Nie jesteś zalogowany na forum.
*Podszedł i przyjrzał się Shu.*
-Potrzebna będzie woda i coś do zatamowania krwotoku. Czy ktoś wie, gdzie jest najbliższy strumień? *Zapytał*
Offline
Na wschód z 3 kilometry koło oazy szybko !
Offline
-3 kilometry? Lepiej się pośpieszmy!
*Zaczął biec.*
Offline
Idę z tobą *pobiegła za lwem* szybko !
Offline
*leniwie i ze zmęczeniem otwierał ślepie, nic nie mówił i nie ruszał się był jakby sparaliżowany lecz gdy zauważył obok niego lwa*
-Dagor.....czy..czy to ty ?
Offline
-Tak, to ja przyjacielu...Trzymaj się. *Uśmiecha się do lwa*
Offline
*uśmiechnął się i z pyska zaczęła wypływać krew*
-To dobrze że jesteś....ja...ja sobie odpocznę...*lew ponownie zamyka oczy a jego oddech powoli zwalnia*
Offline
-Nie! Wytrzymaj...wytrzymaj.*krzyknęła. Pierwszy wyraz było słychać po całym lesie. Zapłakała i położyła się przy Shupavu.*
Offline
-Karin, spokojnie... Twój płacz i tak nic nie da. *Odparł ponuro*
Offline
*lew ciągle miał zamknięte ślepi i ciężko oddychał czekał aż w końcu albo będzie zdrów albo umrze*
Offline
-Jeśli chcesz mu pomóc to znajdź jakiś duży liść, albo zatamuj krwotok łapami. *Lew rozejrzał się w poszukiwaniu liścia*
Offline
*Wytarła łzy łapą. Uśmiechnęła się złośliwie i wstała.*
-Ja się swoją pr4zyjaźnią nie dzielę...żegnaj!*powiedziała cicho do Shupavu i zniknęła w trawach.*
Offline
Kari no nie bądź taka wracaj ! no dalej !
Offline
-Nigdy nie zrozumiem Jej motywów, ale teraz mniejsza z tym.
*Znalazł odpowiedniej wielkości liść, po czym wysmarował go żywicą z drzewa i zakleił najbardziej krwawiącą ranę*
-Reszta ran nie stanowi zagrożenia, powinien szybko zdrowieć... Twardy z Niego lew.
Offline
Dagor może pomóc ci w czymś *lwica podeszła do Dagora *
Offline
-Potrzebowałbym wody aby obmyć te rany, może się wdać poważne zakażenie.
Offline
Jasne już biegnę do wodopoju ...*lwica szybko pobiegła ...
Offline
-Shu, zbudź się...wszystko będzie już dobrze...
Offline
*lew powoli otworzył ślepia a jego serce zaczęło bić mocniej*
-Dag......dobrze że jesteś !
Offline
*Przyszła. Popatrzyła na lwy. Podeszła do nich, stojąc na kamieniu.*
Offline
-Też mnie to cieszy... *Zaśmiał się*
-Dobrze że żyjesz.
Offline
*lew z ledwością wstał i lekko się kołysał*
-Dag...pomożesz mi utrzymać pion ?..Bo jakoś nie za bardzo jestem w stanie.
Offline
-He....O jej!!!!!
*krzyknęła na widok Shu*
-A tobie co?!
*dodała*
-chyba będzie wam to potrzebne
*powiedziała i pobiegła w stronę krzaka.. Po pewnym czasie wróciła. Przyniosła mu wody*
-Proszę... napij się Shu..
//Przypominam, że temat nie jest schizowy ~Mariutunio//
Offline
- Shu, co ci jest ?
*Lew zdenerwował się i nagle przyszła mu do głowy pewna myśl. Pobiegł i po kilku minutach wrócił z upolowanym zającem.*
- Musisz odzyskać siły.
Offline
-Dzięki za troskę.... *podchodzi do źródełka i zaczyna pić wodę*
-Jeszcze raz dziękuję.. *zjada podany mu posiłek po czym próbuję stanąć sam o własnych siłach i powoli stawiać kroki*
Offline
*Lew stał z boku gotowy w każdej chwili pomóc Shupavu.*
Offline
*stawiał każdy krok spokojnie i powoli zaczął przyspieszać kroku aż w końcu zaczął biec*
-Juppiii...jestem już zdrowy !
Offline
- To świetnie ! Ale wilk prawdopodobnie wciąż tu gdzieś krąży.
Offline
*lew słysząc to co powiedział pokemon od razu stanął w miejscu i spojrzał przed siebie*
Offline
- Lepiej uważać. Jesteśmy w samym środku lasu.
Offline