Nie jesteś zalogowany na forum.
*Nal tylko odpowiedział śmiechem* Tak też myślałem. *położył się zatem nad brzegiem* Leż sobie, lekka jesteś. A odpoczynek dobrze Ci zrobi.
Offline
Myślałeś kiedyś nad rolą leżaka? *zapytała zaczepnie. Lubiła tego lwa, a jeszcze bardziej lubiła go wnerwiać*
Offline
*Goldi siada obok lwów. Co jakiś czas spogląda w niebo. Jest troszkę smutna, że Niva została ranna.*
Offline
Nivuś, ja juz mam wyrobiony roczny staż jako leżak. Podoba mi się ta fucha. Przynajmniej ciepło jest.
Offline
*Himsi mówi*
-Żegnajcie drodzy. Możliwe, że nigdy tutaj nie przyjdę. Idę w wielką podróż, w świat.
*żegna się lwami, lwicami i z małą Goldi*
//Alt i przecinek naprawdę nie gryzą Maru//
Ostatnio edytowany przez Mariutunio (2013-05-27 06:16)
Offline
- Papa, Himsi! Miłej podróży. Kto wie, może jeszcze kiedyś się spotkamy. *Macha łapką na pożegnanie.*
Offline
* Eragon na wodopoju widzi Hima, więc podbiega do niego*
Offline
A teraz, przyjacielu, opowiedz mi gdzie podziewałeś się, uciekając z pustyni...bo dobrowolnie raczej nie odszedłeś, prawda? Ja także mam sporo Pustynnych Opowieści* Zeszła z lwa i lekko kulejąc podeszła do wodopoju, żeby opłukać krew z łapy. Potem z powrotem podeszła do lwów. Usiadła dumnie wyprostowana, a na twarzy zagościł miły, ciepły uśmiech*
Offline
*Waterkill zakradła się do lwów. Wilczyca wskoczyła na Goldi.*
-Muehehehehe! *Water uśmiechnęła się głupio.*
Offline
Ja uciekłem przed głodem. Ja na południe, do źródeł Nilu, a rodzice do delty, w której żyją po dziś dzień. Zawsze podczas pory deszczowej, opuszczam Lwią Ziemię i odwiedzam rodziców w delcie Nilu.
Offline
*Słuchała go ze smutkiem i melancholją* Każdy przed czymś stamtąd uciekł...a ja? Przed suszą..królem...wieloma rzeczami* głos miała spokojny, i nieco rozmażony. Widząc jego zdziwioną minę zapytała:* To Ty nic nie wiesz, prawda?
Offline
*spojrzał na lwicę i położył łapę na jej ramieniu* Mój ojciec był królem. Współplemieńcy nazywali go faraonem z racji miejsca bytowania naszego stada.
Offline
Pamiętam...wszystko pamiętam...*uśmiechnęła się smutno* Wasz król był dobrym monarchą...a nasz? Hm...teraz jest królem na 102. 100 metrów od Złotej Skały, dwa metry pod ziemią...I niech tak zostanie. Wybił połowę stada, bo miał chore ambicje bycia najlepszym władcą pustyni. Nie wyszło. No i przynajmniej nie miałam już obowiązku zostania jego żoną.*Przy ostatnim zdaniu się uśmiechnęła.*
Offline
W sumie, ma czego żałować *uśmiechnął się do lwicy* Wraz z nadejściem pory deszczowej wyruszam na Północ. Pójdziesz ze mną? *spytał się Nivie*
Offline
Długa to droga...3...może 4 dni drogi..możemy spróbować, ale ja nie mam już czego szukać w w rodzimych Złotych Piaskach. Nic z nich nie zostało
Offline
Echh... przykro mi z tego powodu. *spuścił głowę i westchnął głośno* Ale Złote Piaski też odwiedzimy.
Offline
* Eragon siedzi sam i smutny, przy wodopoju, pijąc sobie wodę*
Offline
*Waterkill położyła się na skale.*
-Więc... Pochodzicie z pustyni? *wilczyca westchnęła.*
-Ja urodziłam się w lesie. Nad morzem.
Offline
* Lew przestał pić wodę i usłyszał głos Waterkill, która odpowiadała na jakieś wcześniejsze pytanie*
Offline
*Najpierw zwróciła się do Nalimby* Dobrze, więc kiedy wyruszamy? *Zapytała z ciekawością* Tak, oboje pochodzimy z pustyni. Ale z różnych stad. Dość że tak powiem staromodnych.*zaśmiała się*
Offline
Kiedy pierwsza kropla spadnie na tą uschniętą ziemię. *tupnął łapą a z powierzchni wzbił się suchy piasek* Czyli niedługo.
Offline
- Hm, czyli niedługo wyruszacie w podróż, tak? *Lwiątko trochę się rozweseliło.*
- Czyli z łapką Nivy jest już lepiej?
Offline
*Białofutra lwica zaśmiała się i schowała pazury, żeby poczochrać małą po łebku* Czy lepiej to się okaże, rana nie była poważna, więc niedługo będę w stanie chodzić* Potem zwróciła się do Nalimby.* Według gwiazd i znaków na ziemi, to już za kilka dni.
Offline
Mam nadzieję, że do rozpoczęcia pory deszczowej będziesz mogła normalnie chodzić. Niestety przez pustynie trudno się chodzi z lwicą na grzbiecie.
Offline
Przez pustynię jest ciężko przejść nawet samemu. No chyba że nam, pustynnym. Nam zawsze jest prościej, no nie? *Lwica uśmiechnęła się pogodnie*
Offline
Oczywiście. Choć jeśli będzie potrzeba, mogę robić za dromadera. *odwzajemnił uśmiech i usiadł obok pustynnej*
Offline
Garbów Ci brakuje, słabo jak na wielbłąda.*Ziewnęła* Przepraszam, mam za sobą ciężki dzień
Offline
Nie szkodzi. Prześpij się może a ja coś... upoluję? *zaproponował lew*
Offline
Nie jestem śpiąca, zmęczona, ale nie śpiąca *Przeciągnęła się leniwie i obróciła na grzbiet*
Offline
Rozumiem. A co Cię dzisiaj tak zmęczyło?
Offline