Nie jesteś zalogowany na forum.
*Położył się w pozycji sfinksa na swym tronie, wpatrywał się cały czas w kryształ.*
-Trapią ich wspomnienia tych, którzy odeszli...to chyba najsmutniejsze uczucia lwów.
*Bębnił łapą po krysztale, jego pysk przybrał ponury wyraz.*
Offline
Kilka dni potem...
*Wstała, bo leżała na półce skalnej. Rozciągnęła się. Popatrzyła na słonce, które dopiero wstawało.*
-Och...Ale piękny dzień.*powiedziała i zeszła na dół wąwozu.*
Offline
*Siedział na górze wąwozu wsłuchując się w szum wiatru. Od ostatnich wydarzeń wąwóz ucichł i żadna żywa istota nie stąpała po jego zeschłym dnie. Lew wygrzewał się na słońcu czekając na nowy przygodę*
Offline
*z kurzu powstałego przez piasek wyłoniła się postać lwa*
-Witaj Dag przyjacielu *słońce ogrzewało jego futro a wiatr rozwiewał mu grzywę*
Offline
-Witam, już dawno nie było tu tak spokojnie... *Patrzy w niebo*
Offline
-Tak...błoga cisza i spokój...chciałbym aby tak już pozostało *położył się na rozgrzanej ziemi*
Offline
*Widząc Daga i Shu podbiegła do nich.*
-Witajcie!*mówi głównie do Daga, gdyż obróciła się do Shu tyłem.*
Ostatnio edytowany przez Karinda (2012-04-15 15:13)
Offline
*zauważył Kari lecz specjalnie nie zwrócił uwagi na nią *
-Dagor...ale obawiam się że taka cisza może oznaczać jedną rzecz.
Offline
-Co się z wami dzieje? Coś się stało z tą kochającą się parą? *Zapytał z przytupem*
Offline
*Przez te kilka dni spędzał czas w swym mrocznym królestwie, zajmując się porządkowaniem starych spraw. Usłyszał rozmowy przyjaciół, znów z zainteresowaniem wpatrywał się w kryształ.*
-Shu...czyżbyś miał na myśli ciszę przed burzą? Zobaczymy co tam się dzieje na żywo...
*Tuman piasku przeniósł go na drugą stronę wąwozu, położył się na skale i obserwował z daleka lwy.*
Ostatnio edytowany przez Mazuer (2012-04-15 16:19)
Offline
*Prychnęła patrząc na Shu.*
-Nie powiem...Niech sam wytłumaczy, skoro jest taki mądry.
Offline
-Dag....to ...definitywny koniec...ot co...ale dość o nas....coś czuję że ten dzień nie będzie spokojny.
Offline
*Założył łapę na łapę, mimo odległości wszystko słyszał doskonale.*
-No proszę...konflikty rodzinne, tak ten dzień chyba naprawdę nie będzie spokojny.
*Na jego pysku pojawił się drwiący uśmieszek.*
Offline
*Pociąga nosem.*
-Tak, ja też coś czuję. Chyba burzę...
Offline
*Tymczasem zaczął kręcić łapą po kamieniu. Chmury burzowe zaczynały się zbliżać i jakby wirować.*
-Deszcz się przyda, przy okazji pobawimy się trochę z piorunami....
*Spojrzał na drzewo na dnie wąwozu, po czym stuknął pazurem w kamień, błyskawica rozdarła powietrze i uderzyła w suchy konar drzewa, odłupując i zapalając je.*
Offline
*Przestraszyła się i zaczyna uciekać.*
Offline
-Wasze durne kłótnie są jak magnes na nieszczęście... a było tak pięknie. *Wstaje i rozgląda się wokoło*
Offline
*Machnął łapą w kierunku jednej z półek skalnych, i tym razem piorun odłupał kawałek skały. Zaczynał padać deszcz.*
-Jak trochę zmokną to przestaną się kłócić....
Offline
*czując każdą kroplę na sobie, spojrzał w niebo i widział jak każda kropla spada lecz potem przeniósł wzrok jakby kogoś obserwował*
-Przyjdę po ciebie ! *powiedział w myślach z nadzieją iż ów ktoś go usłyszy*
Offline
*Piorun strzelił tam, gdzie akurat była. Trzymała się pazurami, próbując wejść.*
Offline
*Groźby Shu nie wywarły na nim żadnej reakcji. Mruknął coś pod nosem i zniknął, pojawił się jako widmo koło ucha Shu.*
-Prędzej to ja przyjdę po Ciebie...pamiętasz swoją łapę?
*Łapa Shu znów zmieniła się w kość obciągnięta resztami skóry i mięśni.*
-Rób tak dalej a na pewno zostaniesz upiorem....
*Wysyczał mu słowa do ucha po czym zniknął, łapa lwa znów była normalna. Tymczasem on stał na górze wąwozu.*
-Śmiertelni...zawsze tacy sami, mierzą wyżej niż mogą. Z pewnym rzeczami lepiej nie igrać....
*Machnął ogonem, nastała potężna ulewa.*
Ostatnio edytowany przez Mazuer (2012-04-15 18:56)
Offline
*gdy Mazu odszedł i odprawił swe uwagi lew pomyślał o nim i powoli zamieniał się w upiora lecz nagle się opamiętał*
-Nie....to jeszcze nie czas na to.
Offline
*Zauważył częściowe przeobrażenie Shu. Lekko się uśmiechnął, deszcz lekko zelżał. Zeskoczył z urwiska i lekko opadając stanął przed Shupavu.*
-Widziałem wszystko....dajmy spokój już tym podchodom Shu, mnie naprawdę nie zależy żebyś zmienił się w upiora. Od dawna wszyscy opowiadają niestworzone rzeczy o mnie, Księciu Ciemności. Jestem sprawiedliwy ale także surowy i nie lubię, jak się ze mnie żartuje albo wygraża. Wystarczy zabawy w upiora, ale pamiętaj....ja wszystko widzę i słyszę!
*Stał wyprostowany i poważny, pomimo deszczu nie był mokry.*
-Teraz bywaj Shupavu....na pewno Cię jeszcze odwiedzę, jesteś inny niż reszta lwów, gdy się spotkamy porozmawiamy o kilku sprawach. Żegnaj!!!!
*Błysnęło, po czym lew zniknął. A deszcz padał dalej choć nie tak intensywnie.*
Ostatnio edytowany przez Mazuer (2012-04-15 19:28)
Offline
*Spada na dół na 4 łapy.*
Offline
*krążył wokół Mazu*
-Jeśli myślisz że naprawdę mnie znasz...to się mylisz.
//Naucz się w końcu tego "wokół" ~Mariutunio//
Offline
*Widzi Shu dążącego wokół Mazuera.*
-Ja bym na miejscu Shu z nim nie zadzierała.
Offline
-Ładnie, bardzo ładnie! Wreszcie się ujawniłeś....
*Jego oczy przybrały mlecznobiałą barwę.*
-Ale skoro sam tego chcesz.....
*Złapał krążące widmo za gardło, po czym powalił je jednym ciosem łapy. Bez wysiłku drugą łapą sięgnął do wnętrza pyska Shu i wydobył z niej czarny okruch diamentu.*
-I po co ci to było?
*Diament na łapie lwa spłonął. Widmo ponownie przybrało postać Shu, który upadł na ziemię.*
-Chyba jednak Cię znam...ale czy ty znasz samego siebie?
*Z wyczekiwaniem patrzył na Shu.*
Ostatnio edytowany przez Mazuer (2012-04-15 19:56)
Offline
*Siedzi na wyższej półce skalnej obserwując całą sytuacje*
Offline
*Spojrzał swym białym spojrzeniem po lwach.*
-Widzieliście dużo....Shupavu przeliczył się w swych zamierzeniach. Ale ja mu to daruję....Czarne Diamenty już nieraz przysporzyły kłopotów, zajmijcie się nim bo teraz naprawdę jest sobą. ŻEGNAM!!!!
*Skoczył na ścianę wąwozu w której zniknął.*
Offline
-Teraz rozumiem, więc ten kamień był czarnym diamentem. Doprawdy interesujące, jak wiele może mieć zastosowań... Miło że umarli nie zawsze giną do końca. *Zamyślił się*
-Wiesz wiele Książę, cały czas uchylasz przede mną rąbek tajemnicy. Pomagasz mi w realizacji planów... *Mówi*
Offline