Nie jesteś zalogowany na forum.
To może zrobimy taką garkuchnię. Każdy będzie sobie samo gotować.
Offline
*Wróciła ze składnikami do marynaty*
Mi to pasuję . Jest tu jakaś kuchnia czy coś . ?
Offline
Oczywiście, że jest. Z tyłu za barem.
Offline
*Idzie w stronę kuchni niosąc ciężką reklamówkę z potrzebnymi składnikami*
Uff , ale to ciężkie .
*Powiedziała ocierając czoło * .
Oj zapomniałam o ważnym składniku .
*Cofnęła się po czerwone wino* .
W marynacie musi być wino , żeby nadać wyjątkowego smaku .
Offline
*siada za stołem z małymi ranami na trzech łapach* Ja dzisiaj nie gotuję.
Offline
No i tak się właśnie kończy jak się amatorzy biorą za gotowanie. *puszcza oczko*
Offline
Gotowanie nie ma tu nic do rzeczy *mówi do siebie* zachciało się rowerem 40kmh jechać...
Offline
Oj Nali Nali . Głupie pomysły masz .
Przytuliłeś drzewo czy chodnik .?
Offline
Oj no, to był instynkt, na tej górce zawsze chcę "40" osiągnąć. I miałem twardy kontakt z chodnikiem. *woła Maru* Barman, herbatkę poproszę.
Offline
*drzwi od klubu otwierają się i przez nie wchodzi lew, z licznymi siniakami i bliznami, podchodzi i siada przy barze, zdjemuje okulary kładząc je na blacie*
Offline
*patrzy na Shu* Od kogo dzisiaj dostałeś po pysku?
Offline
To co, czas rozpalić grilla *wyciąga zapalniczkę*
Offline
-Shupek! *Rzuca się na lwa i przewraca go razem ze stołkiem na podłogę.* -Strasznie długo cię nie było....
Offline
*Odczuwszy ból w żebrach od razu poddał się *
Proszę nie bij...albo dobij.
Offline
I już się zaczyna rozróba *zaśmiał się do Sou i Shupa*
Offline
Shuposlaw, gdzie ty się znowu szlajales...? *westchnęła, wychodząc z łazienki świeża jak poranek*
Ostatnio edytowany przez Laini (2012-06-23 16:37)
Offline
Powiedzmy moja droga że taka mała resocjalizacja duszy i ciała.
Offline
Wy sobie tu prawcie romanse, a ja rozgrzewam grilla *podchodzi do kominka, wkłada odpowiednią ilość drewna, wyciąga zapalniczkę i podpałkę, zapala podpałkę i wrzuca do środka*
Offline
To ja może skoczę po banany do warzywniaka. *zaproponowała szybko i już jej nie było, gdyż pobiegła do sklepu*
Offline
*patrzy na ogromny płomień w kominku* No, będzie już dosyć rozgrzane *kładzie na ruszt mięcho*
Offline
-No skoro takie się żarcie szykuje to czekam z niecierpliwością.
Offline
*wraca z bananami i bananem na pysku* Delikatnie niedojrzałe, moje ulubione!
Offline
*posypuje mięso przyprawami* mm... kto lubi na ostro?
Offline
-No ale chyba surowych jeść nie będziemy ?..Chyba ?
Offline
Dawaj na ruszt, będziemy mieli pieczone banany. Kiedyś jadłem, poezja.
Offline
*Po długim czasie lew zawitał znów w skromne progi tego klubu. Otworzył drzwi i powoli wszedł do środka.*
Offline
*Pomachał do Daga wylegując się na twardej podłodze.* -Hejka, co tam u ciebie?
Offline
*Spojrzał zdziwiony na Sou*
-Znowu mnie coś ominęło?
Offline
Witaj Dagorze *pokiwał lwu* masz ochotę na cielęcinę z grilla?
Offline
-Z wielką chęcią! Dawno już nie jadłem niczego takiego.
Offline