Nie jesteś zalogowany na forum.
*chodzi wokół wozów*
-Jest cicho....*wziął głęboki wdech i szybki wydech*....za cicho !
Offline
-Bo to akcja pokojowa. Wywiad nic nie wspomniał o możliwych atakach *Przesiada się do cienia obok Kapitana*
-Do szesnastej tu posiedzimy. Na razie spokój
Offline
*oparł karabin o bok auta, a on usiadł na dach hummera*
Offline
*Ponownie zaciągnął się cygarem. Po czym wypuścił dym. Spojrzał na Generała.*
-Lepiej jak jest spokojnie....Wiem, że żołnierze narzekają na rutynę, ale to między innymi dzięki politykom nasza baza jakoś egzystuje.
*Spojrzał na znikający konwój premiera.*
-Ale polityka to śliska sprawa i lepiej się nią nie zajmować.
*Patrzył przed siebie.*
Offline
*wytarł nos* Polityka mnie mierzi. Gadające głowy wpychają się wszędzie chociaż nie mają o niczym pojęcia.
Offline
*poprawia czapkę*
-Banda niewartych "hien" która pragnie całej władzy dla siebie i zapchania swego głodu....przez nich normalna społeczność umiera a oni udają że nic o tym nie wiedzą...że niby się troszczą o nasze dobro. *splunął na ziemię*
Offline
Nie ma to jak przypominać sobie o innych przed wyborami... a potem jest tak samo albo jeszcze gorzej.
Offline
-Podczas wyborów jesteś obywatelem oślepionym przez każdego polityka...lecz potem dowiadujesz się że to wszystko to szwindel i jeden wielki syf...
Offline
*Zgasił dopalające się cygaro o podeszwę buta.*
-Ale gorąco....poszukam wody...
*Wszedł do hummera i odczepił od plecaka manierkę, wziął solidny łyk po czym zakręcił korek, zostawił manierkę w wozie i trzasnął drzwiami, po chwili znów był na swoim dawnym miejscu.*
Offline
Może to i lepiej, że nie ma żadnych zasadzek. Przynajmniej nikt nie zostanie ranny.
Offline
-Lepiej abyś tego nie wykrakał ....bo jeszcze nie wiadomo.
Offline
-No St.Szeregowy! *dopala i zrzuca na ziemię cygaro*
-Nie chwalcie dnia przed jego końcem!
Offline
Ale jak zaatakują to będzie trochę rozrywki i skończy się nuda.
Offline
-W sumie racja.....bo mnie takie pilnowanie nudzi...*chwycił karabin i spojrzał w lunetę*
Offline
*Wróciła do Hummera.*
Kapitanie, ile jeszcze drogi nam zostało?
Offline
-Musimy odstawić polityka na lotnisko i wrócić do bazy. Jakieś trzy i pół godziny drogi. Jednak najpierw musimy tutaj posiedzieć *patrzy na zegarek. 12:47*
-trzy godziny i trzynaście minut. Tak więc, jeżeli się Wam nudzi możecie popilnować pojazdów za nich. *zakłada ręce za głowę*
Offline
To ja poczekam. Trzy godziny to nie tak długo.
Offline
-Ta...może nie tak długo.... ja się przejdę trochę *wziął karabin i rozpoczął spacer*
Offline
*Oddalił się kawałek od reszty, usiadł na trawie i w milczeniu wpatrywał się w pustkę*
Offline
-Kapralu Shupavu, jeśli przekroczycie teren posesji to nogi z d... powyrywam! *powiedział groźnie*
Offline
-Generale...spokojnie....teren chcę obejrzeć....ażeby nic się nie stało .
Offline
*siada na trawie* Panie Generale, jak Pan trafił do armii?
Offline
*Siada obok Maru.*
Własnie, też mnie to ciekawi.
Offline
*po nudnym spacerze wrócił do konwoju*
-Co się ciekawego dzieje ?
Offline
*Nasunął czapkę na pysk, po czym wygodnie oparł się o wóz.*
-Nie męczcie Generała! To ani czas ani miejsce na takie wyznania....
*Popatrzył groźnie po żołnierzach.*
-POZA TYM TO TAJEMNICA WOJSKOWA I G....WAS TO OBCHODZI!!!!Poufałość wobec Dowódcy jest nie na miejscu....mniej wiesz krócej będziesz przesłuchiwany!
*Poprawił czapkę na łbie.*
Offline
*spojrzał na Kapitana*
-Panie Kapitanie....spokojnie....przecież wiadomo jaka młodzież jest ciekawska.
Offline
*Wstaje*
-Nie lubię o tym opowiadać. Bynajmniej nie trafiłem tutaj jak wy, z własnej woli. *patrzy na zegarek 13:20*
-Ktoś zgłodniał?
Offline
-Generale....coś bym wrzucił na ząb...jakieś propozycję ?
Offline
*Otwiera hummera, wyciąga z bagażnika karton w którym jest kilka puszek konserw i suchary*
-Smacznego. *uśmiecha się*
-Nie patrzcie tak, to wysoce kaloryczny posiłek żołnierza. Manierki są w kartonie po lewej. *Siada w cieniu, otwiera puszkę i zjada zawartość*
Offline
Ja dziękuję. Nie jestem głodny.
Offline