Nie jesteś zalogowany na forum.
Witam w fioletowo-różowo-niebiesko-zielono-czerwonym lesie!
Możesz znaleźć tu małe oczko wodne, dużo drzew, krzewów i kwiatów, ale uważaj - niektóre są trujące!
Offline
*Wszedł do środka i zauważył od razu pewien brud na ziemi. Było tam wilgotno i niezbyt przyjemnie. Po ziemi walały się jakieś dokumenty i rozrzucone ubranie, jednak nie zwracał na to uwagi. Było diabelsko ciemno.*
-Rozejrzyjcie się uważnie, może coś ciekawego tu znajdziemy.
Offline
*Saphira rozglądała się po całym pomieszczeniu, ale nic nie znalazła. Szukała dalej.*
Offline
*Mania weszła i położyła łapę na jakimś dokumencie. Podniosła go i pobiegła do Warmika.*
- Sprawdzisz to?
Offline
*Rozglądając się szedł spokojnie z lekkim uśmiechem, gdy podeszła do niego Mania został wyrwany z przemyśleń.*
-Słucham... a tak tak pokaż mi go. Nie, to nic wartościowego, zwykła instrukcja.
*Po czym poszedł na drugi koniec ładowni.*
Offline
*Przyszedł chwilę później i niedokładnie wiedział o co chodzi. Przyjrzał się dziwnemu ustrojstwu które jakby się poruszyło. Metalowa machina w takim miejscu była czymś, niezwykłym. Obchodził machinę, aż zauważył właz przypominający wejście i usłyszał rozmowę dobiegającą z jej wnętrza. Wyciągnął sztylet i bardzo powoli "wpełzł" do środka*
-Ahh...To Wy.
*Schował nóż i spojrzał na Warmika, lekko zdziwiony tym całym..."czymś"*
-Cóż to za kupa złomu?
Offline
*Smoczyca mruknęła coś pod nosem. Zaczynała się zastanawiać, czy po prostu stąd nie wyjść i nie pójść majstrować przy jakichś gratach. Może są tu inne maszyny? Nawet, jeśli nie, to coś znajdzie.*
-...Co co robimy teraz?
Offline
*Mania zaczęła się przechadzać po maszynie, aż w końcu się potknęła o karton. Z kartonu wyleciało kilka zakurzonych zeszytów.*
*Ekhe ekhe* - Ciekawe co w nich jest...
Offline
*Dało się słyszeć zgrzyt zamykanego włazu. Zapadła ciemność, właz był zamknięty na specjalny klucz.*
Offline
*Przerażona Mania skuliła się.*
- Co jest?
Offline
-No cuudnie. *Poprawił sobie grzywę jednym ruchem łapy. Nie lubił ciasnych pomieszczeń, nie miał wtedy możliwości swobodnego poruszania się. Próbował wyostrzyć swój wzrok, jako że bardzo często przebywał w totalnej ciemności, jednak pełno dźwigni, pokręteł, rur i kto wie czego jeszcze, stanowiły spore zagrożenie bez dobrej widoczności*
-Waaar, wiesz co robisz?
Ostatnio edytowany przez Dagor (2013-12-14 21:44)
Offline
*Dało się słyszeć śmiech, po czym pomieszczenie rozjaśniło się zamocowanymi na suficie lampami. Na drugim końcu pomieszczenia stał on, z potężnym karabinem maszynowym, naładowanym ostrą amunicją. Zgrzytnął zamek karabinu.*
-Oczywiście, że wiem co robię towarzyszu, zawsze wiedziałem. Tylko nie wiedziałem, że uda mi się trafić na takich naiwnych głupców. Łapki do góry towarzysze.
*Zaśmiał się głośniej*
-Od początku łykaliście moje bajki o tym, jak to jej brat wysyła wielkiego wojownika po to, by zlikwidował jego siostrę, morderczynię. Nawet nie znam tego gada i nie chcę znać, a całe wydarzenie w lesie owszem, nie było iluzją, te koto-smoki czy jak się to diabelstwo zwie nie mają takiego daru. No, ale tak czy inaczej, w końcu mam was w swoich rękach. I niech nie przyjdzie wam nic głupiego do głowy, helikopter jest otoczony, wyjście stąd jest równoważne śmierci. Hah, zabawne, śmieszne były odgłosy tych wieśniaków gdy konali, ohh jak śmieszne. *Zaśmiał się złowrogo*
Offline
*Spojrzał na wyposażenie wewnętrzne, a następnie na lwa przy karabinie maszynowy. "Broń maszynowa, no cudnie"-burknął pod nosem. Prawdę mówiąc nie spodziewał się takiego obrotu akcji, ale życie już nie raz go zadziwiło, a to nie będzie ostatni raz. Potrząsnął łbem i niemal odruchowo chciał sięgnąć po broń, ale w tym wypadku byłoby to nader głupie. Warunki mu nie sprzyjały. Spojrzał pogardliwym wzrokiem na Warmika*
-Ciekawie to zaplanowałeś, ale Twoja konstrukcja pełna jest wszelki przewodów hydraulicznych i gazowych i raczej wątpię, iż zamierzasz w nas strzelać z tej swojej broni o ogromnym rozrzucie.
*Wskazał na kilka z rur, o które nieomal zahaczył głową*
-Czyżbym się mylił?
Offline
*Uśmiechnął się ironicznie do Dagora*
-Oczywiście, że się nie mylisz, towarzyszu. Jednak weź pod uwagę fakt, że zabicie mnie również oznacza dla was śmierć.
*Roześmiał się ponownie, już któryś raz z kolei*
Ostatnio edytowany przez Fantlk (2013-12-15 11:43)
Offline
*Saphira znalazła jakiś dokument. Jakieś zdjęcie i napis "POSZUKIWANY, żywy lub martwy".* - Warmik, powinieneś to zobaczyć... To Astutia... *Saphira zaczęła cytować fragment tekstu.* - ,,Poszukiwana za spalenie 20 wiosek..." *Podała dokument Warmikowi.*
Offline
-Nie mam zamiaru Cię zabijać, nigdy nie miałem. Jednak to nie wyjaśnia faktu, po co nas tu sprowadziłeś... *Oględziny nie ukazały mu żadnej luki w osłonie "okrętu" bojowego, był wykonany niezwykle dbale o ogóły, ale wystające ze wszystkich stron kable nie robiły dobrego wrażenia. Zwrócił również uwagę na wcześniejsze słowa ich oprawcy, głoszące : "...helikopter jest otoczony". To ustrojstwo miałoby niby latać? Spodziewał się, że to kolejny blef jako, iż na zewnątrz jeszcze chwilę temu nie było nikogo. Co wskazywało na to, że otoczeni być nie mogli. Następnie zwrócił uwagę na koto-smoka, do którego najwyraźniej nie doszło jeszcze to co się stało, ale cóż...Nic się nie da zrobić*
-Jak już wcześniej wspomniałeś, to Ty spaliłeś wioskę i zmarnowałeś sporo naszego czasu. Teraz zamknąłeś się z nami w niejakiej pułapce i oczekujesz, że rzucimy się na Ciebie w akcie desperacji, żebyś mógł wyciągnąć asa z rękawa? Męczą mnie Twoje gierki...
Ostatnio edytowany przez Dagor (2013-12-14 23:35)
Offline
*Uśmiech zszedł lekko z jego twarzy, dając miejsce poważnej minie*
-Dobrze zatem, zagrajmy w otwarte karty. Kiedy zniszczyłem to durne miasto musiałem wracać do swojego obozu, jednak niestety ten cholerny las miał jakieś dziwaczne substancje które z tych drzew wylatują do powietrza. Przez to mój środek transportu oszalał i musiałem lądować awaryjnie. Obóz jest na drugim krańcu lasu, a przeprawa piechotą jest szalenie niebezpieczna, więc potrzebowałbym pomocy w dotarciu tam. Jednak niewielkie tereny, są tutaj bezpieczne. Wtedy właśnie dotarłem do miejsca, w którym znalazłem tą lwicę *spojrzał wymownie na Manię* obserwowałem ją przez kilka dni, a gdy byłem już gotowy, postanowiłem przebrać się po cywilnemu i wyjść do was. Jednak z tych krzaków, dostrzegłem tego koto-smoka, więc upiekłem dwie pieczenie na jednym ogniu. Wystarczyło tylko fałszywie zaatakować lwicę, udawać, że jest chroniona i oskarżyć tą bestię o zniszczenie tego miasta. Tak to mniej więcej wygląda.
Offline
-Ciekawe. Cóż... Spalona wioska właściwie mnie nie obchodzi, podobnie jak owa koto-smoczyca. Dla mnie to i tak bez znaczenia... Co teraz zamierzasz? *Przemówił nieco bardziej charyzmatycznym głosem, jakby zainteresowany kontynuacją historii, jakakolwiek by ona była*
Offline
*Usiadł, ciągle mierząc do tej gromady*
-Pójdziecie ze mną i z moim oddziałem do obozu, znacie drogę, to nic takiego dla was. W obozie zostaniecie przesłuchani, a następnie możecie sobie iść gdzie chcecie. Zależy mi tylko na tym koto-smoku, reszta jest nie ważna. Przydałby mi się taki oficer jak ty, nawet bardzo. Szkoda, że trzymasz z nimi.
Ostatnio edytowany przez Fantlk (2013-12-15 11:44)
Offline
*Parsknął przytłumionym śmiechem. Nie miał zamiaru bawić się w wojnę, ani tańczyć jak ktoś mu zagra, a to zapewne te chwalebne czyny oficera, o którym Warmik wspomniał. Nie chciał wtrącać się w spory, które nie dotyczą jego osoby, ani też nie wpływają negatywnie na przyszłe zdarzenia. Póki co, wolał zgadzać się na warunki, jak mu się zdawało, jakiegoś generała, któremu władza odłączyła kilka kabelków w mózgu. Jednak wszystko w swoim czasie*
-Nie jestem stroną tego konfliktu, ani też nie mam zamiaru do żadnej z nich dołączyć... Jednak przesłuchania są całkowicie niekonieczne. Zabierz to koto-smoczysko, a resztę wypuść. Oni i tak nie posiadają żadnych ważnych informacji...
//Poprawiłam drobny błąd. ~Water//
Ostatnio edytowany przez Waterkill (2013-12-15 13:52)
Offline
*Zirytowało go parsknięcie śmiechem Dagora. Mimo to starał się zachować spokój, w tej jakże dziwnej sytuacji. Mimo to, jego słowa były tutaj niezbyt trafne.*
-Przykro mi, w życiu nie ma tak prosto. Wypuszczę Cię dopiero, gdy będę miał pewność, że nie jesteś moim wrogiem. Ale chwilowo, wy wszyscy nie zostaniecie rozdzieleni, dopiero w obozie, zastanowię się dokładnie co z wami zrobić. Ale nie martwcie się, a szczególnie ty koto-smoku, mój drogocenny towarze. *Uśmiechnął się do niej.*
-Poza tym, myślałem, że towarzysz Dagor dba o dobro każdego, ale jak widzę poświęciłby jedną osobę dla dobra ogółu. Sam nie jesteś lepszy ode mnie, tak samo poświęcasz innych dla własnego dobra.
*Wstał i podszedł do skrzyni, ubierając się w mundur i zakładając czapkę z czerwoną gwiazdą. Symbolika w jego życiu była bardzo ważna, więc uwielbiał chodzić w tym mundurze.*
-No, to teraz poczekamy aż nadejdzie poranek i wyruszymy.
*Wyciągnął krótkofalówkę i nadał krótki komunikat.*
-Przyślijcie tu pojazd, byle szybko. Mam to, co jest nam potrzebne.
*Schował ją, po czym następnie klasnął.*
-No, to czekam na pytania moich kochanych przyjaciół. *Zaśmiał się złowrogo.*
Offline
*Złożył łapy w sposób charakterystyczny dla mówców*
-Ja tylko rozgrywam udaną partię szachów...
Offline
*Mania była wściekła. Była pewna, że przewidzi wszystko odkąd uciekła ze swojego rodzinnego stada. Popatrzyła się na Dagora, jakby chciała mu wydrapać oczy.*
- Wpakowaliśmy się w to razem, a ty sobie tak zostawisz Saf i odejdziesz?! Jesteś totalnym egoistą! Albo wszyscy, albo nikt! *Warknęła. Popatrzyła się na Warmika, wysunęła pazury i zaczęła warczeć.* - To jak, wypuścisz nas, czy mam Cię zabić? *Mania uśmiechnęła się ironicznie.*
Offline
*Przewrócił oczyma. Zachowanie Mani było dla niego co najmniej lekkomyślne. Dlaczego ktoś zawsze musi wtrącić słowa burzące całą koncepcje jego planu?*
-Hah...Twoje umiejętności dyplomatyczne są doprawdy zadziwiające. Czasem trzeba poczekać aż rzeka przestanie być rwąca, żeby postawić tamę... *Mam nadzieję, że chociaż to zdanie zrozumiała dostatecznie dobrze*
Offline
*Mania lekko się uspokoiła. Popatrzyła na Dagora.*
- Ale nie sądzisz, że... lepiej od razu zaatakować? On jest tylko jeden, przynajmniej teraz, więc lepiej się pośpieszyć!
Offline
- Czyli... O co chodzi? *Saphira puściła dokument na ziemię. Popatrzyła na Manię, potem na Dagora, a na końcu na Warmika.* - Ty od początku kłamałeś...?!
//Wielka litera dodana. ~Fantlk//
Ostatnio edytowany przez Fantlk (2013-12-15 13:15)
Offline
*Smoczyca mruknęła coś pod nosem. Z jednych problemów w drugie. Waterkill nie miała zamiaru siedzieć bezczynnie, ale zarazem czuła, że czarny lew ma plan i jakiekolwiek nieprzemyślane działanie może go zepsuć. Niebieskooka syknęła.*
-Z jednej zabawy w armię do drugiej... No proszę, mam jakieś szczęście. *Kremowa spojrzała kątem oka na swą torbę. W środku kryły się dwa pistolety. W razie niebezpieczeństwa Water ich użyje. Ale jeszcze nie teraz.*
-No więc... Powiedz, po co ci koto-smok? Masz zamiar ją sprzedać? *Smoczyca oparła się o ścianę. Zachowywała się tak, jakby nic się nie działo... *
Ostatnio edytowany przez Fantlk (2013-12-15 13:49)
Offline
*Spojrzał na lwicę, która była jak widać straszliwie lekkomyślna, ale cóż, jej błąd. Następnie uśmiechnął się do Saphiry i kiwnął głową, po czym przeszedł do objaśnień.*
-Nasze imperium rozwija się i podbija tereny w zaskakującym tempie. Staramy się jednak bez potrzeby nie zabijać, tylko pokojowo rozwijać nasze idee. Jednak jej braciszek nie był taki pokojowy, jego państewko stawia opór, przez co nie możemy uzyskać hegemonii. Dostać się do nich jest trudno, bo smoki zawsze będą potężniejsze od maszyn. Więc gdy nie mogliśmy dostać się bezpośrednio do jego miasta, zniszczyliśmy poboczne. Jednak teraz w końcu mam na niego haka. Mając jego siostrzyczkę, mogę żądać poddania się tej jego durnej armii i wyniesienia się z tych urodzajnych terenów. Więc, jak to mówią, cel uświęca środki. *Uśmiechnął się standardowo ironicznie.*
//Hegemonia-dominacja.//
Ostatnio edytowany przez Fantlk (2013-12-15 15:36)
Offline
- "Pokojowo" przejmujesz tereny? *Mania zaśmiała się ironicznie.* - A co Wam daje takie przejmowanie terenów? No i jeśli mogę spytać... Jakie ziemie już przejęliście? *Zapytała Mania i tu pomyślała o swoim rodzinnym stadzie, chociaż czuła do niego urazę, zabiłaby każdego, kto zrobił coś jej rodzinie.*
Ostatnio edytowany przez Fantlk (2013-12-15 15:41)
Offline
-Ziemie na wschód, północ i południe należą do nas, zachód chwilowo należy do tych całych koto-smoków, ale już niedługo, niedługo. *Uśmiechnął się do Mani*
-Nie martw się, twoje stadko pokojowo przyjęło naszą ideologię, więc nic im nie zrobiliśmy.
Ostatnio edytowany przez Fantlk (2013-12-15 17:12)
Offline
*"Jak zwykle się poddają..." - pomyślała lwica. Miała ochotę rzucić się na Warmika, a potem pozabijać wszystkich, którzy są z nim. Wysunęła pazury.*
- Dlaczego to robicie? Co Wam to daje!? A tak w ogóle, skąd wiesz w jakim byłam stadzie?!
Ostatnio edytowany przez Mania (2013-12-15 17:08)
Offline