Nie jesteś zalogowany na forum.
Ugh! *Poczuł nagłe uderzenie w plecy... i poznał się z bliska z podłogą.* Czuję się jak legowisko... Wiesz, jak chciałaś na mnie poleżeć, to nie musiałaś tak kombinować, wystarczyło powiedzieć xD.
Offline
- Wiesz, dość wygodny jesteś.
*Stwierdziła, uśmiechając się bezczelnie. W duchu odetchnęła z radością, że udało jej się wylądować na miękkim Ibie zamiast na twardej skale. Musiała przyznać, że jej sytuacja teraz uległa znacznej poprawie. Stała się prawie komfortowa.*
Offline
A to cieszę się niezmiernie. *Spróbował się jakoś wygodniej ułożyć, bo po złagodzeniu lądowania lwicy i zaliczeniu gleby miał dość niewygodnie ułożone łapy.... by to zrobić musiał zaś wstać, co też uczynił* Podwieźć gdzieś może?
Offline
- Skoro już zaproponowałeś.
*Powiedziała z życzliwością w głosie, starając się utrzymać równowagę, by krążące nad nią widmo spotkania się z podłożem nie stało się jednak jawą. Lwica na grzbiecie Iba czuła się teraz taka wysoka i ważna.*
- Możesz sam wybrać kierunek, ja się dostosuję.
*Rzuciła melodyjnym głosem, chwytając lekko łapami za jego grzywę. Nieumyślnie klepnęła samca ogonem w tylną łapę, ale nie zwróciła na to uwagi.*
Offline
Cóż... chyba pójdę naprzód. *Ruszył powoli dookoła jaskini starając się nie potknąć o coś, ani nie zawadzić pasażerką o jakąś wystającą skałę.* I jak tam na górze się trzymasz? *Delikatnie klepnął ją ogonem, acz umyślnie xD.*
Offline
- Poza tą drobną niedogodnością, że nie widzę nawet czubka własnego nosa, jest dobrze.
*Odpowiedziała mu, maksymalnie przypierając swoim ciałem do grzbietu towarzysza, aby przypadkiem nie znokautowała jej nagle jakaś zawistna skała.*
- A Ty jak się czujesz z obciążeniem na barkach?
*Spytała, uśmiechając się kącikami warg, kurczowo trzymając się lwiej grzywy. Kołysanie wywołane ruchem niezbyt przypadło jej do gustu i Shad bała się, że w każdej chwili straci równowagę.*
Ostatnio edytowany przez Shadow (2014-09-15 21:50)
Offline
Mógłbym Cię nosić cały dzień, jesteś bardzo lekka. Choć wolałbym coś jednakowoż widzieć, bo jest takie chodzenie dość ryzykowne... *W tym momencie przygrzmocił głową w jakiś stalaktyt... przynajmniej nie zahaczył nim o Shad.* Ała...
Offline
- No i pewnie nabiłeś sobie guza.
*Zauważyła, starając się zachować powagę, co przychodziło jej z trudem w obliczu komizmu tej sytuacji. Jednocześnie lwica postanowiła użyć własnych łap do dalszego przemieszczania się. Uznała, że tak będzie bezpieczniej dla niej i dla Iba, toteż ostrożnie zeszła z grzbietu samca. Od razu uderzył ją chłód bijący od podłoża, który spowodował, że mimowolnie zadrżała ogarnięta nagłym zimnem.*
- Połóż się już lepiej spać, bo jeszcze głowę zgubisz w tych ciemnościach.
*Zaśmiała się cicho, szukając sobie miejsca na spoczynek.*
Offline
Chyba faktycznie najlepsze, co możemy teraz zrobić, to przespać się... *Zaczął po omacku szukać jakiejś w miarę miękkiej części podłoża na której mógłby się położyć. Nie znalazłszy jednak niczego wygodnego zdegustowany zwinął się w kłębek.* Miłych snów Shad .
Offline
- Dobranoc.
*Mruknęła, układając się jak najwygodniej pod jakąś skałą. Miała nadzieję spędzić spokojną noc, pozbawioną wszelkich niespodzianek. Przymknęła ślepia, licząc na to, że Morfeusz prężnie zabierze ją do swej krainy. Jednak pożądany sen uparcie nie przychodził, a ona czuła rosnącą irytację z tego powodu. Shadow prychnęła rozeźlona, przekręcając się z boku na bok, jakby to miało pomóc w osiągnięciu celu. Nie pomagało. W końcu ułożyła się do góry brzuchem i w ciszy patrzyła na ciemność przed sobą.*
Offline
*Ib zaś zasnął niemal natychmiast... może to kwestia zmęczenia, jakiegoś wrodzonego lenistwa, albo nabitego guza... Tak czy siak spał w najlepsze co jakiś czas mamrocząc coś pod nosem.* Hrrr... Shadow za Tobą.... hrrrr.... fiuuuuuuu.... [wstaw tu dowolne inne onomatopeje chrapania] *Chrapiąc przy tym coraz głośniej.*
Offline
*Kiedy doleciał ją odgłos chrapania samca, straciła już zupełnie wszelką nadzieję na zaśnięcie. Robiąc zdegustowaną minę, zakryła łapami uszy, by choć trochę odgrodzić się od irytujących dźwięków. Oczywiście, mogła wstać i przy pomocy słuchu odnaleźć śpiącego samca, a później zdzielić go porządnie łapą po łbie, żeby się obudził, ale wątpiła, by to cokolwiek dało. Krótkotrwałe efekty jej nie interesowały. Shadow wobec tego leżała w tej samej, niezmiennej pozycji i cierpliwie czekała na nadejście świtu.*
Offline
Hrrrr... Shadow, proszę... nie drap mnie tak mocno.... Hrrrr... *Przekręcił się z boku na bok... Cóż jego sen może być ciut dziwny.*
Offline
*Wymamrotała pod nosem jakieś niecenzuralne słowo. Zamknęła oczy i starała się zignorować bełkot Iba. Przodkowie pomóżcie! Jeśli teraz udałoby się jej zasnąć, to obiecała sobie, że już nigdy w sposób celowy nie będzie zakłócała snu innym lwom. Noo, może czasem, ale to tylko dlatego, że walka z nałogiem powinna przebiegać małymi kroczkami. Shadow poczuła, że jej powieki robią się ciężkie. Po wielu próbach nareszcie udało jej się zawitać do bram krainy Morfeusza.*
Offline
*Reszta nocy upłynęła niesamowicie spokojnie. Promienie wschodzącego słońca częściowo przeniknęły przez cienką warstwę śniegu zasłaniającą wyjście. Owa niewielka ilość światła wystarczyła by obudzić samca ze snu.* Zieeeeeeeeeeeeeeewwwwwwww... Shad, śpisz jeszcze?
Offline
- Mfph.
*Burknęła półsennie, zasłaniając pysk łapami. Miała ochotę jeszcze trochę pospać, ale widocznie dłuższy sen nie był jej przeznaczony, bo już kilka sekund później całkiem się przebudziła. Rozwarła powieki i podniosła łeb do góry. Rozejrzała się zmęczonym wzrokiem po pomieszczeniu, aż jej wzrok spoczął na Ibie. Starała się skryć niezadowolenie pod maską pozornej uprzejmości.*
- Wyspałeś się?
*Zagadnęła z nutką złośliwości zamaskowaną w głosie.*
Ostatnio edytowany przez Shadow (2014-09-16 21:53)
Offline
Niespecjalnie, śniło mi się, że Ci przeszkadzałem w spaniu i mnie za to strasznie podrapałaś... *Rozmasował sobie łapą obolałe od wcześniejszego uderzenia czoło.*
A Tobie jak się spało, mam nadzieję, że lepiej ? *Nie przejął się specjalnie złośliwym tonem.*
Offline
*Uśmiechnęła się serdecznie, zadowolona, że w panującym wokoło niej półmroku nie było widać jej drgającej brwi. *
- Tak, o niebo lepiej.
*Skłamała, przymuszając się, by jej wypowiedź zabrzmiała szczerze i bez cienia fałszu. Lwica wstała i przeciągnęła się leniwie, a jej ciało przeszedł przyjemny dreszcz, który spowodował u niej ciche mruczenie.*
- Co robimy?
*Zagadnęła, chcąc jak najprędzej zmienić tor rozmowy.*
Offline
Chyba mieliśmy w planach zobaczyć ten wschód słońca, nie? *Zaczyna odkopywać wyjście.* Ten plan raczej pozostał aktualny z tego co wiem.
Offline
- Taa.
*Z naburmuszoną miną ruszyła, aby mu pomóc odkopać wyjście. Nie uśmiechało jej się wychodzenie na to przejmujące zimno i zamartwianie się, czy sobie przypadkiem łap nie odmrozi, ale cóż mogła zrobić? Zagryzła zęby i zabrała się do swojej roboty. Nie zamierzała zachowywać się jak naburmuszone lwiątko, zgodziła się na wyprawę, więc poniesie tego wszystkie konsekwencje. Zresztą, widziała w tej sytuacji także pewne plusy.*
Offline
Widzę światełko w tunelu *Wsunął łapę w wykopany przez siebie otwór.* Wiesz... nawet nie jest tak zimno jak wczoraj . *Zaczął kopać jeszcze szybciej.*
Offline
*To było już jakieś pocieszenie. I to dość spore, jak na gust Shad. Nie odzywała się, w milczeniu odgarniała śnieg, aż udało się jej przekopać zaspę. Była rada, gdy słowa towarzysza okazały się być prawdą. Po prawie nieprzespanej nocy zaczął do niej wracać pomalutku dobry humor i optymizm.*
- Mam nadzieję, że się nie spóźnimy.
*Zagadnęła, ziewnąwszy ukradkiem.*
Offline
Chyba zdążymy... bo już można się przecisnąć... Jesteś szczuplejsza, idź pierwsza *Odsunął się od dziury z zamiarem przepuszczenia lwicy.*
Offline
*Podeszła do wylotu groty i zwinnie się przez niego przecisnęła. Na zewnątrz było już wystarczająco jasno, toteż nie musieli martwić się z Ibem o wędrowanie w ciemnościach. Niebo powoli zaczęło się stroić w różnego rodzaju barwy, co wywołało na licu lwicy zachwyt. Nie mogła doczekać się, aż znajdą się na szczycie i rozpocznie się prawdziwy repertuar.*
- Wyjdziesz sam czy może mam Ci pomóc?
*Spytała, zerkając przelotnie na jaskinię, w której siedział jeszcze jej kompan.*
Offline
Muszę lekko poszerzyć otwór... Jak jest na zewnątrz? *Zapytał obrabiając krawędź wyjścia łapami.*
Offline
- Nie bój się, nie zamarzniesz na kość.
*Powiedziała, wdychając zachłannie rześkie, mroźne powietrze. Lwica ziewnęła przeciągle, choć chłód wyrwał ją już z resztek snu i orzeźwił jej umysł. Postanowiła sobie w sercu, że dziś wynagrodzi sobie tę prawie nieprzespaną noc z nawiązką.*
Offline
//Każąc mi spać na zewnątrz? //
A to fajnie, choć pytałem o ogólne wrażenia. *Zaczął się przeciskać na zewnątrz przez poszerzony otwór.* Rety... dopiero teraz widzę jak tutaj pięknie...
Offline
//Zostawię Cię tutaj na pastwę afrykańskiego Yeti. ;D//
*Skinęła lekko łbem, potwierdzając w ten sposób, że ona także zgadza się z jego zdaniem. Niespiesznie zaczęła iść przed siebie. Zimny śnieg charakterystycznie trzeszczał pod ciężarem łap samicy, ale ona zdawała się tego nie słyszeć. Lwica zamyślonym wzrokiem omiatała teren przed sobą. Faktycznie, było tu bardzo pięknie, ale Shad wiedziała, że na dłuższą metę, nie mogłaby tu mieszkać. Zwłaszcza z towarzystwem.*
Offline
// //
*W końcu udało mu się wygramolić z dziury. Rozkoszował się świeżym, górskim powietrzem.* No zupełnie inaczej się tu oddycha niż w ten norze.
Offline
- Fakt.
*Stwierdziła lapidarnie Shadow, oglądając się na samca. Nie czuła zbytniej potrzeby wyrzucania ze swojej paszczy niezliczonej ilości słów z szybkością biegnącego geparda, a ponadto, po krótkiej poprawie, zbombardował ją z powrotem brak humoru, który, co tu dużo mówić, sprzyjał jej milczeniu. Liczyła, że po powrocie na cieplejsze tereny ta sytuacja ulegnie zmianie. Wiedziała jednak jedno - następnej nocy nie spędzi w zasypanej grocie.*
Offline