Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Offline
Moja historia zaczyna się dawno temu, na Ziemi za Rzeką.
Żył tam młody lew, Askari - królewski syn. W dniu swego pierwszego polowania odważył się wyjść za granicę - na tereny Lwiej Ziemi. Spotkał tam młodą, samotną lwicę i zakochali się od pierwszego wejrzenia. Ona miała na imię Upendo, w stadzie nie była nikim ważnym. Matka już nie żyła, ojciec pogrążony w smutku nie zwracał na nią uwagi.
Tak więc zdecydowała się pójść za Askarim na jego tereny, posiadała jednak obietnicę, że gdy zechce - może wrócić.
Niestety, niedługo potem doszły ją wieści, że ojciec podupada na zdrowiu i chce jeszcze zobaczyć ukochaną córkę. Kiedy przybyła na Lwią Skałę otoczyła ją grupa zaciekawionych lwic, lecz odepchnęła je i pośpieszyła do jaskini. Przybyła w samą porę ... gdy zostawiono ich samych rzekł słabym głosem :
- Upendo, chcę ci coś dać. W naszej rodzinie jest tradycja, że każdy potomek lub mąż córki będzie miał ZNAK - zamilkł na chwilę - Ja daję go tobie i noś go tak długo, aż znajdziesz tego, który będzie go godny. Wtedy mu go przekażesz...
Rozchyliła jego grzywę. Na piersi widniał mały, srebrzysty lew, otoczony dziesięcioma gwiazdami. Gdy przycisnął jej łapę do swojego serca zajaśniała delikatną poświatą. Zrozumiała, że to jest ZNAK, i u niej pojawił się lew. W tym momencie ojciec odezwał się jeszcze raz:
- Idź szukać szczęścia, ale nie tu. Tu niedługo nikt nie zostanie...
- Nie opuszczę cię ! - zrozumiałą, że to były jego siły życiowe.
- Musisz go przyjąć. Zginąłby wraz ze mną - urwał - czuję, że ty też umrzesz z miłości. Oh... kiedyś się przecież spotkamy... - głowa opadła mu na bok.
Gdy Upendo wyszła z jaskini, nikt nie śmiał do niej podejść. To już nie byłą ta wesoła, beztroska przyjaciółka, którą kiedyś znali. Widząc, że znów zamierza odejść, chcieli ją zatrzymać.
- Nie - powiedziała - nie zostanę tu i wy także powinniście stąd odejść - "Tu niedługo nikt nie zostanie". Musicie mi wierzyć.
Tak więc Upendo powróciła na Wielkie Sawanny, gdzie radośnie powitał ją Askari. Chociaż jej serce wiedziało, kto otrzyma ZNAK ona nie był jeszcze na to gotowy. Po uzyskaniu zgody rodziców narzeczonego, udali się nad rzekę graniczną, gdzie rósł wielki baobab - odwieczna siedziba szamanów. Ayes, stary mądry mandryl dał zakochanym ślub i od tej pory to oni stali się królewską parą. Rodzice Askariego udali się na rajską Ziemię - do dżungli, gdzie,po przekazaniu obowiązków mogli do końca używać życia. Był to obyczaj odmienny niż na Lwiej Ziemi - tam królem zostawało się do końca życia.
Upendo oddała Askariemu tajemnicę ZNAKU, a w tym samym momencie jej lew zniknął. W grzywie trudno było go dostrzec.
CDN...
Offline
C.D.
Nowa Przyjaciółka
Po kilku latach urodził im się syn. Nazwali go Hodari. Rósł szybko i gdy rodzice wypuścili go na zwiedzanie przyszłego królestwa przy wzgórzach granicznych zobaczył małą lwiczkę, która najwyraźniej zapuściła się na nieznane sobie tereny. Gdy ją zagadnął powiedziała że jest z Lwiej Ziemi, ale musiała odejść ze swoim stadem bo wyschła główna rzeka i stada odeszły. Niestety zgubiła się i lwy dawno stąd zniknęły. Hodari, wiedząc że rodzice chętnie ją przygarną zaprosił nowo poznaną koleżankę do siebie.
Salihi, bo tak miała na imię, była wesołym i rezolutnym lwiątkiem i szybko zaprzyjaźniła się z przybraną rodziną. To od niej Upendo dowiedziała się, że spełniły się ostatnie słowa jej ojca. Nikt tam nie został, pomyślała. Ale i tak musiała to sprawdzić!
W tym celu wyruszyła z Hodarim i Salihi na L.Z. lecz to co tam zastała przeszło nawet jej wyobrażenia- to była pustynia. W słońcu bielały kości zwierząt, rzekę zastąpił piaszczysty wąwóz, a krajobrazu dopełniała Lwia skałą stojąca samotnie niczym uschnięte drzewo... Salihi weszła na szczyt i zaryczała cienkim, dziecięcym głosikiem. Na prawdziwy ryk też nikt nie odpowiedział.
Gdy znaleźli się z powrotem na Wielkich Sawannach czuli się jakby wrócili do innego świata.
C.D.N.
Offline
C.D.
Nowe życie
Czas mijał a młode lwy dorastały. Przyszedł też czas na miłość i ślub. Wtedy to Hodari otrzymał od ojca Znak na dowód dojrzałości i odpowiedzialności, przy czym jeszcze nie przekazał mu władzy.
- Nasze dziecko też będzie taki mieć - stwierdził z dumą ukazując w grzywie srebrnego Lwa.
- Skąd masz pewność że będzie to syn? - zapytała Salihi po chwili, a Hodari zmieszał się.
- Cóż.. to oczywiste, że nie mam pewności, ale sądzę, że i córka choć przez krótki czas będzie go nosić, a przeczucie zwykle mnie nie zawodzi prawda? - zakończył przytulając się do ukochanej.
W końcu, po długim oczekiwanie Salihi zyskała Nadzieję. Urodziła jednak córkę, której dali na imię Kiara, na wspomnienie bohaterki dawnych czasów. Na wielkich Sawannach nie było zwyczaju Prezentacji, ale na prośbę Upendo szaman Ayes /niepotwierdzone kontakty z Rafikim/ ukazał lwiątko zebranym w okolicy zwierzętom i miejscowemu stadu. Było to możliwe ze względu, iż na W.S. był odpowiednik L.S. - Grota Królów. Była tam jaskinia wydrążona w połyskującym monolicie górującym nad równiną używana jako miejsce pochówku królów.
Mijały dni, Kiara rosła szybko pałając nienasyconą chęcią poznania świata tak, że rodzice nierzadko mieli problem z przywołaniem jej do porządku. Na początku mama (lub inna lwica) spełniała często rolę gryzaka, gdyż poznawanie otoczenia Kiara rozpoczęła zębami, niemniej jednak lubiła przesiadywać z córką nocami, gdy obie wypatrywały gwiazd Wielkich Królów. Tata natomiast często przebywał z małą nad rzeką ucząc ją wielu ciekawych i przydatnych rzeczy o życiu, polowaniu i sąsiednich krainach.
Byliśmy szczęśliwą kochającą rodziną, która idealnie znalazła swoje miejsce na świecie. Niestety, krótkie było moje szczęście...
C.D.N.
Offline
C.D.
"Bo nic nie może przecież wiecznie trwać..."
Pewnego dnia mama wyszła z kilkoma lwicami na polowanie, chciały sprawdzić umiejętności nowo przybyłej do stada nomady, więc udały się w kierunku granicy ze Złą Ziemią. Przyjaciółki Salihi wróciły pod wieczór ciągnąc bawołu. Powiedziały, że pozostałe niedługo wrócą. Mama nie wracała całą noc, więc zaczęliśmy się martwić.
Następnego ranka tata poszedł jej szukać, zastrzegając abym została w domu... Miałam się posłuchać? Nie ma mowy... :
- Nie, nie wychodź Kiara... sam jej poszukam - zamartwiał się.
Małe lwiczki rzadko są posłuszne więc zobaczyłam ją leżącą w kałuży krwi i "płacz lwiątka rozdarł ciszę poranka".
- Kiara! Kazałem ci zostać w domu! - Hodari nie płakał, był wściekły, ale wtedy nie rozumiałam dlaczego.
- Mamooo... - wtuliłam się w zimne już futro.
Wokół leżało pełno wyrwanych pęczków wilczej sierści. Tata odciągnął mnie i wróciliśmy do domu, gdy oddał mnie babci wrócił znów w miejsce napaści i przesiedział tam do rana.
Przez najbliższe dni Hodari chodził tam i z powrotem zdjęty głuchą złością. W końcu przywołał mnie do siebie i rzekł:
- Kiara, muszę cię opuścić.
O wschodzie słońca udaliśmy się ku granicy.
- Naprawdę musisz tam iść tato? - czepiałam się resztek nadziei że to żart.
- Tak moja mała, muszę coś zrobić dla mamy i przez to muszę stąd odejść.
- Ale niedługo wrócisz, prawda tato ?
- Nie wiem... - to były jego ostatnie słowa.
Przytulił mnie i powoli przeszedł przez rzekę. Więcej na mnie nie spojrzał, nigdy nie wrócił.
C.D.N.
Offline
C.D.
Dorastałam, ale rodzice tego nie widzieli. Doszły nas słuchy, że na Lwią Ziemię powróciło życie i Stado. Postanowiłam odwiedzić ojczyznę mojej mamy i babci. Wiedziałam, że nie prędko wrócę, nie myślałam jednak, że już nigdy... Ród królewski przetrwał na wygnaniu i teraz rządziła królowa Upendo, rówieśniczka mojej mamy. Nowe stado przyjęło mnie serdecznie, poznałam wiele nowych koleżanek, co było miłą odmianą, gdyż stado Rajskiej ziemi był dość stare, a narodziny młodych były zawsze wielkim świętem i nie miałam tam wielu rówieśników.
Gdy przeminął okres jednej pory deszczowej odwiedził mnie dziadek. Nakłaniał do powrotu, ale nie zmuszał prosząc abym szła a głosem serca. Wiedziałam, że jeśli nie wrócę to więcej się już nie zobaczymy. Moje serce jednak już wybrało - nie mogłam opuścić młodego Kowu, syna królowej Upendo z Lwiej Ziemi.
Niestety pomimo podjęcia decyzji męczyły mnie wyrzuty sumienia, bo dziadkowie nie mieli innego potomka zdawałam sobie wiec sprawę, że swoją decyzją skazuję Stado Wielkich Sawann na rozpad lub wojnę domową o władzę. Wobec nieuchronnego końca rodu Askari postanowił przekazać mi Znak. Postąpił jednak wbrew tradycji - otrzymałam go od dziadka, nie od ojca i nastąpiła zaskakująca zmiana: zniknęły gwiazdy, pojawiło się złote słońce, a srebrny lew zyskał kolory Mufasy. Jak dla mnie zapowiadało to... zmianę na lepsze.
Askari wrócił do siebie widząc, że zostaję. Wkrótce potem umarł, o zachodzie słońca u wejścia Groty. Niedługo potem odeszła też babcia - tak jak przepowiedział jej ojciec zasnęła aby pójść za Askarim.
Jak przewidziałam stado W.S. rozeszło się w małe grupki, a ostatnie pokolenie młodych stało się nomadami, nieufnymi wobec wszelkiej władzy kształtując hierarchię prawem silniejszego.
Zostałam ze stadem Lwiej Ziemi, a gdy po śmierci starej Upendo Kowu został królem, to ja jego królową...
Taki jest koniec opowieści o ostatniej z władców Wielkich Sawann.
Proszę o komentarze
Offline
Jak dla mnie całkiem niezłe. No może (jak Hump) trochę za mało opisów. I skąd wilki? Hieny/szakale/likaony nie są ciut bardziej prawdopodobne? Ale poza tym niezłe i widać spory wkład pracy.
Avatar by MadKakerlaken
Offline
Dziękuję bardzo za opinie. Chciałabym jednak zastrzec, że drobne nieścisłości wynikły same z siebie - dawno temu walczyłyśmy z Jackie z czarnymi wilkami i wtedy narodził się wątek mojej rodziny.
Tak bardzo zżyłam się z tą historią,że nie jest już dla mnie zwykłym opowiadaniem, tylko biografią, opowieścią rodową. Gdybym się postarała, mogłabym ją nawet wydłużyć, ale było by to już pisanie na siłę.
Także proszę się nie czepiać o błędy i problemy w publikacji. Ona ma tylko przekazać historię.
Offline
Offline
Genialne
// Postaraj się wydawać dłuższe opinie, osądy, przemyślenia, a jednosłowne posty zachowaj na chatboxa ~ Carotte //
Ostatnio edytowany przez Madame (1970-01-01 01:00)
możesz mi zaufać, jestem dosłownie jak lew najważniejsza jest stado
P.S.Moja kuzynka Claudia dała mi to konto,bo twierdzi że król lew jej się znudził i teraz jestem ja.Mam proźbę,usuńcie to co ona dodała bo ja dopiero zaczynam.
Offline
Ciekawe czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg
Lew bogiem, ryk nałogiem, psoty zabawą, a plowanie podstawą
www.dwastada.pun.pl/forums.php
www.myspace.com/truechimera
www.myspace.com/elementofeternity
WIELKI POWRÓT.
Offline
Strony: 1