Nie jesteś zalogowany na forum.
Rozglądała się po lesie podczas lotu i wtedy zobaczyła średnią polanę znajdującą się w lesie. Jednym ruchem lejców rozkazała swojemu smokowi by wylądował na zaopserwowanej polanie, podczas lądowania powiedziała do smoka - No Furio pora się tutaj rozejrzeć.- uśmiechnęła się do swojego towarzysza. A on tylko przyjaźnie mruknął i wylądował łagodnie, przy czym zmniejszył rozpiętość swych skrzydeł i stanął ostrymi szponami znajdujące się przy zakończonych skrzydłach na ziemi. Obydwoje nie wiedzieli , że wylądowali nieopodal jakiej kol wiek wioski. Gdy dwójka nowych przybyszów już znajdowała się na polanie pomiędzy drzew , to Lena od razu zeszła z grzbietu swojego smoka i rozglądała się dookoła, a jej kompan od razu zaopatrzył się w ostrożność przed obcymi smokami i też może przed innymi wikingami, którzy może na tej wyspie mieszkali.
Ostatnio edytowany przez Eragon905 (2014-07-15 18:55)
Och, nie doceniasz tego, co masz nie, ani trochę nie doceniasz tego, co masz dopóki tego nie stracisz. - motto Venona.
Dawniej Eragon905.
Postacie, którymi gram: ( JWS- RP -Drakon) Dziewczyna- Lena, Smok- Furio.)
Offline
*Wzruszyła ramionami, kiedy usłyszała pytanie Dalli. Dziewczyna znów popatrzyła na Szpona, który właśnie zjadł jedną z ryb. Smok spojrzał na małego Stormcuttera, po czym wziął jedną rybę i podał mu ją. Przechylił łeb i patrzył na małego smoka. W pewnym momencie jednak znów odwrócił się w kierunku Rhei. Popatrzył na nią przez chwilę, po czym ryknął, lecz nie za głośno.*
Offline
Dalla uśmiechnęła się, gdy Szpon podszedł do małego Stormcuttera i pogłaskała stworzenie po szyi. Lekkim szturchnięciem zachęciła Rozzy'ego do wzięcia ryby od Szpona. Ten tylko spojrzał na nią spłoszony i niepewnie wziął do pyska rybę. Powoli ją zjadł i spojrzał na Szpona. Gdy ten ryknął, Rozzy podskoczył i od razu znalazł się na rękach Dalli. Dziewczyna przytuliła smoka. Wiedziała, że minie jeszcze trochę czasu zanim przestanie bać się innych smoków, dlatego nie zamierzała go już zmuszać do zaprzyjaźnienia się ze Szponem i Rheą. Podrapała go po brzuchu, dlatego smok trochę się rozluźnił. Dalla spojrzała na Vivian.
-Boję się, że na zawsze pozostanie mu ten strach przed większymi od siebie smokami. Robię co mogę, żeby przestał się aż tak bać.
They all will know I bring
the joy of creation
Offline
- To nie Twoja wina. Małe smoki tak mają, boją się większych od siebie osobników. *Powiedziała do Dalli i popatrzyła na małego Stormcuttera, skulonego na jej kolanach. Delikatnie poklepała go po głowie. Szpon wzbił się w powietrze, a Vivian gwałtownie odwróciła się w jego stronę. Smok jednak nigdzie nie odleciał, znów wylądował przy Rhei, po czym mruknął, nadal patrząc na smoczycę. Po chwili jednak odwrócił się i wskoczył do wody. Widać było, że lubił pływać.*
Ostatnio edytowany przez Carissime (2014-07-15 19:14)
Offline
*Rhea mruknęła przyjaźnie. Na jej pysku pojawiło się coś na kształt uśmiechu. Smoczyca zagulgotała cicho.*
-Wygląda na to, że chcą się zaprzyjaźnić. *Wathara westchnęła, po czym rozejrzała się.*
Keep the wolves from the door.
______
dA
Offline
-Tylko, że nie wiesz, co on przeżył. Musiał zaatakować go jakiś smok, bo znalałam go całego poranionego i z krwawiącym okiem. Teraz widzi tylko na jedno oko, ale cud, że w ogóle z tego wyszedł.
Momentalnie popatrzyła na Szpona. Chyba chciał się zaprzyjaźnić z Rheą. Nie wyglądało to na pewno na agresję. Smok następnie znalazł się w wodzie. Rozzy też lubił pływać, dlatego właśnie Dalla stwierdziła, że łatwiej będzie nauczyć go pomagać w łowieniu ryb. Faktycznie, mały Stormcutter szybko się nauczył i chętnie pomagał swojej opiekunce.
They all will know I bring
the joy of creation
Offline
*Szara dopiero teraz zwróciła uwagę na małego Stormcuttera. Spojrzała na niego. Powoli, żeby go nie wystraszyć, podeszła.
Wath tymczasem przysłuchiwała się rozmowie. Wiedziała, że może zostawić Rheę bez opieki.*
Keep the wolves from the door.
______
dA
Offline
-Smoczek ma się całkiem...dobrze. Nie dokończył zdania gdy Maro wyszła w popłochu z kuźni. -Ech..no cóż Likur jesteś gotowy na małą podróż? Smok podniósł się i zaczął lizać wikinga po twarzy. -Ahha to znaczy, że jesteś gotów. Spakował w mały plecak kilka ryb i chleb oraz inne niezbędne rzeczy. Wyszli razem z kuźni po czym Oradd wskoczył na smoka. -To może tym razem polecimy na południe, może odkryjemy ciekawe wyspy. Smok machnął skrzydłami i wzniósł się do góry. -Zatem towarzyszu, na południe. Momentalnie zniknęli w chmurach poszukując przygód.
Offline
Mei i Iskra wylądowały przed domem. Dziewczyna pogłaskała smoczycę i powiedziała:
- Cała noc i cały dzień poza wioską. Ehh, musisz być porządnie zmęczona. Odpocznij, Iskro.
Meilin uśmiechnęła się i weszła do domu, kierując się prosto do łóżka.
Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
Sygnaturka by Kreszer
Offline
Cari i Swah, bardzo fajnie piszecie. Nie bójcie się podejmować interakcji z innymi graczami! Z Wami będzie fajniej
Komunikat do wszystkich- mam propozycję, by kazdy na początku posta pisał mniej więcej jaką mamy porę. Jesli zamierzamy zmienic porę ktora byla dotychczas, nie mozemy przeskoczyc np z dnia od razu na następny albo z poranka na wieczór-powinien byc choc jeden post o kazdej porze: poranek, dzien, wieczor, noc. To pomoze nam się odnajdywać w grze i prowadzic ją w jako takim porządku. Co Wy na to?
-dzień-
Maro nie dała jednak Mei rozkoszować się wyczekiwaną chwilą spokoju. Widząc, że jej znajoma pojawiła się w wiosce pognała do niej.
-Mei! Otwórz! -krzyczała pod jej drzwiami. -Widziałam jakiegoś potężnego smoka, musimy być czujni!
Amini przydreptała do właścicielki na swoich krótkich nóżkach. Widziała, że Maro jest podenerwowana. Maro miała nadzieję, że inni wezmą to na poważnie i zorganizują jakiś patrol.
Ostatnio edytowany przez Wathara (2014-07-16 05:59)
Offline
-Dzień-
Meilin zerwała się gwałtownie ze snu i rozejrzała się po chacie. Odetchnęła, wstała i podeszła do drzwi. Otworzyła je i ujrzała swą przyjaciółkę - Maro.
- Co się dzieje? Argh... Maro, jestem zmęczona, Iskra też. Wybacz, ale nie możemy teraz trenować, łowić ryb czy latać po lasach... - Mei ziewnęła, nie wiedząc, po co naprawdę przyszła Maro.
- Przyjdź może za trzy godziny...? - dodała i już miała zamykać drzwi...
Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
Sygnaturka by Kreszer
Offline
-Dzień-
-Czekaj, czekaj! -Maro była jakby przestraszona. Nie namyślając się zbytnio wsadziła rękę między drzwi a futrynę i pożałowała tej decyzji.- AU! Mei, wysłuchaj, tu chodzi o coś ważniejszego! Ogromny smok przemknął w okolicy naszej wioski, był tak wielki że mógłby przykryć skrzydłami całą tą chatkę! Nie możesz tak po prostu zasnąć, nikt nie może! -tłumaczyła masując bolącą rękę. -Tym bardziej się martwię, bo mój smok jest cały dzień niespokojny. -Wskazała na Amini, która powarkiwała cicho patrząc gdzieś w dal.
//"Tu" w środku wyrazu z małej. Ib//
Ostatnio edytowany przez Ibilis (2014-07-16 16:24)
Offline
-Dzień-
Gdy uświadomiła sobie, że przycięła Maro rękę drzwiami, krzyknęła przepraszająco:
- Ogh! Przepraszam! Nic ci nie jest, Maro? Wybacz - Mei znów ziewnęła i wysłuchała przyjaciółki.
- Wielki smok...? Jeśli to dziki smok, obstawiałabym, że to Drzewok-! - Meilin nagle urwała i spojrzała z przerażeniem na Maro.
- Drzewokos, Maro! Drzewokos! - krzyknęła, całkiem już przytomna.
Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
Sygnaturka by Kreszer
Offline
-dzień-
Wathara wstała. Dziewczyna przeciągnęła się.
-Nie wiem jak wy, ale ja polecę chyba rozruszać kości. Kto idzie ze mną?- Rhea ryknęła cicho, zadowolona. Szara podreptała do właścicielki, usiadła przy niej.
-Ha, ty to byś od razu na inne wyspy poleciała, Rheuś. -Powiedziała Wath, uśmiechając się do gada i gładząc jej szare, błyszczące łuski. Dziewczyna wzięła swoją torbę i wsiadła na grzbiet smoczycy.
-Jakby co- będę latać nad wioską.- Dodała, po czym Rhea wzbiła się w powietrze.
Ostatnio edytowany przez Wathara (2014-07-16 17:45)
Keep the wolves from the door.
______
dA
Offline
-Dzień-
Wiking i smok znudzeni lecieli przed siebie. -Ech z przodu woda i skał, po prawej woda i skały, po lewej woda i skały, a pod nami nie uwierzysz...woda i skały. Smok poczuł ciekawy zapach i niczym w transie znacznie przyspieszył kierując się za owym zapachem. -Likur co robisz? Po chwili znaleźli się niedaleko wyspy. -Hmmm będzie ciekawie. W ostatniej chwili gwizdnął Oradd do Likura a ten otrząsł się z transu.-Chodź sprawdzimy co tam się dzieje. Wylądowali na brzegu wyspy, wiking zsiadł ze smoka i oboje ruszyli wgłąb gęstego lasu.
Offline
-Dzień-
Lena rozglądała się z niepokojem po polanie, na której znajdowała się wraz z swoim kompanem. Smok podszedł do dziewczyny i lekko ją popchnął przyjaźnie swoim pyskiem by nie czuła się osamotniona. Dzięki temu wiedziała, że Furio jest tutaj razem z nią na tej nowej wyspie. Dziewczyna nie była pewne czy pójść dalej przez las, czy tutaj w tym miejscu zostać. Miała mieszane uczucia co do swojej decyzji. Po chwili podeszła do przyjaciela i wyciągnęła z torby, przymocowanej przy siodle dużą rybę. Dała mu ją do zjedzenia jako małą przekąskę.Gad wziął delikatnie rybę z ręki swej właścicielki i gdy już miał połowę ryby w pysku, szybko ją pogryzł i połknął. Obliznął wargi swego pyska, uśmiechnął się do właścicielki i cichutko do niej mruknął, żeby, aż się tak nie martwiła nowym miejscem. Wtedy Lena usiadła na trawie obok swojego towarzysza i wyciągnęła książkę, kartki i pióro do pisania i rysowania. Po wyciągnięciu tych rzeczy ze swojej torby podróżnej zaczęła czytać książkę, a Furio położył pysk obok Leny i śledził tekst książki, którą czytała Lena.
//Nie "[...]u cichutko[...]", tylko "[...]i cichutko[...]"; nie "[...]z swojej torby[...]" tylko "[...]ze swojej torby[...]" i nie "[...]książki, której[...]" tylko "[...]książki, którą[...]". Ib//
Ostatnio edytowany przez Ibilis (2014-07-16 16:23)
Och, nie doceniasz tego, co masz nie, ani trochę nie doceniasz tego, co masz dopóki tego nie stracisz. - motto Venona.
Dawniej Eragon905.
Postacie, którymi gram: ( JWS- RP -Drakon) Dziewczyna- Lena, Smok- Furio.)
Offline
-Dzień-
Dalla uśmiechnęła się do Wath.
-No więc miłego lotu ci życzę. I uważaj na siebie.
Rozzy cicho odetchnął, widząc, że Rhea odleciała. Źrenice jego oczu lekko się rozszerzyły i smok rozejrzał się, poszukując wzrokiem Szpona. Pewnie wciąż przebywał pod wodą. Rozzy otarł się o ręce Dalli, mrucząc niczym kociak. Potem powoli zeskoczył na trawę i znów rozglądnął się wokół. Spojrzał przyjaźnie na Vivian i przekrzywił głowę.
They all will know I bring
the joy of creation
Offline
-dzień, słońce powoli zaczyna zachodzić-
Maro wiedziała, że Mei jest zmęczona więc nie wyciągała jej na patrol. To, że przyjaciółka naprowadziła ją na to, z jakim gatunkiem smoka mogą mieć do czynienia pomogło Maro się uspokoić. Wiedziała trochę o Drzewokosach i nie była już tak niespokojna. Kilka minut po rozmowie z Mei już szybowała ponad wioską. Z góry ani dziewczyna ani jej smoczyca nie widziały niczego niepokojącego więc postanowiły odwiedzić las. Czuły się tam dość pewnie po całym dniu zwiedzania. Kierowały się ku charakterystycznej, dużej polanie -Maro pomyślała że to dobre miejsce na szukanie dużego smoka. Chyba taki wielki Drzewokos nie chciałby się przeciskać między drzewami lub skałami. Nie pomyliła się. Schowana za drzewami wypatrzyła stwora, po czym zdziwiona stwierdziła, że towarzyszy mu jakaś osoba. "Jeźdźców smoków jest chyba więcej niż nam wszystkim się wydaje..." pomyślała. Przybyszka wyglądała niegroźnie, toteż Maro wyszła ostrożnie z gęstwiny. Światło przedzierało się przez gałęzie drzew oświetlając pięknie polanę. Amini podreptała za swoją panią. Badała wzrokiem Drzewokosa, ale nie warczała. Czuła spokój swojej towarzyszki i sama również była spokojna.
-Witaj na Drakonie, nieznajoma. Jestem Maro.- Dziewczyna uśmiechnęła się i podała przybyszce dłoń.
Ostatnio edytowany przez Maro (2014-07-16 21:34)
Offline
-Dzień, słońce powoli zaczyna zachodzić-
Minął prawie cały dzień gdy Lena czytała swoją ulubiona książkę. Podczas gdy była na dziesiątym rozdziale swojej książki usłyszała jakiś głos. Podniosła głowę do góry i zobaczyła nieznajomą dziewczynę, Lena lekko się spłoszyła, i jej kompan (??), ale zawarczał na nieznajomą dziewczynę, która tutaj przybyła wraz z swoim smokiem. Drzewokos bacznie obserwował całe zajście.
Wcześniej Lena usłyszała głos nieznajomej i postanowiła odpowiedzieć cichym głosem - Cześć Maro... Miło mi Cię poznać... Ja jestem Lena. I też dziękuję, ze przywitanie na tej wyspie. - na koniec swojej odpowiedział uśmiechnęła się do Maro. Furio poczuł, ze jego opiekunka czuje się niepewnie więc znów lekko ją szturchnął pyskiem a dziewczyna pogłaskała go po pyszczku.
//"a jej kompan"? Chyba chodziło Ci o "jej kompan też"? Ibilis//
Ostatnio edytowany przez Ibilis (2014-07-16 16:19)
Och, nie doceniasz tego, co masz nie, ani trochę nie doceniasz tego, co masz dopóki tego nie stracisz. - motto Venona.
Dawniej Eragon905.
Postacie, którymi gram: ( JWS- RP -Drakon) Dziewczyna- Lena, Smok- Furio.)
Offline
-Dzień-
Wędrując między drzewami zauważył w oddali tlące się palenisko, podbiegli szybko i ostrożnie rozglądając czy aby są bezpieczni. -Widzisz...nie jesteśmy sami tutaj. Podszedł do smoka i wyjął z worka łuk i kołczan pełen strzał. -To w razie gdybyśmy komuś się nie spodobali. Założył kołczan na plecy a łuk przełożył przez ramię. -Powęszymy tutaj trochę. Dokładnie zbadał teren wokół paleniska poszukując świeżych śladów. Po żmudnych poszukiwaniach zauważył coś ciekawego. -Hmm widocznie nie jesteśmy tutaj sami Likur. Smok podszedł do Oradda powąchał ślad i w pełnym skupieniu spojrzał przed siebie. -Złapałeś trop? To dobrze, ruszajmy. Powoli ruszyli za tropem poszukując nieznajomego osobnika na wyspie.
//"Wokół" to jeden wyraz. Ib//
Ostatnio edytowany przez Ibilis (2014-07-16 16:17)
Offline
-wieczór-
Słońce zachodziło. Niebo ciemniało a chmury różowiały.
-Co cię tutaj sprowadza, Leno? Niedługo będzie noc, może przenocujesz w naszej wiosce? -Dopytywała się mieszkanka Drakonu. Smoki tymczasem zdążyły się zapoznać. Amini obwąchała nieznajomego stwora i położyła się naprzeciwko niego. Pomrukujące do siebie bestie wyglądały jakby również prowadziły konwersacje. Maro zastanawiała się, jaka jest historia nowej znajomej.
Offline
-wieczór-
Meilin leżała w łóżku i zastanawiała się, gdzie poleciała Maro.
- Jeśli ten smok to faktycznie Drzewokos, to mam nadzieje, że to nie matka tego małego, który mieszka u Oradda... Bo jeśli tak, to możemy mieć kłopoty - mruknęła do siebie Mei, zamknęła oczy i po krótkiej chwili zasnęła.
Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
Sygnaturka by Kreszer
Offline
-Wieczór-
Dziewczyna popatrzyła w niebo i zobaczyła, że już zbliża się wieczór. Po chwili usłyszała kolejne słowa Maro, słuchała je uważnie i po skończeniu wypowiedzi nowej znajomej i odpowiedziała - Maro ja tutaj przyleciałam z dalekich regionów i właśnie szukam jakiejś wioski w której mogłabym zamieszkać i rozpocząć ustatkowane życie, bo jak na razie ja i mój Furio ciągle wędrujemy po tym wielkim świecie. - pogłaskała swego kompana drugi raz po jego pyszczku. Następnie odrzekła na drugie pytanie Maro - Dobry pomysł Maro, żeby ja wraz z moim kompanem tutaj przenocowała, bo ja na razie nie przyzwyczaiłam się do latania na smoku w ciemnościach. - uśmiechnęła się do nowej poznanej znajomej. A Furio lekko pomrukiwał prowadząc dalej konferencję z smokiem nowej dziewczyny, którą poznała jego właścicielka.
Ostatnio edytowany przez Eragon905 (2014-08-04 18:38)
Och, nie doceniasz tego, co masz nie, ani trochę nie doceniasz tego, co masz dopóki tego nie stracisz. - motto Venona.
Dawniej Eragon905.
Postacie, którymi gram: ( JWS- RP -Drakon) Dziewczyna- Lena, Smok- Furio.)
Offline
-wieczór-
Podążając za tropem bezszelestnie w zupełnych ciemnościach. Trop zaprowadził ich do dużej jaskini. -Hmm jeszcze lepiej. Chwycił grubą gałąź. -Likur mógłbyś?. Smok strzelił piorunem w gałąź tworząc tym pochodnię. -To co gotów? Smok pchnął łbem w plecy wikinga by wszedł. -To chyba znaczy, że mamy iść zatem ruszajmy. Trzymając przed sobą pochodnię powoli rozglądał się po jaskini.
Offline
-Dzień- (nie pisałam wcześniej postów i chciałabym uzupełnić)
*Pomachała na pożegnanie Watharze i Rhei. Kiedy już odleciała, znów spojrzała na Rozzy'ego.* - Jaki uroczy. *Podrapała go pod brodą. Szpon w końcu wyszedł z wody i otrzepał się tak, żeby nikogo nie ochlapać. Vivian zauważyła, że zbliża się wieczór.* - Będziemy się zbierać, czas na nas. *Szpon po raz ostatni wskoczył do wody, po czym wyszedł z niej niosąc w paszczy ryby. Dziewczyna wskoczyła na jego grzbiet, pomachała Dalli na pożegnanie, po czym, razem ze Szponem, wzbili się w powietrze i polecieli do domu.*
-Wieczór-
*Kiedy dolecieli, słońce już zaszło. Vivian pobiegła po kosz, który stał obok legowiska Pazura w domu. Szpon wypluł do niego wszystkie ryby, które trzymał w pysku.* - Yyy... Przynajmniej razem z Pazurem będziecie mieli co jeść. *Powiedziała, po czym rzuciła Szponowi jedną z ryb. Szpon wygodnie ułożył się i zasnął. Dziewczyna weszła do domu, a żółty Straszliwiec wskoczył na jej ramiona. Vivian przytuliła Pazura.* - Ach, moje ukochane smoczki. *Powiedziała, postawiła go na ziemi, po czym rzuciła mu rybę z kosza. Pazur przytulił się do jej nóg. Dziewczyna wzięła swój notatnik, po czym zaczęła coś rysować. Pazur wskoczył na jej kolana, po czym wygodnie się ułożył. Vivian narysowała Straszliwca przedstawiającego Pazura i Stormcuttera, który miał być Szponem. Co prawda smoki niezbyt ładnie jej wyszły, ale nie umiała lepiej ich narysować. Pazur wskoczył na stół i przyglądnął się rysunkom. Widać było, jakby coś mu nie pasowało w wyglądzie Szpona. Vivian również się przyglądnęła, ale nic nie zobaczyła. Pazur położył łapę w miejscu, gdzie powinna być tylna łapa smoka. Vivian szybko dorysowała łapę i podrapała Pazura pod brodą.*
Offline
-Dzień, później wieczór-
Pomachała Vivian i Szponowi, po czym spojrzała na swojego smoka. Był jeszcze zbyt mały, by na nim latać. Fakt, był już rozmiarów małego psa, jednak wciąż nie był na tyle ciężki, by Dalla nie mogła trzymać go na rękach lub na ramieniu. Minie jeszcze co najmniej pół roku, zanim będą mogli ćwiczyć latanie. Dziewczyna westchnęła i podrapała Rozzy'ego po szyi, na co ten mruknął zadowolony i położył się brzuchem do góry. Dalla zaczęła drapać go po brzuchu. Później rzucała mu patyki, a Rozzy niczym szczeniak przynosił je do swojej przyjaciółki i domagał się pieszczot w nagrodzie. Po długiej zabawie Dalla usiadła i oparła się o wielki kamień. Wyciągnęła z torby swój szkicownik i zaczęła szkicować teren, który otaczał ją i Rozzy'ego. Smok położył głowę na kartce z rysownika i westchnął. Podniósł wzrok i popatrzył na Dallę z wielką wdzięcznością oraz miłością w oczach. Dalla pogłaskała go po po głowie, a potem delikatnie dała mu do zrozumienia, żeby ściągnął łeb z kartki. Smok domyślił się, o co jej chodzi i posłusznie wykonał polecenie. Dziewczyna uśmiechnęła się do niego i kontynuowała szkicowanie.
Tak spędzili dłuższy czas, aż Dalla uświadomiła sobie, że słońce powoli zachodzi. Całe szczęście skończyła już rysunek, z którego była bardzo zadowolona. Schowała rysownik do torby i wstała. Rozzy, który przez ten czas spał, otworzył oczy czując gwałtowny ruch dziewczyny i podniósł głowę.
-Pora wracać do domu, leniuchu. Nie będziemy nocować pod gołym niebem. Nie dziś. - zaśmiała się i popatrzyła na smoka. Leniwie podniósł się, ziewnął i zaspanymi oczami rozglądnął się wokół. Dalla uśmiechnęła się, po czym przykucnęła przy Stormcutterze. Pogłaskała go po grzbiecie. Smok popatrzył na nią wielkimi oczami. Dziewczyna westchnęła na widok jego niesprawnego oka. Miała nadzieję, że ta wada nie będzie miała bardzo dużego wpływu na przyszłość Rozzy'ego. Dalla wiedziała, że smok radził sobie z lataniem, dlatego liczyła na to, że bez obaw będzie mogła w przyszłości na nim latać. Uśmiechnęła się do niego i wstała. Podeszła do kosza z rybami, podniosła go bez trudu i ruszyła w kierunku wioski. Rozzy również podążył w tamtym kierunku, lecąc kilka kroków za dziewczyną.
Po kilkunastu minutach razem dotarli przed dom. Było już ciemno, a drogę rozświetlał blask księżyca. Dalla otworzyła drzwi i rozglądnęła się. W ciemności niewiele zdołała zobaczyć, jednak trasę do składu z jedzeniem dla smoka i do łóżka znała już na pamięć, dlatego nie miała problemu z przemieszczaniem się po domu. Postawiła kosz z rybami i położyła swoją torbę na szafce. Zapaliła świecę i usiadła na łóżku. Rozzy po chwilce znalazł się koło niej, proszącym wzrokiem patrząc w oczy Dalli. Domyśliła się, że smok chce tej nocy spać z nią na łóżku. Dalla przytuliła go.
-No dobra, tym razem pozwolę ci spać ze mną. Mam dzisiaj dobry dzień, szczęściarzu.
Położyła głowę na poduszce i okryła się kołdrą. Dość długo leżała, patrząc się w sufit. Rozzy już dawno drzemał koło niej. Po jakiejś godzinie rozmyślań o wszystkim i o niczym Dalla zasnęła.
They all will know I bring
the joy of creation
Offline
-wieczór, choć w jaskini nie wiadomo xD-
Trzymając pochodnię tuż przy ścianie jaskini zauważył kilka losowych kresek, podążał za nimi dalej i ów losowe kreski zaczęły przypominać znaczące malowidła aż w końcu dotarł do szerokiej części jaskini i przyświeciwszy dużą ścianę zauważył coś co przypominało mapę. -Dziwne i całkiem ciekawe. Likur podszedł do swego przyjaciela, wiking wyjął z przybornika notes i kawałek węgla i zaczął przerysowywać mapę. -Widzisz przyjacielu to może być dość ciekawa wyspa i na niej też może być coś ciekawego. Nagle ciszę przerwał ogromny huk i rozpętała się burza. -O Likur zaczęło się błyskać, idź naładuj błyskawice. Pogłaskał smoka po pysku, a on liznął go w twarz i wyszedł na zewnątrz po czym odleciał na chwile naładować ciało błyskawicami. -No to ja może rozpale ognisko. Powiedział sam do siebie po czym rozejrzał się po pjaskini poszukując suchych patyków. Uzbierawszy sporą stertę ułożył je na ziemi, po czym wziął pochodnię i rozpalił ognisko. -No i od razu będzie cieplej. Chwilę potem wleciał smok i rzucił się na swego towarzysz. -No już spokojnie Likur jesteś mokry, naładowałeś swoje błyskawice? To dobrze bo pora na spanie. Rzucił do smoczego pyska tłustą rybę, smok skulił się tuląc Oradda, a ten spoglądał na mapę. -Co jest na tej wyspie? Yhh dowiem się tego. Powiedział pod nosem po czym zamknął notes i zamknął oczy i po chwili zasnął.
//Nie o ten wyraz chyba chodziło xD. Ib//
Ostatnio edytowany przez Ibilis (2014-07-20 15:12)
Offline
-noc-
Lał ulewny deszcz, a wraz z nim sypały się błyskawice. Mei znów nie mogła spać, a z racji, że bała się o Iskrę, wyszła z domu i szybko przedostała się do "domku" smoczycy. Iskra też nie spała i wyraźnie ucieszyła się, gdy przyszła Meilin. Dziewczyna usiadła obok smoczycy i pogładziła ją po pysku.
- Spokojnie, burza przejdzie... Ale czemu w ogóle się zaczęła? Czy zrobiliśmy coś złego, co mogło rozgniewać wielkiego Thora? - zapytała sama siebie i spojrzała na Iskrę. Smoczyca uspokoiła się. Mei poszła za jej przykładem i wkrótce obie zasnęły.
//Niepotrzebne "w" przed "wkrótce" usunąłem. Ib//
Ostatnio edytowany przez Ibilis (2014-07-17 14:53)
Wielka fanka Warrior Cats!
Postacie: Waveforce (normalne wątki), Samanva Blirit(schizy)
Sygnaturka by Kreszer
Offline
-Noc-
*Vivian nie chciała jeszcze spać. Gdy tylko usiadła na łóżku, usłyszała dźwięk grzmotów. Pazur szybko wskoczył na jej łóżko, a później schował się pod koc. Vivian powoli odkryła smoka i przytuliła go.* - Nie bój się. *Podrapała go pod brodą, po czym wstała i wyjrzała przez drzwi. Żółty Straszliwiec poczłapał za nią i również spojrzał na deszczowy krajobraz.* - Ciekawe, kto tym razem rozgniewał Thora. Kto byłby na tyle głupi? *Spojrzała pytająco na Pazura, ten jednak cicho mruknął i wrócił na swoje posłanie. Vivian wyszła przed dom, żeby zobaczyć, czy jej Stormcutter spokojnie śpi. Jednak Szpona nigdzie nie było. Dziewczyna stała mokra na deszczu i wypatrywała smoka, lecz nie znalazła nawet łuski. Vivian wbiegła do domu i wycisnęła wodę z włosów, po czym złapała za kosz ryb.* - Pazur, ruszaj się. Musimy znaleźć Szpona, zniknął! *Nie czekając, aż smok sam się ruszy, wzięła go i posadziła na ramieniu, po czym wyszli z domu. Pazur nie lubił przebywać na deszczu, więc wszedł do kosza z rybami, jednak wychylił lekko głowę, żeby widzieć, gdzie Vivian zmierza. Dziewczyna wbiegła do lasu i rozglądnęła się. Jednak las był tak gęsty, że nic nie dało się zobaczyć.* - Szpon! Szpon, gdzie jesteś?! Szpon...! *Rozczarowana Vivian usiadła pod drzewem, na jakimś kamieniu. Była cała mokra. Postawiła kosz z rybami na ziemi. Pazur wyszedł z niego i usiadł na jej kolanach. Dziewczyna pogłaskała smoka, po czym przytuliła go.* - To na nic, nie znajdziemy go w tak gęstym lesie... Poza tym on może być wszędzie... *Powiedziała, patrząc na Straszliwca. W tym momencie smok zeskoczył z jej kolan na ziemię i zaczął się rozglądać. Vivian otworzyła kosz i rzuciła jedną z ryb Straszliwcowi. Ten jednak jej nie zjadł, tylko szybko podniósł i wzbił się w powietrze, po czym ryknął tak głośno, jak umiał. Dziewczyna przyglądała się smokowi, który latał tuż nad nią. Po chwili rzucił rybę, którą trzymał gdzieś dalej. Vivian usiadła i spuściła głowę, a Pazur wylądował.* - Chodź, wracamy do domu, poszukamy go w dzień, jak Thor się już nie będzie gniewał... *Powiedziała, podniosła kosz i ruszyła. Straszliwiec tym razem człapał obok niej. W końcu dotarli do chatki, a dziewczyna otworzyła drzwi powoli, wpuszczając pierwsze Pazura. Postawiła kosz w kącie i go otworzyła. Wzięła dwie ryby i rzuciła je Pazurowi. Smok szybko je zjadł i patrzył na smutną Vivian. Dziewczyna usiadła na łóżku i popatrzyła na smoka. Po chwili położyła się i przykryła kocem. Nie mogła spać, zbyt martwiła się o Szpona. Przypomniała sobie, że kiedy byli nad jeziorem Szpon na nią warczał. Może już jej nie lubi? Może się na nią obraził? Dziewczyna patrzyła na sufit i miała nadzieję, że rano smok będzie na nią czekał i odbędą wspólny lot, jak co rano. Jednak przyszedł moment, kiedy to była już zbyt zmęczona i nie dała rady nawet myśleć. Pazur już od dłuższego czasu spał. Vivian powoli zamknęła oczy i zasnęła.*
Offline
-Noc-
Dalla obudziła się, gdyż Rozzy wskoczył na nią i nerwowo rozglądał się dookoła. Dziewczyna ściągnęła go z siebie, zrzuciła z siebie kołdrę i wstała z łóżka. Wyjrzała za okno. Burza rozszalała się na dobre, jednak Dalla dopiero teraz to zauważyła. No cóż, była dość zmęczona po wczorajszym dniu, dlatego spała niczym suseł. Rozzy schował się pod kołdrę i obserwował uważnie dziewczynę. Warknął do niej, by wróciła do łóżka. Dalla jednak uciszyła smoka i wytężyła słuch. W przerwach między grzmotami słychać było jakieś nawoływanie. Poznawała ten głos. Należał do Vivian. Dalla odskoczyła od okna. Jej przyjaciółka na pewno potrzebowała pomocy. Nałożyła na siebie futrzaną kamizelkę i otworzyła drzwi. Wyszła kilka metrów przed dom i rozglądnęła się. Nigdzie nie widziała Vivian. Podskoczyła, gdy niedaleko niej w ziemię uderzył piorun.
-Ktoś musiał mocno zdenerwować Thora. Od dłuższego czasu nie było takiej ulewy. - mruknęła do siebie.
Podeszła do domu Vivian. Drzwi były zamknięte, więc Dalla stwierdziła, że przyjaciółka pewnie śpi. Nie chciała jej budzić, dlatego cicho wróciła do swojego domu. Nie wiedziała jednak, co było powodem nawoływań Vivian. Nie zauważyła, że Szpona nie ma. Zamknęła drzwi od swojego domu i weszła do środka. Wycisnęła wodę z włosów i usiadła na łóżku. Rozzy nerwowo otarł się o nią i schował się pod jej ręką. Dalla oparła się o ścianę przylegającą do łóżka i westchnęła. Przez tą burzę pewnie nie będzie mogła zasnąć, a nawet jeśli, Rozzy nie pozwoli zmrużyć jej oka. Dziewczyna wyciągnęła z szuflady jakąś książkę i otworzyła ją na stronie, na której skończyła ostatnio lekturę. Mały Stormcutter przyglądał się literom, co jakiś czas podskakując jak oparzony przy kolejnych grzmotach.
They all will know I bring
the joy of creation
Offline