Nie jesteś zalogowany na forum.
-Powinna być w prawej szufladzie z dołu, ale mogła się już skończyć! *Krzyknął w odpowiedzi. Dostrzegł opakowanie makaronu. Znajdowało się na górnej półce w dość niedostępnym miejscu. Lew ostrożnie przecisnął się pomiędzy półkami i podstawił sobie stojący obok taboret, aby dosięgnąć paczki. Po zdjęciu potrzebnego składnika, odłożył taboret na miejsce i wrócił do kuchni.*
-Mam już cebule i makaron. Co jeszcze było potrzebne?
Offline
*Wyjęła z szuflady bazylię. Zerknęła do książki*
- Koncentrat pomidorowy, 40 dkg mięsa mielonego i żółty ser.
*Rozejrzała się po kuchni*
- Gdzie mogę znaleźć patelnię?
Offline
-Obok kuchenki jest szafka.
*Lew otworzył lodówkę i wyjął resztę składników, po czym położył je na blacie*
Offline
*Wyjęła patelnię i położyła ją na kuchence. Zajrzała do książki. Nie mogła się jednak skupić - czegoś jej brakowało. Wsparła ręce o biodra, zastanawiając się co też to może być...*
- Dagor, masz jakieś radio? Zawsze lepiej mi się pracuje z muzyką...
Offline
-Nie mam podręcznego radia, jest tylko duży odtwarzacz w salonie. *Odpowiedział*
Offline
*Sil nieco spochmurniała, ale zaraz przyszedł jej do głowy pewien pomysł...*
- Hmm... Dagor, a jak tam u Ciebie z talentem wokalnym?
Offline
-Jeśli mam być szczery, to całkowicie beznadziejnie. Ja i śpiew to jak ogień i woda. *Uśmiecha się*
Offline
- Cóż, wiedziałam że tak powiesz . *Wzięła do ręki cebulę* - Masz ochotę trochę sobie popłakać? - *Uśmiechnęła się szeroko do Dagora*
Offline
-Hmm...Wiesz że akurat jakoś nie mam ochoty. * Podszedł bliżej do Sil i spojrzał Jej w oczy*
Offline
*Rzuciła cebulę przez ramię, przekrzywiła głowę, patrząc na Dagora*
- A na co masz ochotę? - *Na jej ustach zagościł filuterny uśmieszek*
Offline
-Nie sądzę żeby to było związane z kuchnią... *Pocałował Ją w pyszczek*
Offline
*Odwzajemniła pocałunek, rozkoszując się miękkością Jego warg. Gdyby ta chwila mogła trwać wiecznie...*
Offline
*Jego dusza radowała się kontynuacją pocałunku, było bardzo miłe uczucie*
Offline
*Objęła Go za szyję, przyciągając bliżej siebie.*
Offline
*Przytulił Ją, lekko się przy tym uśmiechając*
Offline
*Siedział przy barze i ponuro sączył niezidentyfikowany płyn ze szklanki. Rozejrzał się po klubie. Było raczej spokojnie, choć trochę ponuro. Westchnął i położył pyszczek na blacie.*
Offline
*spojrzał na Sou i lekko przekręcił głowę w bok* Dziewczyna rzuciła?
Offline
*po kończeniu papierkowej roboty wyszedł zobaczyć co się dzieje za barem i wokół, zauważył zmartwionego Sou*
-Dosiądę się zgoda ? *lew podsunął krzesło i dosiadł się do Sou*
-Sądząc po twej minie i zachowaniu, coś cię musi martwić...więc pozwolisz że zapytam cóż ci cię tak smuci ?
Offline
-Hmm....gorzej. Po prostu nie wiem, gdzie teraz jest i się martwię.
Offline
Może powinieneś do niej zadzwonić i zapytać się?
Offline
-yyy...zadzwonić?? Ja nie wiem, gdzie mam telefon, nie wiem, czy ona ma telefon i nie wiem jaki ma numer...
Offline
Aha... No to może być z tym mały problem. Ale jak kocha to wróci.
Offline
-Tak, dlatego zatapiam tęsknotę w tych nieprzewidywalnych związkach chemicznych.
*Wychylił szklankę.*
Offline
*patrzy na szklankę* Aż tak źle?
Offline
-No ba. Jakoś nie mam na nic ochoty teraz. Nawet nie jestem pewien co wypiłem...pewnie rozpoznam po porannym bólu głowy.
Offline
Wypiłeś cytrynową colę rozrobioną z powerade.
Offline
-Błagam, powiedz, że to kiepski żart...
Offline
Niestety nie... To ja z nudów mieszałem co mi wpadło, a Ty zacząłeś to pić.
Offline
-Maru, ty to potrafisz dobić lwa...
Offline
Ja nie kazałem Ci tego pić.
Offline