Nie jesteś zalogowany na forum.
*przytulił Wafu łapą*
-Ta...trochę dziwaczna z nas rodzina....ale jednak rodzina.
Offline
- Ciekawe dlaczego Ja i Karin staliśmy się lwiątkami... może to jakiś znak albo coś takiego...
Offline
-Być może...to jakiś znak...trzeba się dowiedzieć coś o tym zdarzeniu.
Offline
*Wstał cały posiniaczony, kulejąc stanął na wielkim kamieniu aby rozejrzeć się dookoła*
- Głupio być znów lwiątkiem...
Offline
*nie mógł wstać z powodu strasznego bólu a krew nadal wydostawała się z pyska*
-Może to znak aby zacząć życie na nowo.
Offline
- Ale Ja...ja lubiłem moje życie... Nie wiem jak Ty ale Ja nie chcę zaczynać wszystkiego od początku...
Offline
*Akurat kiedy przyjaciele zajmowali się Shu i Wafu, ona cicho poszła i usiadła na trawie. Było wczesne południe.*
-I....i...i to ma być mój dom? O dom się dba, a ja na razie jestem na to za mała! Ale może spróbuję, bo czas....*mówi i bierze połówkę kokosa i nalewa do niego wody, biegnie do cierni i próbuje je podlać.*
-Ał...ałajć...ał!*mówi kiedy ciernie ją kaleczą.* Teraz wyczyszczenie błota...*mówi i bierze liść i biegnie do błota i próbuje je wytrzeć. Jest brudna, ale wykonała zadanie.* A teraz przeliczenie antylopy...*mówi i biegnie tam, gdzie są antylopy.*
-1, 2, 3, 4, 5, 6, 7, 8, 9, 10...[...]....330! Wszystkie są!8cieszy się.* Wszystko na dziś zrobione!*cieszy się, ale nie widzi, że po niej biegną antylopy. Gdy kończą ją taranować, jest brudna, pokaleczona i zmęczona. Leży na ziemi bez sił.*
Offline
-Chcesz czy nie musisz zacząć....widocznie dostałeś drugą szansę...której nie warto zmarnować.
Offline
*Koło niej zaczynają się zjawiać sępy i sprawdzają, czy jest żywa czy martwa.*
Offline
*resztkami sił wstał i zauważył że brakuje tutaj Kari *
-Gdzie jest Kari...? *z zaniepokojeniem zapytał*
-Idę jej poszukać *lew ruszył w poszukiwaniu lwiątka i po pewnym czasie usłyszał skrzeczenie sępów..a w śród nich Kari, szybko podbiegł do sępów i je wypłoszył potem wziął Kari delikatnie za kark i zaniósł ją do reszty*
Offline
*Z jednej rany na ciele zaczęła się wylewać krew.*
Offline
*gdy dotarł do przyjaciół padł na ziemię i trzymał małą Kari w łapach*
Offline
*Popatrzył jak Shu upada z poranioną Karindą w łapach. Od razu podszedł do niego, wziął Karin do pyska i zaniósł Ją pod małą kałuże a w niej zamoczył pyszczek małej Karin*
- Dalej Karin... obudź się...*Trąca Ją nosem*
Offline
*Powoli budzi się.*
-Co...Gdzie ja jestem...?
Offline
- Tu gdzie byłaś... Nie wiem co się stało... Shu Cię taką znalazł...
*Wskazał na leżącego Shu. Wziął przepołowiony na pół kokos, nabrał do niego wody i wylał ją na łeb Shu*
Offline
*Położyła na ziemi głowę i koło niej było bardzo dużo krwi.*
Offline
*obudzony orzeźwiającą i zimną wodą wstał z szokowany*
-Co się stało?? *spojrzał na krwawą Kari i podszedł do niej*
-Co z nią się stało ?
Offline
*Przez chwilę zamarł w sobie gdyż ból który na chwilę przestał mu dokuczać nadal wrócił. Upadł na ziemię i leżał nie ruszając się. Teraz naprawdę mały Wafu poczuł że przebiegło po nim kilkanaście antylop*
Offline
//Wilczyca niebieskim.//
*Przychodzi i mówi do Shu:*
-Ona wykonywała zadania dzienne...ale lwiątka nie powinny ich wykonywać...*mówi i pochyla głowę i idzie gdzieś.*
*Leży bez przytomności.*
Ostatnio edytowany przez Karinda (2012-04-11 18:53)
Offline
*usiadł ze zdenerwowaniem *
-I co ja mam teraz zrobić..*zaczął w myślach obwiniać siebie *
Offline
*Przechodzi obok Shu jeszcze raz.*
-Tylko Kari znała tajemnicę uleczania krwi...ja jestem jej uczennicą. Lecz nie powiem, że umiem doskonale.
Offline
-Pomóż mi te lwiątka uleczyć....bo już sam nie wiem co mam czynić .
Offline
-Hah, to nie będzie takie proste.*zaśmiała się.* Najpierw trzeba zerwać bardzo rzadki kwiat, potem zbierasz płatki, dajesz do kokosa i nalewasz do kokosa wody. Mieszasz, a po chwili dajesz do wypicia.
Offline
*Słuchając wilczycy mimowolnie uniosła jedną brew*
- I to zadziała? - *Spytała sceptycznie*
Offline
-Tak, Silvano. Już nieraz chodziły do Karin lwy i lwice krwawiące to jak patrzyłam to zatamowało krew. Biedni, lecz po chwili nadal była rana lecz płynęła sobie jak wcześniej, czyli jak była w ciele. O, i przepraszam że się nie przedstawiłam: Jestem Leisa, uczennica Karindy.
//Mój zwierzak naprawdę jest brązowy, ale akurat nie mogłam znaleźć obrazka c całą brązową wilczycą.//
Ostatnio edytowany przez Karinda (2012-04-12 17:09)
Offline
- Cóż, jeśli to może ich uratować... *Zerknęła na Karindę i Wafu* - Jak wygląda ten rzadki kwiat? - *Przeniosła spojrzenie na wilczycę*
Offline
-Ma czerwone płatki i zielony środek. Widziałam ten kwiat ze kilka razy.*Mówi do Sil.*
Offline
- Hmm... Ciekaw połączenie kolorystycznie... - *Mruknęła pod nosem.* - No to idę go poszukać. Ktoś się dołączy?
Offline
-Sil...ja z tobą pójdę...bo samej wiele ryzykujesz.
Offline
-Ja wam pomogę.*mówi i bierze Wafu i Kari na grzbiet.*
Offline