Nie jesteś zalogowany na forum.
Karkatuma
Starożytna kraina pogrążona w niezgłębionej ciemności . Od wieków widniała w cyklu który raz na trzy stulecia odsłaniał ją z mroku na jeden rok. Według dawnych zapisków kolejne odsłonięcie miało miejsce ponad pół roku temu. Krążą legendy, że kiedyś po tej ziemi stąpały wieczne gady-smoki. Jednak nigdy nie znaleziono dowodów na istnienie tych przedwiecznych bestii, sądzono że ich czas przeminął. Tak samo jak niegdyś magia utrzymująca w tej krainie dostatek i wieczną zieleń. Dziś, to miejsce w niczym nie przypomina swojej dawnej postaci. Piękne, rozłożyste drzewa uschły. Zielona trawa, która niegdyś pokrywała wszystkie zakamarki, ustąpiła widoku jałowej ziemi. Zwierzęta umierały z głodu, co nakierowało ich tok ewolucji w inną stronę. Mimo, że większość populacji wymarła z głodu, nieliczne zmieniły swoje usposobienie i gatunkową specyfikę. Przystosowały się do życia w ciemnościach na które skazywał ich nowy cykl. Stały się mrocznymi łowcami, parszywymi bestiami czyhającymi na ofiarę w cichych kątach. Zadawały szybką śmierć, zwykle wstrzykując jad. Jednak w nielicznych przypadkach rozrywały ofiary na strzępy. Nikt nie chciałby spotkać się z takim podczas nocnego spaceru. Zaś Roślinność zanikła, poza nielicznymi ciernistymi krzewami spotyka się ją tylko w roku światła. Struktura terenu jest dość równomierna, wręcz niespotykana. Od granicy rozciągają się wzniosłe góry o ostrych szczytach, natomiast im dalej w jej głąb tym niższe staje się ich położenie.
Samo centrum jest ogromną rozpadliną, która prowadzi do samego serca całej prowincji zwanego Okiem Zmierzchu. Ogromne połacie ziemi ukryte są przed oczyma bezmyślnych gapiów. To właśnie to miejsce doświadczyło najmocniej plagi jaką przyniosła ze sobą ciemność. Stało się siedliskiem spaczonych bestii. Zapewne już dawno cała kraina zapadłaby się pod ziemię, gdyby nie dziwny materiał z którego zbudowane są potężne kolumny utrzymujące ciężar całej materii ponad nimi. Niektórzy uważają, że same wieczne gady, by uchronić swoje podziemne siedliska, przetopiły skały w jeden z najtwardszy materiałów, obsydian. Przez tutejszych zwany również smoczym szkłem, jednak to tylko bajki dla małych lwiątek, nieprawdaż?...
Udając się na zachód wchodzimy na teren Cyriamu. Największego lasu tego kontynentu. Aż nie chce się wierzyć, że tak ogromna dżungla może egzystować na tej jałowej prowincji . Podobno jest to pozostałość uprzedniego ekosystemu całej krainy. Przepiękne drzewa o rozłożystych konarach, nieskazitelnie czyste rzeki, to wszystko świadczy o tym jak cudna była Karkatuma w okresie jej świetności. Zapewne pocieszający byłby fakt istnienia tego azylu, jednak pozory bywają złudne. Drzewa tak samo jak wszystkie inne organizmy napędzane starożytnymi mocami z wnętrza Oka Zmierzchu , musiały zacząć pobierać energię z innych źródeł. Z czasem stały się wyjątkowo niespokojne, a przy tym skażone przez mroczną esencje, nabierały destruktywnych chęci. „Ten kto raz wkroczy do Cyriamu, już nigdy nie wyjdzie, bo TO co strzegą koroskórzy, musi pozostać miedzy nimi.”-Jak głoszą runiczne znaki. Poza nieskalanym zwierzęcą łapą terenem, znajdują się tam również dziwne konstrukty niewiadomego pochodzenia. Wyrzeźbione kamienie kształtem przypominające lwie postaci. Nierzadko spotykane są również runiczne znaki, świadczące o inteligencji zamieszkujących to miejsce istot. Zadziwiająca jest możliwość życia w tak spartańskich warunkach, istnienie inteligencji która poradziłaby sobie w tym terytorium jest niemalże nieprawdopodobne. Jednak niewątpliwy pozostaje fakt, że odkryte zostały ślady niewiadomej egzystencji. Szczegóły zostały obwiane tajemnicą, a teraz nadszedł czas by ją rozwiać.
Wschodnia część zwana Martwymi Bagnami, jest najmniej gościnnym miejscem ze wszystkich prowincji w Karkatumie. Z ostatnich ekspedycji wynika, że coś zaczyna się zmieniać w zachowaniu zwierząt…a nawet roślin. Słyszalne są odgłosy ich jęków w ciemnościach, a gdzie krzyki tam i śmierć. Przerażająca jest możliwość bycia pożartym przez roślinę, powolne rozpuszczanie wszelkich związków organicznych w ich wnętrzu musi wiązać się z okropnymi katuszami, co wyjaśnia szaradę rozpaczy pożeranych istot. Te niegościnne tereny napawają lękiem nawet najodważniejszych wędrowców. W najskrytszych koszmarach nie spodziewałbyś się tego co możesz tam spotkać. Niektórzy powiadają, że widzieli tam zwierzęta. No a przynajmniej to co z nich pozostało. Tabliczka znaleziona przy jednym ze zwłok lwo-podobnej postaci głosiła : „Gdzie martwi z żywymi spotykać się raczą, tam ni litość ni łaski nie doświadczą, tego co w duszy ich spotka. Czarne tu znaki ich naznaczą, po śmierci powrócą i nas odznaczą. Gdzie światło mroku bramy rozpościera, tam ich żywot spotka kara zbawiciela...”. Tekst przypominał przestrogę dla niejakich „zwiedzających”, najwyraźniej jego właściciela dopadł ten sam los przed którym starał się uchronić innych – ironia losu.
Przemieszczając się dalej, na Północ, zagłębiamy się w Szkarłatne Góry. Ich nazwa wzięła się ze szkarłatnego koloru lodu przykrywającego kamieniste szczyty. Jednak to miejsce kryje w swoim wnętrzu coś więcej niż tylko skały, jego bogactwem są kryształy irisu- niesamowite kamienie szlachetne o wszystkich zabarwieniach tęczy. Podziemną część gór stanowią zagmatwane korytarze przedwiecznych jaskiń, skute szkarłatnym lodem równie mocno jak wyższe partie gór. Spore pieczary wypełnione są po brzegi kolorowymi kryształkami, rozbłyskującymi serią barw przy najmniejszym świetle. Prawdopodobnie to niska temperatura zamieniła minerały w te przepiękne klejnoty, ale proces ten jest równie tajemniczy, jak ich piękno. Według legendy szkarłatny kolor lodu jest wynikiem obecności niewyobrażalnej ilości krwi w zamarzniętej później wodzie. Podobno podczas Wielkiego Wymierania - Okres przejścia krainy z życiodajnej oazy, do jałowego pustkowia- zwierzęta masowo uciekały w stronę gór, aby wydostać się ze śmiertelnej pułapki…Niestety to co wydawało się pewnym ratunkiem, okazało się gwoździem do trumny. Tysiące, a nawet miliony spłoszonych istnień ranione na ostrych jak brzytwa skała, wykrwawiały się tak blisko swego celu. Krew wymieszała się z potokami i spadającym śniegiem, a następnie zamarzła. Smutnym jest zachwycać się czymś, co powstało w wyniku śmierci tak wielu.
Południe, wejście do Karkatumy. Gigantyczna brama chroniąca wejścia do krainy mroku. Nie ma straszniejszego odczucia niż powolne pożeranie duszy, a właśnie tak czuje się każda osoba przechodząca przez Wrota Igeretu. „Dwa posągi życia strzegą. Jeden jego jest początkiem, brat zaś jego koniec iści.”- Ten napis wyryto na jej palisadach. Niektórzy twierdzą, że jest to pierwszy z testów. Głoszą, że sama Szczelina oddzielająca jedną część bramy od drugiej jest tak naprawdę wejściem do Kopca Dusz- Miejsca gdzie gromadzą się dusze po zniszczeniu nośnika w którym były umieszczone. (Spełniając warunek, że nośnikiem nie była istota żyjąca.)- Ból jaki przeżywa osoba przechodząca po stronie Karkata musi być niewyobrażalny. Sam widok duszy zabieranej do Szczeliny, budzi instynkty których istnienia nikt by się nie spodziewał . Natomiast odgłosy jakie wydaje sam Rębacz Dusz, są niczym tysiące igieł wbijanych w serce. Słowa kierowane do nieszczęśnika brzmią : „Don’tos mortis kanenta” Co tłumacząc z wymarłego języka śmierci oznacza: „Każdy kiedyś umiera”. Jednak ostatnia taka sytuacja miała miejsce na początku dziejów, więc nie ma się czym martwić...Natomiast nic nie grozi szczęśliwcom przechodzącym przed obliczem Tumy, dawcy światła i brata Karkata. Zapewne poczucie ulgi po wybraniu właściwiej strony, było ukojeniem dla podróżników czujących oddech śmierci na swoim karku. Jednak moc obu posągów odeszła wieki temu, więc wejście stało się niestrzeżone.
-------------------------------------------------------------
*Wolnym krokiem przemierzał tereny przed wejściem. Nie był pewny czy odpowiednio dobrał czas, lecz im szybciej wszystko się rozpocznie, tym mniejsze ryzyko przykrego zakończenia. Nie liczył na większy entuzjazm ze strony innych stadowiczów, w końcu nie każdy lubi narażać swoje życie dla przygody. Wziął głęboki oddech i spoglądając w horyzont, wyczekiwał chętnych*
Ostatnio edytowany przez Dagor (2013-11-24 21:56)
Offline
*Waterkill wylądowała za lwem. *
-Dobry.
*Niebieskooka rozejrzała się*
-Hmm... Co to za miejsce? *Smoczyca zerknęła na Dagora.*
Ostatnio edytowany przez Waterkill (2013-11-23 20:08)
Offline
*Spojrzał na okazałe smoczysko ze zdumieniem. Jeszcze chwile temu zdawało mu się, że tak piękne istoty już dawno wyginęły, a resztki ich gatunku ukryły się miejscach nieznanych żadnemu podróżnikowi*
-Witam. To brama to Karkatumy, starożytnej krainy pogrążonej w odmętach ciemności... Niedawno zaobserwowałem dziwne ruchy tektoniczne w tych okolicach, co świadczy, że owa prowincja znowu stoi dla nas otworem.
*Potrząsną grzywą, wytrącają z doń diabelski kurz, który był tu wszechobecny*
-Piękna, nieprawdaż?
*Wskazał łbem na sporą bramę z obu stron przytwierdzoną do skalistych szczytów wzniosłymi wieżami, zdobionymi rzeźbami, malowidłami i kto wie czym jeszcze. W jej frontowej część widocznym był kryształ niebotycznych rozmiarów. Przy najmniejszym promieniu słońca błyskał we wszystkie strony, zalewając otoczenie warstwami tęczowych barw. Mimo, że charakter budowli był dość posępny, urzekała kunsztem wykonania*
Offline
-Piękna. *Smoczyca przez chwilę patrzyła na kryształ. Kolejny cud natury... Kremowa westchnęła.*
-To wchodzimy, czy będziemy tak tu sterczeć? *Smoczyca skierowała swoje niebieskie ślepia na lwa.*
-Stanie nic nam nie da. *Water zaczęła iść w stronę wejścia.*
Offline
-Co racja, to racja. Jednak spodziewałem się większej ilości poszukiwaczy przygód, ale cóż...
*Skierował się w stronę gigantycznej bramy. Dochodząc do ogromnej palisady, zaczął się zastanawiać w jaki sposób otworzyć owe wrota. Spojrzał na rzeźby, oczekując, że wśród nich znajdzie poszukiwaną odpowiedź. Jeśli była to instrukcja, to okazała się nad wyraz skomplikowana. Niebagatelne symbole i różnorakie literki tworzyły połączenie niemal nie do rozszyfrowania*
-Jakieś sugestie, jak to ustrojstwo otworzyć?
Offline
*Souri biegła pośpiesznie za dwójką wędrowców. Miała nadzieje odbyć po raz pierwszy swą wielką podróż. Jednak zanim zawołała na znajomych stanęła jak osłupiała. A jeśli będzie tylko zawadzać. Przecież jest jeszcze lwiątkiem. Spojrzała na rzeźby z daleka. Nie wiadomo czemu wydały jej się dość znajome. Pomału przekręcała głowę w bok aż dotknęła ziemi. Widziała jakieś słowa ale nie potrafiła ich odczytać. Wymówione szeptem brzmiały jak ostrzeżenie.*
-Może powinniśmy znaleźć jakieś podobne rysunki lub skierować wiązkę światła na... na... *dostrzegła połyskujący kryształ* ..na ten klejnot.
Może gdy rozszczepi on światło...
*Podeszła bliżej do Waterkill i Dagora patrząc na nich z prośbą przyjęcia do drużyny.*
-...powinniśmy uważać. *przypomniała sobie symbole układające się w dziwne wyrazy*
//Poprawiłem morze->może~Dagor//
Ostatnio edytowany przez Dagor (2013-12-18 18:21)
Offline
*Przemyślał pomysł lwiątka, ale nie był pewny co do wysuniętej tezy. To byłoby zbyt banalne. Dawni architekci woleli bardziej skomplikowane mechanizmy, jako że stanowiło to o ich pozycji. W dwóch miejscach wrota były dziwacznie wyżłobione, a we wnętrzu tych niewielkich wgnieceń, znajdowały się piedestały. Czarnogrzywy nie był pewny co do ich przeznaczenia, ale zdawało mu się, że stanowiły niejako miejsce do włożenia przedmiotu. Podszedł do prawej wieży, znacznie górującej nad szpiczastymi szczytami, w poszukiwaniu wskazówki. Zarośla skrywały nieduże drzwi, zapewne prowadzące do podziemnych tuneli. Może tam odnajdą odpowiedź*
-Podejdźcie tutaj! Chyba coś znalazłem.
Offline
*Smoczyca wolnym krokiem podeszła do drzwi.*
-Tajne przejścia, no proszę.... *Waterkill otworzyła drzwi. W środku było ciemno i zimno. Jak w podziemiach.*
-Tooo... Idziemy? *Smoczyca wyjęła ze swojej torby kawałek drewna, po czym zionęła na niego ogniem, tym samym tworząc pochodnię.*
-No, już. Teraz możemy ruszać.
Offline
*Lwiczka przykucnęła troszkę przestraszona. Po chwili jednak wzięła głęboki wdech i podeszła do wejścia. Wilgotne schody prowadziły w dół i zwijały się w ciasną spiralę. Souri popatrzyła na ściany w poszukiwani pochodni. Jej wzrok nie padł jednak na żaden tego typu obiekt. W ścianie natomiast była wyryta wąska rynienka, w której znajdowała się dziwna ciecz.*
-Waterkill, *zwróciła się do smoczycy* czy mogłabyś podpalić tę ciesz?
//Poprawiłem "mogła byś" na "mogłabyś" i usunąłem niepotrzebne "Nie" w piątym zdaniu~Dagor//
Ostatnio edytowany przez Dagor (2013-12-20 14:39)
Offline
*Wkroczył do pomieszczenia, rozjaśnionego przez płonącą pochodnie. Kilka kroków od drzwi, widoczne były popękane na skutek warunków przyrodniczych stopnie. Prowadzące zapewne, jak słusznie zauważyła smoczyca, do podziemi. Całe pomieszczenie było niezwykle malownicze. Runiczne pismo dokładnie pokrywało każdy skrawek ściany, a na podłodze, zastał znak zniewolenia. Widocznie niedziałający, jako że każda żywa istota stąpająca po owym symbolu, zostałaby natychmiastowo sparaliżowana. Zbliżył się do wylanej w rynnie substancji i zamoczył w niej końcówkę pazura. Roztwór ten okazał się łatwopalnym płynem, służącym do oświetlania niżej położonych kondygnacji. Lecz po wielu latach struktura "naczynia" w którym się znajdował, mogła uledz zniekształceniu, co za tym idzie, podpalenie owej cieczy nie byłoby rozsądne*
-Nie rozpalajcie żadnej pochodni więcej, ani nie zbliżajcie jej do tego płynu. Jeśli to zrobicie, możemy nie wyjść stąd żywi. *Skierował się w stronę krętych schodów* Idziemy...
Ostatnio edytowany przez Dagor (2013-12-20 19:18)
Offline
*Lwiczka skrzywiła się nie co na myśl o zejściu w ciemną otchłań. Jeśli dalej będę tak nieuważna mogę ściągnąć na nas niezłe kłopoty - pomyślała po słusznie zauważonym przez Dagora problemie z pojemnikami w których znajdowała się ciecz. Ostrożnie zaczęła schodzić za przywódcą w dół, przyglądając się z ciekawością symbolom na ścianie.*
//"Nieuważna" piszemy łącznie. Poprawiłem "z ciągnąć" na "ściągnąć"~Dagor//
Ostatnio edytowany przez Dagor (2013-12-22 15:14)
Offline
-Unikajcie wszelkiego pełzającego paskudztwa, nie spotkałem się jeszcze z osobnikami niejadowitymi, a większość toksyn jakie wpuszczą do waszego organizmu przy ukąszeniu, powaliłaby słonia. *Ciągle kroczył krętymi schodami w dół. Stopnie zdawały się nie mieć końca, a głębia mroku stawała się większa. Coraz trudniej, było właściwie stawiać łapy, nawet przy blasku pochodni. Ciemność która spaczyła to miejsca sprawiała wrażenie wszechogarniającej, jakby magicznej. Wcześniej jarząca się intensywnym baskiem pochodnia, oświetlała już tylko ułamek dawnego pola widzenia. Lew zaczął się obawiać, że jeśli zejdą zbyt nisko, nie będą w stanie zobaczyć czubka własnego nosa*
Offline
-Aaach... Przypominają się stare czasy... *Mruknęła Water, uśmiechając się. Smoczyca westchnęła.*
-Too... Jak myślicie, co będzie na dole? *Kremowa starała się trzymać pochodnię tak, żeby nie dotknęła żadnej podejrzanej rynienki, czy czegoś w tym stylu. Poza tym uważała na "pełzające paskudztwa",które, jak się domyślała, były jakimiś wężami albo skolopendrami. Możliwe, że nieznanego gatunku. Smoczyca spojrzała w ciemność przed nimi. Eech, nie będzie łatwo znaleźć drogi powrotnej... Niebieskooka wywnioskowała, że skoro są to podziemia pokryte runami, to na pewno są tu jakieś boczne korytarzyki pełne pułapek. Może nawet teraz zmierzali do jakiejś zasadzki? *
Offline
*Lwiczka patrzyła tylko w rozpraszające, otaczającą ją czerń światło pochodni. Delikatnie i powoli stawiała łapy na kolejnych stopniach, które z każdym krokiem zdawały się być coraz wilgotniejsze. Nie raz nastąpywała delikatnie na obślizgłe, niebezpieczne robale i gady. Zawsze jednak unosiła szybko pechową kończynę, a po jej ciele przechodziły zimne dreszcze w obawie przed ukąszeniem. Uniosła nerwowo uszy słysząc pytanie Waterkill.*
-Miejmy nadzieję, że nic głodnego. *Podbiegła bliżej do smoczycy chcąc czuć się bezpieczniej.*
-Dagor, czy... czy widać już koniec? *Wystękała cicho. Wtem jej wzrok padł na mały boczny korytarzyk. Wydało jej się to dość podejrzane. Kto przecież robił by boczny korytarz przecinający się ze spiralnie schodzącymi schodami? Na jego końcu w czarnej czeluści zawieszone było małe blado niebieskie światełko wabiące swym spokojnym jednostajnym ruchem. Światło pochodni zaczęło oddalać się coraz dalej i dalej, a Souri wciąż stała patrząc na ów dziw.*
Offline
*Spojrzał w świetlisty zaułek, zatrzymując się na chwile w nieustanym schodzeniu do paszczy mroku. Rzeczywiście gdzieś na jego końcu połyskiwało błękitnawe światełko, zapewne to Głębinowy Żniwiarz wabił swoje ofiary, lub w ścianie umieszczony został jeden z kryształów irysu, błyszczący dzięki lichemu światłu pochodni. Cóż, jego ciekawość nakazywało mu to sprawdzić, ale rozwaga chwilowo powstrzymywała jej nawroty. Kiwnął łapą, dając znak żeby Water podała mu pochodnię. Miał pewien pomysł, ale jeśli zakończy się klęską, zostaną bez światła...w najlepszym wypadku. Wkroczył do korytarza i przycupnął na podłodze, marząc pazurem po ziemi. Spływająca zewsząd woda osadzała się na skalnych półkach, następnie spadając w kryształowych kroplach na wilgotną posadzkę. Przypominało to bardziej kanał odpływowy, aniżeli tunel komunikacyjny. W przeciwieństwie do klatki schodowej, jego ścian nie pokrywała ni jedna runa, nawet sam kształt wyglądną na przypadkowy. Częste wgniecenia, poszarpana powierzchnia, różnorakie otwory, oraz zaskakujące szramy na kamienia, sprawiały wrażenie jakby nie były częścią całej kondygnacji. Ba, jakby wykonało je zwierzę, a nie istota myśląca*
-Coś tu jest zdecydowanie nie tak...
Offline
*Souri przyległa do ziemi patrząc na przewodnika.*
-Co chcesz zrobić? *Szepnęła choć w jej głosie słychać było stanowczość domagającą się odpowiedzi. Po jej grzbiecie przepełzł ogromnych rozmiarów skorkopodobny zwierz. Futro zjeżyło się jej na karku w obawie przed ukąszeniem. Delikatnym ruchem ciała zrzuciła go z siebie i kopnęła szybko tylną łapą. "Obrzydlistwo" zsunęło się po schodach w dół klapiąc cielskiem o kamień.
Niebieski świetlik ruszył się gwałtownie, a jego światło odbiło się błękitnym blaskiem w oczach lwiczki.*
Offline
*Spojrzał na poruszające się światełko, zaczynając nabierać obaw, że nie jest niegroźnym kryształem wartym fortunę. Nie miał ochoty już czekać, więc niemalże wyszarpał pochodnię z łap Water, rzucając ją prosto w odmęty ciemnego korytarza. Po całym pomieszczeniu rozniósł się głośny stuk. W rozświetlonej części mrocznej alei, ukazała się średniej wielkości kształt o niebieskim kolorze, emitujący jaśniejąca błękitem poświatę, jakby wiszący na korzeniu. Nagle ów łącznik poruszył się, a w otchłani błysnęła seria krwistych oczu. Dziwaczna kreatura powoli ujawniała swoje oblicze, zbliżając się do podróżników. Bestia posiadała kilka rzędów osty jak brzytwa zębów, które ociekały zielonkawą śliną. Nad jego głową wisiał owy "pręt", zakończony kokonem przypominającym szlachetny kamień. To by wyjaśniało dziwne ruchy połyskującego świetlika. Ciałem przypominał typowego ssaka-Cztery łapy przystosowane do kopania nawet w najtrudniejszych warunkach, zgrabny tułów pokryty kolczastymi łuskami, oraz dość długi ogon, przekształcający się u schyłku w sierpowate ostrze. Bestia kroczyła coraz pewniej z każdą sekundą będąc coraz bliżej klatki schodowej. Na ich nieszczęście, pochodnia od namiaru wilgoci zaczęła przygasać, więc praktycznie całkowicie stracili potwora z oczy. Cienistogrzywy wyskoczył z tunelu i starając się zachować spokój odwrócił się do towarzyszy*
-Kiedy zapadnie ciemność, powoli udacie się w dół, tam pochodnia i tak by się nie przydała... Tylko błagam, bez gwałtownych ruchów. Jeśli jeszcze nas nie wyczuł, to mamy szansę...
Offline
*Souri z przerażeniem wpatrywała się w niknącą w ciemnościach bestię, już nie tak dobrze widzianą w płomieniach gasnącej pochodni. Pomału zaczęła zsuwać się tyłem po stopniach krętego korytarza. Zniknął jej już z oczu przerażający korytarz. Widziała jeszcze przez chwile Dagora wycofującego się na klatkę, by na koniec zagłębić się w ciemnościach. Czuła obok siebie ciepło ciała Waterkill. Słyszała chrupot i dziwne odgłosy wydawane najpewniej przez potwora, lecz jej czułym uszom dał się słyszeć również cichy szum dobiegający zza jaj pleców.*
-Woda. To już chyba koniec tych przeklętych schodów. *Pomyślała i zaczęła szybciej kierować się w dół.*
//Poprawiłem kilka błędów ortograficznych i dodałem zjedzone literki~Dagor//
Ostatnio edytowany przez Dagor (2014-01-07 19:38)
Offline
*Bezszelestnie mknął w dół po twardych, często śliski stopniach. Po chwili natknął się na wodę, brodząc w niej gdzieś po kolana. Najwidoczniej reszta pomieszczenia była całkowicie zalana, choć woda w takim miejscu powinna mieć ujście. Jego oczom rzucił się niewielki, błyszczący kształt, przypominający dźwignię. Nagle rozległ się nijaki dźwięk. Żniwiarz zaczął pocierać końcówką ogona o skalne półki, rozpalając sierpowate ostrze niczym pochodnię, zalewając tym samym górą część korytarza jasnym blaskiem. Łącząc fakty, lew niemalże natychmiastowo rzucił się do wody poszukując czegoś w rodzaju przełącznika. Doszedł do połyskującego, stalowego obiektu i naciskając nań z cała swoja siłą, przesunął dźwignię. Dziwne odgłosy rozbrzmiały w całych podziemiach. Poziom wody zaczął spadać, a skalna kurtyna znajdująca się tuż przed jego pyskiem podnosić się. Widok był nieziemski, ale nie miał czasu na fascynowanie się bogactwem technicznym intrygującego dzieła*
-Prędko! *Wykrzyknął, prześlizgując się pod ledwie widocznym przesmykiem*
Ostatnio edytowany przez Dagor (2014-01-10 23:29)
Offline
*Souri oglądała się z niepokojem śledząc oczami zbliżające się ku niej coraz jaśniejsze światło. Niewiele myśląc skoczyła w dół. Przez chwile znalazła się cała pod wodą lecz gdy Dagor otworzył przejście poczuła twardy grunt pod nogami i biorąc głęboki oddech popędziła w stronę szczeliny. Każdy jej skok z którym przybliżała się do przewodnika niósł się echem po wielkiej sali. Nagle zatrzymała się tuż przed kamienną kurtyną. Słyszała za sobą kroki szybko poruszającego się żniwiarza. Oparła przednie łapy na dźwigni i jak tylko najmocniej potrafiła uderzyła nimi w metalowy pręt. Sklepienie zaczęło opadać. Lwiczka przewróciła się na grzbiet i prześlizgnęła po żwirze na drugą stronę w ostatniej chwili uchodząc przed potworem którego głowa z głośnym pęknięciem zniknęła pod kamienną zasłoną.
Souri oddychała przez chwile głośno starając się uspokoić. Spróbowała się podnieść ale ból przeszył jej przednie ramie. Widocznie, któryś z kamieni nie był dobrze wygładzony przez nieruchomą wodę. Spojrzała w dół, by nabrać z podłogi wody do przemycia rany i wtedy jej oczom ukazał się przecudny, odbity obraz wspaniałego portyku. Uniosła z zachwytem głowę przymrużając oczy od blasku światła jaki rzucała zaczepiona na ścianie obok niej pochodnia.*
Offline
*Wziął kilka głębokich wdechów, wykaszlując resztki wody, którymi niemal się zachłysnął. Podpierając się na łapach, wstał i zgrabnymi ruchami próbował oczyścić się z kurzu. Podczas owej czynności spostrzegł rany cięte na łapach, cóż, nie wyglądało to zbyt dobrze. Jedna ze sporych szram ciągnęła się od nadgarstka aż po łokieć i na pierwszy rzut oka, zdawała się być dość głęboka, co wyjaśniło intensywne krwawienie. Jednak mogło się skończyć o wiele gorzej. Cienistogrzywy podszedł do Souri i podwijając rękaw, zaczął przemywać okaleczenie. Objawiło się to potężnym bólem, przeszywającym całe jego ciało. Nie zwracał na cierpienie większej uwagi, bądź co bądź, nie mógł pozwolić na infekcję nawet najmniejszego ukucia. Widząc wymalowany na pysku lwicy zachwyt, spojrzał w górę z nieco mniejszym entuzjazmem*
-Wiesz z czego to jest wykonane?
*Wyciągnął z niewielkie saszetki coś w rodzaju czystego bandażu, co prawda był cały zamoknięty, ale krwotok jakoś trzeba było zatamować. Oderwał spory kawałek płachty i szybko owinął nim przeczyszczona ranę*
-Większość zdobień w tych podziemiach jest wykonana z kości zrzucanych do szczeliny za bramą. Nikt nie wie kto, ani jak umieszcza te wszystkie zdobienia, ale jeśli nie będziemy uważać, to zapewne skończymy podobnie... Jako dekoracje ścienne.
Offline
*Souri spojrzała na szeroko otwartymi z przerażenia oczami na opiekuńczego przewodnika.*
-My...Myślisz, że ten KTOŚ może tu... tu być, właśnie w tej chwili co my i... *przyciszyła głos* obserwować nas.
*Jej mięśnie przez chwilę naprężyły się z powodu bólu w przeciętym ramieniu. Syknęła cicho, po czym dostrzegła głęboką szramę Dagora.*
-Przecież Ty krwawisz! I to całkiem nieźle. *Zbliżyła się do lwa i opłukując ranę przycisnęła do niej mocno fragment bandaża, który sprawnie wyciągnęła z jego saszetki. Spojrzała na swój opatrunek.*
-Dziękuję Ci.
*Wtem krótki błysk przykuł jej uwagę. Pod powierzchnią wody znajdowało się coś odbijającego światło pochodni.*
//Zwróć uwagę na to, że wyraz uwaga odmienia się przez przypadki. Ponadto słowo błysk jest rodzaju męskiego, więc przykuł, nie przykuło. Ib//
Ostatnio edytowany przez Ibilis (2014-01-21 19:41)
Offline
*Kremowa siedziała niedaleko lwów. Gdy potwór zaatakował, smoczyca po prostu poszła za Dagorem. W takich miejscach należy się trzymać razem, nawet w czasie ataku bestii. Niebieskooka miała kilka otarć i lekko rozcięte skrzydło, aczkolwiek nie przejęła się tym. Po pierwsze dlatego, że u smoków rany dość szybko się goją, a po drugie dlatego, że mogła skończyć gorzej. Może i będzie wolniej latać... Ale czy pod ziemią przydaje się ta umiejętność? Water westchnęła, słysząc słowa czarnego lwa, dotyczące pięknej budowli. Dlaczego piękno zawsze jest takie mordercze? Smoczyca wstała.*
-...Ktoś naprawdę się starał... *Kremowej przez chwilę wydawało się, że widziała błysk jakichś oczu pomiędzy kośćmi. Niby nic, równie dobrze mógł to być refleks światła na jakiejś wygładzonej powierzchni... Ale w takich miejscach lepiej uważać. *
-...Może stąd chodźmy, co? Mam wrażenie, że ktoś nas obserwuje... *Mruknęła, wyciągając spod chusty na szyi mały sztylecik. Bez broni w takich miejscach? Pfff... Co prawda sztylet nie miałby szans z dwudziestometrowym kolosem, ale... Zawsze coś. Niebieskooka spojrzała na przedmiot (Bądź stworzenie... Khheee...), które odbijało światło pochodni. Kremowa zmrużyła oczy.*
-Co tym razem? Zabójcze ryby-potwory?
Offline
*Souri schyliła się i wyjęła z wody średniej wielkości, wykonaną z granatowo-czarnego kamienia kulę. Była śliska i dość ciężka. Lwiczka zaczęła wpatrywać się w jej wnętrze. Wtem dostrzegła jakiś dziwny cień wydobywający się z jej wnętrza. Zanim jednak zdążyła powiadomić o tym resztę usłyszała dziwny plusk. *
-Water ma rację. Wynośmy się stąd. *Powiedziała zawijając znalezisko w zakrwawiony bandaż. *
//Jedna literka, a jaka różnica. Ib//
Ostatnio edytowany przez Ibilis (2014-02-05 20:02)
Offline
*Przytaknął wolnym skinieniem głowy. Myśl pozostania tutaj dłużej nie budziła w nim żadnych pozytywnych emocji, jednak nie był pewny co do słuszności wychodzenia z tego pomieszczenia przedwcześnie. Dręczyła go myśl, że mogą pominąć jakiś istotny szczegół prowadzący do rozwikłania tajemnicy bramy. Poza tym podziemia są pełne pułapek, czyż nie? Co jeśli natkną się na jedną z pradawnych, zaszyfrowanych przejść? Bez wskazówek rozwiązanie zagadki jest wręcz niewykonalne, no a już na pewno czasochłonne. Westchnął, przymykając oczy, po czym nabierając wody w łapy, przetarł pysk*
-Trzeba się rozejrzeć. Zbędne rzeczy zostawcie w tym miejscu. Mamy do wyboru trzy ścieżki, więc właściwie moglibyśmy się rozdzielić, żeby szybciej przeczesać zakamarki... Lecz nie jestem co do tego przekonany. Jedna z dróg prowadzi w dalsze gąszcze korytarzy, więc ją można pominąć. Natomiast pozostałe to pewnie komnaty grobowe, lub też pozostałości... miasta.
*Rozciągnął się i odłożył nadbagaż na niezamokniętą część podłogi. Wyjął tylko pochodnie i krzesiwo, następnie ją rozpalając. Szybko zerknął na ścianę z której jak smoczyca uważała, "coś nas obserwowało". Jednak bez większego przejęcia machnął łapą w geście dezaprobaty*
-Nie martwcie się tym czego nie jesteście pewni, że widzicie... Lochy pełne są diabelstwa różnej maści, któż wie co czai się za rogiem? Bynajmniej jednak, nie należy lekceważyć przeczucia. Gdy zobaczycie szkarłatny blask, wtedy powinniśmy się lękać. Jak już mówiłem, nie my tu jesteśmy panami i lepiej byłoby dla nas, gdyby gospodarz nie zauważył naszego przybycia. No ale mniejsza już o to... Którą drogę wybieramy?
*Podniósł nieco pochodnie, żeby rozjaśniła twarze jego towarzyszy, rzucając im nad wyraz ciepłe spojrzenie*
//Wybaczcie za to ogromne opóźnienie w prowadzeniu fabuły. Miałem sporo zajęć i wena mnie opuściła, ale teraz wracam i mogę was zapewnić, że będę odpisywał raz na... emm... miesiąc. //
Ostatnio edytowany przez Dagor (2014-06-25 20:40)
Offline
*Souri skrzynia się lekko patrząc na ścieżki prowadzące w nieznaną głębię.*
-Yyy yyy... to może w tę... albo w tę. *Wskazywała to na jeden to na drugi tunel recytując w myślach wyliczanie.
*Zbliżyła się nieco do jednego z tuneli. Wtem kula, którą trzymała w łapkach zabłysła granatowym światłem. Lwiczka rozwinęła ją z bandarzy. *
-To... to jest chyba pewnego rodzaju drogowskaz. Funkcja GPS czy coś takiego. *Zwróciła znalezisko w stronę Dagora wciąż zdziwiona dostrzeżonym zjawiskiem.*
Ostatnio edytowany przez Dagor (2014-06-25 20:40)
Offline
*Spojrzał na przedmiot, który Souri trzymała w łapach. Mimo że nie miał pojęcia czym jest, miał przeczucie, heh, znowu tylko nędzne przeczucie, że to kolejna pułapka. Jednak nie był pewny czy nie powinni tego sprawdzić. Może lwica ma rację, może to drogowskaz? Nie stać ich na błąd. Życie mają tylko jedno, w przeciwieństwie do połowy potworów z Karkatumy. Trzeba podjąć jakąś decyzje. W ruchu mają większe szanse na przeżycie, tyle z teorii*
-Cóż, ruszajmy więc. Oby ten kamień nie zesłał na nas śmierci...
*Rzekł jakby prześmiewczo, choć jak na ironię, wcale nie była to taka daleka od rzeczywistości wizja*
//Może lepiej już niczego nie będę obiecywał... A co mi tam, teraz obiecuję, że jeśli kogoś to jeszcze interesuje, to będę pisał regularnie//
Ostatnio edytowany przez Dagor (2014-06-25 21:38)
Offline
*Lwiczka wyszczeżyła lekko swoje kły w niemrawym uśmiechu słysząc ostatnie słowa lwa. Spojrzała na kule i pomału weszła do tunelu. Natychmiast wręcz spowił ją mrok, przy którym słabe światło trzymanego przez nią drogowskazu, prawie nie widocznie rozbłysło na nowo. Souri rozejrzała się po ścianach tunelu. Nie świadczyły zbyt dobrze o tym miejscu. Pokryte dziwnym śluzem pachniały stęchlizną.
A jeśli Dagor ma rację? ... może to tylko znowu jakaś pułapka?*
//Mnie tam interesuje //
Ostatnio edytowany przez Souri (2014-06-26 07:29)
Offline
*Wkroczył do tunelu zaraz za lwicą, rozświetlając pochodnią mroki tego korytarza. "Cóż to za diabelstwo..."-pomyślał, zerkając na ściany. Coś już tędy przechodziło, jednak warto zadać sobie pytanie czym to COŚ jest. Niestety czasem trzeba zaufać znakom. Zawsze lepsze to niż błąkanie się po labiryncie. Im dalej oddalali się od pierwotnej pozycji, tym intensywniejszy był smród zgnilizny, który najprawdopodobniej ulatniał się z pomieszczenia na końcu nieprzeniknionej ciemności. Trudno było ukryć, że nie za bardzo się mu to podoba*
-Nie widać tu zbyt wiele, a to co spodziewam się spotkać, może okazać się "nieco" bardziej zabójcze niż nasz ostatni przeciwnik...
*Powiedział mocnym głosem, podkreślając słowo "nieco"*
-Uważaj pod nogi.
Offline
*Lwiczka nie odpowiedziała. Smród stawał się dla niej coraz bardziej nie do wytrzymania. Delikatnie chwyciła bandaż, w który owinięte była prowadząca ich kula i zakryła nim sobie nos. Wtem poczuła, że jej łapy znużyły się do kostek w śmierdzącej mazi. Mimo to chciała iść dalej. Poślizgnęła się, a drogowskaz, trzymany przez tylko jedną łapę (drugą zasłaniała pyszczek) upadł na ziemię i potoczył się w głąb korytarza.*
-Co za świństwo! *Souri próbowała "zrzucić" z siebie obrzydliwą substancję. Wstała i ruszyła na przód w poszukiwaniu utraconego przedmiotu. Chciała się rozpłakać, bolały ją oczy i głowa, a na dodatek ta obrzydliwa, śmierdząca... Nagle jej łapy straciły oparcie i lwiczka zaczęła zjeżdżać po stromo opadającej posadzce. *
//Poprawiłem kilka nieznaczących błędów~Dagor//
Ostatnio edytowany przez Dagor (2014-08-01 13:07)
Offline