść na zwiady... Ale to zbyt niebezpieczne.
Offline
*Szybko zeszła z ogona Itha, patrząc tym samym przepraszającym wzrokiem na smoka. Bała się, że Ith jej coś zrobi za to, że siedziała na jego ogonie i szybko podbiegła do Sheroka, po czym schowała się za jego łapami. Po chwili usłyszała słowa Wathary i podbiegła do niej jakby chciała powiedzieć: "Ja mogę iść. Jestem mała, do tego mam czarne ubarwienie. Nie zauważą mnie.".*
Ostatnio edytowany przez Carissime (2014-08-20 09:35)
Offline
*Ith uśmiechnął się pod nosem, słysząc słowo "zwiady".*
-Ja mógłbym pójść. Jestem niewielki, zwinny, potrafię szybko latać, a poza tym spójrzcie tylko na to.
*Po krótkiej chwili ciemniejsze plamy na jego ciele rozszerzyły się, pokrywając całe jego ciało. Był teraz prawie niewidoczny w trawie, a w liściach nie byłoby go widać wcale. Spojrzał na Watharę pytająco, czekając na jej reakcję.
Sherok siedział, obserwując z zaciekawieniem Itha. Kryształ na jego obroży zaczął świecić się jasno, dlatego Sherok mógłby być łatwo wypatrzony, gdyby poszedł na zwiady. Odwrócił się w kierunku Nemare, jednak ta była już koło Wathary. Domyślił się, że Nemare chciałaby iść na zwiady, jednak nie mógł do tego dopuścić. Była jeszcze za mała, nie potrafiła dobrze latać, dlatego to byłoby bardzo niebezpieczne. Sherok warknął, wołając ją do siebie.*
Offline
*Nemare odwróciła się i zaczęła powoli iść w kierunku Sheroka. W połowie drogi poczuła głód i przystanęła. Nadstawiła uszy i odwróciła się w kierunku jeziora. Najpierw szła powoli, jednak po chwili zaczęła biec i wskoczyła do wody. Pod wodą zaczęła się rozglądać i szukać ryby, którą mogłaby złowić. Dostrzegła niewiele mniejszą od niej rybę i zaczęła ją gonić, używając swojego ogona, żeby przyśpieszyć. Kiedy zbliżyła się do niej wystarczająco blisko, złapała ją zębami za ogon, po czym wynurzyła się i położyła rybę na ziemi. Nemare zaczęła ją jeść.*
Offline
*Wathara popatrzyła na Itha.*
-No, nieźle. Ale jesteś pewny, że chcesz iść? Możesz zginąć. Nie wiemy, jaką bronią dysponują łowcy.
Offline
-Mogę zginąć, to prawda. Ale lubię ryzyko, dlatego z chęcią polecę.
*Rozłożył skrzydła i czekał na odpowiedź Wathary. Wierzył w swoje umiejętności, dlatego koniecznie chciał lecieć.
Sherok podszedł do Nemare i obwąchał rybę, którą jadła. Potem odszedł z powrotem i usiadł koło Wathary, czekając na jej polecenia.*
Offline
*Odepchnął manierkę i spojrzał na lwa, nie okazując żadnych emocji *
-Nie musisz o mnie wiedzieć niczego i nie ma tu znaczenia czy jesteś moim towarzyszem, wrogiem czy nieznajomym. Nie jestem zabójcą, łowcą ani arystokratą... Ale dla Ciebie mogę być kimkolwiek, to i tak nieistotne.
*Wlał wodę do żelaznego garnka, rozstawił podporę na której zawiesił kocioł i oczekiwał aż się zagotuje. Kiedy tak się stało, wyciągnął tobołek umocowany u pasa i rozłożył go na ziemi obok, ukazując różnorodne składniki*
Ostatnio edytowany przez Dagor (2014-08-20 10:55)
Offline
*Zjadła pół ryby. Drugą część przysunęła do Sheroka. Popatrzyła na Itha, a później na Wath. Podeszła do jeziora i napiła się, po czym wróciła obok Sheroka, wygodnie się ułożyła i zamknęła oczy.*
Offline
-Jeśli chcesz- możesz lecieć. Ale... Możesz też oszczędzać siły na walkę. *Wath wypuściła z nozdrzy dym.*
Offline
*Sherok zjadł połowę ryby, którą zostawiła mu Nemare. Uśmiechnął się do niej, gdy położyła się koło niego. Owinął ogon wokół Nemare i obserwował Itha.
Ith tymczasem skinął głową na słowa cytrynowej smoczycy i uśmiechnął się chytrze.*
-Wystarczy mi sił, o to się nie martw.
*Wzbił się w powietrze i poleciał w kierunku drzew. Ciemniejszy kolor skóry skutecznie go maskował wśród liści, więc smok mógł spokojnie lecieć między gałęziami i wypatrywać łowców smoków. Dokładnie badał węchem powietrze, by wyczuć ich zapach. Po jakimś czasie poczuł delikatny zapach i szybko znalazł kierunek, w którym powinien się udać. Zwinnie omijał gałęzie, by nie robić hałasu. Parę razy zatrzymywał się, by dokładniej określić położenie łowców. Po kilkunastu minutach dotarł do miejsca, w którym bardzo dokładnie było czuć zapach łowców. Usiadł na gałęzi i nasłuchiwał. Po chwili spostrzegł światło.
Chyba rozpalili ogień, więc pewnie się tu zatrzymują. Mamy więc czas na rozplanowanie akcji. pomyślał i bezszelestnie przemknął na inne drzewo. Starał się wybierać takie, które nie stało tuż przy łowcach, ale z którego jednocześnie można było cokolwiek zobaczyć. Zauważył kocioł przymocowany nad ogniem i był ciekaw, czy łowcy smoków gotują coś do jedzenia, czy może przygotowują truciznę. Przyglądał się dwóm łowcom, gdyż nie zauważył nikogo innego. Może gdzieś się schowali? Cicho wskoczył na wyższą gałąź, mając nadzieję na pozostanie niezauważonym.
Offline
*Słuchał planu smoczycy. Nie chciał wojny, gdyż wciąż nie miał pewności, czy rzeczywiście powinien pomóc smokom, jednocześnie szkodząc lwom. Miał jednak nadzieję, że obejdzie się bez większej bitwy. Popatrzył na wszystkie smoki i posmutniał.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
-Powinniśmy coś zjeść... *Zwrócił swój wzrok w stronę lasu, dokładnie się mu przyglądając*
*Lew zabrał roślinę pokrytą cierniami i wrzucił do kotła, po czym dolał do wywaru niego szkarłatną miksturę zabraną ze swych komnat, a następnie dorzucił kilka smoczych łusek. Już po chwili płyn zaczął zmieniać się w ciemno czerwony obłok dymu i zaczął szybować w stronę lasu*
-To bardzo zmyślna mikstura, do której składniki niezwykle trudno pozyskać. Doskonale lokalizuje każdy organiczny cel, który określa się ostatnim składnikiem. Opary mieszają się z wdychanym powietrzem, dostając się tym sposobem do organizmu swej ofiary. Następnie skraplają się i przenikają do żył, roznosząc się po całym organizmie wraz z krwią. Objawy z początku są słabe. Trucizna powoduje kłopoty z wzrokiem, koncentracją... Jednak z czasem zaczyna się nasilać, oczywiście nie powoduje śmierci. W dużym natężeniu może sparaliżować mięśnie, uniemożliwiając jakikolwiek ruch, ale częściej kończy się na zawrotach głowy. Po jakimś czasie zwyczajnie się ulatnia i zasięg Jej działania jest raczej mizerny, ale nie przyszliśmy wytępić całej populacji. To tylko środek ochronny, gdyby gad chciał nas napaść w nocy. Do rana zniknie...
Offline
*Wathara nerwowo machała ogonem. Smoczyca zastanawiała się, czy Ithowi nic nie jest. Poza tym myślała o nadchodzącej bitwie... Bo gadzina podejrzewała, że łowcy nie będą chcieli porozmawiać z nimi po dobroci.*
Offline
*Spojrzał na Watharę i zobaczył, że nerwowo macha ogonem. Postanowił coś powiedzieć, aby spróbować ją trochę uspokoić.* - Będzie dobrze. Trzeba w to wierzyć.
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
*Siedział na gałęzi i obserwował łowców smoków. Zauważył, że płyn zamienił się w czerwony obłok dymu, a jeden z łowców przemówił. Ith słuchał jego słów z narastającym przerażeniem, jednak gdy usłyszał, że mikstura nie zabija smoków, lekko odetchnął. Musiał jednak wrócić do Wathary i ostrzec ją, by nie zbliżała się do miejsca pobytu łowców. Obłok dymu znalazł się tuż koło niego i niewielka jego część dostała się do nozdrzy Itha razem z powietrzem. Smok wzleciał w powietrze, by wrócić do Wathary, jednak już po chwili obecność trucizny w jego ciele dała mu się we znaki. Miał problem z omijaniem drzew, więc wzleciał ponad las. Mimo to wciąż nie mógł się skoncentrować i dużo czasu zajęło mu odnalezienie drogi powrotnej. Gdy już tam dotarł, wylądował na ziemi i zamierzał od razu ostrzec smoczycę.*
-Łowcy smoków zatrzymali się na obrzeżach lasu i tam planują atak. Nie zbliżajcie się tam, przygotowali truciznę na smoki. - złapał się za głowę, gdyż już czuł zawroty. Usiadł na ziemi i kontynuował. -Musimy dobrze zaplanować atak. Trucizna nie zabija smoków, ale może poważnie przeszkodzić w walce. - przymknął oczy i potrząsnął głową.
*Miał nadzieję, że objawy trucizny zdążą przejść zanim rozpocznie się walka. Inaczej Ithowi ciężko będzie pomóc Watharze. Smok poprawił chustkę zawiązaną na łapie, a plamy na jego ciele wróciły do swojego pierwotnego rozmiaru. Ith spojrzał kątem oka na FireLiona, wzniósł się w powietrze i usiadł Watharze na głowie, po czym szepnął do niej.*
-A on jest z nami? Bo jest lwem, tak jak tamci łowcy. Nie sądzisz, że może być szpiegiem? - zmierzył wzrokiem lwa.
*Tymczasem Sherok dalej siedział koło Wathary, co jakiś czas pomrukując i machając ogonem. Czekał dalej na polecenia Wathary. Cieszył się, że Ith wrócił cały i zdrowy, jednak widział, że nie czuje się zbyt dobrze. Wolał mu nie przeszkadzać, bo jak wiadomo, chory lub ranny smok to niebezpieczny smok.*
Offline
-Ufam mu, ale... *Spojrzała na lwa.*
-Może jednak warto będzie zwiększyć środki ostrożności. *Mruknęła smoczyca. *
-Widzę, że jesteś pod wpływem tej trucizny... *Gadzina rozejrzała się.*
-Hmh... Założę się, że rosną tutaj jakieś rośliny, z których można sporządzić antidotum.
Offline
*Schował manierkę i spojrzał na to, co robi lew. Przyglądał mu się przez chwilę po czym ponownie wyjął notatnik usilnie coś w nim zapisując.*
Offline
*Wathara starała sobie przypomnieć, jakie rośliny pomagały na takie trucizny. W końcu coś sobie przypomniała, zdjęła Itha z głowy i poszła w las. Smoczyca po jakimś czasie wróciła z kilkoma roślinkami.*
-Powinno złagodzić skutki zatrucia.
Offline
*Wylądował znów na ziemi, potrząsając głową. Zawroty poważnie dawały mu się we znaki, jednak nie chciał, by wszyscy się nim zamartwiali.*
-Jeden z tych łowców mówił, że składniki do stworzenia trucizny są bardzo rzadkie, więc stworzenie odtrutki najpewniej również będzie trudne. Mogę się mylić, nie znam się na tych wszystkich chwastach. - przy ostatnim zdaniu warknął, jednak było to spowodowane zawrotami głowy.
*Położył się na ziemi i przykrył głowę łapami. Jeśli zaraz mi to nie przejdzie, nie wiem co ze sobą zrobię. pomyślał, jęcząc. Po chwili jednak uświadomił sobie, że może w ten sposób zbytnio zwracać na siebie uwagę, więc zaraz podniósł głowę i spojrzał pytająco na Watharę.*
-To co teraz? Zamierzasz szykować tą zasadzkę?
*Popatrzył znów na Watharę. Trzymała jakieś rośliny. Ith wziął je od niej i położył koło siebie.*
-Jesteś pewna, że to jest są te rośliny, o których mówiłaś? Nie wyglądają jak lekarstwo. - przyjrzał się roślinom z niepewnością.
//Chyba miało być "są". ~FL//
Ostatnio edytowany przez FireLion (2014-08-20 14:41)
Offline
-Czekaj. *Wathara wzięła jakiś kamień i zaczęła mieszać zioła.*
-Jak już mówiłam- nie będzie to odtrutka, mieszanka tylko złagodzi zawroty głowy i odrobinę poprawi koncentrację. Mimo wszystko powinno to pomóc. *Roślinki na kamieniu "zmieniły się" w zieloną papkę.*
-Co do zasadzki... Tak, zamierzam ją szykować. *Smoczyca dała każdemu trochę papki, po czym kontynuowała.(
-Ith i Nocne Furie- będziecie siedzieć na drzewach. Fire- ty schowasz się za tamtym głazem, a ja będę z nimi rozmawiać. Jeżeli łowcy będą skłonni do rozmów, czekacie. Jak zacznie się bitwa, musicie ocenić, jak potężna mają broń. Jeśli zaatakują, a będą naprawdę dobrze uzbrojeni, macie uciekać i zawiadomić kogoś o tym, co się tu stało. Do negocjacji lub walki możecie się włączyć tylko wtedy, gdy będziecie mieli pewność, że jesteście w miarę bezpieczni i macie choć minimalną przewagę. Wszystko jasne?
Ostatnio edytowany przez Wathara (2014-08-20 14:40)
Offline
-Nie mam pojęcia co zapisujesz w tym notatniku, ale jeśli którakolwiek z frakcji ma zamiar zaatakować miasto a ty jesteś ich szpiegiem, znajdę Cię nawet w odmętach piekielnych...
*Ponownie dolał wody do kotła i zaczął warzyć kolejną miksturę*
-Muszę się lepiej przygotować na wypadek komplikacji z traktatem pokojowym. Więc jeśli chcesz się na coś przydać, Drogi towarzyszu, przynieś mi więcej wody z jeziora...
Offline
*Przestał pisać i spojrzał na lwa spokojnym, zimnym wzrokiem.*
-Grożenie mi jest równie idiotyczne, jak uważanie mnie za sługę. *Spojrzał na kocioł lwa i uśmiechnął się.* -Zabawą w kucharza wojny nie wygrasz, czy jak to tam nazywasz "negocjacji pokojowych". Jeżeli sprawia Ci to taką radość idź sobie po tą wodę, ja nie będę Cię zatrzymywał. *Wrócił do pisania.*
Offline
-Dla mnie wszystko jasne. - odpowiedział szybko Ith i znów niepewnie spojrzał na papkę, którą przygotowała mu Wath.
*Sherok nastawił uszu i podniósł się gwałtownie, co miało znaczyć, że również rozumie. Lekko ruszył Nemare ogonem, żeby się obudziła, a sam podszedł do Wathary.
Ith zjadł wreszcie lekarstwo i musiał przyznać smoczycy rację. Naprawdę zadziałało, nie czuł już tak mocnych zawrotów głowy.*
-A co jeśli zaatakują z ukrycia, tak jak my zamierzamy? A nawet jeśli nie zrobią tego, to jeśli będą zbyt silni, mamy uciekać. A co z tobą?
Offline
-Nie bawię się w kucharza i nie prowadzę wojny. Zdaje się, że ciągle zapominasz dlaczego jeszcze dychasz. Jeśli chcesz zginąć, dalej, idź w las jak ostatnio. Nie przeżyjesz dnia z takim nastawieniem i temperamentem... To nie Twój kraj, tutaj zasady się zmieniają.
*Wyciągnął z pod płaszcza niepozornie wyglądającą kulkę nie większą od żołędzia i pokazał Ją lwu*
-Widzisz to? Jedna jest w stanie spowodować mały pożar, który łatwo kontrolować jeśli wie się jak. Jeśliby rozpuścić kilka z nich w silnie skoncentrowanej smoczej krwi, można by było stworzyć broń zdolną spalić cały te las, bez większej nadziei na jego ugaszenie. Myślisz, że kim ja jestem? Bezbronnym głupcem?...
Ostatnio edytowany przez Dagor (2014-08-20 16:13)
Offline
*Mała smoczyca słyszała słowa Wathary, gdyż nie spała, lecz leżała. Mruknęła, co miało znaczyć, że wszystko zrozumiała. Podeszła do Sheroka i usiadła obok. Popatrzyła na Itha i przekrzywiła lekko głowę.*
Offline
-Co ze mną? *Wathara przez chwilę nic nie mówiła.*
-...Zatrzymam ich. Nie wiem, jak to się potoczy... Ale pamiętajcie- cokolwiek się stanie, macie uciekać.
Offline
*Spojrzał na niepozornie wyglądającą kuleczkę i zwrócił się do lwa.*
-Jak tam uważasz, nie będę Cię wyprowadzał z błędu.
*Powiedziawszy to ułożył się na boku, plecami do owego lwa i nie odzywał się więcej.*
Offline