Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna
*Próbowała uspokoić oddech. Podjęła kilka prób odezwania się doń, niemniej jednak skończyło się na rzuceniu kilku dźwięków, których znaczenie pozostawało obce nawet dla najuważniejszego słuchacza. Może znała obce języki?*
Offline
No już, już. *zauważył, że dalej ma jakieś problemy ze złapaniem oddechu* Wszystko w porządku, Cami? *lekko się zaniepokoił*
Offline
*Po chwili wzięła głęboki wdech, aby za moment wypuścić z głośnym świstem nagromadzone powietrze*
- Tak, już chyba lepiej. *powiedziała wesoło, nieco groźnie jednak marszcząc czoło*
- Ale za łaskotki, to ja się jeszcze zemszczę.
Offline
*zachichotał i uniósł wysoko łapy* Proszę bardzo. Możesz mnie łaskotać nawet cały dzień. *uśmiechnął się głupkowato do lwicy, gdyż on nie miał wcale uczulenia na łaskotki*
Offline
- To byłoby za proste. Wymyślę inny sposób, zobaczysz! *powiedziała pogodnie, po czym mocno wybiła się z łap, aby go przewrócić na trawę. Oczywiście wcześniej upewniła się, czy nie ma ryzyka, by samiec uderzył o coś głową czy inaczej wyrządził sobie krzywdę - nie o to jej bowiem chodziło, prawda?*
Offline
*zaskoczony wskoczeniem na swoją osobę, odruchowo złapał lwicę łapami i padł na plecy razem z nią na sobie*
Offline
*Śmiała się głośno, poprawiając nieco na samcu, uważając, aby go nie zgnieść*
- Boom skarbie!
Offline
No dobrze. Poddaję się, skarbie. Wygrałaś. *uśmiechnął się do niej*
Offline
- Jesteś całkiem wygodny. Jak już umrzesz, wypcham Cię i będę miała sofę <3
Offline
Mam nadzieję, że wygodnie będzie Ci się na mnie leżało... również za mojego życia. *puścił oczko lwicy*
Offline
- Hah! Nie zapominaj, jestem starsza od Ciebie, zatem o ile Cię psychicznie nie wykończę, padnę najprawdopodobniej pierwsza.
Offline
*położył łapę na jej pyszczku* Ciii... Nie mówmy o takich sprawach. *pogładził ją po policzkach* Ale ty jesteś piękna...
Offline
- Dziękuję! *powiedziała wesoło w odpowiedzi na komplement ze strony lwa*
- Masz rację, za młodzi jesteśmy na umieranie. Póki żyją moi rodzice... Nie ja jestem pierwsza w kolejce! *zauważyła błyskotliwie, schodząc z samca*
Offline
*wstał i otrzepał koszulę, rozejrzał się dookoła* To gdzie teraz idziemy?
Offline
- Hmmm... wioska wydaje się być całkiem niemała, zwiedzania mamy na ładne kilka godzin!
Offline
No to chodźmy. *szedł obok lwicy i objął ją łapą na wysokości jej lędźwi*
Offline
*Skinęła łebkiem, pozwalała się niejako 'prowadzić' jego mocnemu ramieniu*
- A nie boisz się tego miejsca? Wiesz, zawsze nasze czaszki mogą dołączyć do tamtych *tutaj gestem łba wskazała miejsce, gdzie niedawno oglądali kości jakiś dużych zwierzaków*
Offline
*wytarł nos, sięgnął za pas i wyciągnął całkiem pokaźny rewolwer* W razie czego mam to.
Offline
*Zamrugała nerwowo*
- Jak mniemam to nie jest pistolet na wodę?
Offline
No raczej. Ale nie martw się, mam pozwolenie. Poza tym jest zabezpieczony. Nie chciałbym, żeby przypadkowo wystrzelił mi za pasem i odstrzelił pewną część ciała. *zaśmiał się i schował broń*
Offline
- Albo postrzelił mnie, kiedy zrobię tak *powiedziała, mocno się przytulając do samca*
Offline
Tego bym sobie nigdy nie wybaczył. *objął lwicę, położył łapy na jej pleckach i powoli opuszczał aż do jej lędźwi, w międzyczasie całując jej pyszczek kilkukrotnie*
Offline
*Z lubością odwzajemniała pocałunki. W końcu odsunęła pyszczek i zamruczała niecicho*
- Coś słabo idzie nam to zwiedzanie, Kocurze *zauważyła pogodnie, uśmiechając się lekko*
Offline
Oj tam... Dookoła nie ma zbyt wielu atrakcji. *zachichotał* Poza tym robi się trochę późno. Nie boisz się chodzić po lesie w nocy? *spojrzał na nią z cwaniackim uśmieszkiem*
Offline
- Nie, odkąd pokazaleś mi swojego gnata *powiedziała dość zalotnie, gładząc go po policzku*
Offline
*zamrugał jednym okiem* Mam jeszcze innego gnata. *pocałował jej pyszczek* Nawet groźniejszego od tego w kieszeni. Podobno... *zachichotał* W każdym razie powinniśmy wracać do klubu, nie sądzisz?
Ostatnio edytowany przez Mariutunio (2013-10-09 17:26)
Offline
- Masz chyba rację. W sumie... robi się dość chłodno *mocniej się przytuliła*
Offline
Ojejku czemu nie powiedziałaś? *zdjął swoją bluzę i okrył Cami jednocześnie przytulając się do niej* Teraz będzie Ci cieplej. *powiedział i ruszyli w stronę samochodu*
Offline
- O wiele... *szepnęła, mocno wtulając nos w bluzę, rozkoszując się zapachem lwa*
- Myślę, że tego typu spacery... moglibyśmy organizować częściej? Znaczy... jak wróci mój ojczym albo Nali?
Offline
*szepnął do uszka lwicy* Kiedy tylko będziesz chciała, Słońce. *doszli do samochodu, otworzył jej tylne drzwi i ukłonił się gdy wsiadała*
Offline
Strony: Poprzednia 1 2 3 4 Następna