Nie jesteś zalogowany na forum.
-Na każdą chwilę ...Dag na każdą chwilę....i nic nas nie poróżni *przytula brata*-Mój mały braciszek .
Offline
Shu... możesz mi opowiedzieć trochę o rodzicach?
Offline
*Siada na ziemi i przygląda się im*
Offline
-Ech...Maru....nasi rodzice..żyli normalnie bez żadnych wrogów....lecz naszemu królowi się to nie spodobało...i chciał abym coś dla niego wykonał.
Offline
-Nic nie rozerwie naszej przyjaźni.*mówi.*
Offline
A co takiego? Powiesz mi?
Offline
-Dziwne że nie znasz tej historii, nawet ja ją znam.
Offline
Nigdy nie chciał mi powiedzieć...
Offline
-Ja ją także znam....*mówi.*
Offline
-Król wiedział ze ja jako nieliczny z naszego byłego stada byłem maszyną do zabijania...więc chciał abym zabił króla z innego stada...lecz nie miał żadnych powodów aby go zabić....taką miał ochotę....ja się nie zgodziłem....a on wziął naszych rodziców i ...i zamordował.....za to że się sprzeciwiłem.
Offline
*spuszcza głowę* Rozumiem... a gdzie teraz jest ten król?
Offline
*Gdy Shu opowiada, ona schyla głowę.*
//Idę na odrabianie zadań, ale będzie pisać online.//
Offline
*Wędrowała samotnie, nie myśląc o tym dokąd idzie. Chciała tylko odejść, uciec od problemów. Wpatrywała się tempo przed siebie, aż nagle ujrzała piękną lilię. Uśmiechnęła się - był to jej ulubiony kwiat. Spojrzała dalej i zobaczyła czerwone róże, równie piękne. Dalej były jeszcze frezje, begonie, dalie... i wiele innych kwiatów, których nazw nawet nie znała. Ruszyła dalej, tropem kwiatów, aż doszła do małej groty, przed którą siedziały lwy. Podeszła do nich po cichu, nie chcąc przeszkadzać, bo najwyraźniej jeden z nich snuła jakąś opowieść. Przycupnęła zatem nieopodal, by móc jej posłuchać..*
Offline
*Obróciła uchem, bo słyszała kogoś. Lecz nadal miała pochyloną głowę.*
Offline
-Chyba już nie żyje... *Odchodzi kawałek dalej i kładzie się na pełnej kwiatów łące.*
Offline
-Maru...musiałem dokonać wyboru i zakończyć jego rządy...i teraz patrzy na nas z góry.
Offline
Szkoda... Chciałbym go zabić ale skoro Ty to zrobiłeś to dobrze.
Offline
*Podnosi głowę.*
-Cóż, dobro zwyciężyło. *wstaje.* Ale mam taką małą niespodziankę dla wszystkich. Chcecie zobaczyć?
Offline
-Oczywiście że chcemy to zobaczyć Kari !!!
Offline
-To chodźcie.*mówi i wchodzą do wyższej od nich trawy. Idą przez trawę chwilę, później ujrzeli jeziorko[podobne do takiego, gdzie Simba widział że Mufasa jest nim]. Podeszła do jeziorka, po czym siadła i podniosła przednie łapy. Wiatr zaczął wiać mocniej. Liście z drzew pospadały na dół jeziorka, po czym leciały w górę i zrobił się silny wiatr. W jeziorku ukazał się ojciec i matka Shu i Maru.*
Offline
*patrzy w dół na rodziców*
Offline
*Zobaczyła, że lwy gdzieś idą. Z czystej ciekawości poszła za nimi. Doszli do jeziora, a tam lwica, zdaje się, że Karinda, podniosła łapy i nagle zaszumiał wiatr. Liście spadły na taflę jeziora. Sil podeszła nieco bliżej*
Offline
*patrzy na dół na swych rodziców....zaczął lekko cały drżeć....nie mógł się ruszyć.*
Offline
Kto to jest? Nigdy ich nie widziałem.
Offline
*Wzięła patyk w łapy, po czym atakowała wiatr patykiem[długim]. Wypowiedziała jakieś słowa, po czym powiedziała:*
-Niech będzie z wszystkimi pokój.*mówi.*
Offline
-Maru...to są nasi rodzice....*na taflę jeziora spadła łza z oka Shu a obraz ich rodziców coraz bardziej był wyraźny*
Offline
Rodzice...? Więc tak wyglądali...
Offline
-Tak....nawet nie mam tyle odwagi aby patrzeć na nich....tęsknię za nimi...i to bardzo.
Offline
*z uwagą przygląda się im* Mamo... Tato...
Offline
-Jest tyle rzeczy o których chciałem z nimi porozmawiać...*powoli obraz ich rodziców znika*
Offline