Nie jesteś zalogowany na forum.
*przerwał picie z wodopoju i spojrzał na Wafu*
-Hmm no cóż...był pożar..widocznie zadławiłeś się dymem i straciłeś przytomność...
Offline
-Znalazłam cię bez przytomności i zaniosłam tutaj.*mówi po czym pije nadal.* Zrobić może wam śniadanie?
Offline
*Macza łapę w wodzie i ociera sobie pysk*
- A gdzie wy byliście ?
Offline
-Próbowaliśmy się ukryć przed pożarem.
Offline
-Eee...ja też się zakrztusiłam ale Shu mnie zaniósł w bezpieczne miejsce.
Offline
*Nadal leży*
- Widać że mną się dużo osób przejmuje...
Offline
*Podchodzi do nich*
-Dużo się dzieje...
Offline
-Witaj Dag...tak goąco, że chcę wam wszystkim zrobić śniadanie. Kto chce śniadanie?*pyta.*
Offline
- Ja dziękuje...
*Wstaje powoli i odchodzi od nich*
Offline
-Ja poproszę, jestem strasznie głodny! *Zawarczał*
Offline
-To może też i ja się skuszę na jakieś mięsko *zaburczało mu w brzuchu*
Offline
-A co panowie zamawiają?*pyta pokazując menu z traw.* Wybierzcie co chcecie.
Offline
-Co jest to zjem... *Powiedział*
Offline
-Może moja specjalność: smaczna zebra, której przepis wymyśliła moja babcia?
Offline
-Jedno co zjem.... Zebra może być.
Offline
-To ja też poproszę zebrę .
Offline
-Chwileczkę...* mówi i biegnie, po chwili widzi stadko zebr i poluje na nie i ma 2 zebry, dodaje tajny składnik i kroi na plasterki. Zanosi je do Shu i Daga na misce od kokosa i kładzie kokos na ziemię i daje duży kamień[stół] do Shu i Dagora, bierze 2 kamienie[krzesła] i sadowi na nich Dagora i Shupavu. Kładzie na stół przed Dagorem i Shu 2 liście, kładzie na liściach plasterki zebry i mówi:*
-Proszę, oto smaczna zebra, z tajnym składnikiem wymyślonym przez moją babcię.
Offline
*Zaczyna jeść przysmaki przygotowane przez Karin*
-Bardzo smaczne.
Offline
-To dzięki tajnemu składnikowi robią się pyszniejsze.
Offline
*dokładnie żuję każdy kęs*
-Mmm bardzo pyszne Kari .
Offline
-Heh, to moja specjalność, mówiłam. Moja babcia ze strony mojej mamy wymyśliła przepis i później podała mojej mamie, a moja mama mnie. Tradycja mojej rodziny to przekazywanie tego przepisu synom lub córkom rodziców z mojej rodziny.
Offline
*Odchodzi na sporą odległość, kładzie się i zasypia*
Offline
-Hah, a gdzie się podział Wafu? Ech, nie ważne. Jak zjecie pokażę wam coś.
Offline
No to pokaż... *uśmiecha się*
//Pokarać można użytkowników za łamanie regulaminu ~Mariutunio//
Offline
*Sil przebudziła się i zobaczyła, że wszyscy gdzieś zniknęli. Podrapała się po głowie, próbując sobie przypomnieć wczorajszy dzień. Rozejrzała się. Tu i ówdzie zobaczyła spalone drzewa. "No tak, pożar" - przypomniała sobie. Wstała, przeciągnęła się i ruszyła na poszukiwanie przyjaciół*
Offline
*Bierze małą laskę, uderza ją w wielkie drzewo rosnące koło wodopoju. Kwiatki, które rosly na drzewach[później byłyby owocami] spadły na wodę tworząc koło. Dotknęła laską wodę, po czym w wodzie zrobił się lekki wir wodny wciągając kwiatki. Nagle woda podnosi się do góry wiejąc w grzywy lwów i wiejąc sierść lwic. Kari patrzy na to z uśmiechem, ponieważ w wodzie pojawia się przeszłość. Zaczyna coś mówić, i idzie do wody powoli.*
Offline
- Daaagooor! - *Drze się na całe gardło* - Kariii! - *Odpowiedziała jej cisza* - Hop, hop, jest tam kto?! - *Zatrzymała się i wsparła ręce o biodra.* - Żyje ktoś? - *Powiedziała cicho do siebie*
Offline
-Słyszeliście Sil? *Zaczyna się rozglądać*
-Silvano! Jesteś tam?!
Offline
*Usłyszała Sil, więc wskoczyła do wodopoju. Po chwili Kari była za Sil.*
-Coś się stało?
Offline
*Obróciła się napięcie, słysząc Karindę tuż za sobą*
- Kari! Nie rób tego więcej! Wystraszyłaś mnie! - *Odetchnęła głęboko, próbując się uspokoić* - Nic się nie stało, po prostu was szukałam.
Offline