Nie jesteś zalogowany na forum.
-Nie.Mam to od niedawna, ale już się zagoiło.Bitwa z Kutishą, pamiętasz?
Offline
Ach... pamiętam doskonale. *spogląda z niesmakiem na swoje jeszcze nie do końca zrośnięte kości w łapie i bliznę na piersi*
Offline
-I stąd właśnie mam to "trofeum".*lekko się uśmiecha*
Offline
Aż mnie ciarki przechodzą na wspomnienie tamtej walki, byłem na skraju wyczerpania. *kładzie się obok lwicy*
Offline
-A ja?Mnie to prawie zabił...A cały czad mam przeczucie, że żyje...*patrzy w dal*
Offline
On nie żyje, ale jego kompani nadal czyhają w krzakach by nas zaatakować. *zamknął oczy a jemu sumieniu pokazał sie końcowy obraz walki z Kutishą *
Offline
*siada z boku patrząc na Hari*
Echh .
*zwija się w kłębek*
Offline
Izka? Co Cię gryzie? Martwimy się o Ciebie. *spytał lwicę ze smutkiem w głosie*
Offline
-A najgorsze jest to, że to ja go zrzuciłam...*mruknęła po dnosem, po czym podeszłą do Izzy*
-Dlaczego jesteś smutna?
Offline
Po prostu tęsknie za tatą , poza tym moim przyjaciołom ciągle coś jest ..
*cały czas jest skulona*
Offline
-Ja się tym nie przejmuję, najważniejsze jest to, że z każdej przygody wychodzę cało.
Offline
*siada obok lwicy* Poszukamy Twojego taty, chcesz?
Offline
*wzdycha*
Mój tata nie żyje . Tak jak połowa stada .
*po jej policzku spływa łza*
Offline
-Hmmpff...A mój brat nie żyje...Ale nie mogę się żalić, bo wtedy donikąd nie dojdę!*siada przy Hari*
Offline
Echh... tak mi przykro. *objął lwicę i mocno przytulił* Co się stało z Twoim ojcem?
Offline
-Ech.Idę na spacer połączony ze zwiadami...*idzie w dżunglę.Nagle słyszy jakieś szelesty, z krzaków wychodzi mnóstwo hien, a na ich czele...Kutisha...*
-Nie no, wiedziałam!*mówi głosem z nutką ironii*
-Dobra, załatwmy to szybko!*rzuca się na hieny*
Offline
*Wstaje z otrząsa się z zakrzepłej krwi*
-Hieny..*Warknęła i syknęła przeciągle rozdwojonym językiem. Sprężyła się do skoku i poderżnęła gardła dwóm najbliższym hienom*
Offline
Hari! *woła do siostry* Ty nie możesz walczyć, jesteś ranna! *pobiegł ile sił w łapach pomóc siostrze i córce w walce z hienami* Hari, proszę. *nagle łapa hieny przejeżdża lwu po pysku* Roaaar!!!
Offline
*wstaje*
Długa historia teraz mamy inny problem .
*patrzy w strone hien i zauważa znaną jej mordkę*
Niko ?
*po chwili hiena ją rozpoznaje i mówi coś do lwa*
-Izzy widzę , że się od nas odwróciłaś ..
*mówi hiena*
Ja . ? Od Was ?
*pyta się ze zdziwieniem*
Offline
*Ostatkiem sił rzuca się na hieny atakujące jej brata i szybkim ruchem podcina im gardła*
-Nie ma bata.. *Nagle hiena ugryzła ją w ucho. Wydała nie lwi syk i nagle z gąszczu zaczęły wypełzać węże*
Offline
*lew aż kipi ze zlości i atakuje hienę, która zrobiła siostrze krzywdę* Ty paskudo! *wyrywa jej serce z klatki piersiowej i wyrzuca za siebie* To za Hari...
Offline
*patrzy na Kutisha i do niego podchodzi , nie atakuje*
Kutisha . ! Po co ci to ?!
*przednimi łapami przewraca lwa i warczy*
Ogarnij się , mamy dość problemów rozumiesz . ?
*lew jej nie słucha i po chwili ją przewala*
OOO nie . !
*zaczęła krzyczeć na cały głos , że hieny musiały zatkać uszy*
Grr mam cię dość , myślisz , że możesz sobie ot tak na atakować. ? !
*wstaje a lew nie wie o co chodzi*
Mylisz się .
*zadrapała mu oko robiąc mu blizne*
Offline
*Ciężko dysząc pochyla głowę. Po chwili podnosi ją i spluwa krwią*
-Ty... *Z nienawiścią spojrzała na Kutishę i syknęła przeciągle. Dwa pytony włączają się do walki. Lwica pada na ziemię*
Offline
Hari! Nie!! *rzuca się przed lwicą przyjmując ciosy lwa na swoje ciało* Argg!!! Nie dostaniesz Hari, ani Izzy, niko... go.. *aż padł na ziemię*
Offline
*Dostała drgawek i zaczęła syczeć jak wąż. Pytony zareagowały od razu i zaczęły pełznąć z stronę Kutishy. Nagle lwica znieruchomiała*
Offline
*wbija pazury od tyłu w lwa , a gdy ten się odwraca i robi jej blizne na policzku ona wyrywa mu serce z klatki piersiowej i rzuca mu je w twarz , po chwili mdleje*
Offline
*otwiera powoli oczy i widzi porozrzucane ciała hien, Kutishy, a także Hari i Izzy* Na Horusa. Hari, Izzy! *biegnie nad stawek, bierze wodę w liście i polewa ją na pyski lwic* Ocknijcie się. Proszę.
Offline
*pomału otwiera oczy*
Ja chyba już zrobiłam co musiałam .
*wstaje przecierając krwawiący policzek*
Mi nic nie jest zaopiekuj się Hari , dobrze się spisała .
*zrywa lilię i kładzie na ciele Kutishy*
Wybacz musiałam .
*siada obok ciała lwa*
Offline
*Zaczyna się krztusić i wypluwa krew*
-Dobrze że już po Kutishy...*cicho powiedziała i popatrzyła na pytony zjadające ciała hien. Wydała cichy syk i węże pomału wpełzły do lasu*
Offline
Hari. Dobrze, że Ci nic nie jest. Tak się martwiłem... ał.... *spojrzał na swój bok. Wyglądał jakby przeszedł przez pole minowe*
Offline