Nie jesteś zalogowany na forum.
- Prawidzą. *Mruknęła. Zależało jej na prawdzie.*
Offline
- Od niego prawdy nie usłyszysz. *Rzekł do Manii, zapominając, że w ten sposób bardzo ryzykuje, bo przecież mógłby sprowokować Eragona.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
- Ja mogę tobie powiedzieć prawdę! * lekko krzyknął w stronę Fire i później popatrzył na Manię.*
Offline
- Ty i prawda to dwie różne rzeczy. *Powiedział ze złością.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
- Naprawdę... Wow myślałem, o czymś innym... Ale jeśli ty sam Fire uważasz, że ja nie powiem Manii prawdy to sam jej opowiedz...* rzekł surowo na towarzysza i przy tym wmarszczył brwi.*
Offline
*Souri skuliła uszy ze strachu. Po słowach Eragona zapadła krótka cisza, która dała jej czas na uspokojenie zjerzonej sierści na grzbiecie. Lwiczka jednak nie odbywała się. *
Offline
* Po chwili ciągłej ciszy Eragon podszedł do Souri i spytał jej się* - Souri nic ci nie jest?... * czekał na odpowiedź z strony lwiczki.*
Offline
- A co tu dużo mówić?! Chciałeś mnie zabić i tyle! *Powiedział ze złością.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
-Ja?!... * zdziwienie* - Ja nie chciałem ciebie Fire zabić! To ty kłamiesz nie ja! * krzyknął donośnie podchodzą do towarzysza. A jego krzyk przeobraził się jakby taki ryk, który wystraszył ptaki z dżungli.*
Offline
*Widząc, że lew jest wściekły, postanowił oddalić się kilka metrów. Wiedział, że Eragon może go w każdej chwili zaatakować, a on przecież nie był w najlepszym stanie, żeby walczyć z nim.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
* Eragon jest całe zdenerwowany przez Fire i powoli zaczął krążył w jedną i w drugą stronę i tak parę razy.*
Offline
*Przyglądał się Eragonowi. Nie wiedział, co zamierza zrobić. Ale już przygotował się do ucieczki, gdyby była taka potrzeba.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
* Nie mógł się opanować od wściekłości do Fire, ale próbował to jakoś zwalczyć chodzeniem w jedną i drugą stronę.*
Offline
*Nie wiedział, co powinien zrobić. Zastanawiał się, czy powinien uciec już wcześniej, czy spróbować jakoś się dogadać.*
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
* Ciągle chodził z tą i samą stronę, bo jest bardzo zdenerwowany, prawdopodobnie przez Fire, ale też nie chce tutaj rozpocząć jakiejś walki.*
Offline
*Souri wzięła głęboki wdech. Wolała skierować rozmowę na inny tor by chwilowo uspokoić Eragona.*
-A... ten medalion, który znalazłeś... Masz go przy sobie? *Wiedziała, że tak gwałtowny odsłon od sprawy może wprawić w zdziwienie, ale nie było innego sposobu by choć na chwilę odsunąć myśli towarzyszy od wzajemnego obrzucania się mięsem. *
Offline
* Nie mógł się uspokoić, był cały zdenerwowany. Gdy usłyszał pytanie brązowej lwiczki, lekko się uspokoił i odpowiedział* - Tak... Mam go przy sobie, bo ja go znalazłem w wodospadzie. * westchnął. Popatrzył się na Souri a następnie wrogo na Fire.*
Offline
*Do dżungli przybył zdenerwowany Moonlight i nieco zmęczony. Zauważył 2 dorosłe lwy i lwiątka, i podszedł*. * Na dzień dobry przedstawił się*- Cześć, mam na imię Moonlight. Proszę, pomóżcie, pod Lwią Skałą leży lwica, nie rusza się. Nie wiem, czy żyje, bo nie wyczułem jej ruchów- * odrzekł zdenerwowanym tonem*. * Jego mina wyrażała powagę nie żartobliwość*.
//"Lwia Skała" piszemy wielką literą. ~FL//
Ostatnio edytowany przez FireLion (2014-07-07 12:27)
Offline
*Gdy zjawił się w dżungli nowy lew, to od razu Eragon powoli zaczynał na niego warczeć i bacznie go obserwował. I w ogóle nie w zwrócił swojej uwagi, na co nowy przybysz powiedział.*
//"W zrucił" -> "zwrócił". ~FL//
Ostatnio edytowany przez FireLion (2014-07-07 12:28)
Offline
*Odetchnął z ulgą, gdy pojawił się nowy. Miał nadzieję, że Eragon zajmie się nowym przybyszem. Jednak gdy usłyszał, że coś się stało, od razu powiedział do reszty.* - Nie wiem jak wy, ale ja uważam, że trzeba jej pomóc.
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
* Nadal ciągle pod nosem warczał na nowego przybysza, ale też zwrócił swoją uwagę na to co powiedział Fire i tylko z odruchem usiadł przypatrując się nowemu.*
Offline
-Oczywiście. *Przytaknęła Fire.*
-Miło mi Cię poznać Moonlight. Jestem Souri, a to moi przyjaciele: FireLion, Eragon i Mania. Z chęcią pomożemy.
*Lwiczka wstała i ruszyła w stronę domu. Wtem zatrzymała się i odwróciła głowę. *
-Czujesz się na siłach Fire?
Offline
* Gdy brązowa lwiczka przywitała się z nowym przybyszem i chciała pójść mu z pomocą, tylko przewrócił oczami. Kiedy jego przyjaciółka przedstawiła swoich przyjaciół to tylko lekko uśmiechnął się do nowego. Ale wcześniej myślał, że Souri odpowie na jego odpowiedź dotyczącą do medalionu, którego znalazł. W tej chwili czekał na poczynania lwiczki.*
Offline
- Chyba tak. *Powiedział do Souri.* - Już się dużo lepiej czuję.
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
-To chyba możemy iść. Jakby co to mów. *Powiedziała na głos po czym ruszyła dalej znikają za zaroślami. *
//z.w. - Lwia Skała//
Ostatnio edytowany przez Souri (2014-07-09 09:00)
Offline
* Po chwili ciszy z strony czarnego lwa, powiedział* - A wy mnie już nie spytacie czy pójdę razem z wami na Lwią Skałę... * podszedł bliżej Souri i czekał na jej odpowiedź.*
Offline
*Niezbyt chciał, żeby Eragon z nimi szedł, ale nic nie odpowiedział. Szedł za Souri.*
//z.t. -> Lwia Skała//
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
*Czekał na jakąś odpowiedź z strony towarzyszy. Ale w tej chwili obecnej nie uzyskał żadnej odpowiedzi z ich strony.*
Offline
- Miło mi- *odpowiedział niskim tonem.Skinął w podziękowaniu za akcje i spojrzał na Eragona czy idzie czy nie*. * Nie uzyskawszy odpowiedzi poszedł za grupką*
z/t.
Offline
Podmuch lekkiego wiatru zawsze coś przynosił na owe ziemie, najczęściej błahostki- czy to kamienie szarawe, czy to piórka ptasie. Jednak tegoż dnia na horyzoncie pojawił się dzisiejszy podmuch lekkiego wiatru, a mianowicie przyniósł on wychudzoną sylwetkę ciemnej lwicy, niegdyś znanej na większość okolicy. Postać tą jakoby ominęła śmierć- wychudzona jeszcze bardziej niż wcześniej, oczy wyszły jej jakoby na wierzch, wszelkie blizny zagoiły, pozostały tylko niewielkie, gojące się rany; sierść wyblakła, jednak w tym wszystkim była ona jeszcze piękniejsza niż przed odejściem z tutejszych ziem. Oczy nie dość, że wyszły na wierzch, dziwnie zmieniły kolor z niebiesko-zielonego na niebieski, a raczej jego ciemniejszy odcień. Uszy jakby opuszczone w dół, jak i wycieńczony, znużony wzrok.
Lwia ziemi, otóż jestem!
Pierwsze słowa litanii nakreślił wiatr. Następnych ona nie miała sił wyśpiewać.
Podbiegła wtem ostatnimi siłami nad wodospad, napoiła się; po chwili jednak wróciła do dżungli, aby nacieszyć się niezwykle barwnym widokiem roślin, ptaków, węży, a przy okazji nawdychać się świeżego powietrza. Zwłoki Serpeen opadły na pobliski kamień. Przymknęła oczy. Cisza, a wśród niej odgłosy natury. Czegóż więcej? Tylko tyle było jej potrzebne do życia.
W swojej tymczasowej świątyni dumania myślała nad przyszłością i tym, czy ktokolwiek ją rozpozna. Powróciła bowiem, aby zapomnieć o wszelkich wydarzeniach odbytych poza tymi ziemiami.
Otworzyła wreszcie swe ślepia, aby nadziwić się widokiem dżungli.
Offline