Nie jesteś zalogowany na forum.
Witam w fioletowo-różowo-niebiesko-zielono-czerwonym lesie!
Możesz znaleźć tu małe oczko wodne, dużo drzew, krzewów i kwiatów, ale uważaj - niektóre są trujące!
Offline
*Mania przyglądała się lwom. Siedziała i nic nie robiła, zupełnie jak nie ona. Tylko patrzyła...*
Offline
-Dążąc za zemstą staniesz się dokładnie taki sam jak On, doprawdy tego nie widzisz? Już raz zginął i mam nadzieję, że się czegoś nauczył... *Schował sztylet na znak zgody* Zachowaj swoją siłę na przeprawę przez te katakumby, nie mamy czasu by go marnować na żołnierskie porachunki...
Offline
*Stał i patrzył otępiale na Maru*
-Jak to nie żyją... Jak to?! Powiedziano mi, że uciekliście od wykonania zadania... uznano was za zaginionych. *Mówił jakby nie swoim głosem.*
-Nie mam wpływu na rozkazy rozumiesz?! To przyszło z góry. Ja miałem tylko dopracować plany, nic więcej. *Uśmiechnął się otępiale* - A podobno sam Ken zatwierdził tą operację...
*Już z większą agresywnością zwrócił się do Dagora.*
-A ty do cholery nic o mnie nie wiesz, więc nie wypowiadaj się o tym jaki jestem dobrze?!
Ostatnio edytowany przez Warmik (2013-12-21 22:29)
Offline
-Jesteś tylko pionkiem Imperatora, który zamiast myśleć logicznie, bezmyślnie wypełnia każdy rozkaz swego "Pana". Sam to właśnie stwierdziłeś... *Rozłożył łapy*
Ostatnio edytowany przez Dagor (2013-12-21 23:39)
Offline
*Zaśmiał się głośno.*
-Chyba żartujesz albo kompletnie skretyniałeś. Nic mnie nigdy nie łączyło z Imperatorem, ale jak widać żyjesz we własnym świecie. Cóż, nie będę cię z niego wyrywał.
Offline
-Cóż mało mnie to obchodzi z kim trzymasz, ale powinieneś się cieszyć, że żyjesz... Z tego co słyszałem, wysłałeś swoich ludzi na pewną śmierć, więc nie jesteś w żadnym punkcie lepszy od tego, kogo tak zawzięcie próbujesz powstrzymać. *Zaczął bawić się jednym ze sztyletów* Dopóki nie zjawiłeś się tu Ty i ta twoja gromadka, wszyscy żyli sobie całkowicie spokojnie. Nie interesują mnie twoje plany i długotrwałe transakcje sprzyjające większemu dobru, za mniejsze zło...
Offline
*Nerwowo drgnęła mu łapa na spuście.*
-Wolisz by wszyscy się wyrzynali? Uważasz za mniejsze zło pozwolenie im na to? Moje państwo ma za zadanie likwidować takich jak on, bez względu na skutki. Tak działa cała struktura naszej organizacji przyjacielu. I mam głęboko gdzieś twoje zdanie, na szczęście muszę się z tobą męczyć do wyjścia z tych diabelskich katakumb. Potem ja pójdę do miejsca ewakuacji a ty gdzie Ci się żywnie podoba. Pasuje Ci taki układ, czarnulku? *Zapytał z ironią.*
Offline
*Przytknął mu sztylet do gardła*
-Żałosne. Dla swoich popleczników przygotuj lepsze bajeczki, żeby i Ciebie nie zostawili na pewną śmierć...dla wyższych celów. Następnym razem nie będzie przy Tobie nikogo, kto choćby kiwnie palcem żeby Ci pomóc. To właśnie TWOJE państwo. *Zbliżył swój pysk do jego ucha* Dobrze Ci radzę, nie zmarnuj drugiej szansy...
Offline
*Mania nie wiedziała co ma zrobić, a nawet nie miała chęci zrobienia czegokolwiek. Obserwowała każdy gest wykonany przez każdego lwa. Dokładnie przysłuchiwała się wypowiedzeń lwów. I tylko siedziała...*
Offline
*W tym momencie na klatkę schodową wpadła Waterkill, ujeżdżająca dziwnego stwora.*
-Ej, będziecie się zabijać, czy w końcu stąd wyjdziemy?
Offline
*Opuścił broń i odsunął od siebie sztylet.*
-Wierz w co chcesz, jednak lojalność to różnica. Poświęcenia są wymagane, w imię lepszej sprawy. Jednak naszym celem jest wyjście z tego miejsca, policzymy się na górze.
*Obrócił się do reszty zebranych.*
-Zatem ruszamy?
Offline
*Mania nie odpowiedziała. Podniosła się i powoli podeszła do Warmika. A jej chód był inny, normalnie zdążyłaby zrobić kilka podskoków pod drodze. Spojrzała na Warmika.*
Offline
*Odwzajemnił spojrzenie, czując w powietrzu napięcie.*
Offline
*Mania wstała i powiedziała tak spokojnie, niczym spokojniej niż anioł (co było do niej niepodobne, wręcz niemożliwe, żeby ta lwica tak powiedziała) to zdanie:*
- To gdzie szukamy pierw wyjścia?
Ostatnio edytowany przez Mania (2013-12-22 13:30)
Offline
*Ponownie schował sztylet i poprawił opadające kosmyki włosów*
-Jedyne życie jakie masz prawo poświęcić w imię lepszej sprawy, jest twoje. To, że jakieś państwo nadało Ci dowództwo, nie oznacza, że możesz robić z cudzym bytem co tylko chcesz...
*Bez zbędnych ceregieli, ruszył jednym z korytarzy. O dziwo nie kierował się w stronę schodów na wyższe piętro, lecz zmierzał w bliżej nieokreślonym kierunku. Skoro przez tak długi czas na górnych kondygnacjach niczego nie znaleźli, to należałoby sprawdzić inne części katakumb. Jak to mawiają : "Pod latarnią najciemniej"*
Ostatnio edytowany przez Dagor (2013-12-22 15:09)
Offline
*Załadował obrzyna, spojrzał ze złością na Warmika jednak nic nie powiedział. Założył okulary i wyszedł przez drzwi*
Offline
*Po woli przeszła do jednych z korytarzy. Zaczęła rozglądać się po pomieszczeniu. Szła bardzo cicho, wręcz nie było jej słychać. W końcu dotarła do małego pomieszczenia. W pokoju stało szare biurko, kilka skrzyń i dokumentów. Mania przechodziła przez pokój i zahaczyła o biurko. Ze stołu spadła zapalniczka. Lwica nie zauważyła tego i nadepnęła na zapalniczkę. Biurko zaczęło się palić. Mania pobiegła truchtem do pozostałych, którzy jeszcze nie wyruszyli.*
- Pali się. *Powiedziała bardzo cicho i wolno.*
Offline
* Do Magicznego Lasu przywędrował Eragon i szukał towarzystwa*
Offline
*Wyjął z kieszeni mapę i rozłożył ją. Zaczął ją dogłębnie analizować.*
-Tak. Nasze mapy są zazwyczaj dokładne. Tu jest schron w którym powinien się ukrywać, tutaj jakieś gabinety, a na górze obóz. Gdyby wysadzić katakumby, można by zapaść cały obóz. Ale dziwne... to miejsce jest opisane dziwnymi znakami, to chyba jakiś stary język. Nożowniku, mógłbyś zerknąć?
Offline
*Nie zwracając uwagi na słowa Warmika, po prostu odszedł najbliższym korytarzem. Oświetlenie się skończyło po minucie wolnego chodu, więc lew wyciągnął fiolkę i mocno nią potrząsnął. Butelka zajarzyła się jasnym światłem, a padające promienie oświetlały mroczne uliczki. Runiczne pismo połyskiwało na ścianach, pewnie cały grobowiec był nim naszpikowany. Po chwili marszu, jego oczom ukazały się zapieczętowane drzwi, posrebrzane w kilku miejscach. Widocznie nikt nie zaszedł tak nisko, skoro wrota pozostały zamknięte, lub ktoś zwyczajnie bał się je otworzyć. Próbował dezaktywować pieczęć, lecz była nie do sforsowania. Przyjrzał się im dokładnie, strzepując tysiące pajęczyn z ich powierzchni. Dopiero teraz ujrzał wnękę w dolnej części owych drzwi. Przypominała kształtem sztylet. Nagle doznał olśnienia. Ostrze wcale nie było bronią, lecz kluczem do niższych części katakumb. Pożałował, że nie kupił go od wędrowca, gdy ten oferował, co prawda dość wygórowana cenę. Postanowił zawrócić i zdobyć zdobiony przedmiot, lub też po prostu przyprowadzić jego właściciela*
Ostatnio edytowany przez Dagor (2013-12-22 16:22)
Offline
*Pobiegła truchtem w korytarz, do której poszedł Dagor. Odnalazła lwa. Powiedziała bardzo spokojnie:*
- Nie chcę Cię niepokoić, ale pali się w korytarzu 2 od prawej strony...
Offline
*Schował mapę. Nie miał zamiaru o nic się prosić. Wyjął ładunek i przeczepił go do ściany. Następnie poszedł za Manią.*
Offline
*Spojrzał na Manie, jakby z niedowierzaniem*
-Lepiej by było, gdybyś zamiast rozgłaszać to po całych katakumbach, postarała się go ugasić... *Wzdycha* Prowadź.
Offline
//Tak w ogóle zapomniałam napisać, że Manię dopadł duch, który jest jej przeciwieństwem. Dlatego jest taka spokojna i w ogóle //
- Ja? Ja nie mogę, nie będę robiła nic, co jest związane z niebezpieczeństwem...
Offline
*Kopnął w drzwi napotkane po drodze. Wszedł do środka pomieszczenia. Dało się słyszeć huk wystrzałów.*
Offline
*Mania krzyknęła i pobiegła dalej.*
Offline
*Wyszedł z pomieszczenia, trzymając w ręku zakrwawiony nóż.*
-No tak, ten nic nie wiedział.
//Uznałam, że post lwiątka10 nie wnosił właściwie nic do fabuły, a dodatkowo wcale nie pasował do rozgrywającej się w tym temacie akcji. Z tego właśnie powodu go usunęłam. ~ Goldi//
Ostatnio edytowany przez GoldenLion (2013-12-23 22:24)
Offline
*Smoczyca poklepała stwora.*
-No, Rexmethn, wychodzimy stąd. *Kremowa zeskoczyła ze stwora i pobiegła w miejsce, gdzie, jak mówiła Mania, coś się paliło. Stwór biegł obok niej.*
Offline
*Lwica poszła powoli za Water.*
- Pal...pali...pali...pali się... *Powiedziała i odsunęła się lekko ze strachu. Część niej; malutki kawałek chciał teraz wskoczyć do tego pokoju, wziąć gaśnice i gasić ogień, bawiąc się przy tym. Jednak o wiele większą część Manii przejął duch, który był tchórzem, przeciwieństwem jej, który jej na to nie pozwalał.*
Offline
*Machnął łapą, okazując tym całkowitą obojętność dla zaistniałej sytuacji. Są w podziemiach, a całość wykonana jest z niepalnych materiałów. Jedno gorejące biurko w niczym nie przeszkodzi, także według niego, nie było się czym martwić*
Offline