Nie jesteś zalogowany na forum.
*Generał oporóżnił magazynki. Przeszedł na stanowisko 5 i oddał kilka strzałów ze strzelby do poustawianych butelek z odległości 40m. Pociski bez problemu rozbijały cele. Skończywszy strzelać Generał zaladował pusty magazynek, zarzucił nowy karabin na plecy i poczekał aż pozostali skończą*
Offline
*Kapitanowi wyraźnie spasowała nowa broń, na jego stanowisku piętrzyła się spora ilość łusek. Gdy skończył strzelać doładował puste magazynki. Eliza czekała aż skończy.*
E: Panowie, za pół godziny ma przylecieć samolot transportowy aby zabrać was i wasz oddział do waszej bazy. Widzimy się za kwadrans na polowym lotnisku!
*Zasalutowała, Generał i Kapitan oddał jej także honory, po czym pantera szybkim krokiem udała się do koszar.*
-Zarządzę zbiórkę i przegląd sprzętu przed odlotem Panie Generale!
*Kapitan udał się w kierunku świetlicy, gdzie czekali żołnierze.*
Offline
*siedział w świetlicy, nie poszedł na strzelanie z powodu bolącego ramienia* Ech... Po pijaku trochę mniej bolało.
Offline
*Kapitan otwarł drzwi świetlicy z hukiem.*
-ODDZIAŁ BAAAACZNOŚĆ!!!
*Lwy szybko wstały. Kapitan stanął na środku świetlicy.*
-Za kwadrans w pełnym rynsztunku zbiórka na lotnisku. Ciężko ranni zostają w szpitalu, lekko ranni lecą z nami....BEZ ŻADNYCH WYJĄTKÓW! Zabrać wszystkie swoje rzeczy, jak dobrze pójdzie pod wieczór będziemy w naszej bazie. SPOCZNIJ!!! Do roboty!
*Żołnierze zasalutowali, Kapitan im odsalutował po czym wyszedł, trzymając jedną łapą rękojeść katany.*
Offline
*zabrał swoje rzeczy czyli karabin AK47, wyszedł na zewnątrz i spojrzał w niebo* Ja bym się najchętniej już położył...
Offline
*Kapitan ruszył na lotnisko, po drodze zabrał ze sobą worek z wyposażniem i zdobyczną bronią. Po chwili znalazł się na pasie startowym gdzie kołowała transportowa Casa.*
-Chyba się pomieścimy....
*Patrzył na manewry maszyny.*
Offline
*Generał zabrał z szafki przy koszarach swój plecak wodoodporny z rzeczami osobistymi, zarzucił m16 na plecy i poszedł na lotnisko. Jako ostatni wszedł na pokład samolotu. Przeszedł do przedziału dla żołnierzy, zawiesił plecak i karabin paskami do ściany i usiadł obok kaprala*
Offline
*usiadł na swoim miejscu, głośno westchnął, oparł głowę i przymknął oczy* Jeszcze tylko trochę...
Offline
*Kapitan tymczasem usiadł na przedzie przedziału, oparł worek o siedzenie, poprawił katanę i patrzył przez okno.*
-Ruszamy.....niedługo koniec wyprawy....
*Maszyna rozpędziła się i wzbiła w powietrze. Kapitan układał sobie wydarzenia w pamięci.*
-Trzeba będzie napisać raport....
*Mruknął i nasunął czapkę na oczy.*
Offline
*Chociaż Generał doskonale wiedział, że lot nie potrwa długo, postanowił na chwilę zamknąć oczy. Zapiął pas bezpieczeństwa, oparł głowę o metalowe oparcie i zasnął...
...Tym razem widział siebie na pierwszej misji. Jego oddział składający się z dzieciaków. Sam miał niecałe dziesięć lat. Wszyscy czekali schowani w krzakach. Jedni z pistoletami, on z wielkim nożem. Wróg się zbliżał, słyszeli ich kroki i okrzyki. Zupełnie nieświadomi ataku ze strony wyszkolonych lwiątek. Generał przejechał palcem po nożu, spojrzał na swoją pierwszą ofiarę i...
Wtedy obudziło go mocne uderzenie w tył głowy. Samolot właśnie wylądował. Maciek odpiął pas, zabrał ekwipunek i wyszedł z samolotu wraz z Kapitanem i Kapralem. Na miejscu było kilku oficerów którzy przekazali skromne gratulacje*
-Kapitanie, proszę za mną do sztabu. Spiszemy raport. A wy kapralu, przebieżcie się, wykąpcie i za dwie godziny meldujcie się u mnie w gabinecie. Ruszamy!
*Generał i Kapitan ruszyli. Spisanie raportu nie zajęło im wiele czasu. W międzyczasie przyszło pismo z bazy Delty informujące o odnalezieniu prawie wszystkich zaginionych w akcji, poza jednym... Tak, snajpera z delty ciała nie odnaleziono. Wszyscy wiedzieli czemu. Kiedy wszystko zostało spisane, udokumentowane i porozsyłane Generał udał się do prywatnego magazynu po odznaczenia. Wracając zostawił Kapitanowi adnotację aby stawił się o tej samej godzinie co Kapral w gabinecie. Generał zostawił swój nowy karabin w pancernej szafie, zabrał czyste rzeczy i poszedł się umyć. Wróciwszy do gabinetu przebrał się w mundur, założył kaburę udową na zdrową nogę, włożył do niej P99, usiadł przy stole, położył na nim trzy odznaczenia i pagony. Do przyjścia żołnierzy pozostały cztery minuty*
Ostatnio edytowany przez Maciek (2013-02-09 14:57)
Offline
*wrócił do swojego pokoju, był zbyt zmęczony aby się umyć czy nawet zdjąć mundur, padł płasko do przodu na twarz i zasnął, jednak koszmary nie dały mu za bardzo odpocząć, na pół godziny przed stawieniem się w gabinecie poszedł się jednak wykąpać co było dość trudne ze zranionym barkiem, nałożył na siebie czysty mundur i wyszedł na zewnątrz aby stawić się do gabinetu generała*
Offline
*Kapitan tymczasem wrócił do swego gabinetu. Wyciągnął z worka szablę, Arisakę i pistolet Nambu. Schował wszystko do szafy pancernej razem ze swym Thompsonem. Odpiął z pasa katanę, wyciągnął ostrze z pochwy i przeglądał się w klindze.*
-Kto by przypuszczał, że biała broń nadal jest w użyciu......
*Schował miecz do pochwy i schował do szafy pancernej, zamknął ją na klucz i zamek szyfrowy. Wyjął z szafy nowy, polowy mundur i przebrał się w niego. Poprawił pas z kaburą mieszczącą TT i dopiął koalicyjkę. Wyszedł z gabinetu i udał się do Generała. Zapukał i wszedł do środka.*
-Panie Generale! Kapitan Mazuer melduje się na rozkaz!
Offline
*Tymczasem z krzaków wyszła jakaś wilczyca. Przez jakiś czas patrzyła na bazę, po czym zaczęła się zbliżać.*
-Tylko zerknę...
Offline
*Kasztanowa lwica zaszła drogę nieznajomej, przepasana paskiem na którym swobodnie zwisał bagnet i kałasznikow* Ktoś ty?
Offline
-Eeem... Ja? Nikt. *powiedziała, patrząc na lwicę. Postać okazała się być wilczycą.*
Offline
*zaczesała łapką lekko przydługie futerko na łbie* *zielone oczy przenikliwie patrzyły na ... wilczycę* No fes, nowicjusz.
Offline
*Wilczyca popatrzyła na bazę jeszcze raz.*
-Heh, nowicjusz? Że... Tam? *tylko tych kilka słów zdołała z siebie wydusić.*
Offline
*Lwica uśmiechnęła się przyjaźnie, z naturalną sobie zwinnością znalazła się na drzewie nad nią* Idziesz? Czy czekasz aż umrzemy?
Offline
-Idę, idę... *powiedziała uśmiechnięta wilczyca, po czym skierowała swe kroki do Bazy.*
Offline
*Zwinnym krokiem odbiła się od gałęzi i wylądowała na szczycie muru. Chwyciła do łapy racę i wyrzuciła w powietrze* Fałszywy alarm ludzie! Mamy nowego.
Offline
*Wilczyca powoli, jakby się skradając, podeszła do muru.*
-Eee... Czekamy? *zwróciła się do lwicy.*
Offline
*Za kapitanem wszedł Kapral Mariutunio. Generał wstał*
-Baczność! za zasługi na ostatniej misji każdy z nas otrzymał odznaczenie za rany i kontuzje. Dodatkowo odznaczam. Kapitana Mazuera, za wyjątkowe zasługi na terenie wroga, poświęcenie i męstwo, Złoty Krzyż Zasługi z Mieczami. *Przypina odznaczenie*
-Kapralowi Mariutunio, za oddanie i męstwo w walkach na terenie wroga odznaczam Srebrnym Krzyżem Zasługi z Mieczami. Jednocześnie awansujecie do rangi Plutonowego. Gratuluję Kapralu. *wręczył pagony i przypiął medal*
-A wszyscy będący na Misji mają dodatkowe trzy dni urlopu. Jeszcze raz gratuluję. Pytania?
Offline
*zasalutował generałowi* Panie generale tylko jedno. Czy mogę jutro przespać cały dzień?
Offline
-Zawsze po misji każdy ma dzień wolnego. Tak więc Wyśpijcie się i do zobaczenia po jutrze.
*Kiedy Kapitan Mazuer i teraz już Plutonowy Mariutunio opuścili gabinet generał natychmiast przebrał się i poszedł spać*
Offline
*wziął swoje odznaczenie i nowe baretki, zasalutował generałowi i wyszedł z gabinetu z kapitanem* Pan wybaczy kapitanie ale ja już pójdę. Źle się czuję *zasalutował oficerowi, wrócił do swojego pokoju, zamknął drzwi na klucz, obejrzał jeszcze raz swoje odznaczenie po czym schował je do etui wraz z dwoma pozostałymi medalami, zasłonił dokładnie okno, przebrał się i poszedł spać*
Offline
*Kapitan zasalutował Generałowi, później odsalutował już Plutonowemu Maru. Wszedł do gabinetu i usiadł w fotelu. Odpiął z munduru swe nowe odznaczenie.*
-Ku chwale Ojczyzny!
*Schował odznaczenie do etui, dodatkową baretkę przypiął na klapę munduru. Zamyślił się na chwilę.....cały czas walka, rzadkie urlopy, zobaczył również Pułkownik Elizabeth, która patrzyła na niego.*
E: Wujek Mazu się starzeje? Może czas na emeryturę?
*Kapitan wstał.*
-STAN SPOCZYNKU? NIGDY!!!!
*Zreflektował się, zmęczenie dawało o sobie znać, rozebrał się, wykąpany i przebrany udał się na zasłużony spoczynek.*
Offline
*Wilczyca po cichu weszła do bazy, zapukała do drzwi gabinetu generała.*
Offline
*Kapitan tymczasem spał kamiennym snem, śniły mu się jego początki kariery w wojsku.*
/Rok 1943/
-Schutze Mazuer!
*Do Lwa w mundurze kaprala podbiegł młody lew.*
-Zum befehlel!
k: Zrobicie zbiórkę i dziesięć okrążeń boiska!
-Jawohl!!! Die gruppe!!!
*Lwy stanęły na baczność.*
-Naszym zadaniem jest....
*Sen Kapitana rozmył się w podświadomości....oficer przewrócił się na prawy bok.*
Ostatnio edytowany przez Mazuer (2013-02-12 20:38)
Offline
*nadszedł ranek, a właściwie okolice południa, po długim, twardym śnie w końcu obudził się, ciężko podniósł się z łóżka, wziął prysznic, nałożył mundur i spojrzał na nowe pagony* No no... Pan plutonowy *zaśmiał się i wyszedł z pokoju na plac*
Offline
*Kapitan wstał około dziewiątej, wziął prysznic, ogolił się i ubrał w polowy mundur. Podpisał parę dokumentów leżących na jego biurku, po czym założył pas z kaburą, dopiął przez ramię koalicyjkę i włożył do kabury pistolet TT.*
-Trzeba coś przekąsić....
*Założył czapkę i zamknął gabinet, ruszył w kierunku stołówki, przeszedł przez plac apelowy i skierował się ku koszarom. Panował spokój, pomimo słońca panował lekki chłód.*
-Odpoczywają, zasłużyli na to...
*Szedł w zamyśleniu.*
Offline