Nie jesteś zalogowany na forum.
*Roześmiała się okrutnie i rzuciła zgryźliwie.*
- Gratuluję pomysłu, geniuszu.
Offline
Gdyby nie ja to Ty byłabyś teraz kupką popiołu.
Offline
- A zatem dziękuję Ci, mój dzielny wybawco.
*Dopiła szybko lemoniadę i czym prędzej wyszła z Klubu, zanim powiedziałaby coś jeszcze czego mogłaby żałować.*
- Taa, najlepiej wyżywaj się na znajomych. Wszyscy będą cię uwielbiać. - *Mruknęła, zamykając drzwi klubu. Parę przecznic dalej zobaczyła dymiące resztki samochodu. Podeszła bliżej, by przyjrzeć się szkodom. Samochód był zaparkowany na chodniku, możliwe że kierowcy nie było w środku gdy nastąpił wybuch. "Niektórzy to mają szczęście" - przemknęło jej przez myśl. Już miała się odwrócić i odejść, gdy ze sklepu po drugiej strony ulicy, wybiegł jakiś chłopak, zapewne zaalarmowany nagłym hukiem. Patrzył z niedowierzaniem na szczątki samochodu. Przesunął ręką po swoich jasnych włosach, kręcąc głową. Wtedy jego wzrok zatrzymał się na niej.*
- Sil? *Wszędzie rozpoznała by ten głos...*
- O matko, Nate? To był Twój samochód?
*Wzruszył lekko ramionami.*
- Nie wiedziałem, że to taka niebezpieczna dzielnica
*Zaśmiał się nieco nerwowo. Sil nie mogła uwierzyć jakim cudem z nim rozmawia. Gdyby siedział w samochodzie... Wolała nie myśleć "co by było gdyby".*
- W zasadzie to tylko dzięki Tobie żyję.
*Zupełnie jakby czytał jej w myślach...*
- Ale jak to? Ja dopiero przyszłam...
- Pomyślałem sobie, że kupię dla Ciebie Twoje ulubione żelki, więc zatrzymałem się na moment.
*Cały Nate... Sil nie mogła się powstrzymać - podbiegła do niego i uścisnęła go. "Maru będzie miał przechlapane..." - pomyślała.*
- Chodźmy do Klubu.
*Sil powoli kiwnęła głową.*
Ostatnio edytowany przez Silvana (2012-05-24 18:17)
Offline
Phi... Pani obrażalska... *wziął szmatę i zaczął wycierać blat*
Offline
-Życie dla Niej ma wielką wartość. Nie lubi jeśli kogoś się poświęca. *Dopił lemoniadę*
Offline
Pewnie i tak nie znała kolesia. Zresztą co miałem zrobić? Czekać i pozwolić na wysadzenie klubu?
Offline
-Nie wiem. Ja tam sam nie mam pojęcia co bym zrobił.
Offline
*Doszli już do Klubu, Nate przyśpieszył nieco kroku, by otworzyć jej drzwi.*
- Panie przodem.
- Nie podlizuj się. - *Powiedziała śmiejąc się. Nagle przypomniała sobie, że tak samo mówi do kogoś innego... Pokręciła lekko głową, odrzucając wyrzuty sumienia. "Przecież nie robię nic złego." Wchodząc do środka miała nikłą nadzieję, że Nate i Dagor może się nie spotkają, że może Dagor wyszedł... Siedział jednak przy barze, rozmawiając z Maru. "Lepiej mieć to za sobą."*
- Chodź, muszę ci kogoś przedstawić.
*I pociągnęła Nate'a w stronę baru.*
Offline
-Mar... w końcu to chyba ja was uprzedziłam?! Gdyby nie JA, to ty również byłbyś kupką popiłu... Ja bym stad uciekła...
*mówiła*
-Powiedziałem im twoim głosem, by zrozumieli...
-Co?!
-Sory...
*powiedział i odszedł dalej jej umysł.
-ah...
*na tym rozmowa sie zakończyła*
-Teraz powinienes mi podziękować...
*powiedziała do kolegi*
Offline
*Zamyślił się na chwilę i spojrzał na wchodzących*
Offline
*Lwica spojrzała na wchodzące do środka lwy..*
Offline
- Chyba jesteś atrakcją dnia. - *Mruknęła do Nate. Uśmiechnął się nieśmiało. Sil podeszła do baru i ruchem ręki wskazując lwa obok niej, powiedziała : *
- Kochani, poznajcie Nate. Największego szczęściarza pod słońcem . - *Wyszczerzyła się do Nate.*
- Ty jesteś moim szczęściem. - *Wtrącił Nate. "No tak, trzeba było go uprzedzić przed wejściem. Nie wyszedłby wtedy na idiotę. A teraz czeka go kubeł zimnej wody..."*
- Nate, to jest Sarmina *Wskazała łapą na lwicę* Maru, który o mało co Cię nie zabił *Machnęła łapą w stronę barmana* i mój chłopak Dagor. - *Uśmiechnęła się czarująco do Dagora. Nate zamrugał kilka razy wyraźnie zaskoczony.*
- Sil, nie mówiłaś, że masz chłopaka... - *Powiedział z lekkim wyrzutem w głosie, podając wszystkim łapę.*
Offline
A to był jego samochód? Dobra ile mam ci dać za ten samochodzik? 10000 wystarczy?
Offline
- Nie, tyle na pewno nie był wart... Gruchot taki... Ledwo jeździł. Ale chętnie bym się dowiedział jak właściwie zakończył swój marny żywot.
Offline
Wybuchł dzięki zegarkowi do gotowania jajek.
Offline
*Wchodzi do klubu otwierając głośno drzwi i zwraca przy tym uwagę wszystkich obecnych na siebie. Siada przy barze.*
-Wódka z martini. Wstrząśnięta, nie zmieszana.
*Rzuca nonszalancko kafla barmanowi.*
-Reszty nie trzeba.
*Rozkoszuje się drinkiem*
Offline
*hej Nate..
*podała mu również łapę*
-A ty to...?
*spojrzała na przybyłego lwa*
Offline
*Podał łapę Nate*
-Miło Cię wreszcie poznać, wiele o Tobie słyszałem.
Offline
- A ja o Tobie nic nie wiem. Sil jakoś się Tobą nie chwaliła. - *Odparł Nate z kpiącym uśmiechem, mierząc Dagora spojrzeniem. Sil jęknęła cicho. Działo się to, czego obawiała się najbardziej...*
Offline
Tylko mi tu bez bitki bo obu strzelę gazem po oczach.
Offline
*Weszła do klubu*
-Dzien dobry..
//jestem inna, wiec nie poznajecie mnie... xD//
Offline
Dzień dobry. Witamy w klubie Lions Paws.
Offline
-Yy...Maru, to ja?!
*powiedział Lwica*
-To klub twój i twojego brata...Shu...
*dodała*
Offline
-Jesteś tylko podrywaczem, raz Cię interesuje a potem pewnie kolejna się kręci i zapominasz o tej wcześniej. Typowe...
*Odparł i złośliwy uśmiech pojawił się na jego twarzy*
Offline
*zamknęła oczy i zaczęła szybciej oddychać, bo nie była pewna czy chciała znać odpowiedź na pytanie które zaraz zada*
Czy ty... nie, żeby coś, ale... czy... *głębszy wdech* miałeś już kogoś?
Ostatnio edytowany przez Laini (2012-05-26 21:40)
Offline
*lew przymknął oczy i przez chwilę posmutniał*
-To, to skomplikowane *bał się zrobić czegoś, czego mógł naprawdę żałować, lecz serce zbuntowało się nad rozumem i lew pocałował lwicę*
Offline
*nie protestowała, to było dla niej całkiem nowe doświadczenie; objęła go delikatnie za szyję*
Offline
*czule objął ją za szyje, czuł się tak jakby nagle czas zatrzymał się w miejscu i nic poza pocałunkiem go nie obchodziło*
Offline
*po kilku dłuższych chwilach delikatnie odepchnęła go od siebie, by przytulic się do jego piersi z cichym pomrukiwaniem*
Offline
*uśmiechnął się i również cicho mrucząc przytulił ją do siebie, jego serce biło znacznie szybciej*
Offline