Nie jesteś zalogowany na forum.
Kraina wspomnień. Siadasz przy "kuli strumienia", a ona ci pokazuje twe wspomnienia, które chcesz jeszcze raz przeżyć. Możesz przyjść tu z przyjaciółmi i cofnąć się do swych wspomnień i przeżyć je jeszcze raz, tyle że z przyjaciółmi. Każdy lew, który tu przyjdzie znajduje prezent w postaci widzenia przez cały czas pobytu swej rodziny zmarłej. Jedynie lwy, które pochodzą z królewskich rodów, mogą widzieć swą przyszłość, lecz ich przyjaciele nie zobaczą tego nigdy.
-"kula strumienia"- strumień w kształcie kuli.
* Lew wchodzi do jaskini.Widzi dziwny strumień. Nie jest to jednak zwyczajny strumień. Jest on w kształcie kuli. Podchodzi do niego bliżej. Przegląda się w nim i widzi...*
Muran: Gdzie ona jest?!? *pyta rozwścieczony lew*
Joki: Kochanie... nie denerwuj że się na nią tak. Przeciez to tylko dziecko...
Muran: dziecko czy nie, ma być mi posłuszna i tyle!!
*Lwy znikają. Pojawiają się inne...*
Rutaj: hej. i jak tam? gotowa?
Sarmina: gotowa do czego? *pyta zdziwiona, patrząc na kuzyna*
Rutaj: no... przecież sama wiesz... * odpowiada ze śmiechem*
Sarmina: a ty dobrze wiesz, że za ciebie NIGDY nie wyjde!!! *krzyczy ze łzami w oczach*
Rutaj: Wiesz, że musisz... *zaśmiał się*
Sarmina: wcale że nie musze!!!
Eragon: co tutaj się dzieje...
*Lwy znikają. Eragon odchodzi od strumienia kuli.*
-To w tedy, gdy pokłóciłem się ze siostrą... *wspomina...*
Offline
*Widzi dziwną jaskinię. Wchodzi do niej, a przy okazji mija się z czarnym lwem... Idzie dalej. Nagle spostrzega jeziorko, w kształcie kuli. Podchodzi do niego bliżej. Spogląda i widzi...*
Rutaj: twój ojciec kazał i tak ma byc!
Sarmina: nie!!! On jest inny niż ja!!!
Eragon:Cisza!!!! *krzyknął rozzłoszczony lew*
Rutaj: powiedz swej przemądrzałej siostrzyczce, że ma za mnie wyjść i tyle!!!
Sarmina: Nie!! ja go nie kocham... ja... ja kocham innego!!!
Rutaj: wcale że nie... mówisz tak, aby mnie tylko odepchnąc od siebie!!
Eragon: Rutaj, ona mówi prawdę, ale to nie znaczy Sarki, że nie możesz za niego wyjść *dodał z powagą lew*
Sarmina: nigdy miałeś tak do mnie nie mówić! *krzyczy na brata i ucieka*
Rutaj: dlaczego nazwałes ją Sarki?
Eragon: Kiedyś, gdy ojciec i ja polowaliśmy ona się zjawiła. Ojciec się wkurzył nie na rzarty i z przejęzyczenia nazwał ją Sarką.
Rutaj: a bez przejęzyczenia jak by ją nazwał?
Eragon: bez... Sar. Ja się zacząłem śmiać z tego. Ona rozpłakała się i uciekła. Zrobiło mi się strasznie głupio i pobiegłem za nią. Przegoniłem ją i zatorowałem drogę. Przeprosiłem ją i obiecałem, że dochowam tajemnicy i nigdy jej tak nie nazwe. Od tego czasu ojciec nie nazywał ją Sar, tylko Sarką... Ja trzymałem się słowa, aż do teraz...
*Gdy lew zakończył swą opowieść, obraz rozpłynął się. Sarmina odskoczyła od strumyka. W oczach miała łyz. Płakała...*
Offline
*Podchodzi do innej kuli. Ukazuje się obraz. Widać... jaskinię lwic na Lwiej Skale. Jedna z nich trzyma w łapach małe rude lwiątko. Vita spostrzegła, że lwica z lwiątkiem to jej matka, a lwiątko to ona. Obok leżał mały brązowy lewek i z radością oglądał lwiątko.*
Mantiki: Spójrz, Uji. Czyż nie jest urocza ?
Uji: Tak. Jak demy jej na imię ?
Mantiki: Hm... pomyślimy po prezentacji.
Gesi: Mantiki, idzie Rafiki, przygotuj... lwiątko.
*Rafiki ochrzcił lwiątko i zawołał.*
Rafiki: Bezimienna córka Mantiki i Gesiego !
*Po czym uniósł lwiczkę i zwierzęta wzniosły wiwat. Lwy już miały wracać do jaskini, kiedy pod skałę nadbiegł lew, krzycząc.*
Lew: Vita ! Vita ! Dunia ilizanzisha mashambulizi giza !
*Był to lew Suahiliańczyk. Posługiwał się językiem Suahili. To co powiedział znaczyło : "Wojna ! Wojna ! Ciemna Ziemia wszczęła atak !"
Mantiki: Vita...*Spojrzała na lwiątko.* to będzie Vita...
*Kula rozpadła się.*
Czekaj ! Chcę wiedzieć... więcej...
Offline
*Wchodzi do jaskini mija kilka innych lwów i podchodzi do kuli, zauważa obraz*
Huzuni:Dzieci uciekajcie stąd jak naj szybciej.
Destini: Mamo, ale czemu co się stało ?
Wasiwasi: Ujasiri wyjaśnij później siostrzyczce o co chodzi a teraz uciekajcie i nie wracajcie tu, cokolwiek się stanie nie wracajcie.
*Widzi oddalające się lwiątko razem z jego siostrą nastolatką *
Ujasiri:Posłuchaj rodzice kazali nam odejść bo w naszej dżungli grasują jakieś dziwne łyse małpy mogą nas zabić
*Obraz znikł a lwica pogrążyła się w płaczu *
-Czemu to tak się skończyło
Offline
*wchodzi do jaskini i widzi mały strumyk w kształcie kuli. Pojawiają się 2 lwy*
Ashia:Jak ją nazwać....
Warden:Może Malinda?
Ashia: Lepiej Karinda.
*Lwy znikają. Kula też.*
-Dlaczego tak mało?*pyta się siebie*
Ostatnio edytowany przez Karinda (2012-03-02 17:09)
Offline
*Wchodzi znowu do jakini.... Wszystko jest rozmazana...*
-Dlaczego mnie oszukiwałeś przy moich wspomnieniach?!
-Łowczyni... nie denerwuj się tak...
-Pytam się, dlaczego?! Myślałam, że one sa prawdziwe... a tu sie okazało, że nie...
-Przykro mi, ale musiałem... Nie mogłaś odkryc przedtem całej prawdy...
-Ale...
-Nie, Łowczyni. Musisz się nauczyć panować nad różnymi snami... Nauczę cie tego, jeżeli obiecasz, że będziesz tutaj przychodziła przynajmniej raz na dzień...
-Ale... Lirnen...Ja... Pokemona...on...
-On zrozumie, a jak nie, to będzie musiał zrozumieć, że jesteś Łowczynią i twoje życie polega tylko na jednym.
-Lirnen, dlaczego mi to robisz?!
-Ja... Ja c...nie ważne.. Po prostu OBIECAJ!!
*zagrzmiało w całej jaskini. Tak, jakby był grzmot bez burzy...*
-Dobrze... Obiecuje...
*Lirnen uśmiechnął się...*
*Zjawa znikła...*
-Nigdy wiecej...
*powiedziała do siebie Lwica*
Offline
*Biały lew wchodzi i widzi kulę. Nagle spostrzega w niej chwilę, gdy biega z ojcem po Złej Ziemi, która w tamtych czasach była porośnięta trawą.*
- Tato, możemy pogonić hieny ?
- Nie, synu.
- Dlaczego ?
- Chcesz, żeby ciebie ktoś pogonił ?
- Nie.
- No właśnie, chodź pokemonie, pokaże ci pewną polankę.
*Nagle wszystko znika, a lew ma łzy w oczach. Chciałby odnaleźć ojca.*
Offline
*Widzi Pokemona.Podchodzi do niego*
-Nie płacz...
*mówi, przytulając sie do niego..*
Offline
- Ja muszę odnaleźć mego ojca.
*Lew westchnął.*
Offline
*Nagle w kuli widzi obraz, przedstawiający kilka lwiątek i czarną lwicę. //Pochylenie to wspomnienie//Wśród lwiątek była Kari. Każde lwiątko walnęło dobrze lwicę, ale brązowa[Kari] Nie umiała uderzyć czarnej. Kari biegnie pod pewną palmę, tam siada i placze. Obraz znika. Kari spływa łza z oka.*
Offline
-Pokemonie, wiem, że musisz... Ja ci w tym pomoge, przeciez obiecałam...
Offline
- Wiem,ale gdy zobaczyłem to wspomnienie to poczułem, że on gdzieś musi tutaj być.
Offline
-ah... To tylko Kraina Wspomnień.. Ja ... wspominałam tutaj moich... rodziców... choc oni...to byli zastępczy^ rodzice
//^-tak to sie odmienia?!//
Offline
- Zastępczy ? Prawdziwych nigdy nie poznałaś ?
Offline
-Prawdziwi... Ah... Marzyłabym, aby ich poznać...
*powiedziała smutna*
Offline
- Na pewno kiedyś ich zobaczysz.
*Polizał Sarminę po policzku.*
Offline
-Ja... Nie sądze.. Oni.. Oni nie żyją..
*powiedziała i rozpłakała sie*
Offline
*Przytulił się do Sarminy i pocieszał ją.*
- Ale oni zawsze są z tobą.
Offline
-mam taka nadieje
*powiedziała*
Offline
*wchodzi do jaskini, nagle w kuli pojawiają się jej wspomnienia.*
-Co to...
*widzi siebie , rodziców i brata.Matka płacze, po chwili ojciec mówi coś bratu.Za drzewami pojawia się lew z pomarańczową grzywą, przypominający Skazę.Brat odbiega z Penelopą w pysku, widać tylko , jak rodzice walczą z obcymi lwami.Po chwili na brata rzucają się obce lwy, jednak Fire //to brat // odpiera ich atak, ochraniając też Penelopę, ale ma blizny na pysku.Potem obraz znika, a Penelopa jest cała we łzach*
-Moje dzieciństwo...
Ostatnio edytowany przez nessie904 (2012-06-21 19:23)
Offline
*Wchodząc do jaskini zauważył wielką kulę. Wróciły wspomnienia*
*Leonardo rzucił się na Pierre* On ma na imię Vito! Słyszysz?
*Huduma krzyczy* Leo! *Leonardo trzymając łapy na szyji Uovo* Wiesz co to jest? Najlepszy sposób duszenia. Troche przycisnąć i tchawica pęka.
*Vito przerażony* Nie mam żalu. Leonardo puść go! *Leo puścił i odsunął się. Inne lwy podchodzą do Uovo. Po chwili Leonardo rzekł* Huduma przeszłaś samą siebie. Antylopa była wyśmienita. *zwrócił się do brata* Do widzenia Matt. Na cholere ja wam tutaj? Nigdy mnie nie potrzebowaliście. Choć Vito!
*Wychodzi z Vitem z jaskini*
*Westchnął* I udał się w kierunku wyjścia.
Offline
*idzie w kąt jaskini, po czym myśli, jak to odnalazła swą ojczyznę...*
-Dobrze, że już wiem...*uśmiecha się*
Offline
*Wchodzi . Podchodzi do Ness.*
-Hejka.. Co tam?
*pyta*
-Zapewne obejrzałaś coś w tej przeklętej kuli, prawda?.. Ja tylko dwa razy spojrzałam.. Obiecałam sobie, że już nigdy tu nie spojrzę, chocbym miała nawet zobaczyć swych prawdziwych rodziców..
*opowiadała*
-Oj.. Przepraszam, że ci to opowiadam..
*dodała ze smutkiem na twarzy*
Offline
-Nie martw się, i tak się nie zamartwiam..*spuszcza lekko głowę*
Offline
-To... to dlaczego jesteś smutna?
*pyta, spoglądając badawczo na koleżankę*
Offline
-To normalne...Zobaczyłam swoje dzieciństwo, chwilę, gdy uratował mnie Fire...A on...Ech...Zabiły go hieny... *łza leci jej z oka*
Offline
-Nie płacz... Ty przynajmniej zobaczyłaś ... zobaczyłaś swego brata...
*powiedziałą do niej*
-Mnie natomiast pokazuje tylko moich przybranych rodziców... Ona nie chce mi pokazać moich prawdziwych..
*mówiła ze smutkiem*
Offline
-Mój brat zawsze wybawiał mnie z opresji, jednak zanim umarł, powiedział, że zawsze będzie ze mną...Czasem Zdaje mi się, że jego duch jest cały czas ze mną...
Offline
-Bo tak jest... Mój... mój przyrodni brat wygnał mnie z ziemi moich przybranych rodziców, aby mnie chronić.. Oni chcieli mnie oddać jakiemuś starszemu... Dużo starszemu lwu ... Przed moim wypędzeniem, powiedział mi, że zawsze będzie przy mnie, niezależnie od tego, czy będzie żył, czy nie... Uwierzyłam mu.. Gdy się błąkałam, wspominałam jego słowa.. Od razu mi się lepiej robiło, ąz znalazłam to miejsce...
*opowiadała ze łzami w oczach*
Offline
-Mojego brata zabiły hieny.Na początku chciały zabić mnie, ale...*pojawiają jej się łzy w oczach, po czym wybiega z jaskini i siedzi na świeżym powietrzu*
Offline