Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: Poprzednia 1 … 124 125 126
* ockął się z zamyślenia po czym poszedł pomóc FireLionowi wsadził pysk pod ciało eragona które było jeszcze ciepłe, razem z lwem o sierści koloru ognistego podnieśli go a Furacha czując ciepło jego ciała zaczął ciocho płakać mając nadzieję że nikt się nie zorientuje pod osłoną nocy*
Offline
*Podreptała za lwami.*
- Jestem Waveforce.
*Powiedziała. Popatrzyła na Fire'a, który potrzebował pomocy z przeniesieniem ciała. Bardzo chciała pomóc, ale wiedziała, że zwykły, mały kot, taki jak ona, ledwo potrafi znaleźć siłę, na podniesienie lwiego ogona. Westchnęła więc i poszła za Fire'em i Furahą.*
//z.t.//
Ostatnio edytowany przez Samanva (2014-08-31 12:52)
Offline
*Shan też szła za nimi. Nawet nie znała ich imienia, więc postanowiła ich spytać*
- Jestem Shan, a wy?
Offline
*Podniósł trupa przy pomocy Furahy. Ujrzał, że lew płacze. Chciał go pocieszyć, ale nie wiedział, jak ma to zrobić. Postanowił się nie odzywać. Zaczął iść w stronę Wzgórza.*
//Z.T. -> Wzgórze Wielkich Królów//
"Wszyscy jesteśmy złączeni w wielkim kręgu życia" - Jego Wysokość Król Mufasa
Offline
*Ze szczytu Lwiej Skały Sil mogła podziwiać sporą część sawanny - powykręcane drzewa akacji i morze traw, kilka skał. Usiadła, otaczając przednie łapy ogonem. Pochłonęły ją własne myśli i po chwili mimowolnie zaczęła wystukiwać łapą jakiś rytm.*
- Co by tu porobić... - *zanuciła cicho pod nosem, wodząc wzorkiem po sawannie. Wodopój? Dżungla? Nie, nie do dżungli. Tam są pająki :c . Jakiekolwiek miejsce przychodziło jej na myśl, wydawało jej się nudne. Przynajmniej do zwiedzania w pojedynkę.*
Offline
*Szedł spokojnym krokiem rozmyślając. Nie miał dla siebie konkretnego celu, maszerował prosto. Słońce grzało nieznośnie, zmuszając hienę do schowania się w cieniu. Usiadł naprzeciwko Lwiej Skały, pod sporej wielkości drzewem. Spojrzał na szczyt Skały i zauważył lwicę. Zaczął się jej przyglądać, jednocześnie dłubiąc w ziemi łapą.*
Offline
*Zmrużyła oczy, wpatrując się w hienę, która ułożyła się pod drzewem. Co prawda mogła się mylić, ale... to chyba był Warmik. Sil przesłoniła oczy łapą, osłaniając je przed słońcem i wytężyła wzrok. Na jej pyszczku pojawił się diaboliczny uśmieszek, kiedy nabrała pewności. Szybko zbiegła ze skały, wywołując małą lawinę drobnym kamyczków. Zgrabnie przeskakiwała na mniejsze głazy, aż w końcu z efektownym ślizgiem dotarła do stóp Lwiej Skały. Zeskoczyła na trawę i nieśpiesznym truchtem ruszyła w stronę Warmika.*
Offline
*Zaczął wodzić za lwicą wzrokiem. Wydawało mu się, że ją znał. Nie by jednak pewien. Wstał i zaczął iść zbliżając się do Lwiej Skały. Zobaczył biegnącą lwicę i zatrzymał się. To chyba Silvana...*
Offline
- Waruuuuś! - *zawołała wesoło i pacnęła go łapą w ucho. Wyszczerzyła się w uśmiechu, ciekawa czy Warmik odpowie na zaczepkę.*
Offline
-Ała!
*Złapał się za ucho i uśmiechnął do Lwicy*
-Witaj Silvano, tak dawno Cię nie widziałem.
Offline
*W jednej chwili uśmiech zniknął z jej mordki. Sil przybrała wyraz śmiertelnej powagi.*
- Istotnie, zdawałoby się, iż całe... *zamachała łapą, szukając odpowiednio napuszonego słowa* eony minęły od naszego ostatniego spotkania.
*Usiadła na ziemi obok Wara.*
- Ekhm, ekhm. Ale czyżbyś dworował sobie ze mnie, mój drogi druhu?
Offline
*Uśmiechnął się nieco bezczelnie i poklepał ją lekko po grzbiecie.*
-Dużo podróżowałem moja droga, stado mnie potrzebowało. Nigdy nie śmiałbym się z Ciebie naigrywać.
Offline
- Och, zaprawdę, uradowała mnie niezwykle Twoja odpowiedź.
*Sil wzięła porządny zamach i pacnęła Warwika w bok. Zupełnie się nie spodziewał, więc przewrócił się w trawę. Jakoś tak wywrócił przy tym śmiesznie łapkami, co wzbudziło chichot Sil.*
- Dobra, porzućmy te dworskie frazesy. Z cukru nie jestem.
*Zamaszystym gestem wyciągnęła przed siebie łapę, celując w bliżej nieokreślony punkt na horyzoncie.*
- Przygoda wzywa!
Offline
*Wstał i zaczął gonić Silvanę doprowadzając do tego, że również wywróciła się i upadła na trawie. Uśmiechnął się i powiedział.*
-Zatem chodźmy.
Offline
*Stęknęła głucho i jęknęła, nie podnosząc się z ziemi.*
- Auu. Chyba zrobiłeś mi coś z żebrami. *Syknęła.* Boli jak diabli.
Offline
*Podszedł do niej nieco zdziwiony*
-Hej, możesz iść ?
Offline
- Au, co za ból!
*Ukradkiem zerknęła na Warmika. Wydawał się do głębi przejęty.*
- Au, umieram. Chyba będziesz musiał mnie ponieść *:la:*
Ostatnio edytowany przez Silvana (2015-02-12 16:10)
Offline
*Zamyślił się na chwilę, po czym podniósł lwicę na swój grzbiet.*
-Uff... ciężka jesteś. *zaśmiał się złośliwie* -No to gdzie znajdziemy kogoś kto Ci pomoże?
Offline
- Uważaj, bo znowu pacnę Cię w ucho. W zasadzie to czuję się już trochę lepiej. Myślę, że nie powinniśmy rezygnować z naszej przygody. Pójdziemy w... tamtą stronę.
*Schyliła się, żeby Warmik zobaczył jej wyciągniętą łapkę i nie miał wątpliwości.*
- Tam - *powiedziała dobitnie.*
Offline
*Zgodnie z tym jak prosiła Silvana ruszył w wyznaczonym kierunku.*
-Wygodnie Ci ?
Offline
- Ani trochę, masz strasznie kościsty grzbiet. Może po drodze coś upolujemy?
*Po chwili zastanowienia dodała : *
- To znaczy Ty będziesz polował. Ja będę Cię podziwiać z daleka i czekać na gotowe
Offline
*Ciągle siedziała gdzieś pod skałą, aż od czasu śmierci Eragona. Po prostu była zbyt leniwa, by gdziekolwiek pójść. Jednakże teraz nuda zwyciężyła, po czym lwica podniosła swoje cielsko, po czym ziewnęła. Zaczęła człapać ku sawannie.*
//z.t.//
Offline
*Nie byłam pewna czy dobrze robię. Miałam tylko jeden cel, a teraz się wahałam... Podróżowałam z moim małym przyja...nie. Nie mogłam o nim myśleć. Odkąd trzy dni temu zniknął... Po prostu poszedł poszukać jedzenia i nie wrócił. Martwiłam się o niego i dlatego wyruszyłam na poszukiwania. Wtedy to znalazłam jego małe ciałko... Był surykatką, nazywał się Aron. Zawsze się z tego powodu śmiałam, bo mówione od tyłu dawało słowo "nora". A teraz już go nie było ze mną. Odkąd moja rodzina zginęła, on i jego mali krewni mnie przygarnęli. Wyruszyłam w podróż - na początku chciałam iść sama, ale Aron się do mnie przyczepił. Tak oto wędrowaliśmy razem, aż do tego dnia, gdy zginął. Obiecałam sobie, że znajdę jego zabójcę i 'odwdzięczę' się za mojego małego przyjaciela. Choć z każdą godziną coraz bardziej w to wątpiłam. Dlaczego? Na sawannie było mnóstwo innych zwierząt, które mogły to zrobić, a ja nie mogłam nawet się dowiedzieć od któregoś... Zawsze byłam nieśmiała... A teraz postanowiłam takie coś..
Znaleźć kogoś z Lwiej Skały, o której tyle słyszałam i zapytać się, czy mnie przyjmą do swego stada. Byłam już w dwóch - najpierw tym moim, a później u surykatek... Może to drugie nie było stadem, ale stado to rodzina, a oni byli moją rodziną.
Rozglądałam się dookoła, czy aby nikogo nie widać. W końcu doszłam, ale nikogo nie było. Naprawdę! A myślałam, że zaraz zlecą się tu jakieś lwy i lwice, ale nie.... Położyłam się w cieniu skały i zasnęłam*
//Nie wiedziałam jak zacząć //
//Wprowadzenie nie jest złe. Poprawiłam tylko drobne błędy. ^^ ~Sami//
Ostatnio edytowany przez Sambirani (2015-10-07 16:39)
Offline
Strony: Poprzednia 1 … 124 125 126