Nie jesteś zalogowany na forum.
*Wilczyca podeszła do Nalimby.*
-Gorąco dziś... *Westchnęła.*
-Za gorącooo... *Waterkill wskoczyła do wody, ochlapując kilka osób. zwierząt*
// Tu chyba nie ma osób. ~ Nalimba //
//Nie wiedziałam, jakiego słowa użyć, dzięki Nal! //
Ostatnio edytowany przez Waterkill (2013-08-09 21:21)
Offline
*Nal zdjął wzrok z horyzontu, gdy usłyszał głos Water*
Witaj... i tak, za gorąco. Ale widzę po falach na powierzchni jeziora, że nadchodzi zmiana w pogodzie.
Offline
-No mam taką nadzieję... *mruknęła Water, unosząc się na wodzie.*
-Umieraaaaam...
Offline
Hah... ja jestem przyzwyczajony do takich upałów. *położył głowę na łapach, mocząc koniuszek ogona w wodzie, obserwując wilczycę*
Offline
*Waterkill zanurkowała, po chwili wyłoniła się z rybą w pysku. Wilczyca wyszła z wody, usiadła w cieniu i zaczęła jeść.*
Offline
* Po długim czasie nieobecności nad Jeziorem na Lwiej Ziemi zjawił się Eragon i poszedł się napić wody*
//"Nie obecności" -> "nieobecności". ~ Goldi.//
Ostatnio edytowany przez GoldenLion (2013-08-10 19:41)
Offline
*Gdy do jego uszu dotarł znajomy głos, niemalże natychmiast podniósł wzrok wypatrując jego źródła. Okazała się nim stojąca nieopodal lwica. Z niemałą dozą trudu przegrzebywał pamięć w poszukiwaniu Jej pyska. Zdziwienie wymalowało się na jego "twarzy" gdy rozpoznał nieznajomą. Nigdy nie spodziewał się, że kiedyś jeszcze się spotkają. "Czy to na pewno Ona?"- pytał się w myślach. Zbliżył się do tajemniczej postaci i spojrzał w jej fioletowe ślepia*
-Camille?
- We własnej osobie! Kopę lat, nie sądzisz? *spytała z uśmiechem, podchodząc jeszcze nieco bliżej samca. Na jej dość zgrabnym pyszczku nadal gościł serdeczny grymas. Nie kojarzyła, aby dotąd byli jakimiś wielkimi przyjaciółmi (pewno gdzieś kiedyś się spotkali, kilka razy wymienili parę zdań), jednak wiadomo: znajomy pyszczek na tle całych nieznanych mas jest nie lada powodem do radości. Usiadła z niemałym wdziękiem, otuliwszy tylną łapę zakończonym czarnym pędzelkiem ogonem*
Ostatnio edytowany przez Camille (2013-08-11 12:39)
Offline
*Odwzajemnił uśmiech i przysiadł obok lwicy wyrzucając w powietrze tumany wszechobecnego kurzu, rozwiane prawie natychmiastowo przez wiatr. Mimo paru łyków wody które choć na chwile ukoiły jego cierpienia, upalna temperatura wywoływała nieprzyjemny grymas na jego pysku. Uznał jednak, że nietaktownym byłoby tak po prostu odejść, gdy dopiero rozpoczęli rozmowę. Zastanowił się chwilę nad słowami i odparł : *
-Wypiękniałaś. Choć nigdy nie miałem czasu żeby Ci się dokładniej przyjrzeć, to dziś wyglądasz wyjątkowo…olśniewająco.
*Wciąż spoglądał w Jej oczy, starając się rozpoznać emocje jakie targały samicą*
-Nie ukrywam, że cieszy mnie widok kogoś znajomego. Dawno wróciłaś?
Ostatnio edytowany przez Dagor (2013-08-11 18:59)
Offline
*Słysząc jego miłe słowa, uśmiechnęła się w odpowiedzi. Zaraz jednak stwierdziła, iż sam grymas pyszczka to zbyt mało, postanowiła zatem dołączyć do tego i komunikację werbalną*
- Dziękuję, jesteś niesłychanie szarmancki. A wróciłam jakieś kilka dni temu, może nieco więcej niż tydzień. Powiedz, co u Ciebie?
Offline
-Raczej be zmian, choć wiele się działo. Różne osoby przychodziły, odchodziły a świat zmieniał się bardzo szybko. Niekoniecznie dążąc do poprawy, jednak nie mogę powiedzieć, że dzieje się źle. Brakuje mi...jakby to ująć, jakieś innowacji, czegoś nowego.
*Przymknął oczy i opuścił głowę przy wypowiadaniu ostatnich słów.*
-Zresztą, sam już nie wiem czego chcę…Ale mniejsza o mnie. Mam nadzieję, że tym razem będę miał więcej czasy by lepiej poznać tak intrygującą osobę, jaką zapewne jesteś .
*Wznosząc łeb, posłał w jej stronę zgryźliwy uśmieszek*
Offline
*Potakująco skinęła łbem. Wszystko, co powiedzial... tak bardzo się z tym zgadzała!*
- Mi tego nie musisz mówić. Zanim zniknęłam, miałam kochanych rodziców: mamę oraz ojca. Teraz mam dwóch tatusiów, matka odeszła nie wiadomo nawet gdzie, a samiec, który wpadł mi w oko ostatecznie okazał się moim wujkiem, do tego jego żona ostatnio powróciła... Dziwne to wszystko... *wyrzuciła nieco smętnym głosem, kręcąc przy tym zwieszonym wcześniej łbem, a czarne, aksamitne kosmyki raz po raz zasłaniały to lewe, to prawe oko - ostatecznie więc przeczesała grzywkę łapką*
- Ja za to wiem, czego chcę... Ale mieć tego nie mogę. To dopiero paradoks *parsknęła z lekka*
Offline
*Waterkill siedziała na kamieniu i nasłuchiwała. To uczucie niepokoju... Skąd się brało? *
Offline
*Przyszła tutaj na miejsce. Rozejrzała się.*
Offline
*Wilczyca zobaczyła Nyeupe. Podeszła do niej.*
-Hej. *Uśmiechnęła się.*
Offline
- Hej *Spojrzała na Water i się uśmiechnęła do niej.*
Ostatnio edytowany przez Nyeupe (2013-08-11 21:18)
Offline
*Wyprostowując się pozwolił na swobodne ruchy grzywy, po czym lekko uniósł łapę wskazując na kilka zwierząt znajdujących się niedaleko.*
-Widzisz te zwierzęta przy wodzie? Tak samo jak każda żyjąca istota potrzebuje wody, tak wszyscy bez względu na to kim są potrzebują miłości. Chcemy by ktoś się nami interesował, poświęcał dla nas całego siebie. Dlatego utrata członka rodziny czy też sympatii jest taka bolesna... Jednak żyjemy w ciężkich czasach. Erze nienawiści którą każdy z nas tworzy.
*Spojrzał w niebo, a potem znów skierował wzrok na lwicę*
-Niektórzy walczą o władze, inni zaś myślą że są władcami świata i wszystko im wolno. Zmieniają życie innych wedle własnych zachcianek, sądząc iż wiedzą co dla nich dobre. Wielcy mi "bogowie". *Wręcz wypluł te słowa* Zdobywają tereny coraz to nowych plemion i narzucają im swoje prawa z myślą zjednoczenia. Potem poszkodowani w wyniku wcześniejszych działań uważają, że należy odpłacić tym samym. Tak koło nienawiści się zamyka. Nie jesteśmy zdolni do podejmowania racjonalnych decyzji...nie mamy najmniejszego prawa sądzić co jest dla kogo dobre.Czasem dziękuję, że naszego stada nie dotyczy to aż tak dosłownie, lecz da się zauważyć wiele nienawiści nawet w niektórych spojrzeniach...Nienawiść rodzi nienawiść, ból rodzi ból. "Odpłacając pięknym za nadobne" niczego nie osiągniemy. Jednak czym są te słowa...jedynie bezmyślnymi przekonaniami. Sądziłem, że znam wiele z osób które tworzą te stado, a tym czasem wydaje mi się jakbym widział je pierwszy raz. Wszystko dzieje się zbyt szybko, nie ma czasu na drobne gesty. Zapominamy o fundamentach budując swoje "domy". Dlatego też tak łatwo się sypią. Niektórzy z naszych pobratymców zbyt pochopnie podejmują niektóre decyzje... *Westchnął, zaczynając nerwowo ruszać ogonem, wręcz zmiatać wszelkie brudy z ziemi* No ale cóż zrobić w obliczu tak wielkiego problemu? Większość i tak machnie na to ręką, mówiąc "Kim on jest by nas pouczać?". Ba! Mają rację...nie mam prawa nikomu rozkazywać. Nawet gdybym był pewny, że to dla niego będzie dobre. Szkoda słów...
*Zaczął równomiernie oddychać starając się uregulować niepotrzebne emocje.*
-Mimo to wszyscy sądzą, że okazują tylko dobroć i miłość. To dopiero jest paradoks...
Offline
- Nigdy nie żywiłam do nikogo nienawiści. I tak, myśl sobie "kolejna gada, a inaczej czyni". Niemniej nie wydaje mi się, abym miała sobie cokolwiek do zarzucenia, a żyję tutaj nie od dziś. Ani tu, ani poza terenami Lwiej Ziemi, nigdy nikomu nie zaszkodziłam. Nie mam też do nikogo żalu, nawet do matki, która opuściła mnie oraz to wszystko, co zbudowała na przestrzeni lat... Mam tylko nadzieję, że jest szczęśliwa. Liczę też, że i mój wuj jest szczęśliwy. Niech cały świat będzie szczęśliwy, nie mam nic przeciwko *westchnęła*
- Tylko zazwyczaj wszyscy zużyją cały limit szczęścia i zwyczajnie, dla mnie go już brakuje... *dodała szeptem, zwieszajac głowę i obserwując smagane falami odbicie na rzece, bo zdaje się, iż nadal nie byli jeszcze nad jeziorem. W końcu rozchlapała je łapą, przez moment jeszcze bawiąc się wodą*
- A chcieć to nie zawsze "móc". Poza tym... czy wszystko, czego pragniemy, jest dla nas dobre?
Offline
-W tym rzecz, nie wszystkie nasze pragnienia przynoszą stosowne owoce. No a szczęście za którym tak wszyscy podążamy jest często ukryte w tym czego nie widać. Trzeba patrzeć poza ramy i dostrzegać to czego chcemy, zanim ktoś nam to odbierze... Niestety zrozumiałem to trochę za późno.
*Zbliżył się do samicy i powolnym ruchem łapy podniósł jej łepek*
-Głowa do góry! Szkoda życia na smutek.
*Po tych słowach lekko speszył się swoim posunięciem, ale mimowolnie na jego pysku pojawił się uśmiech, a oczy zamknął w geście zakłopotania*
Offline
*Westchnęła. Wiedziała, iż samiec ma rację. Jednak - mimo wszystko - to wszystko wcale nie bylo tak proste*
- Mnie już odebrano wszystko, więc nie mam nic więcej do stracenia *zauważyła, lekko wzruszywszy przy tym barkami*
Offline
-Nigdy nie stracisz wszystkiego, moja droga. Wciąż jesteś piękną i niezwykle inteligentną osobą, tego nikt Ci nie odbierze. Nie ma sensu zatracać się w przeszłości, co było-minęło. Poza tym, kto powiedział że utraconego nie można odzyskać?
*Czy na prawdę wierzył w swoje słowa? Nie był co do tego przekonany. Widział w nich sens, ale sam miał wiele przykry doświadczeń z przeszłości, których nie potrafił tak łatwo rzucić w niepamięć. Spojrzał na Nią i wyszeptując jej do ucha, dodał.*
-Jeśli czegoś będziesz potrzebować, zgłoś się do mnie.
Offline
- A co, sprowadzisz mi kochającego męża, gromadkę lwiątek i matkę, która poszła w ch... poszła chudymi alejkami gdzieś daleko? Cholerka, nie jestem już taka młoda, co w tym dziwnego, że chciałabym się ustatkować?
Offline
-Nic. Jednak świat nie będzie chylił Ci czoła. Wszystko ma swoją cenę, żeby coś dostać trzeba się samemu poświęcić...Nie do każdej przyjdzie książę z bajki. *Wzdycha* Nikt nie zwróci Ci matki, ani nie da męża. Sama musisz go poszukać. Nie twierdzę, że tego nie robisz... ale nie możesz dawać sobie odebrać szczęścia.
*Bezbronność w tej sytuacji dobijała go jeszcze bardziej. Nienawidził tego uczucia i nie chciał patrzeć na smutek innych osób. W pewnym sensie motywowało go to do działanie, lecz nie potrafił znaleźć rozwiązania dla problemu samicy*
-Cudotwórcą nie jestem, niestety nie mogę Ci dać czegoś, co do mnie nie należy.
Offline
*Żadne ze zgromadzonych tu stworzeń nie zauważyło, kiedy właściwie Shadow zawitała w to urokliwe miejsce. Stanęła ostrożnie w cieniu, nie chcąc zbytnio rzucać się w oczy. Ciekawskie spojrzenie szmaragdowych ślepi samicy przez chwilę uważnie ilustrowało otoczenie i przebywające w nim istoty. Zdawać by się mogło, że lwica toczy ze sobą wewnętrzny bój o to czy podejść do kogoś z rozmawiających osobników, czy raczej odpuścić sobie ewentualną konwersację. Zmarszczyła nos, w tym samym momencie ruszając przed siebie krokiem pewnym i zdecydowanym. Podeszła do jakiejś niewielkiej skały, po czym usadowiła się na niej wygodnie, położywszy się na brzuchu i splótłszy ze sobą przednie łapy*.
Offline
*Jako, że nieszczęścia chodzą parami, za Shadow przybył Ibilis. Usiadł na trawie tuż obok niej.* Ładna pogoda dzisiaj.
Offline
*Słysząc męski głos, odruchowo odwróciła łeb w kierunku, skąd ów dochodził. Omiotła samca bacznym spojrzeniem, a kąciki jej ust uniosły się nieznacznie do góry, tworząc coś na kształt mało okazałego uśmiechu. Lwica wydawała się być zaskoczona. Właściwie nie zorientowała się, kiedy Ibilis znalazł się tuż obok niej, za co ostro zganiła się w myślach. Powinna być bardziej uważna, a nie bujać w obłokach*.
- O tak.
*Potwierdziła krótko, nadal wpatrując się w swojego rozmówcę*.
- Lecz mimo wszystko nie dorównuje urodą temu miejscu.
Offline
A już tym bardziej niektórym osobom, z którymi mam przyjemność konwersować. *Uśmiechnął się lekko.*
Dawnośmy się nie widzieli, cóżeś czyniła w międzyczasie?
Offline
*W jednej sekundzie kąciki jej ust rozchyliły się szerzej, ukazując w dobrotliwym uśmiechu szereg białych, ostrych zębów. Ach, ten Ib. Pewnie niejedna lwica ze stada miała okazję utonąć w jego wyszukanych komplementach, którymi w przedstawicielki płci pięknej trzaskał jak seriami z karabinu. No cóż, w końcu to był właśnie cały Ibilis*.
- A wiesz, bywało się tu i tam.
*Odparła wesoło, uderzając raźno ogonem o twardą powierzchnię skały*.
- Lepiej opowiedz mi, co się u Ciebie działo. Upolowałeś już sobie jakąś panienkę?
*Uśmiechnęła się zadziornie, zaczepnie mierzwiąc łapą bujną, ciemną grzywę lwa, której z pewnością zazdrościło mu nieraz wielu samców*.
Offline
No cóż... *Przerwał na chwilę jakby coś liczył w myślach.* ... jeszcze nie... Choć zawsze to się może zmienić. *Rzekł muskając ogonem jedną z łap smukłej lwicy.*
//Aleś mi komplementów napisała //
Offline
*Na jej licu pojawił się szelmowski uśmiech, a ślepia zabłyszczały dziko. Zaintrygowała ją jego wymowna sugestia. Obdarzyła Ibilisa długim, przewlekłym spojrzeniem, w milczeniu i skupieniu dokonując oceny zewnętrznej samca. Był wysoki, dobrze zbudowany o gęstej, błyszczącej grzywie i dużych, ujmujących oczach. Z pewnością był obiektem westchnień wielu niewieścich serc. Przynajmniej tak sądziła Shadow. Lwica zatrzymała swój przenikliwy wzrok właśnie na tych jego połyskujących w blasku szczytującego słońca, lwich ślepiach. Słyszała kiedyś, że to właśnie one - oczy - są zwierciadłem duszy i ponoć wiele można było się z nich dowiedzieć o swoim rozmówcy. Postanowiła to sprawdzić. Wpatrzyła się w dwa jaśniejące punkty jak w malowniczy obrazek. Z jego spojrzenia wyczytała sympatię, łagodność i... Lubość do flirtu. Uśmiechnęła się zawadiacko. Jeśli chciałby stworzyć z nią coś poważnego, to musi się wykazać i postarać. Nic za darmo, a co!*.
- Może, może...
*Odparła tajemniczo po tym momencie milczenia, spoglądając na niego spod na wpół przymkniętych ślepi. Starała się patrzeć na niego tak uwodzicielsko, jak to tylko było możliwe*.
- Ale nie musi.
*Dodała zawadiacko, szybko wstając i kierując swe kroki w stronę jeziora*.
//Ibi, Ibi, ktoś się musi odwdzięczyć xD//
Offline
* Dzisiaj nad Jeziorem na Lwiej Ziemi Eragon zobaczył dwa lwy*
Offline