Nie jesteś zalogowany na forum.
Przecież nie mówię o jakichś kamikadzach. Normalnie, kulturalnie przy winie wytrawnym.
Offline
-Dobrze, tylko nie spal Shu klubu. *Zaśmiał się*
Offline
Ja tutaj koktajlami Mołotowa nie rzucałem.
Offline
-Ja tutaj Shupka napojem kamikadze nie częstowałem.
Offline
Sam chciał. Dorosłym jest więc wiedział co może się stać.
Offline
-No więc co robimy? Najlepiej sprawdzić jeszcze co to za "tykanie" słyszały panie.
Offline
-Dobrze, więc poczekam aż się spełni *uśmiechnął się do Laini*
-Oby moje życzenie się również spełniło .
Offline
-Ja nadal to słysze....
*powiedziała do kolegów; z oburzeniem*
-Może ci w brzuchu tak robi?
*zasmiał się w jej głowie*
-Ta jassne...
-A nie może?
-Nie.. Jak może coś tykać w brzuchu?!
-Chciałem cie tylko rozbawić, a nie zezłościć...
-To już lepiej nic nie mówi
*powiedziała i zakończyła rozmowę w myślach..*
-To wiecei co to jest?
*spytała kolegów.*
Offline
*zamknęła oczy z cichym westchnieniem i łapką zaczęła przeczesywać trawę*
Offline
*Lwica pomyślała przez chwile, a potem zaczeła przeszukiwać wszystkie stoły i pod stołami..*
Offline
Bomba? W klubie? Nie ma takiej możliwości.
Offline
-Ja tam wole posprawdzać
*mówiła, nadal szukając*
Offline
*lew przewrócił się na bok i z cichym westchnieniem spoglądał na Laini*
-Czy ja się zakochałem ? *powiedział cicho pod nosem*
Offline
-Yy... Chyba coś znalazłam... To coś jest przyczepionye do tego stołu
*pokazała*
-.. to nie wygląda jak bomba, ale odlicza czas i... tyka...
*mówiła*
-... zostało jeszcze... 12 minut...
*dodała*
Offline
*odkleja tajemnicze znalezisko spod stołu* To ten zegarek do odmierzania czasu w kuchni.
Offline
*Złapał się za głowę*
-Ktoś chciał nas wysadzić zegarkiem do odmierzania czasu... Jestem pełen podziwu do tego kto to tu przyczepił.
Offline
-Ja chyba przypuszczam, kto mógł sobie takie jaja robić...
*powiedziała*
-.. Tandi...
*dodała wzdychając*
Offline
-Jeszcze tutaj jej brakuje... *Zmarszczył brwi*
-Dostanę tą lemoniadę?!
Offline
No przecież stoi na blacie od pięciu minut.
Offline
-To nie była ona..
-Jak to?!
-To nie ona. I to nie jest ZWYCZAJNY zegarek do odmierzania czasu. Tak wygląda, ale to prawdziwa bomba...
-CO?!
-Musisz ich ostrzec... i uważaj z tym na siebie...
Słuchajcie... to jest prawdziaw BOMBA!!
*powiedziała do nich*
Offline
-To ile płacę? *Chwycił za lemoniadę i powoli zaczął sączyć mieszaninę*
Offline
-Dag!! Nie słyszałeś?!...ja ni...
*przerwała. Jej oczy zalśniły na zielono...*
-Jestem Firnen. Przyjaciel Sarminy. Ostrzegam was przed tym zegarkiem, bo jej widzę, nie chcecie słuchać. To nie jest zwyczajny zegarek z kuchni. W środku ma bombe. Prawdziwą.. Zostało wam jeszcze jakies.. 5 minut..
*Gdy skończył, oczy lwicy znowu zalśniły i stały się brązowe-jej własny kolor..*
-..e kłamie!!!
Offline
-Interesująca opowieść, ale jakoś mnie nie urzekła.
Offline
Za pięć minut? *wziął zegarek, wyszedł na zewnątrz i rzucił go na przyczepę przejeżdżającego samochodu, wraca do klubu* I po kłopocie.
Offline
*Spojrzała zszokowana na Maru*
- Co z nim zrobiłeś? Wyrzuciłeś do śmietnika?
Offline
Nie... na jakiś samochód. Ale to pewnie jakiś terrorysta był.
Offline
- Aha, no tak. - *Spojrzała uważnie na Maru, czekając aż się roześmieje, powie że to żart. On jednak zachowywał się całkiem poważnie.* - Hm... Maru, nie boisz się, że będziesz miał kogoś na sumieniu?
Offline
Ooooooooooooj tam. Lepiej on niż my.
Offline
*Wzruszyła ramionami.*
- Jak uważasz. Wiedz jednak, że jeśli policja zapuka do moich drzwi bez wahania zaprowadzę ich prosto do twojego domu.
*Łyknęła trochę lemoniady.*
- Co z tego, że nie wiem gdzie mieszkasz.
*Dodała ciszej, jakby mówiła do siebie.*
Offline
Tak byle jaki zegareczek, a wy pleciecie bzdury o bom... *w tej chwili z daleka słychać huk eksplozji* ...bach?
Offline