Nie jesteś zalogowany na forum.
-Dziękuję i nawzajem
*dodała z uśmiechem*
Offline
No tutaj za barem to chyba dużo się nie pobawię *zaśmiał się*
Offline
*wreszcie powróciła do baru* CO DLA KOGO JESZCE *Wydarła się, próbując nie zabrzmieć zbyt.... upito?*
Offline
*wskazuje palcem na Sach* Ty już więcej nie pijesz lwico. *uśmiechnął się*
Offline
*Westchnęła. Przesunęła ręką po jego włosach. Cicho zanuciła piosenkę tak jej znaną. I delikatnie kołysała się w jej rytm. Mruknęła z aprobatą, uspokoiła się.*
Offline
*Wsunął delikatnie łapę w jej grzywę [sic.]. Kołysał się delikatnie wraz z nią, właściwie niemal tańcząc. Pocałował ją w pyszczek.*
-Moja droga, mam zamknięte oczy. Spójrz, czy się na nas gapią.^^
Offline
Whyyyyyyyyyyyyyyyyyyyy *patrzy się jak kot ze shreka*
Offline
*Oddetchnęła pełną piersią, mruknęła coś nie zrozumiałego. * -Nie patrzą, bo zaraz nie będą mieć czym. Mrr. - *powolutku odsunęła się od niego. Uśmiechnęła się i ucałowała go u policzek. Wyszła z pokoju, zabierając notatnik. Machnęła łapą do osób przy barze i wyszła w ciemną noc..*
Offline
Sachuś, jesteś pijana w trupa. Ja Cię odwozić do domu nie będę. *zaśmiał się*
Offline
Uwyr mi mam wilką toleghanzje nalkoghllll *pada*
Offline
No oczywiście... I teraz kto ma problem? Ja! *podchodzi do Sach i podnosi ją*
Offline
*Pomaga Maru podnieść Sacharę, łapiąc ją pod jedno ramię*
-Niektórzy to nie mają umiaru, co?
Offline
Nie chodzi o umiar. Zaczęła eksperymentować z trunkami i mieszała co się da i oto skutki... Może posadźmy ją na krześle.
Offline
*lew siedząc przy barze bacznie obserwował każdą sytuację, i kręcił łbem*
-Niektórzy to mają różne problemy......całe życie .
Offline
*Inc pomógł posadzić Sacharę na krześle i kucnął przed nią, wystawiając przed siebie obie łapy.*
Ile widzisz łap?
Offline
Ona chyba nic nie widzi w tej chwili... Najpierw ją ocuć.
Offline
*patrząc jak Maru i Inc próbują obudzić Saki, lew wziął szklankę z zimną wodą*
-To będzie lepsze.... *wylał na Saki szklankę bardzo lodowatej wody a owa lwica szybko się przebudziła*
Offline
*otwiera szeroko oczy i całkiem trzeźwo //jak na obecną chwilę xD - joke//* Ty Idioto skończony! Co ty wyprawiasz. Nie dość, że piją bez umiaru to jeszcze znaleźli sobie zabawę! *prostym, dumnym krokiem wraca za bar i siada na obrotowym krześle*
Offline
No proszę, zwykła woda i jaki efekt.
Offline
*Lwica weszła za bar i zaczęła mieszać sobie trunki.*
-Pierwszego pijemy za naszego Maruuu
*zaczęła śpiewać.*
-Drugiego pijemy zaa Sakiii
*napiła się*
-Trzeci pójdzie za Shuuuuu
*znowu łyczek*
-A czwartego za ojego kochanego...
*gdy wypiła 4 była już pijana, ale dalej śpiewając nalewała i piła*
-Piąty będzie za Kiareeeeeeeeeee
*krzyczała już teraz*
-A szó-ósty je-est za mni-e-eeeeeeeee
-Siódmy-y za Ma-aruuuu
Offline
Taaaak... oczywiście.. doktor kazał przytakiwać *robi ostrożny krok do tyłu wpadając na kadź z wódką*
Offline
Ej! Spokój mi tu lwice! Bo was zamknę w pokoju dla VIP-ów!
Offline
-N-nie przes-sadzaj Mru...
*powiedziała i znowu się napiła..*
Offline
Oj... Nie przeginaj bo znasz mnie z tej dobrej strony, a uwierz mi nie chcesz mnie poznać z tej złej. *uśmiechnął się szyderczo*
Offline
-Raz i dwa, gramy tu... Vipy tu, Vipy tam i siam... gramy tam gramy siam i tralalalala
*ostatnie //tralalala// słowa piosenki zaśpiewała już leżac i się z czegoś śmiejąc. Nagle zaczęła płakać..*
Offline
No dobra. *podnosi Sar z podłogi zanosi do jednego z pokoi VIP-ów i kładzie na łóżku * Prześpij się i wytrzeźwiej.
Offline
*Lwica nic nie czuła, az nastał sen... Była małą lwiczka.. była sama, pośród białych lwów...*
-Zostawcie mnie!
*Krzyknęła do nich, gdy oni się zbliżyli do niej*
-Zostwcie mnie!!
*krzyknęła we śnie i naprawdę..*
*Lwy nadal podchodziły do niej... W pewnym momęcie jeden lew ją popchnął a inne skoczyły na niego...Sarmina zaczęła krzyczeć*
-Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa
Offline
*Lew skoczył jak oparzony do Sarminy i próbował ją obudzić.*
Offline
*Lwica nadal leżała, tak, jakby była nieprzytoma i dalej krzyczała...*
Offline
*W końcu lew, aby jej pomóc, ryknął tak mocno, że echo rozsnuło się bardzo daleko.*
Offline