Nie jesteś zalogowany na forum.
Musisz mi pomóc w ochronie miasta....Burmistrz cię wynagrodzi...
Offline
-Hmm w sumie czemu by nie, ale nie teraz, bo teraz najchętniej napiłbym się czegoś zimnego i chmielowego także na chwilę teraźniejszą wybacz ale pragnienie wygrywa *odsuwa na bok lwicę i podąża do baru*
Offline
*wyszedł z hotelu i poszedł do baru na piwo*
Offline
-Będę czekać.....Mam tylko nadzieję że się zdecydujesz*Dodała siadając przy stoliku*
Offline
*po otrzymaniu piwa, chyżo opróżnił zawartość kufla*
-No to co ja mam niby robić jako ochrona szeryfa ? *zapytał wycierajac piane z pyska*
Offline
-Ochrona burmistrza *Poprawiła lwa*
-Na razie nie mogę za dużo ci zdradzać ale musisz wiedzieć że to ci się opłaci....No, chyba że, przez resztę życia chcesz siedzieć tu i pić piwo...
Offline
-Przez resztę życia nie, ale powiedzmy ze się zgadzam na taką fuchę.
Offline
-Jeśli sie zgadzasz....Na początek muszę poinformować o tym Burmistrza.....Więc jedziemy do niego....
Offline
*lew zamówił jeszcze jedno piwo, wziął kufel do łapy i wylał na głowę Terry*
-Masz..ochłoń trochę dziewczyno *dodał z uśmiechem *
Offline
- No i zmarnowałeś napój bogów, Shup. Jak mogłeś. *dodał z ironiczną rozpaczą*
Offline
*Popatrzyła na Shu*
-Ah tak?
*Wyrwała mały placek kelnerce, wtarła w twarz Shu*
-Wieprz! *Wyszła z saloonu*
Offline
*wyciera resztki placka z pyska*
-Lepiej tak niż miałby saloon ucierpieć.
Offline
*Kładzie się pod schodami i obserwuje znikomy ruch na ulicy* Jak tu cicho, ani żywej lwiej duszy
*Położył łeb na łapach*
Offline
*wszedł do saloonu* Dawać whisky. Byle szybko.
Offline
*kończy wycierać z siebie resztki placka*
-Może ty ogranicz te picie do minimum...wątroba ci padnie i co wtedy ?
Offline
To zdechnę i będę w krainie wiecznych łowów. *wziął butelkę whisky i zaczął pić z gwinta*
Offline
*Maru niechcący nadepnął Nalimbie na ogon* Au.. Panie, ja wiem że whisky jest ciekawsza od podłogi, ale mógłbyś czasem spojrzeć pod nogi.
Offline
*dopił butelkę* Co chcesz? Nie da się jednocześnie pić i hyk i pić.
Offline
Nic już, pij sobie dalej
*zabiera ogon bliżej siebie*
Ale nie za dużo.
Offline
*postawił pustą butelkę na blacie* No... to ja się pójdę przejść. *gdy wstał ponownie nadepnął na ogon Nalimby, zaczął wychodzić z saloonu*
Offline
-Cały Maru, jak jedno to nie drugie...oby sobie nic nie zrobił. *skierował wzrok na Nalimbę* -To młody co będziemy robić ?
Offline
- Aua... Ty to specjalnie tak. Nie pij więcej, bo nas tu wszystkich pozabijasz *pogładził swój ogon*
- Wszystko, tylko proszę Cię, patrz pod łapy. *spojrzał na Shupa*
Offline
-Umiesz jeździć konno ? *spojrzał na Nalimbę i szybko wyszedł przed saloon*
Offline
Nigdy sam nie jeździłem, ale wydaje mi się to atrakcyjne *wyszedł za Shupem* Jest tu stadnina?
Offline
-Nie..ale są dwa konie *wskazał łapą na owe konie i wsiadł na jednego* -Wskakuj...małe polowanie sobie urządzimy
Offline
To ja idę spać *wszedł do hotelu, poszedł do swojego pokoju i padł na łózko*
Offline
*podszedł do konia i poklepał go po szyi* Cześć stary, mam nadzieję, że stworzymy zgrany duet *i wsiadł na grzbiet konia* To dokąd ruszamy, Shup?
Offline
-Na starą przełęcz, zobaczymy czy nie grasują tam kojoty *pociągnął za lejce a koń pognał galopem ku przełeczy*
Offline
- Wio mój rumaku! *pociągnął za lejce i koń rozpoczął galop*
Offline
*po długiej podróży znaleźli się na szerokiej i przyprawiającej o gęsią skórkę przełęczy*
Offline