Nie jesteś zalogowany na forum.
To miejsce, gdzie przy sprzyjających okolicznościach możemy spotkać duchy zmarłych przodków.
Pojawiają się oni tutaj wyłącznie w ważnych okolicznościach - takich jak czyjś ślub, lub podczas mistycznych wydarzeń - zaćmienia słońca, lub pełni księżyca.
Rawr!
Offline
*przychodzi i siada na jakimś kamieniu i jeszcze myśli*
-Hmmm... Dziś będzie zaćmienie słońca, albo pełnia nie pamiętam, ale i tak sobie poczekam
Offline
*podchodzi do lwicy*
-hej Koy. Na co czekasz?
*pyta sie*
Offline
*Spogląda na Sarminę*
Podobno dzisiaj ma być zaćmienie słońca, albo pełnia może w zaistniałej sytuacji ukażą się zmarli przodkowie.
*zastanawia się*
Offline
-Zaćmienie słońca. Chyba
*powiedziała*
-Ty chociaz miałaś jakichś przodków, a ja... szkoda gadać...
Offline
Tak miałam babcie i dziadków, za jedną babcią bardzo tęsknię umarła niedawno reszty nie zbyt pamiętam, ponieważ umarli jak byłam mała. A babcię bardzo kochałam *westchnęła opuszczając głowę, lecz po chwili ją podniosła, gdyż zaczęło się robić coraz ciemniej.*
-To jedno pytanie z głowy, będzie zaćmienie słońca, a teraz czas na drugie, czy to wszystko to prawda? *mówi to patrząc na ciemniejące niebo*
Ostatnio edytowany przez Koy (2012-01-11 21:53)
Offline
Co za obrzędy satanistyczne chcecie odprawiać? *przylazła nagle*
Offline
-A co chciałbyś się dołączyć
*zapytała ze śmiechem*
Offline
My tu czekamy na zaćmienie słońca, aby spotkać ponownie swoich zmarłych przodków, a pro po zaćmienia:
Ono się zaczyna! *Ostatnie zdanie krzyczy głośniej patrząc na ciemniejące niebo*
Offline
-zakochałam sie
*odpowiada szeptem...*
Offline
-Dobra, Sar, ale teraz chcemy się spotkać ze zmarłymi przodkami.
*To mówiąc rozdziawiła japę, bo ukazał się jej dziadek Urefu. Zginął spadając z klifu na kamienie.*
-Dziaddeek ?
*Pyta lekko zdruzgotana. Brązowy lew spojrzał na nią dumnie.*
-Czy te oczy mogą kłamać ? *Odparł Urefu.*
-Ale... skąd ty się tu wziąłeś ?
-Wzgórze Wielkich Królów, co? Zgaduj .
-Hm... król wodopoju ! *Strzeliła. Lew pokrecił głową.*
-Poddajesz się?
-Tak ...
-Król Rajskiej Ziemi. *Rzekł śmiejąc się. Vita nie wiedziała o tym ! Nie było jej na świecie, kiedy zginął...*
// Tak naprawdę mój dziadek zginął podobnie do Mufasy... tylko nie w kanionie. //
Ostatnio edytowany przez Vita (2012-01-18 20:47)
Offline
*patrzy na pojawiającą się starszą lwicę przed jej oczyma. Po chwili orientuje się, że to jej babcia*
-Babciu?! *pyta głośno staruszki stojącej przed nią w przezroczystej postaci*
A (Adana): A kto inny, są tu też twoi dziadkowie i druga babcia i... *tu lwica się zatrzymuje * i to cię trochę zasmuci, twój młodszy brat Satin *lwica opóściła głowę, a Koy popłynęły łzy z oczu, gdy zobaczyła małe lwiątko idące w jej stronę*
-Satin, babcia Edia, dziadek Sinar i drugi dziadek Kenor.
Sa: Cześć Koy *mówił Satin*
-Braciszku jak to się stało? *zapytała lwica z troską w oczach patrząc na małego przezroczystego lewka*
Sa: Bo... to nie wina Gaty, tylko moja *lewek posmutniał* posłem na pustkowie i tam... były hieny one naskoczyły na mnie i... *lewek nie mógł dokończyć zdania , bo był zalany łzami*
-Dobrze, a czy możecie mi powiedzieć gdzie znajdę siostrę? *zapytała z nadzieją*
Si: Niestety nie, ale możemy ci podpowiedzieć *po tych słowach lew podszedł do Koy i podpowiedź powiedział jej na ucho*
-Dziękuję *powiedziała lwica* ale znam już was, byliście królami Nizinnej Ziemi, stamtąd pochodzi moja matka *wskazała na Adane i Sinara* ale nie znam was *powiedziała patrząc na Edie i Kenora*
E: No skoro chcesz *zaśmiała się staruszka*
K: My rządziliśmy to cię zaskoczymy... Magiczna Ziemią *powiedział lew. Koy wtedy zrozumiała. Od wielu lat szukana na Magicznej Ziemi zaginionej księżniczki, czyli to ona była tą księżniczką*
-Ale jak to możliwe? Przecież moi rodzice nie rządzili *zapytała młoda lwica*
E: Oni cie chronili *powiedziała lwica* ni mogli powiedzieć ci kim jesteś to zagroziło by tobie*
-Cóż teraz najważniejsze, abym znalazła siostrę *powiedziała lwica i pożegnała się z dziadkami, na koniec pożegnała się z młodszym bratem*
K: Poczekaj! *zawołał wnuczkę Kenar* weź to ci pomoże *Koy dostała w łapy naszyjnik z diamentem* on jest magiczny.
-Dobrze *podziękowała lwica* i jeszcze raz dziękuje wam i... zegnajcie Satin! Trzymaj się.
D (Dziadkowie): I niech duchy przodków będą z tobą, a my wierz, ze my będziemy z tobą i będziemy pilnować twojej siostry, aby żyła*dodała Edia, po czym wszystkie lwy wyparowały
-Żegnajcie *powiedziała pod nosem lwica, a łza spłynęła jej z oczu. Założyła naszyjnik, po czym jakby energia przez nią przepłynęła*
--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Dobra koniec tego pisania, bo dużo mam napisane w opisie, a teraz wiadomo i stąd
Offline
*Cały czas była w krzakach. Po chwili wyszła zza nich, a przed nią pojawiła się postać lwicy, która mimo tego że była przezroczysta należała do najpiękniejszych*
Mama? *zapytała lwiczka*
Nie, to ja twoja babcia *odpowiedziała lwica*
Jesteś tak podobna do mamy, ze was nie rozróżniłam ,ale ja cie nie pamiętam.
B: To dlatego, że umarłam przed twoim narodzeniem *lwica uśmiechnęła się*
Ale skoro to Wzgórze Wielkich Królów to ty byłaś królową *zapytała ze zdumieniem lwiczka*
Ależ owszem, ale nie Wesołej Ziemi *powiedziała lwica*
A, więc jakiej? *zapytała*
Dobrej Ziemi *odpowiedziała śmiejąc się lwica*
Nie wiedziałam, ale skoro jesteś taka piękna babciu ty musiałaś umrzeć dawno? *zapytała*
o tak, bardzo dawno, ale nie umarłam zostałam zabita, ale nie byłam do końca królową byłam jeszcze księżniczka umarłam kilka dni po tym jak urodziłam twoją mamę. *odpowiedziała*
Ojej dziadek chyba mi coś opowiadał *powiedziała lwiczka*
No nie ważne mój czas się kończy zaraz pojawi się słońce muszę ci coś ważnego powiedzieć *dodała lwica*
Co takiego?
Nie szukaj siostry. Ona cię zostawiła specjalnie! Jej serce pochłonęło zło, nie ma już dla Niej ratunku teraz jest po stronie złych *powiedziała lwica*
No dobrze- *powiedziała lwiczka opuszczając głowę*
Nie martw się ja zawszę będę przy tobie *po tych słowach duch lwicy rozpłynął się w mgle*
Tak babciu *powiedziała szeptem lwiczka patrząć na rozpływającą sie postać*
Offline
*zauważa znajomą lwiczkę*
O, witaj Naelia!
//Tak na marginesie Nae możesz mi stworzyć nowy opis na sygny? Jaki ma być znajdziesz w poście nad twoim postem//
Offline
//Pewnie na jutro spróbuję zrobić i ci na maila prześlę.//
*zauważa witającą się lwicę*
O cześć Koy! *podchodzi do lwicy i zauważa na jej szyi naszyjnik*
O ładny naszyjnik skąd go masz?
Offline
*patrzy na lwiczkę*
Dostałam od dziadków i babć, a w śród nich był... mój młodszy brat Satin *lwicy łza popłynęła z oka*
No cóż... nie będę się rozczulać. *powidzała lwica*
Offline
*patrzy na lwicę*
Przykro mi, ale wisiorek bardzo ładny
Offline
Dziękuję Ci bardzo *uśmiecha się do lwiczki i klepie ją po plecach*
Offline
*Pyta*
-Co ci powiedzieli?
Offline
-Powie... powiedzieli, że mam odnaleźć siostrę *mówiła z lejącymi się łzami smutku w jej piwnych oczach*
Offline
*Biały lew przyszedł na wzgórze. Zauważył Sarminę, następnie polizał ją. Spojrzał się w niebo. Potrzebował rady od Wielkich Królów.*
Offline
*Odwzajemniła pocałunek.Dalej patrzyła w niebo*
-Będę musiała odejść... Jestem Łowczynią i moim obowiązkiem jest ochrona smoków. Tutaj mieszka jeden mały, ale ja mam za zadanie ochraniać duże smoki...
*mówiła ze smutkiem i ze łzami w oczach*
//Polskie znaki i końcówka poprawione. Mariutunio//
Offline
*Nagle na niebie zaczęły się formować kształty lwa i lwicy. Biały lew nie wierzył własnym oczom i na chwilę zapomniał o wszystkim.*
- Chyba mnie pamiętasz pokemonie. Jestem Skaza i musisz zostać zły.
- Mnie nie znasz, jestem Zira i mam pomóc Skazie.
- Idźcie precz ! Ani mi się śni być złym !
*Skaza i Zira tylko się zaśmiali i zniknęli. Lew położył się ze łzami w oczach w trawie.*
Offline
*podbiegła do białego skazy. Po pewnym czasie okazało sie, że to jest jej ukochany. Leżał i płakał*
- Dlaczego płaczesz?!
Offline
- To znowu Skaza ! On się nigdy nie podda !
Offline
-Podda sie, zobaczysz... Będziesz musiał... go zabić, tak jak Simba to zrobił... ale ty go we śnie zabijesz, a Simba ... zabił go ... normalnie...
*powiedziała patrząc mu w oczy. Miała łzy w oczach*
Offline
- Racja. Tylko teraz Skaza jest prawie pewien, że będę królem, wiem, że będzie przychodził zawsze gdy nadarzy się okazja.
Offline
-Przestanie... Jeżeli... przeszkodze mu... Wejde w twój umysl... jeżeli...pozwolisz...
*mówiła patrząc mu w oczy*
Offline
- Dobrze, pozwalam.
*Lew spojrzał na w dół.*
Offline
*Lwica zamknęła oczy... Jej umysł splótł sie z umysłem jej ukochanego...*
-Kim jestes?!
-Łowczyni...
-Miło mi.
*ukłonił sie*
-Skaza
-Dlaczego dreczysz Pokemona?
-On jest.... bedize królem i tyle...
-jest kim?
-Kiedyś sie dowie i bedzie musiał zostac królem...
*zaśmiał sie...*
-On ma swoje życie, i go nei zniszczysz...
-Zrobiłem...on zrobił... on sobie sam zniszczył życie...
-Jak to?!
-Hm... Zira nie była jedyna mą ukochaną... Została jeszcez.. matka Pokemona..
*powiedział i oddalił sie z umysłu...*
-NIE!!!
*krzyknęła liwca na cały głos..*
-Ja... byłam w twoim umyśle... ja z nim... rozmawiałam...
*mówiła nie patrząc na niego*
-Jak... jak nazywała sie... jak nazywała sie twoja matka?
*spytała szybko*
Offline