Nie jesteś zalogowany na forum.
Witam w fioletowo-różowo-niebiesko-zielono-czerwonym lesie!
Możesz znaleźć tu małe oczko wodne, dużo drzew, krzewów i kwiatów, ale uważaj - niektóre są trujące!
Offline
*Ściana w miejscu w którym lew uderzał, była widocznie słabiej wykonana. Popękała, a oczom okazał się lekko zakurzony pojemnik. Otworzył go i wyjął jego zawartość na podłogę. Złożony mundur, pas i para butów znalazła się na nim, zamiast zakrwawionego i podartego starego, uniformu Imperium. Spokojnym krokiem wyszedł z sali i poszedł tempo przed siebie.*
Offline
- Co jest?! Gdzie on idzie!? *Zapytała Mania i pobiegła za lwem.*
Offline
*Skoro nic na Niego nie skutkowało, musiał już dawno odzyskać świadomość. Ożywione zwłoki nie potrafią opierać się magii, są wręcz na nią niezwykle podatne. Lecz skoro klejnot nie obrał za celu Warmika, to kogo innego? Ogarnęło go dziwne uczucie, jakby nagły chłód i jednoczesna fala strachu. Czarne kryształy dusz były niezwykle rzadkim znaleziskiem, a zaklęcia które ich wymagały, stanowiły najciemniejsze przejawy z dziedziny czarnoksięstwa. Jeśli w pobliżu znajdowały się inne zwłoki, to wolałby nie liczyć się z konsekwencjami swego lekkomyślnego czynu. Pozbierał wszystkie manatki i szybko skierował się w stronę Warmika, po czym zwrócił się do reszty*
-Mam zbyt mało czasu na wyjaśnienie, musimy stąd jak najszybciej uciekać...
Offline
*Dotarł do dużego pomieszczenia zastawionego komputerami i usiadł przy jednym z nich. Zaczął coś pisać wykonując ruchy tylko palcami.*
Offline
*Mania zza drzwi przyglądała się lwu. Wydawało jej się to trochę dziwne, że Dag go wskrzesił a on jakby nigdy nic wychodzi. No ale cóż, Mania była prostą lwicą, która magię znała tylko z Magicznego Lasu. A zioła lecznicze stamtąd nie miały efektów ubocznych. A gdyby urodziła się w jakimś innym miejscu, pewnie dużo by wiedziała o magii. Lwica nie rozumiała wielu rzeczy, jednak nawet po udzieleniu odpowiedzi przez kogoś, nadal słabo rozumiała.*
Offline
*Nagle zaczął uderzać silnie łbem o komputer, po czym zrzucił go ze stolika i zaczął wrzeszczeć jak opętany ciskając wszystkim co popadnie. Po czym zamilkł i usiadł na ziemi. Jego oczy były zamknięte.*
Offline
*Mania podeszła do lwa. Była kilka metrów przed nim. Nie mówiła nic, tylko usiadła. Uśmiechnęła się i czekała na reakcję.*
Offline
*Zatrzymał się, gdy Mania usiadła obok Warmika. Jak zwykle wszyscy bagatelizują jego ostrzeżenia, nie był to odpowiedni moment na "medytacje", nawet jeśli miała w jakiś sposób pomóc. Spojrzał na Manie, zakładając łapy na łeb*
-Mamy raptem dziesięć minut, radziłbym je dobrze wykorzystać.
Offline
*Otworzył oczy. Były one w całości czerwone, nie było widać tęczówki. Uśmiechnął się do nich szczerząc się i odpychając ich od siebie potężną siłą.*
-Co wy durni śmiertelnicy możecie wiedzieć o czasie? Dla mnie już dawno się skończył a te durne budynki stały się dla mnie więzieniem. Nie bójcie się, nie zabiję was, ale chcę was prosić o przysługę. W podziemiach tego kompleksu znajduję się sztylet. Weźcie go i zniszczcie. W ten sposób uwolnicie mnie z tego miejsca. Wyjdę z ciała tego osobnika, a wybór zostawiam wam. Jednak nie liczcie na moją łaskę, gdy następnym razem się spotkamy a wy nie wykonacie mojej prośby. Żegnajcie.*
*Warmik upadł na ziemię, następnie otrzepując się wstał. Oglądał całe swoje ciało z widocznym zaskoczeniem.*
-Ja, ja... żyję. Dziękuję wam.
*Usiadł nie wierząc w to co się z nim dzieje.*
Offline
*Smoczyca podeszła do Dagora.*
-Idziemy zniszczyć ten sztylet? Czy siedzimy i czekamy na cud?
Offline
- Chcecie, to zniszczcie go. Ja tu zostaję. *Powiedziała i popatrzyła się na Dagora.*
Offline
*Przewrócił oczyma i zaśmiał się pod nosem*
-Nie mam zamiaru tańczyć jak ktoś mi zagra. Biorąc pod uwagę to, że ten dziwaczny budynek jest grobowcem, możemy tam spotkać rzeczy o wiele gorsze niż jeden upiór. To miejsce wręcz przesiąkło czarną magią, a nie mam zamiaru walczyć z hordą ożywieńców. Skoro zjawa jest uwięziona, to co najwyżej jej uratowanie skończyłoby się naszą zgubą.
Offline
*Smoczyca coraz bardziej wciskała się w kąt za szafą. Kiedy w końcu doszła do samego końca pokoju, uderzyła najmocniej jak się dało szafę, która potem się przewróciła. Łapa bolała ją jak diabli, ale nie zważała na to. Po całym pomieszczeniu rozległ się przeraźliwy huk. Smoczyca uderzyła jeszcze raz szafę, w której pojawiło się wielkie pęknięcie. Oczy Saphiry zrobiły się czerwone, a jej pazury zaczęły świecić. Przyczepiła się tyłem do ściany pazurami i próbowała powstrzymać swój gniew. Wszystko jednak na nic.*
Offline
*Wyszedł z grobowca. Spodziewał się znaleźć coś lepszego, ale znalazł jakiś sztylet. Był bogato zdobiony, więc pewnie jakiś kolekcjoner odpaliłby za niego niezła sumkę. Szybko skierował się na górne piętro by dojść do wyjścia*
Offline
*Cóż, Dagor miał rację. To miejsce przecieka czarną magią i w końcu dopadnie wszystkich.*
- To co robimy?
Offline
*Otrząsnął się wreszcie i podszedł do Dagora.*
-Masz w końcu te ładunki, podłożyłeś je? *Zapytał nerwowo*
Offline
-Niestety nie, miałem ważniejsze rzeczy na głowie...Jednak sądzę, że już wystarczająco tu namieszaliśmy. Powinniśmy poszukać wyjścia. *Wyszedł z pomieszczenia i zaczął podążać długim korytarzem. Nagle doszedł do klatki schodowej, a dość głośne tupanie wskazywało na to, że ktoś właśnie z niej korzysta. Miał tylko nadzieję, że jej użytkownik nie jest żadnym plugastwem*
Offline
*Nerwowo kiwnął łbem.*
-Dobrze, jak rozumiem sprawy dyktatora też nie załatwiliście ? Do diabła... macie jakąkolwiek broń by coś tu zdziałać?
Offline
-Hah, czarna magia, ożywieńcy... Dzień, jak co dzień. *Smoczyca westchnęła.*
-No nic, chyba mogę coś zrobić... *Waterkill wyjęła z torby dziwny gwizdek. Dmuchnęła w niego. Wszyscy zapewnie oczekiwali gwizdnięcia. A tu niespodzianka- żadnego dźwięku nie było.*
-Teraz pozostaje tylko czekać. Rexmethn powinien tu niedługo być... *Mruknęła, głaszcząc wróbla zombie. Ptak, o dziwo, zachowywał się jak normalny wróbel. Od przeciętnego różnił się wyglądem i tym, że był oswojony.*
Ostatnio edytowany przez Waterkill (2013-12-21 16:00)
Offline
*Przed wyjściem z klatki schodowej spotkał dwa szkielety. Oczywiście zanim do niego podeszły dostały po strzale z obrzyna i została z nich tylko kupka kości* Cholerne cudaki... *Stanął na chwile by przeładować magazynek*
Offline
*Maru został przewrócony przez dziwnego stwora z obrożą na szyi. Bestia tylko na niego spojrzała i pobiegła dalej.*
Offline
*Kiedy rozległ się dźwięk strzałów, niosący się po cały piętrze, czarnogrzywy szybko zbiegł ze schodów. Na swej drodze spotkał dziwną kreaturę z obrożą na szyi. Już miał chwycić za sztylet, gdy bestia jak gdyby nigdy nic minęła lwa i pobiegła stopniami w górę. Dagor przeszedł obok sterty osmolonych kości, zapewne był to wynik słyszanych wcześniej wystrzałów. Kilka kroków dalej leżał widziany wcześniej awanturnik, który jak mu się zdawało, zaliczył spotkanie z napotkanym monstrum. Jego uwagę zwrócił przedmiot, który za pierwszym razem nie był w jego posiadaniu. Podszedł trochę bliżej i pochylił się nad poszukiwaczem skarbów*
-Nic Ci nie jest? *Spytał bez większego przejęcia. Jednak z uwagi na ostatnie spotkanie, kiedy to mierzył do "czarnulka", trzymał w pogotowiu jedno z ostrzy*
Offline
*Obrócił się na plecy i wycelował w lwa z rezerwowego rewolweru* Nawet o tym nie myśl. Nie po to tyle przeszedłem, żeby taki chłystek mnie okradł. *Powoli wstał i wziął obrzyna*
Offline
-Nie mam zamiaru Cię okraść. *Wstał i poprawił opadłą na pysk grzywę* Jednak mogę go kupić. Podobno jest przeklęty, więc jeśli nie masz zamiaru go sprzedać, to w zamian za chwilowe oględziny, mogę spróbować zdjąć ze sztyletu runę pieczętującą. Wątpię, żeby ktoś kupił go w takim stanie. *Mówił zupełnie spokojnie, nie chcą okazać jakiejkolwiek agresji*
Ostatnio edytowany przez Dagor (2013-12-21 19:15)
Offline
Hmmmm. No skoro tak się sprawa przedstawia... *Otrzepał swój płaszcz z kurzu, schował obie giwery i założył ciemne okulary* Albo jesteś idiotą, albo kolekcjonujesz takie błyskotki. A tą bajeczkę ze złymi demonami możesz sobie darować. *Wytarł nos* No dobra. Za 10000 będzie twój.
Offline
-Handlujesz z nim? Takich się powinno wybijać! *krzyknął War który dopiero się tutaj pojawił.* -Nie odpowiedziałeś mi na pytanie, więc sam znalazłem swój właściwy sprzęt. *Mówiąc to wycelował w nowo poznanego "świnię".
-Jesteś z nami, albo przeciw nam. Wybieraj.
Offline
*Spojrzał na nowo poznanego lwa. Przez chwile mu się przyglądał i rozpoznał w nim tego, który namówił go do przybycia w to miejsce.* To ty! *Ściągnął swoje okulary i szybkim krokiem ruszył w jego stronę* Zabiję cię ty skur*piiiiii*!
Ostatnio edytowany przez Mariutunio (2013-12-21 20:07)
Offline
*Nie ukrywając zdziwienia spojrzał na idącego w jego stronę lwa. Co do diabła?*
-Chwila, kim ty do cholery jesteś? Ja tu nikogo nie wysyłałem? *Zamyślił się chwilę* -Oprócz jednego z naszych agentów, ale w takim razie powinienem Cię zastrzelić za dezercję.
Offline
*Wyciągnął sztylety i przyłożył je obu awanturnikom do gardeł, gdy tylko się do siebie zbliżyli*
-Panowie, spokojnie. Walcząc ze sobą nawzajem nic nie wskóramy, a chyba wszyscy chcemy wyjść stąd żywi, prawda?
Offline
*Odepchnął sztylet od swojej szyi* W grobie będę spokojny... *Spojrzał na Warmika* Ty wiesz dlaczego reszta nie żyje? Wiesz? Bo żeś wszystkich oszukał i wysłał na pewną śmierć... Przecież stary oni nie żyją, rozumiesz? Nie żyją... *Zacisnął pieści* Zamknij się. Błagam cie, zamknij się. Nie śmiej mi nawet ust otworzyć, rozumiesz...?
Ostatnio edytowany przez Mariutunio (2013-12-21 21:25)
Offline