Nie jesteś zalogowany na forum.
Wracaj do zdrowia.
*Pocałowała Maru w czoło i odeszła do koszar.*
Offline
Głowa spuchła mi jak balon. *przymknął oczy i powoli usnął*
Offline
*Podszedł do Maru*
-A wy St.Szeregowy *uśmiecha się*
-Odpoczywajcie, do parady macie być zdrowi! Lekarz zapewnił, że za kilka godzin będziecie jak dawniej. Tylko czapkę będzie wam trudniej założyć. *Wychodzi i idzie do kwatery głównej. Rano wstaje, wypisuje odpowiednie dokumenty i idzie do sali rozpraw*
Offline
-Ptaszyno?! Phi!
*krzyknęła*
-I tak was pokonam, prędzej, czy później! Mam w zanadrzu niespodzianke i wybuchnie za około... 3 minuty, jak sie nie mylę!!!
*to krzyknąwszy zaśmiała się*
Offline
*Do celi weszło dwóch żołnierzy, zabrali Sarmine do małego pomieszczenia. Tam zabrano jej wszystkie przedmioty takie jak: czapka, buty, zestaw kluczy, dokumenty, kajdanki, manierka i zestaw saperski. Pozbawiona CAŁEGO ekwipunku została zaprowadzona do sali sądowej. Usadzono ją na krześle, skuto oburącz aby NIE mogła się wydostać i zostawiono do rozpoczęcia rozprawy pod opieką trzech żołnierzy którzy NIE da się zwieść*
Ostatnio edytowany przez Maciek (2012-05-21 18:03)
Offline
*Wszedł na salę rozpraw. Wszedł za stół i usiadł po prawej. Po chwili pojawił się Generał. Wstał i zasalutował Dowódcy.*
-Panie Generale! Wszystko gotowe, możemy zaczynać.
Offline
-Dobrze *na salę wchodzą żołnierze, którzy zajmują miejsca dla publiczności*
*po krótkiej przemowie*
-A więc *zagląda w dokumenty* Sarmino, zostajecie oskarżeni o napad na żołnierzy, strzelanie, pobicie i stawianie oporu. Co macie na swoja obronę?!
Offline
*Poruszył się na krześle.*
-A o pyskowaniu wyższym rangą oficerom już nie wspomnę...rażąca niesubordynacja! PAN GENERAŁ ZADAŁ PYTANIE...CO MACIE NA SWĄ OBRONĘ SARMINO?!!!
*Wypowiedział te słowa głośno i dobitnie.*
Offline
-Powiem tak. JA NIE strzelałam. to wasz żołnierz. Na swoją obronę mam jedną rzecz. Albo raczej jedną osobę. Jeżeli go wpuścicie, to w tedy wszystko wam wyjaśni
*mówiła, uśmiechając się lekko*
-Po drugie, tamte klucze, które zabraliście, to znalazłam je, gdy byłam w waszym obozie. Zabiłam jakiegoś lwa, ale wątpie, by był on wasz..
*dodała , nadal sie uśmiechając*
Offline
*wylegiwał się w koszarach*
-O rany, co się tutaj dzieje, czy tu nie może być choć raz spokojnie ?
Offline
*Lew podszedł do Shu..*
-Witam. Gdzie mogę znaleźć panne Sarmine?
*spytał*
-Jestem jej bratem. Generał Narastas Dogaj.
*dodał, witając się*
Ostatnio edytowany przez Sarmina (2012-05-22 18:37)
Offline
//Sarmino sądzę, że zamiast generała wystarczyłby podpułkownik*
-Obrońca? Nikt tutaj nie wej... *dostaje komunikat o obcym żołnierzu*
*przez telefon*-Że co? Wylegitymować go.
*odkłada* -w takim razie podajcie jego dane.
Offline
*Nachylił się do Generała.*
-Nie sądzi Pan, że zaczyna się z tego sądu robić cyrk?Gdyby była wojna to w takim wypadku wyrok byłby jeden....spotkanie z plutonem egzekucyjnym.
*Westchnął.*
-Zobaczymy co wniesie ten nowy rzekomy świadek.
Offline
*leżał w lazarecie z zabandażowaną głową i zaczął czuć się coraz gorzej*
Offline
*Po kilku minutach wszedł Podpułkownik na salę. Na rozkaz potwierdził tożsamość*
-Więc słuchamy, co macie do powiedzenia na obronę Sarminy Podpułkowniku Dogaj.
Offline
-A więc, jak już mówiłem, jest ona moją siostrą. Czyli, że za nią odpowiadam.
-To że jesteś starszy, to nie znaczy, że aż tak musisz się mną opiekować...
*burknęła do niego lwica*
-A więc tak, Nasza baza wojskowa szuka groźnych ... szpiegów... Wykradają oni różne dokumenty. Moja siostra jest naszym tajnym szpiegiem. Nikogo by nie zabiła. Dokumenty, które chciała wam wziąć, miały trafić do tych szpiegów... Ona miała za zadanie zmienić wasze dane. Po to ją szkoliliśmy... Jeżeli jej nie wypuścicie i ona nie dostarczy im tych dokumentów w przeciągu 3 dni, tamci do was wtargną i nie będziecie umieli się przed nimi obronić. Uwierzcie mi. Oni wtargnęli do nas. Pozabierali najważniejsze dokumenty i uciekli... Na szczęście, gdy moja siostra wstąpiła do nich, ukradkiem pozmieniała dane,co nie było łatwym zadaniem, prawda?
-Tak...Musiałam..
-No właśnie.. Szpiedzy nie mają swojej nazwy, inaczej by Sarmina nam o niej opowiedziała. Po prostu nazywają się Szpiedzy
-Nieprawda. Nie zdążyłam ci tego powiedzieć, bo dostałam to zadanie... Oni zmienili nazwę. Teraz są ...
*pomyślała przez chwile..*
-nazywają się smokami. Każdy członek dostał inny kolor... I takie tam...
-Takie tam, że co?! Miałaś nam o wszystkim mówić!
-Nie zdążyła. Powiedziałabym, gdyby oni mnie nie złapali...
*dodała*
-Okej.. To jak będzie? Wypuścicie ją, czy wolicie, aby te.. SMOKI wykradły wam wasze dokumenty?
*dodał na koniec Dogaj*
Offline
*Spojrzał na zegarek.*
-Panie Generale! Proponuję żeby ich obu odtransportować do Sztabu Generalnego, niech tam się ta sprawą zajmą. My tymczasem musimy się spieszyć....za cztery godziny wizyta Generalicji.
*Spojrzał na Sarminę i jej brata.*
-W kwestii decyzyjnej zależny wszystko od Generała. Ja proponuję zwolnić więźnia i pod eskortą żołnierzy wraz z Podpułkownikiem odstawić was do Sztabu Generalnego. Tam zajmą się sprawą ataku na waszą jednostkę!
Offline
-Jeżeli jej nie wypuścicie, , Smoki przyjdą tu po wasze dokumenty!! Czy wyście poszaleli, nie wypuszczając jej?! Tylko ONA może uchronić waszą baze, przed ich atakiem. No chyba, że chcecie mieć na karku ....
*zamyślił sie*
-Ilu ich zawsze jest?
*zapytał siostry*
-Około 100 na jedną...
*odparła lwica
-No właśnie... możecie miec na karku 100 Smoków, które bez problemów wezmą wasze dokumenty.
-Jeżeli w jakiejkolwiek bazie jest kobieta, oni ja porywają. Ustalają jedną cene za nią...
-..Zwykle bardzo dużą...
-...I tylko za ta cene...
-...Może generał ją dokupić...
-...od Smoków. Z nimi nie da sie negocjować...
-..Kiedyś porwali przyjaciółke Sar... Niestety, ale generał nie miał tyle ...
-..pieniędzy i...
-... Smoki ją zabiły, bo była im niepotrzebna...
*Gdy Dogaj wypowiedział ostatnie zdanie, Sarminie spłyneła łza po policzku*
Offline
-Racja Kapitanie, musimy się śpieszyć. *wzywa oddział więzienny*
-Odstawcie Sarminę i Podpułkownika do Szatbu Generalnego, tam wasza sprawa zostanie rozstrzygnięta. Jeżeli chodzi o te wasze... smoki. Nic się nie martwcie. *W myślach* -Nikt jeszcze nie przeszedł za bramy przy kodzie czerwonym. *wstaje*
-Koniec rozprawy, Plutonowy Stivenson odpowiadacie za więźnia głową
-Tak jest Generale! *żołnierz salutuje i wychodzi z eskortą do Sztabu Generalnego. Sprawę rozstrzygnięto, Sarminię zwolniono*
*11:15, przez Głośniki*
-Zbiórka na placu apelowym!
Offline
*mimo silnego bólu głowy założył galowy mundur i odznaczenia, wziął karabin i poszedł na plac*
Offline
*wybudzony z drzemki ubrał mundur i założył broń na ramię i wyruszył na plac*
Offline
*stanął w szeregu, z trudem utrzymywał się na nogach*
Offline
-Dziękuję, że mnie wypuściliście. Teraz ... jeżeli pozwolicie, chciałabym otrzymać wasze dane. Pozmieniam je i oddam smokom.
-Ja również dziekuję.
Offline
-Widzę Maru że żołnierz na każdy czas.. ale i tak powinieneś leżeć w lazarecie.
Offline
Nie... ja się... nie czuję aż tak źle.
Offline
*Poszedł do swego gabinetu, przebrał się w mundur galowy, założył czarne, skórzane podkute oficerki. Założył na szyję Krzyż Rycerski Krzyża Żelaznego, na prawą kieszeń przypiął Krzyż Walecznych i Krzyż za Odwagę.*
-Jeszcze szabla i mogę wychodzić!
*Założył czarny pas główny, przypiął do rapci szablę, przez ramię przewiesił pas koalicyjki. Założył galowe pagony.*
-Gotowe, zatem na plac!
*Założył oficerską rogatywkę na głowę, po czym zamknął gabinet i poszedł na plac apelowy. Podkute buty stukały o beton.*
-CZOŁEM ŻOŁNIERZE!!!! O! Widzę, że szeregowy Maru ma się lepiej...to świetnie, szkoda by było nie być na tej paradzie!
*Uśmiechnął się do żołnierza.*
Offline
Wiem, nie chciałem tego przegapić. Au! *poczuł silny ból i zrobiło mu się ciemno przed oczami, przyklęknął*
Offline
*położył jego ramie na swych barkach i powoli stanął z nim do pionu*
Offline
*otarł pot z czoła* Już mi lepiej. Dziękuję. *stanął w pozycji w miarę pionowej*
Offline
-Oddział Baczność!
*Powoli chodzi przed szeregiem*
-Za trzy kwadranse zjawi się tutaj Marszałek i Generał Carlos. Od teraz będziecie dawać świadectwo przed Marszałkiem, czy ta baza jest utrzymywana w należytym porządku.
*Zatrzymuje się poprawia medal na mundurze Kaprala Shupavu i idzie dalej*
-Miejsce w paradzie znacie, mechanicy są gotowi. Kiedy helikopter wyląduje macie być gotowi do przemarszu. Ja będę towarzyszył gościom w odświętnym jeepie. Kiedy wydam rozkaz rozpoczniecie pokaz musztry. Po raz pierwszy zobaczę, jak Kapitan was wyszkolił.
*Zawraca na pięcie*
-Po krótkich przemówieniach, goście przejdą do sali uroczystej. Nie zajmie to dużo czasu, więc macie być gotowi cały czas. Po odlocie Marszałka macie wszyscy się meldować w sali konferencyjnej. Jakieś pytania?
Offline