Nie jesteś zalogowany na forum.
Witam w fioletowo-różowo-niebiesko-zielono-czerwonym lesie!
Możesz znaleźć tu małe oczko wodne, dużo drzew, krzewów i kwiatów, ale uważaj - niektóre są trujące!
Offline
- Dlaczego to robicie? Dlaczego?! Widać, że wasz plan nie poszedł zgodnie z planem. Postanowiliście zniszczyć las zaczynając o zabijania zwierząt, tak? Jak widzicie, to obróciło się przeciwko Wam! *Spojrzała na martwego jednorożca. Posmutniała.*
Offline
- Mania.
*Szturchnęła ją łapą.*
- Z tego, co mnie uczyli, to Nocne Furie nie potrafią mówić, więc niewiele się od niego dowiesz.
*Odparła.*
- A i ja nie mam ochoty niszczyć czyjegoś domu. O co Ci chodzi? Dlaczego myślisz, że ktoś z nas chce zniszczyć las? Cari była pod wpływem trucizny, którą dała jej Sathierate przebrana za mnie. Nie chcę nic mówić więcej, ale zabiła też Mentisa przebrana za mnie i zostałam wygnana. Nigdy bym nie zniszczyła Twojego lasu.
Ostatnio edytowany przez Carissime (2014-06-13 18:48)
Offline
*Walka skończona? Przeliczyliście się. Jednorożce może były śmiertelne, ale choroba uczyniła z nich... Coś w rodzaju zombie. Kawałki lodu zaczęły się topić, ukazując poharatane mięso, po czym zaczęły się łączyć. Przed grupką stanęło kilkanaście dziwnych stworzeń, otoczonych czymś w rodzaju zielonej aury. Jak to możliwe? Odpowiedź stała tuż za grupką. Ogromny, 3-metrowy jednoróg z skrzydłami stworzonymi z dymu stał za nimi i ożywiał swych podwładnych. Stwory stworzone przez konia zaczęły iść w kierunku grupki, regenerując się. Najwyraźniej ich szef miał ochotę na rewanż...
I nagle... Coś runęło z nieba. Był to ten sam stwór, który gonił Watharę. Miał przegryzione gardło. Lwy miały farta, bo cielsko bestii upadło akurat na ożywione jednorożce, zgniatając je. Wath spadła na stwora.*
Offline
*Mania, kiedy dojrzała, że jednorożce zostały zgniecione nie ruszyła się nawet z miejsca.*
Offline
*Czarny lew postanowił zejść z drzewa, ale nie był pewien, czy to odpowiednia decyzja, a ale i tak postąpił. Zauważył, że jakiś inny stwór zleciał z nieba, a prosto na niego Wathara. I nadal zastanawiał się, co się wydarzy.*
//Usunąłem zbędny wyraz. ~FL//
Ostatnio edytowany przez FireLion (2014-06-14 10:03)
Offline
*Wathara wstała, otrzepując się z krwi bestii.*
-Uchh... Jak ja nienawidzę takich stworów. *Mruknęła smoczyca, patrząc na gadzinę, a potem spoglądając na podziurawione skrzydło i inne rany.*
-...A jeszcze bardziej nienawidzę obrywać. *Smoczyca westchnęła.*
-Sytuacja opanowana?
Offline
*Mania nie zwróciła uwagi na to, co próbowano jej powiedzieć. Uznała to za kłamstwo.*
Offline
*Usłyszał słowa Saphiry i lekko pokiwał głową. Po chwili usłyszał huk i zobaczył stworzenie, którego nigdy jeszcze nie widział. Zwierzę, jeśli zwierzęciem można to nazwać, runęło na jednorożce, całkowicie je miażdżąc. Sherok odskoczył, jego źrenice zwężyły się, a on sam "najeżył" się niczym przestraszony kot. Uspokoił się chwilę później i spojrzał na Watharę. Dziura w skrzydle nie wyglądała dobrze, najprawdopodobniej smoczyca z wielkim trudem w ogóle uniesie się w powietrze, a co dopiero mówić o locie.*
Offline
*Popatrzyła ze zdziwieniem na Watharę, jakby się tego nie spodziewała. Później zauważyła dziurę w skrzydle. Ouuu, musiało boleć. Nie wiedziała, o co chodzi. Było czuć smród, który pewnie wydostawał się z ciał martwych "czołorożców".*
- Fuu, jaki smród...
*Zatkała nos.*
Offline
*Wathara wykrzywiła się z bólu. Skrzydło zaczynało boleć.*
-Doobra, rozumiem, że wszystkie jednorożce uciekły, lub zostały zmiażdżone? *Rozejrzała się.*
Offline
*Skrzydło... No tak. Znikła za zaroślami. Znalazła jakąś dziwną paproć i ją zerwała. Wróciła i podała ją Watharze.*
- Masz, to powinno załagodzić ból. Wiem, jak zrobić miksturę leczącą, ale na to potrzeba czasu.
*Znów zniknęła w zaroślach. Z torby wyciągnęła jakąś miskę i "tłuczek". Zerwała trochę fioletowych liści, trochę czerwonych i niebieskich, po czym wrzuciła je do miski i zaczęła rozcierać tłuczkiem. Kiedy liście zamieniły się w papkę, włożyła je do szklanej buteleczki. Urwała paproć, którą dała Watharze, trochę niebieskiej trawy i znów zaczęła trzeć. Po starciu roślin na papkę, włożyła je do flakoniku i szczelnie zatkała. Wróciła do towarzystwa.*
Offline
*Mania przewróciła oczami. Rośliny z tego lasu były inne... Carissime się pomyliła. Ma jednak szczęście, że rzekoma paproć nie jest trująca - może wywołać kilku minutowe swędzenie.*
- Co masz w tym flakonie?
Offline
//Saphira, Cari poszła. I ta roślina nie jest trująca, ona się na tym zna. //
- Nauczyłam się robić lekarstwa. Nie martw się, to nic, co może zniszczyć Twój las.
*Chciała jej uświadomić, że nie planuje zniszczyć jej kochanego domu.*
Offline
// Pomyłkowo napisałam Carissime. Dlaczego cokolwiek co chcę wnieść do rp zawsze musi zostać zmienione? ech ;_;//
- Dlaczego o tym wspomniałaś?
Offline
- Chcę, żebyś wiedziała, że nie chcę zniszczyć Twojego lasu.
*Powiedziała.*
Offline
- Jakbyś nie miała takich zamiarów, to raczej byś o tym specjalnie nie wspominała! W ogóle wątpię, że wiesz co robisz. *Spojrzała na jej flakonik.* - Jakich roślin użyłaś?!
Offline
- Tylko liści i trawy.
*Przewróciła oczami.*
- A wspominam o tym, bo ostatnio jesteś nerwowa. Robię lekarstwo na skrzydło Wath. Musi tylko trochę postać w słońcu.
*Postawiła flakonik w nasłonecznionym miejscu.*
Offline
- Nie wiem czy wiesz, ale liście w tym lesie nie są zwyczajnie i nie każde działają w sposób pozytywny... A z resztą. To już nie będzie mój problem, jeśli Watharze coś się stanie. *Mruknęła.*
- Ciekawe czemu jestem niby nerwowa?! Niszczycie mój dom!
Offline
- Spokojnie, znam się na zielarstwie. Znam prawie każdą roślinę.
*Po chwili usłyszała to drugie.*
- Ja niszczę Twój dom? JA NISZCZĘ TWÓJ DOM?! WYPRASZAM SOBIE, JA NIC NIE ROBIĘ Z TWOIM LASEM!
*Wrzasnęła na cały głos.*
Offline
- Nie krzycz tutaj! Mój las prawie został spalony! Wy też pewnie chcecie go zniszczyć! *Powiedziała i pobiegła w prawo.*
Offline
*Słuchał rozmów między Manią a Saphirą, położył nieco uszy na krzyk tej drugiej. Jak widać Mania nie była dziś w humorze, ale jak tu być wesołym po tylu przykrych zdarzeniach? Smok usiadł. Zagrożenie minęło, więc mógł w spokoju odpocząć. Po chwili usłyszał małe kroki. Odwrócił się i ujrzał Tota, który najwyraźniej przed chwilą tu przyszedł. Sherok pozwolił mu wskoczyć na grzbiet, po czym położył się i kontynuował słuchanie Manii i Saphiry.*
Offline
- Ja wcale nie chce zniszczyć Twojego lasu!
*Krzyknęła do niej.*
Offline
*Mania wróciła się jednak.*
- Twoja koleżanka mówiła co innego.
Offline
- Sathierate? Ona jest moją siostrą. Podła świnia przebrała się za mnie i zabiła Mentisa, naszego brata, władcę. Zostałam na zawsze wygnana z królestwa koto-smoków, przez tą podłą żmiję. Później przebrana za mnie dała Cari jakąś truciznę i wydała rozkaz spalenia lasu. Zrozum. Uwierz. Ja nie chcę nic zrobić Twojemu lasu. Inni też nie.
*Odparła.*
Ostatnio edytowany przez Carissime (2014-06-13 21:32)
Offline
*Lew podszedł nieco bliżej tej wielogłosowej rozmowy pomiędzy Manią a Saphirą. Usiadł nieopodal Nocnej Furii i też słuchał także tej rozmowy, nic nie mówiąc na ten temat, co trwała pomiędzy lwiczką a koto-smokiem.*
//"Wielo gołsowej romowie" -> "wielogłosowej rozmowy". ~FL//
Ostatnio edytowany przez FireLion (2014-06-14 10:05)
Offline
*Odetchnął z ulgą, gdy zagrożenie minęło. Następnie słuchał kłótni. W końcu odezwał się do Manii.* - Po co ktoś miałby chcieć zniszczyć Twój las? A tym bardziej ktoś z osób tu zgromadzonych?
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
*Eragon westchnął i przewrócił oczami na wielogłosowej kłótni.*
Offline
*Rozejrzał się po wszystkich. Pomyślał, że może jednak jest tu ktoś, kto ma taki zamiar.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
* Czarny lew po chwili spuścił głowę na dól i rozmyślał....*
Offline
- To po co tutaj jesteście?! Dlaczego zrobiliście coś tym stworzeniom?! *Spojrzała na Fire.*
Offline