Nie jesteś zalogowany na forum.
Witam w fioletowo-różowo-niebiesko-zielono-czerwonym lesie!
Możesz znaleźć tu małe oczko wodne, dużo drzew, krzewów i kwiatów, ale uważaj - niektóre są trujące!
Offline
*Mania zaczęła się wyrywać i wydostała się z uścisku feniksa. To pułapka... Nie pozwolę zniszczyć jej mojego domu! Zawarczała i nadal liśćmi próbowała ugasić wodę.*
Offline
- Szybko, albo... Zginiecie... Ja... To ja powinnam zginąć... P-przepraszam... Jestem potworem...
*Poleciała tuż nad ogień. Chciała do niego wskoczyć. Jak wskoczy, jak zginie, wszystko będzie tak, jak dawniej.*
Offline
*Tak. Jesteś potworem. Lwica wiedziała, że raczej nie da rady i zginie. Nadal jednak próbowała ugasić ogień i oszczędzała liście, używając ich dopóki się nie porwały. Potem brała kolejne.*
Offline
*Przypomniała sobie, że feniksy z tego lasu potrafią też przywrócić wszystko do wcześniejszego stanu. Spytała więc o to feniksa, ten pokiwał głową. Poprosiła go o to. Po chwili białe światło oślepiło wszystkich, a kiedy zniknęło, las był taki, jak wcześniej, a Cari nie miała skrzydeł, ani swojego feniksa. Z hukiem spadła na ziemię.*
- Ał...
*Popatrzyła na las. Ucieszyła się. Teraz pozostało jej się tylko zabić.*
- To ja pójdę się gdzieś zabić...
Offline
*Nie wiedział, co się stało. To było jakieś dziwne.*
Ostatnio edytowany przez FireLion (2014-06-10 14:33)
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
//Wathara pojawiła się, zanim jeszcze feniksy ugasiły las.//
*I w tym momencie- podmuch. Wielkie skrzydła gada pojawiły się między drzewami. Kto to? Hah, no oczywiście, że Wathara! Smoczyca latała nad lasem w swym normalnym rozmiarze (8,5 m) i mocnymi uderzeniami skrzydeł gasiła płomienie w górnych partiach lasu. Gadzina obniżała lot. Jedno machnięcie łapy i kula wody była obok niej. Drugie- i bańka rozprysnęła się, gasząc ogień na kilkunastu drzewach, stojących niedaleko. Cytrynowa ryknęła triumfalnie, po czym powtórzyła kilkakrotnie manewr, latając po okolicy.*
Ostatnio edytowany przez Wathara (2014-06-10 14:37)
Offline
*Lwica wiedziała, że Carissime poprosiła o odwołanie. Usłyszała jej wypowiedź o zabiciu się.*
- Serio? Teraz robisz z siebie taką wielką ofiarę? Pierw nagle wzbudzasz ogień, na koniec odwołujesz to, a następnie postanawiasz się zabić!
Offline
* Samiec z powrotu lasu do wcześniejszego stanu był trochę zadowolony, ale był lekko oburzony na Cari, o to co chciała rozbić z tym lasem. Po chwili lew poczuł w sobie jakaś taką ochotę, żeby zaatakować Cari.*
Ostatnio edytowany przez Eragon905 (2014-06-10 14:38)
Offline
- To nie przeze mnie! To przez Saphirę! Podała mi jakiś dziwny napój, przez który zwariowałam i chciałam zniszczyć wszystko! Nie czepiajcie się mnie! Wszyscy chcą ze mnie zrobić jakąś maszynę do zabijania, do niszczenia...
*Powiedziała to i odeszła. Przed nią wylądowała Saphira o białej sierści.*
- No i co się lampisz?
- Mhm... Pewnie trucizna przestała działać.
- Zostaw mnie! Nie chcę Cię znać!
*Lwica odbiegła dalej i usiadła pod drzewem, płacząc. Tymczasem Saphira patrzyła na lwy, które kiedyś opuściła, pomiędzy liście. W końcu wyszła.*
- Moi kochani! Jak dobrze was widzieć.
Offline
*Sherok nie miał pojęcia, co się dzieje. Wiedział tylko, że las zaczął płonąć, w dodatku z czyjąś pomocą. Po chwili jednak wszystko wróciło do poprzedniego stanu. Ogień nie zaczął trawić drzewa, na którym siedział, więc wciąż pozostał w tym samym miejscu. Jednak smok zauważył coś jeszcze. A dokładniej smoka. Dużego, cytrynowego smoka. Sherok obserwował go, dopóki liście nie zasłoniły mu widoku. Wtedy niczym strzała dostał się na inne drzewo, stojące zresztą bliżej grupy lwów. Nocna Furia patrzyła na smoka swoimi wielkimi, żółtymi oczami. Sherok widział, w jaki sposób stworzenie gasiło płomienie i wolał nie stawać oko w oko ze smokiem. Jednak wiedział, że ktoś z grupy najprawdopodobniej poczuł obecność innego smoka niż ten w powietrzu. Siedział więc cicho na drzewie, czekając na odpowiedni moment, by się pokazać. Tak, miał zamiar sprawdzić, czy lwy uciekną, czy może będą chciały z nim walczyć. Miał też nadzieję, że drugi smok nie jest po ich stronie. Wtedy walka z tyloma przeciwnikami nie byłaby rozsądnym posunięciem.*
Offline
*Wathara wypatrzyła grupkę znajomych. Zaraz, czy ja dobrze widzę...? Smoczyca zaczęła obniżać lot. Wylądowanie pomiędzy drzewami nie jest łatwe, gdy jest się ogromnym smokiem. Cytrynowej co prawda udało się zrobić to w miarę bezpiecznie, ale złamała kilka drzew (co lwy, będące kilkaset metrów dalej mogły z resztą usłyszeć). Gadzina wolnym krokiem ruszyła przed siebie, łamiąc gałęzie.*
Ostatnio edytowany przez Wathara (2014-06-10 14:51)
Offline
* Dalej obserwował Cari swoimi lekko wrogimi oczami.*
Offline
*Spojrzała na smoczycę.*
- Co ty tutaj robisz?
Offline
//Em... Cari już poszła. Na drugi koniec lasu x.x//
*Saphira popatrzyła w stronę dochodzącego dźwięku łamanych gałęzi. Zobaczyła Watharę.*
- Och, witam Cię serdecznie. Ja? A tak tylko przechodziłam.
Ostatnio edytowany przez Carissime (2014-06-10 15:01)
Offline
*Wath dalej szła. Dźwięk łamanych gałęzi dało się słyszeć w całym lesie. Po chwili głowa smoczycy wychyliła się spomiędzy drzew. Gadzina patrzyła na zgromadzonych, uśmiechając się.*
-Witam, witam.
Offline
*Zdziwił się bardzo, widząc Saphirę. Zdenerwowany powiedział do niej.* - To tak się Manii odwdzięczasz?
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
*Smok zeskoczył z drzewa. Tak, wiedział, że na pewno zostanie zauważony. Widział jednak, że smok jest zaprzyjaźniony z lwami. Podszedł niepewnie, wciąż będąc w zaroślach. Był już w odległości kilkunastu metrów od grupy. Nastawił lekko uszu i zaczął nasłuchiwać rozmów między grupą. Po chwili jednak zbliżył się jeszcze bardziej. Spojrzał na smoka, a raczej smoczycę. Była dużo większa od niego, Sherok pierwszy raz widział takiego smoka. Zbliżył się jeszcze bardziej, wciąż ukryty. Zatrzymał się i wydał cichy pomruk. Tot wskoczył tylko na jego głowę i spojrzał niepewnie na Nocną Furię. Bał się, że tamci mogą zareagować niezbyt przyjaźnie.*
Offline
- Przecież zawsze się tak odwdzięczałam.
*Uśmiechnęła się chytrze. Jakaś mucha usiadła na jej futrze. Uderzyła ją łapą i tym samym zmazała białą farbę.*
- Szlag by to...
Offline
*Zaniemówił, gdy zobaczył, że ten kolor nie jest prawdziwy. Zastanawiał się, czy coś jeszcze może go zdziwić dzisiaj. Jednocześnie nie wiedział, o co tu w ogóle chodzi.*
Ostatnio edytowany przez FireLion (2014-06-10 15:20)
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
*Saphira tymczasem latała, w poszukiwaniu swojej siostry. Znalazła ją w końcu.*
- Zmywaj się stąd!
*Uderzyła ją w policzek. Koto-smok wzbił się w powietrze i odleciała.*
- Zrobiła coś złego?
Offline
*Ucieszył się, gdy zobaczył prawdziwą Saphirę. Więc odpowiedział na pytanie.* - Tak by wynikało.
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
* Słuchał różnych dialogów pomiędzy towarzyszami.*
Offline
*Mania siedziała ze spuszczoną głową i wbiła wzrok w ziemię. Cały mój dom...mógł spłonąć... - zadręczała się myślami.*
Offline
*Widząc smutek Manii, podszedł do niej i próbował ją pocieszyć.* - Nie martw się. Ogień już jest ugaszony. *Powiedział.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
*Wathara odwróciła głowę w stronę Nocnej Furii. Spojrzała na nią.*
-No patrzcie, mamy kolejnych gości! *Smoczyca uśmiechnęła się do smoka, po czym spojrzała na Saph.*
-Dawno Cię nie widziałam. Jak tam u rodzinki?
Offline
*Sherok skulił się pod wzrokiem smoczycy. Jednak wydawała mu się przyjazna, choć smok wciąż czuł przed nią lęk i coś w rodzaju respektu, szacunku. Spojrzał na nią swoimi wielkimi, kocimi oczami. Tot ukrył się za uchem Nocnej Furii. Po chwili jednak Sherok wyszedł zza zarośli. Stanął w odległości kilku metrów od grupy, obserwując bacznie wszystkich. Cały czas niespokojnie mruczał, uważnie oglądając każdego po kolei. Potem znów spojrzał na smoczycę, lekko mrużąc oczy i kuląc się. Wydał z siebie ostrzegawczy pomruk, po czym ruszył lekko ogonem. Przybliżył się kocim ruchem o krok. Wciąż stojąc przed grupą, czekał na jakąkolwiek ich reakcję. Był gotowy w razie czego odsunąć się, albo zaatakować. Wiedział jednak, że to drugie najpewniej nie będzie konieczne, choć wolał nie ryzykować.*
Offline
*Wilczyca zadyszana wyłoniła łeb spod szczątków jakiegoś spalonego drzewa. Jej skrzydła były całe popalone. Obolałe mięśnie odmawiały jej posłuszeństwa. Mimo wszelakich starań Shaia miała problem z wydostaniem się spod szczątków.*
-Ałć! Ale boli. *spojrzała na swoje obolałe ciało. Mimo całej magii zgromadzonej w swoim ciele nie była w stanie się nawet podnieść.*
Offline
* Lew dokładnie obserwował magiczny las dookoła.*
Offline
*Wathara ponownie spojrzała na Sheroka.*
-Nie bój się, nic Ci nie zrobię. *Gadzina odwróciła się w stronę rannej wilczycy. Mruknęła coś pod nosem, po czym wyciągnęła w jej stronę swą ogromną łapę. Cytrynowa delikatnie chwyciła ssaka, podniosła go i postawiła obok siebie.*
Offline
-Dziękuję za ratunek *Wilczyca odparła otrzepując resztki pyłu z ciała. Nie była do końca przytomna podczas pożaru więc była lekko zdziwiona całym zajściem. Rozejrzała się i wyjęknęła*
-C-co się tu stało?
Offline