Nie jesteś zalogowany na forum.
*Nagle wskakuje na skałę, podnosi i rzuca kamień, odbija się od ściany i gdy jest na środku wąwozu tnie pazurkiem kamień na 10 części. Spada do Shu.*
-To tylko mały trening. Teraz większy.*mówi i skacze do wąwozu.*
Ostatnio edytowany przez Karinda (2012-03-25 16:29)
Offline
-Jestem pod wrażeniem.....*lew podnosi mały kamień i z mocną siłą uderza łapą a mały kamień z impetem uderza w duży głaz który potem zamienia się w pył*
Offline
*Wstał i przeciągnął się. Zaczynało się ściemniać.*
-Już czas...aj! Bym zapomniał, skoro tak lubią ćwiczyć ze spadającymi skałami, mają tu coś ode mnie...
*Narysował pazurem trójkąt, po czym zaczął szeptać.*
-Munsere refrur reba kaltensens....
*Z przeciwległej ściany oderwało się kilkanaście ogromnych bloków skalnych. Tymczasem jego oczy przybrały biało-matowy kolor i zaczęły się jarzyć mleczną poświatą. Jego pysk przybrał ponury wyraz.*
-Dla tych których kres nadszedł...nadchodzę!
*Niebo rozdarła błyskawica, a on sam zniknął z wąwozu.*
Offline
*lew spostrzegł pędzące bloki skalne i zaczął ciąć je pazurami a bloki padały w małych kawałkach*
Offline
*Skoczyła. Gdy prawie ją dotykały, powiedziała:*
-Odstąpcie! Nie ważcie się krzywdzić niczego, co jest pod moją ochroną.*mówi, kamienie pospadały na drugą ścianę wąwozu.*
-Grr... zapłaci za to!*krzyczy tak, że w dole gnu zaczynają pędzić.*
Offline
-Kto to mógł zrobić......*zapytał się zdenerwowany*
Offline
*Obraca się podejrzliwie.*
-Ja chyba wiem, kto to był.
Offline
*rozgląda się po wąwozie.*
-Więc kto to mógł być ?
Offline
-Ale już go nie czuję.*mówi po czym znika z wiatru. Z wiatru ogląda wszystkie miejsca w wąwozie.*
Offline
-To ja się też rozejrzę *lew tylko widział ślady lwich łap i kopyt antylop*
Offline
*Rozsądził trzy lwice które wzajemnie walczyły o zdobycz...dwie odesłał w Krainę Cieni. Nagle usłyszał groźby Kari.*
-Jest silna...godny z niej przeciwnik, ale zobaczymy co na to powie....
*Wokół Shupavu mrok nocy zgęstniał. Pojawił się przed nim, a jego oczy rzucały białą poświatę. Złapał lwa za przednią łapę która zmieniła się w same kości obciągnięte resztkami skóry.*
-Ty i ten twój dobry duch którego zwą Karinda...radzę nie igrać ze mną. Nie zdajecie sobie sprawy jak to może się skończyć, HAHAHAHA!!!!
*Puścił łapę lwa która wróciła do poprzedniego wyglądu, błysnął lodowatym spojrzeniem i zniknął, aby dalej wypełniać swą ponurą służbę.*
Offline
*lew był zszokowany tym co go spotkało*
-A jeśli zaigram z tobą to jakie będą konsekwencje *lew krzyknął aby duch go usłyszał*
Offline
*Po chwili pojawia się koło Shu.*
-Miałam rację, nie ma go.*mówi.*
Offline
-Chyba się mylisz....on tu był...był lekko przerażający.
Offline
-Był, a nie jest.*mówi i zaczyna znikać. Robią się wielkie promienie wokół nich.*
Offline
*Shu usłyszał odpowiedź we własnym umyśle.*
-Zapamiętam to i gdy przyjdzie na Ciebie czas zapomnisz wszystkich i wszystko co kochałeś i pragnąłeś. I będziesz mi służył...jak niewolnik!
*Rozsądzał dalej lwie życia.*
-Chyba Shupavu to da wiele do myślenia.
*Rozsądzał kolejną parę lwów.*
-Ty odchodzisz, ty zostajesz! Nie wiecie kim jestem? Mazuer, strażnik i sędzia lwiego życia...choć pewnie mnie znacie pod innym tytułem, zwą mnie także Książę Ciemności! Precz z mych oczu!
*Smagnął ogonem i sądzone lwy zniknęły.*
Offline
*Znika.*
-Niech tylko spróbuje.... To dostanie. On nie tylko ma władzę.*mówi agresywnie w niebie.*
Offline
*Do lwa podszedł serwal, ukłonił się.*
-Książę, mam wieści...od Jasnej Strony...skarżą się...
-Niech zgadnę....Karinda?
-Tak Panie!
-Idź i przekaż Jasnej Stronie że postaram się to jakoś załatwić!
*Gdy serwal zniknął lew został sam...spojrzał na rozgwieżdżone niebo i księżyc.*
-Załatwię...załatwię...to już sprawa osobista!
*Przed lwem pojawiła się tym razem lwica z lwiątkiem.*
-Za to co uczyniłaś temu małemu mam tylko jeden wyrok...sam dół Krainy Cieni...PRECZ!!!
*Lwica i lwiątko zniknęli, sam tymczasem pogrążył się w rozmyślaniu.*
Offline
*Rozgląda się*
-Widać jednak miałem rację, te zjawiska nie są normalne... To nie czas, zostałbym powiadomiony. *Głośno myśli*
Offline
*Zjawia się za Dagiem i idzie w jego stronę, wygląda inaczej niż zwykle*
Offline
-Jeśli mnie słyszysz do przyjdź tu do mnie *krzyczał do lwa ciemności*
Offline
*Wiatr zawiał mocniej w jego stronę, wszystko ucichło*
-Hmmm... Jednak czas nadszedł...
Offline
*Powoli podchodził do Dagora, nie wydając żadnych odgłosów*
Offline
*czekał aż lew ciemności znowu zaszczyci go swoją osobą*
Offline
*Podszedł do Daga, stanął obok niego i wyszeptał Mu do ucha*
- Witaj bracie....
Offline
-Ciekawość to pierwszy stopień do piekła, ale nie mogłem się doczekac tego spotkania...Kim tym razem jest nowy wybraniec? *Mówi do powietrza.*
Offline
- Na razie nikim...
*Przybrał lwią postać i ukazał się przed Dagorem*
- Przyszedłem tutaj aby się z tobą zobaczyć...
Offline
*Był bardzo zdziwiony*
-Nie...Władca Ciemności się chyba pomylił, to nie możesz być Ty! *Patrzy na Wafu*
-Jednak...
Offline
*Podszedł bliżej niego*
- Jak widzisz to Ja....
Offline
*Patrzy na nich jako duch.*
-Szczęśliwe zakończenie....*powiedziała wesoło.*
Offline