Nie jesteś zalogowany na forum.
*Wyciąga gitarę i piórko.*
// Nie wiem co zagrać xD //
Offline
*Ostro skręcił, depnął gaz do oporu i pędził z oficerami placem głównym*
-Już jest po trzeciej modernizacji. Ostatnio wymien... *dał ostro po hamulcach, gdyż przed nim pojawili się żołnierze z jednostki*
-Już myślałem, że nie wyrobi. *wychyla się przez okno*
-Kapralu Vita, Kapralu Shupavu i St.Szer. Mariutunio. Pamiętajcie, żeby być gotowym na dziewiętnastą w mundurze, bo oficerowie dzisiaj wylatują. *wrzucił bieg i ruszył dalej*
Offline
Tak jest Panie Generale. *patrzy na Vitę* To zagraj coś wolnego... albo coś romantycznego.
Offline
*Gra bluesa.*
W hotelu Grand...
Offline
*wsłuchiwał się w słowa Vity i oczywiście dźwiękowi który wydobywa z gitary*
Offline
*Był już na strzelnicy, załadował łódkę z nabojami do Mausera i zaryglował zamek. Uklęknął na jedno kolano i przymierzył się do strzału.*
-550 metrów....dalej mały, pokaz co potrafisz...jak pod Verdun!!!
*Nacisnął spust, huknął wystrzał, zabezpieczył broń i podszedł do lunety.*
-Lewo...8,5 punkta...zaraz poprawię....
*Przestawił suwak celownika, przeładował i oddał strzał. Znów zerknął prze lunetę.*
-NO!!! Środek....to teraz wszystkie pięć pestek w celu...
*Doładował dwa naboje, po czym oddał pięć strzałów, wszystkie siedziały w celu. Odryglował zamek, ostatnia łuska spadła z brzękiem na beton.*
-A teraz na czas...ruchome cele...
*Włączył napęd ruchomych tarcz, załadował ponownie łódkę z nabojami i zaczął strzelać.*
Offline
Taki jest każdy wieczór... Jak ja dobrze to znam...
*Gra coraz ciszej, a nagle coraz głośniej.*
Offline
Pięknie grasz, a jeszcze piękniej śpiewasz.
Offline
Dziękuję przystojniaku
*Głaszcze po plecach Maru.*
Offline
*czule całuje ją w policzek* Proszę bardzo ślicznotko.
Offline
*Wyszczerza się i odkłada gitarę.*
Offline
*puszcza jej oczko i chwyta jej łapkę*
Offline
*Położył się na łóżku a za chwilę zasnął*
Offline
*Podnosi jedną brew i uśmiecha się nadal.*
Offline
*delikatnie głaszcze jej łapkę* Takie śliczne łapki wymagają specjalnej pielęgnacji.
Offline
*Wystrzelił 70 naboi, po tarczach niewiele zostało. Zarzucił karabin przez plecy, po czym marszowym krokiem ruszył do swego gabinetu. Przechodził koło koszar oraz okien gabinetu Pułkownika z których dochodziło chrapanie.*
-Nooo tak....w koszarach romanse a oficerowie śpią, dobrze wolnego też się trochę przyda.
*Wszedł do swego gabinetu, wsadził Mausera do szafy pancernej, po czym usiadł za biurkiem i ponownie czytał Przegląd Wojskowy.*
Offline
*uśmiecha się do Vity* Wybaczcie muszę coś załatwić u Kapitana. *pocałował łapkę Vity, wstał, zasalutował im i poszedł pod gabinet Kapitana, zapukał do drzwi*
Offline
*Zapakowała gitarę.*
Może ja też się zdrzemnę...
Offline
*Do końca dnia jeździł z oficerami po bazie. Pod wieczór*
-*przez głośniki* Oddział, na placu apelowym TERAZ!
Offline
*Usłyszał pukanie do drzwi.*
-WEJŚĆ!!!! A to wy...Starszy Szeregowy Maru. Słucham, o co chodzi?!!!
*Złożył gazetę i spojrzał na żołnierza.*
Offline
*zasalutował Kapitanowi* Panie Kapitanie, mam do Pana pytanie. Czy kiedykolwiek pan słyszał o majorze Wilhelmie Pazurze?
Offline
*Uśmiechnął się, gestem wskazał fotel żołnierzowi.*
-Major Pazura, taaaaak.....znam to nazwisko. Wiele lat temu poznałem go jeszcze jako chorąży. Zdaje się, że to było w Czeskiej Pradze..... świetny saper i spec od nowych rodzajów materiałów wybuchowych. Pokazywano nam wtedy nowinkę z tego zakresu....plastik. Spotkałem go jeszcze parę razy z okazji obchodów rocznic wojskowych. Ale właściwie dlaczego pytacie Starszy Szeregowy?
Offline
*usiadł na fotelu* On był... jest moim ojcem. Około 10 lat temu przyjechał do Kolumbii na jakąś misję, ale... *przerwał na dłuższą chwilę* cały oddział zaginął bez wieści. Nie było żadnych śladów walki, krwi ani niczego. Jego obóz znajdował się jakieś 50 kilometrów stąd. Dlatego chciałem przyjąć się tutaj na służbę. Przynajmniej tak mogę złożyć mu hołd... *ponownie przerwał na moment* Panie Kapitanie, nie łudzę się, że znajdę ojca żywego. Ja tylko chciałbym dowiedzieć się co się z nim stało...
Offline
*Zerwała się i pobiegła na plac.*
Offline
*Zamyślił się.*
-Twoje nazwisko od początku wydawało mi się znajome Starszy Szeregowy. Czekałem właśnie aż powiesz o zaginięciu ojca. Czytałem akta tej sprawy....to co się tam stało jest bardzo dziwne. Albo jest to robota kartelu narkotykowego albo kogoś lub czegoś.....
*Urwał i spoważniał.*
-Ta część dżungli Kolumbijskiej jest najstarsza i najdziksza. Po ostatnim spotkaniu z moim dawnym przełożonym z czasów wojny w tej dżungli, doszedłem do wniosku, że kryje ona w sobie znacznie więcej tajemnic....cóż, postaram się zbadać tą sprawę. Niczego nie obiecuję, ale dowiem się tyle ile będę mógł. Daję ci honorowe słowo oficera Wojsk Lądowych!!!
*Wstał i ubrał czapkę.*
-Chodźmy już, Generał wzywał na zbiórkę!!!
*Wyszedł z Maru z gabinetu.*
Offline
Dziękuję Panu, Kapitanie *wstał i poszedł na plac*
Offline
*Kiedy oddział się już zebrał, Generał kazał ustawić się w szeregu*
-To trzymajcie się chłopaki! *każdemu uścisnął rękę, a oni pożegnali się z każdym po kolei*
O-Przyjedź kiedyś i do nas. Będziemy w kontakcie. Cześć! *wsiedli do wozów i odjechali*
-Oddział! Spocznij. *patrzy na zegarek*
-Już 20:00. Bardzo dobrze się zaprezentowaliście, dlatego jutro możecie pospać do ósmej. Odmaszerować!
Offline
*żołnierz zasalutował*
-Tak jest Panie Generale ! *lew odetchnął z ulgą i udał się na spoczynek do koszar*
Offline
*zasalutował Generałowi i wrócił do koszar* Aż do ósmej? Takie coś zdarza się nieczęsto.
Offline
-Tiaa....widocznie Pan Generał ma dobry humor.
Offline