Nie jesteś zalogowany na forum.
*spojrzał na ślad tajemniczego wozu*
-Porwali go....Maru ty się zajmij Generałem a ja spróbuje odzyskać Kapitana *pobiegł za śladami tajemniczego wozu*
Offline
Tak jest. *pomaga Generałowi wstać* Panie Generale, jest Pan ranny?
Offline
*Pobiegł za Shu*
- Szeregowy.... idę z wami !
Offline
*Pomaga Maru ocucić Generała.*
Generale, nic się panu nie stało?
*Zaczęła wodzić wzrokiem za Shu i Wafu.*
I co się stało z Kapitanem?
Offline
*podążał za śladami aż zobaczył wóz w którym prawdopodobnie został porwany Kapitan*
-Pułkowniku Tyler....pan zajmie się wozem...trzeba kierowcę zlikwidować..ja się rozejrzę czy w tamtym bunkrze *wskazał na bunkier* jest Kapitan..*powiedział i zniknął w zaroślach*
//No przypuśćmy że Mazu jesteś przetrzymywany w bunkrze//
Offline
Pani kapral, przenieśmy Generała do hammera. Tylko ostrożnie.
Offline
*Nie wiedział ile czasu minęło. Obudził się gdy wylano na niego wiadro wody. Siedział przywiązany do metalowego krzesła w betonowym bunkrze. Świetlówka rzucała blade światło na pomieszczenie w którym się znajdował. Lew w mundurze moro z wiadrem w łapie spojrzał na niego z pogardą i wyszedł. Usłyszał, że do pomieszczenia wchodzi ktoś w podkutych butach. Stanął za nim...czuł silną woń tytoniu fajkowego.*
-Nieładnie nie poznawać dawnych przełożonych...powinieneś się wstydzić Herr Gefreiter Mazuer! Och! Pardon..teraz już zrobili cię kapitanem...dawno się nie widzieliśmy, co zdrajco?!!!!
*Krzesło gwałtownie obrócono. Przed nim stał lew w ciemnozielonym mundurze, wysokich oficerkach i czapce oficerskiej z Gapą. Jego pysk przecinała w poprzek szeroka blizna, na lewym oku miał opaskę oraz na całym pysku ślady poparzenia. Opanował zdumienie.*
-Pułkownik Kramer! To niemożliwe....
-Jak widzisz żyję...i mam się dobrze. Nie zapomniałem tego, że chciałeś mnie zabić w 1945...myślałeś że koniec wojny oznacza przegraną?
-Jesteś zbrodniarzem wojennym, wszyscy to wiedzą!!!
-MILCZ!!!!
*Dostał potężne uderzenie w szczękę, przewrócił się wraz ze stołkiem.*
-Jeszcze tu wrócę Mazuer! Twój kolega Carlos tez tu jest....
*Gdy zamknięto drzwi, poczuł, że jeden z więzów jest luźny, zaczął przy nim manipulować.*
-Musze odbić Carlosa i się zmywać stąd!
*Uwolnił jedną łapę.*
//Ekipa ratunkowa, tylko powoli, mam pewne porachunki .//
Ostatnio edytowany przez Mazuer (2012-04-12 18:32)
Offline
*krążąc wokół bunkra eliminował strażników skradając i podcinając im gardła, po zlikwidowaniu wszystkich strażników, dostał się do jednego z pomieszczeń w bunkrze*
-Dobra...teraz tylko odbić Kapitana i.... *jeden ze strażników nie dał dokończyć zdania i po chwili ów strażnik zobaczył tylko błysk pochodzący z klinki noża która po chwili cała była pokryta krwią*
-Teraz muszę znaleźć Kapitana...*próbował być niezauważalnym i niesłyszalnym dla strażników*
Offline
*Podszedł po cichu do samochodu i zakradł się do drzwi od strony kierowcy*
- pięć naboi... wystarczy...
*Wstał i wpakował w kierowce wszystkie naboje a później zmienił magazynek i ruszył w stronę bunkra*
Offline
*Gdy Kramer wszedł ponownie udawał skrępowanego. Ten postawił go znów do pionu, i złośliwie się mu przyglądał.*
-Już ci przeszło Mazuer? To dzięki minie dostałeś Krzyż Rycerski Krzyża Żelaznego za zniszczenie bazy paliwowej angielskich okrętów podwodnych we Włoszech. A ty jak mi się odwdzięczyłeś? Podłożyłeś bombę w moim wozie, straciłem przez ciebie oko!!!
-Nie miałem zamiaru uczestniczyć w tym szaleństwie...kazałeś zabić cywilów!
-BANDYTÓW!!! Przez takich jak oni przegraliśmy wojnę....a ty zdradziłeś ideały których Cię uczyłem!!!
-Mrzonki psychopaty...
*Kramer błysnął złowrogo okiem, gdy chciał wyciągnąć pistolet z kabury , nagle zerwał się i kopnął go w brzuch. Pułkownik upuścił pistolet....Podbiegł i podniósł broń. W tym momencie drzwi otwarły się z trzaskiem i wpadł Shupavu.*
-SHUPAVU!!! NIE ZABIJA....
*Nie dokończył gdyż żołnierz wbił nóż w brzuch pułkownika, ten bezgłośnie osunął się na podłogę.*
- I tak by czekała by go kulka za zbrodnie wojenne w Europie....Szeregowy, gdzieś tu jest Kapitan Carlos...znajdźcie go...a ja zajmę się bunkrem...trzeba to wysadzić!!!
Offline
*razem z kapral Vitą przenoszą rannego Generała do hammera, patrzy na Vitę* Nie znam się na pierwszej pomocy... Nie jestem medykiem.
Offline
*z krwią na łapach zasalutował*
-Tak jest...*bez chwili namysłów poszedł szukać Kapitana Carlosa*
-To pewnie te drzwi *chwycił za klamkę lecz drzwi były zamknięte lecz pod wpływem silnego kopnięcia bez problemowo otworzyły się a w pomieszczeniu był zakrwawiony i skrępowany lew*
-Kapitan Carlos ? *zapytał się półprzytomnego lwa a ten skinął mu łbem na potwierdzenie swojej tożsamości, lew rozciął nożem linę chwycił Kapitana Carlosa na barki i wyniósł go powoli na zewnątrz bunkra*
Offline
*Wchodzi do bunkra i widzi idącego Shu z Kapitanem Carlosem na barkach*
- Co do cholery tu się stało ? I gdzie jest nasz Kapitan ?
Offline
-Poszedł rozstawić materiały wybuchowe ..szybko uciekajmy stąd...*nie dokańcza zdania gdyż szybko wychodzi z bunkra*
Offline
*Wybiega zaraz za Shu i idą w stronę hummerów*
- Click Click Bom... hehe..
Offline
-Zaczekajmy na Kapitana Mazuera , nie możemy go zostawić.
Offline
- To pójdziemy powoli...
*Zwalnia krok i patrzy w stronę wyjścia*
Offline
*Znalazł pomieszczenie z amunicją, było pełne skrzyń z pociskami i grantami, znalazł także skrzynię z minami-pułapkami. Wyjął jedną i ustawił detonator na 15 sekund.*
-Wystarczy...a teraz biegiem...auf Wiedersehn Pułkowniku Kramer!!!
*Wybiegł z bunkra.*
-JAZDA!!! Za chwilę tu będzie piekło.....Shupavu prowadzi!!
Offline
*bierze bandaż z apteczki i zaczyna opatrywać ranę Generała na ramieniu*
Offline
- Kapitanie, nic Panu nie jest ?
*Biegnie i pyta się Mazuera*
Ostatnio edytowany przez Wafu (2012-04-12 19:44)
Offline
-Łeb mi rozbili...boli jak cholera, ale żyję. WSIADAJMY!!!
*Gdy wszyscy wsiedli do wozu, Shupavu dodał gazu i ruszyli z kopyta. Gdy wyjeżdżali z bazy gwałtowny wybuch wstrząsnął terenem.*
-I pozamiatane...demony przeszłości odeszły!
*Westchnął z ulgą.*
Offline
*kończy opatrywać Generała* To teraz pozostało nam czekać na resztę... *bierze M-16 i sprawdza magazynek* Pusty... *wkłada drugi magazynek i zabezpiecza karabin* W razie czego lepiej być przygotowanym.
Offline
- Jak scena z Maxa Payna...to teraz do bazy... ale najpierw po generała i resztę...
Offline
*Odwrócił się do Kapitana Carlosa który odzyskał przytomność.*
-Carl, a gdzie są twoi chłopcy?
-Po tym jak walczyliśmy we wiosce wycofali się do bazy...przyleciał śmigłowiec od nas z lotniska. Ale i tak czterech moich zabito a mnie złapano...
-Odpoczywaj...u nas w bazie Cię opatrzą...
-Mazu ty też oberwałeś widzę w głowę....czyżby Kramer?
-Taaaa...ale on już nikomu nie zagrozi...
*Przymknął oczy.*
Offline
*sprawnie i szybko omijał dziury i wertepy w drodze i w przeciągu kilku minut znaleźli się obok reszty oddziału*
-Dobra...wysiadać wszyscy i przegrupować się!
Offline
Generał jest ranny. Ja poprowadzę hammera. *siada za kierownicą* Nie no, cacuszko.
Offline
*Wychodzi z samochodu i idzie na piechotę w stronę bazy*
- Weźcie jakiegoś żołnierza na moje miejsce... spacer dobrze mi zrobi...
*Przeładował broń na wszelki wypadek i poszedł w głąb dżungli*
Offline
*wziął rannego Kapitana Carlosa na barki i posadził z tyłu, usiadł obok Maru*
-No młody prowadź....pokaż jaki z ciebie kierowca.
Offline
*uruchamia silnik, wrzuca jedynkę i zaczyna jechać z powrotem do bazy*
Offline
*Wyjął cygaro i powili zaczął je wypalać idąc w stronę bazy*
Offline