Nie jesteś zalogowany na forum.
*Usłyszał dziwny odgłos z krzaków i wskoczył do nich*
Offline
*lew bacznie spojrzał Dead w oczy lecz jednak ciekawość go zżerała czemu lwica przebywała z Vi*
Offline
*Mruknęła niezadowolona widząc, że przyjaciel nadal stoi tam jak kołek. Kątem oka spoglądała w jego stronę aż zniknęła za wzniesieniem. "Shu, gdzież ty się wpakował..."* - Mistrzu... Gdzie idziemy? -*zapytała po chwili namysłu. - Idziemy przydzielić ci... Hmm... Odpowiada ci skarpa na północy? Ta kilka łąk od wodospadu?- *spytał nadal maszerujc przed siebie.* -Ale.. Czyli ja mam tutaj zostać?... -*stanęła i zastanowiła się. "Za co uznają mnie przyjaciele?.. Chorą zdrajczynie? Jak mój brat?" -Vi, nie mogę tu zostać. -*rzuciła stanowczo. Wtedy Vi też się zatrzymał. *
Offline
-Saini, poczekaj, muszę gdzieś iść.*powiedziała i pobiegła w głąb lasu. Stanęła za krzakami i obserwowała Vishindo z Dead.*
Offline
*lew nie mógł uwierzyć że jego przyjaciółka rozmawia z wilkiem, nie wiedział czy uciec czy też zostać i czekać na dalsze wydarzenia*
Offline
- Co? Ale czemu? Przecież tu był twój dom! - *Wilk posmutniał.*
-Ou. Czyżby nasz piekielny wojownik miał uczucia? - *uśmiechnęła się, a basior ponownie przybrał swą beznamiętną maskę. Drzewami potrząsnął wiatr, czarne ogromne ptaki zerwały się do lotu. Ich lotki lśniły szkarłatną czerwienią, lwica nie mogła oderwać od nich oczu.*
- I wybierasz ich? Lwy? Te potwory, które niszczą wszystko co zdobędziemy?! Wczoraj jeden samiec zabił mi około pięciu łowczych, jeden był ojcem i moją Betą. Jak możesz wśród nich żyć?! - * warknął.*
-Jestem jedną z nich. Zapomniałeś? - *odparła, lecz z nie skrywanym smutkiem.*
Ostatnio edytowany przez DeadlyDance (2012-04-30 14:03)
Offline
*lwica zasnęła , po chwili obudziła się w obcym miejscu* gdzie jaj jestem Hallo!!!!!
Offline
*lew spoglądał ciągle na lwicę i wilka, lecz gdy wiatr zawiał i rozkołysał krzewy i korony drzew po lwie nie było ślady prócz krwawe ślady łap*
Offline
*W krzakach nic nie było, myślał że natura bawi się z nim*
Offline
*szła lasem rozglądając się z podziwem, tak, że nie zauważyła Daga i na niego wpadła*
Oj, przepraszam! *odskoczyła i skuliła się skruszona*
Offline
*Spojrzał ze zdziwieniem na lwicę*
-Co tu tu robisz? Ten teren jest niebezpieczny, nie powinnaś się tu zapuszczać...
Offline
Ja... tak tylko... tak tu ładnie, że nawet nie zauważyłam... *odparła nadal nieco speszona*
Offline
*Wyszczerzył ząbki i lekko zawarczał*
-Dagor po tej stronie.
Offline
*cofnęła się jeszcze jeden malutki kroczek, ale wyglądała już na opanowaną*
Laini.
Offline
-Boisz się mnie?
*Przygotował się do wyskoku*
-Hmmm...?
Offline
-Kiedyś wrócę. Ale tylko jeśli zostawisz lwy w spokoju. -*mruknęła* - -Dziecko, na prawde myślisz, że znaczysz dl mnie tyle by stawiać tak absurdalne warunki? -*odparł i odwrócił się do niej.*-Tak. -*nie patrząc na niego dłużej odeszła i zniknęła za krzakami zza których wyglądał wczesniej Shup. Znalazła tam parę. "Em... Dobrze." Odchrząknęła. Gdy w samcu rozpoznała Dagora, i jedno i drugie zdzieliła w łeb.* -Nawet nie wiecie jak was tam słychać. Właśnie wtargnęliście do centrum terytorium wilków a gadacie w najlepsze...! -*usiłowała szeptać. Niestety, przekroczyli granicę. "I jeszcze para, w krzakach!Pod ich nosem!"*
Ostatnio edytowany przez DeadlyDance (2012-04-30 22:02)
Offline
*Nagle zauważyła laini i daga * -Dag proszę nie męcz jej-
*Powiedziała lekko się uśmiechając* Wolnym krokiem podeszła do nich *
-Mnie też się boisz , no tak Blizny,ucho cała ja ...
Offline
Nie! *odparła, a chwilę potem o mało na zawał nie zeszła przez pojawienie się Deadly*
Nie wiedziałam... *mruknęła, a kątem oka zerknęła na Tandi, po czym stwierdziła, że chyba faktycznie nie była tu bezpieczna, z tymi akurat lwami i lwicami...*
Offline
*Poklepała Laini po ramieniu.* -Chodź, kimkolwiek jesteś. A oni za swoją nie kompetencje zapłacą życiem. - *poczłapała przed siebie mrucząc z rozdrażnienia. Po kilku krokach odwróciła się do nich.*
Offline
*zawahała się chwilę, ale w końcu poszła za DD*
Offline
*słysząc dziwne szmery i głosy postanowił wrócić i zobaczyć co się tam dzieje*
Offline
*Lew rozglądał się czujnie. Już podziękował tajemniczemu lwu za pomoc.*
Offline
*Popatrzył na DD ze zdziwieniem*
-Coś się stało? Raczej niespotykanym jest taki zły humor u Ciebie.
Offline
*Syknęła ze złością.* -No co ty?...-*wycedziła i z przerażeniem dostrzegła ślad krwistej łapy przed Dagorem. Jej źrenice rozszerzyły się po czym zalśniły gniewem.* -Ty zabiłeś wilki! Zabiłeś bete, ojca! Wojowników!-*skoczyła na niego i przybiła mu pazury do szyi. Warknęła.* -Jak mogłeś?! -*krzyknęła mu w pysk i ukazała kły. Ogon ciął powietrze*
Offline
*lew bacznie patrząc na wydarzenie postanawia wyjść z ukrycia*
-Deadly...nie...to nie Dag zabił betę....lecz tylko ja *lew wskazuję na swoje krwawe łapy*
Offline
*Zeskoczyła z Dagora. Lew był wolny.* -Shupavu...? Nie wiesz co zrobiłeś!? Kto wykarmi potomka bety? Był ojcem! I wy ICH nazywacie potworami?! - *jej pysk wykrzywił grymas obrzydzenia gdy poczuła wilczą krew. Spojrzała mu w oczy. "A co by było gdyby to on zmarł...?"*-Nie rozumiesz że to wy zaczeliscie wojnę?...
Offline
*Lew usłyszał krzyki. Przytulił Sarminę.*
- Zaraz wracam.
*Pobiegł i zobaczył DedlyDance, która ze wściekłością patrzy na Shupavu.*
- Co się tu stało ?
Offline
-Deadly, sądzisz że te wilki nie zrobiłyby tego samego z nami gdyby ich nie zabił?
*Wstał z splamionej krwią ziemi*
Offline
*Lew stał zdziwiony.*
- O co chodzi ? Jeśli powiecie to wam pomogę.
Offline
-Nie wtrącaj się, nie twoja sprawa. *Odparł z powagą*
Offline