Nie jesteś zalogowany na forum.
*Spojrzał na Saini.*
-Leż i odpoczywaj. Nie martw się, nic się nie stało.
*Odwrócił się do Pokemona.*
-Chodźmy.
Offline
*Szedł razem z towarzyszem po ogromnej jaskini.*
- Może jakaś z tych dróg prowadzi do wyjścia - *odpowiedział patrząc na trzy drogi.*
Offline
-Potrzebujemy jeszcze kogoś, żeby poszedł trzecią odnogą. Może poczekamy, aż Saini trochę wydobrzeje?
Offline
- Ok. Chodź, zobaczymy jak się miewa.
Offline
*Były 2 wyjścia, ale niestety były zasypane śniegiem. Nagle na śniegu pojawił się cień lwa. Powoli przeszedł przez śnieg. Sain wstała chwiejąc się. Znała tego lwa skądś, ale nie pamiętała skąd. Lew skinął głową do Sai.*
//Lew pochylaniem. Gdyby co, mówi po suahili.//
-Wewe ni nani?
-Mimi Saini, na rafiki yangu hii: Sarmina, Source, na Pokemon. Tuna nia nzuri. Ej, słuchajcie! Jest tu podróżnik!
Offline
-Co on tam mówi?
*spytała ze zdziwieniem*
-Skąd znasz jego język?
*dodała ze zdziwieniem..*
//"Skąd" a nie "Z kąd" ~Mariutunio//
Offline
-Zapytał, kim jesteśmy. Cóż, w moim stadzie czasem używało się tego języka, i każdy członek musiał się go nauczyć.
-Nini yeye kusema?
-Aliwaambia nini alisema na jinsi Najua hii lugha. Zapytał, co powiedziałaś.
Offline
*Przechodzi po zlodowaciałej podłodze w jaskini. Nagle zauważa dziwną postać rozmawiającą z lwami.*
-Kto tym razem zakłócił spokój tych gór? Lawiny są dość groźnym zjawiskiem, spodziewałem się że nie przeżyją...
*Lew zakradł się za sporą lodową kopułę i spoglądał na lwy*
Offline
-Chyba nie jesteśmy sami... Kogoś czuje... ale on nie jest tu.....
Offline
*Lód pod jego łapami zaczął pękać, ale mimo to lew został na miejscu*
Offline
*Lew spojrzał w górę.*
- Spójrzcie ! Tam jest jakiś lew !
Offline
-Słyszycie to?! Tak jakby coś pękało...
*Sporzała za siebie, ale nic nie zauważyła..*
Offline
*Nadal sterczał na miejscu nie okazując oznak życia*
Offline
*Lew, który tam był zaczął spadać. Pokemon w ostatniej chwili popchnął Sarminę, aby lew na nią nie spadł, a sam odskoczył w bok.*
Offline
-Barafu ni kuvunja!
-Powiedział: lód pęka!*powiedziała, gdy pękanie lodu dało się zobaczyć.*
Offline
*Rozejrzał się czujnie i nagle na głowę spadło mu parę płatków śniegu. Spojrzał do góry.*
Offline
*Wstał i otrzepał się ze skrawków lodu*
-Emm...Witam.
Offline
-dzieki pokemon
*polizała w policzek go*
-co ty robiłes tam Dag?!?!?!
Offline
*Lew, który przed chwilą spadł wydał się pokemonowi znajomy.*
- Dagor, skąd się tu wziąłeś ?
Offline
-Dag...mogłem się tego spodziewać....Znów podsłuchujesz, co? xD
Offline
-Przechadzałem się...od tak. *Odpowiedział poważnym tonem*
Offline
-I od tak bys spadł na mnie, gdyby pokemon mnie nie odepchnął..
Offline
-Dag...nigdy nie uwierzę. Ty się zawsze przechadzasz.
Offline
-Nie moja wina że ten lód taki cienki...
Ostatnio edytowany przez Dagor (2012-04-26 20:29)
Offline
*Eureka w myślach.*
Wiem, jak się stąd wydostaniemy ! Na górze jest pusto, bo pod Dagorem pękł lód. Zróbmy lwią piramidę.
Offline
Okej!!
*powiedziała*
-A na dole będzie stał za kare Dag. Za kare i w Nagrode
*dodała śmiejac się ..*
Offline
*Kiedy Dagor spadał, kawałek lodu spadł na nią i spadła na ziemię tracąc przytomność. Spadła obok pewnej nieżywej lwiczki.*
*Nagle rozpłynął się w powietrzu.*
Offline
- Niezły pomysł ! Najpierw będzie Dagor, na niego wskoczy Source, potem ja, potem ty wskoczysz na mnie i na samej górze ( bo zemdlała, musimy jej pomóc ) Saini.
( Na razie nie róbcie bardzo ważnych rzeczy, bo już muszę iść spać ).
Ostatnio edytowany przez pokemon (2012-04-26 20:36)
Offline
Jasne, to do roboty!!
*powiedziała*
Tylko potem niech nikt nie krzyczy...
*dodała*
Offline
*Akurat lwica, która leżała za Saini była żywa, ale umierała. Mocno przycisnęła łapę Saini, a Sai otworzyła oczy.*
//Uważam to samo, co pokemon. Dobranoc.//
Ostatnio edytowany przez Saini (2012-04-26 20:37)
Offline