Nie jesteś zalogowany na forum.
Popatrzył za odchodzącą Carissime. Gdzie się wybiera? Springy chciał za nią pójść, ale wiedział, że rozdzielanie się nie należy do najrozsądniejszych pomysłów. Pozostał więc na miejscu. Po chwili okazało się, że dobrze zrobił, bo lwicę zatrzymał smok. Albo raczej smoczyca, sądząc po głosie stworzenia.
Robi się coraz dziwniej... - pomyślał. Zaraz... czy był tu jeszcze wilk? Więcej ich chyba matka nie miała. Mruknął coś pod nosem, po czym znów patrzył na Cari. Miał zamiar popytać ją o pozostałych, bo pasowałoby coś o nich wiedzieć.
Offline
*Po wiecznym rozmyślaniu czy to aby jednak nie jest jakaś urojona rzeczywistość, zebrał się w sobie i zauważając znajomą smoczycę podszedł doń. Nie żeby nie kojarzył nikogo innego, kilka pysków zdawało się być znajomych, ale prawdę mówią większość była mu obca. Chyba za rzadko ostatnimi czasy przebywał w stadzie*
-Witam, wszystkich. Ktoś może objaśnić co tu się dzieje?
*Miał jedynie nadzieję, że nie zostanie potraktowany jak ktoś obcy. Pośrodku cieni dość dobrze wtapiał się w otoczenie, nie licząc białych łap, oczywiście*
Offline
*Mimo, iż szła powoli, udało jej się potknąć na ogonie smoczycy i upaść... Na kolejny kamień. Tym razem rana była pod okiem. Pomarańczowa przetarła ją łapą. Dlaczego musiała znów uderzyć o kamień? Spojrzała na smoczycę. Wiedziała, że gadzina chciała dobrze, ale nie miała ochoty siedzieć tu i czekać do rana. Podniosła się z ziemi i wróciła na swoje miejsce, obok Springy'ego. Mimo wszystko "królik" wydawał się być przyjazny. Ponownie przetarła ranę, z której kapała krew. Cholera, dlaczego zawsze ona musi sobie coś zrobić?*
Offline
Popatrzyła na Dagora.
-Trafiliśmy do tego dziwnego miejsca. Coś nas przeteleportowało. Nie wiemy, gdzie jesteśmy, ani jak wrócić na Lwią Ziemię. To tak w dość dużym skrócie.- Znów popatrzyła na Carissime.
-Wracajmy do reszty. Nie warto się rozdzielać... No chyba, że wszyscy chcemy zginąć.- Gdy lwica wróciła do gromadki, gadzina podreptała za nią. Oceniła stan lwicy. Krwawiła, Wath nie miała bandaży ani niczego w tym stylu.
Ostatnio edytowany przez Wathara (2015-04-11 18:01)
Offline
*Siedziała spoknie na trawie, kiedy nagle usłyszała pytanie, które padło od jakiegoś lwa. Cóż...przynajmniej myślała, że to był lew. W ciemności było widać tylko jego łapy, które wygladały raczej na lwie.*
- Wyglada na to, że jesteśmy na jakiejś innej planecie. Albo w innej galaktyce... Albo nawet w innym wymiarze.
Ostatnio edytowany przez wimpy^^ (2015-04-11 18:10)
Offline
*Skoro wszyscy się uspokoili, odetchnęła z ulgą. Nie chciała jednak spać uznając za stosowne czuwać i chronić Stado.*
Gdy wzeszło słońce ich oczom ukazał się dziwny widok. Słońce przede wszystkim wstało na zachodzie (choć tu kierunki mogły być pro prostu odwrotne), ale mimo, że ciepłe światło spłynęło na równinę, to... wydawała się zszarzała. Nie chodziło nawet o kolor wyschniętych traw, czy otaczających kości. Świat był po prostu wyblakły, a niebo zdawało się wpadać w odcienie fioletu. Za to w tym miejscu zdawała się nie działać perspektywa powietrzna - obiekty w oddali nie rozmywały się i nie traciły kolorów - wszystko było widać tak daleko, jak wzrok sięgał horyzontu.
Wszyscy spojrzeli po sobie. Ich kolory były bez zarzutu.
Offline
- Taaak... Definitywnie coś tu jest nie tak. Chcę do domu! Kto ze mną?
*Wszystko zaczęło ją przytłaczać. Bardzo chciało obrócić to tylko w żart, ale chyba jej nie wychodziło. Cała ta sytuacja było co najmniej straszna.*
Offline
*Pomarańczowa nie spała ani przez chwilę. Raz na jakiś czas zamykała tylko oczy, jednak nadal była czujna; przez całą noc nasłuchiwała, czy nikt się nie zbliża. Gdy zrobiło się jaśniej, podniosła głowę i rozejrzała się. Dookoła kilka głazów, suchych drzew, kamieni i od groma kości. Nic więcej poza tym nie widziała. Jednak w każdej chwili mogli zostać zaskoczeni przez jakieś nieznane stwory.*
Offline
- Skoro już świt może teraz warto by się nieco rozejrzeć?
Offline
- Słusznie, w końcu musimy wiedzieć gdzie nas wyrzuciło. *Spojrzała po zebranych oceniając ich ilość.*
- Podzielimy się na trzyosobowe grupy i przeszukamy okolicę. W południe spotykamy się tu z powrotem.
/Uważajcie jednak, zaręczam że tutejsze zwierzęta nie lubią lwów.../
Ostatnio edytowany przez Kiara (1970-01-01 01:00)
Offline
*Zaskoczony nagłą zmianą sytuacji trwał w niespokojnym bezruchu aż do świtu. Może nawet przysypiał na stojąco? Nie potrafi sobie tego przypomnieć. Rozejrzał się wokół i spostrzegł bardzo dziwny sposób rozchodzenia się światła i w ogóle dziwność tego świata. Słysząc propozycje o przeprowadzeniu rekonesansu powiedział.*
- Ok, popieram, mogę dołączyć do jakiejś grupki. Tylko bądźmy ostrożni, mam dziwne przeczucie, że to nie jest przyjazny świat.
*Zaczął wypatrywać czegoś, co mogłoby w jakiś sposób dać więcej informacji o otaczającej rzeczywistości.*
Offline
-Ja też rozejrzałbym się po okolicy.- powiedział, czujnie rozglądając się po okolicy.
Offline
Siedząc obok Cari, spoglądał w niebo. Gdy się rozjaśniło, postanowił zapytać lwicę o pozostałych. Chciał zrobić to wcześniej, ale jakoś nie chciał jej przeszkadzać. Teraz jednak uznał tą chwilę za stosowną.
-Może powiesz mi coś o pozostałych? Nie znam nawet ich imion, a pasowałoby mi wiedzieć, jak na nich wołać. - mruknął do Cari i popatrzył na lwy.
Offline
*Rozejrzał się po okolicy wykonując sprawny obrót*
-Nie urzeka pięknem. *Rzekł, jakby rozczarowany* Ten teren jest łudząco podobny do całej reszty krajobrazu, nie jestem pewny czy będziemy się w stanie odnaleźć. Proponowałbym najpierw jakoś oznaczyć miejsce zbiórki. Przezorny zawsze ubezpieczony, a oddalając się przy tak dziwnym polu widzenia łatwo można źle określić dystans poszczególnych obiektów. Choć właściwie, może przesadzam.
*Ostatnie zdanie wypowiedział tak, jakby chciał obalić wystawioną wcześniej tezę tak krótką grupą wyrazów. Nie chciał się rządzić, przecież nie miał takiego przywileju*
Ostatnio edytowany przez Dagor (2015-04-11 22:42)
Offline
Może po prostu zostawmy kogoś w miejscu zbiórki jako ten nasz "znacznik"? *Nie miał lepszego pomysłu na oznaczenie lokacji... bo niby czym? Kolejną kością? Uschnięte drzewa raczej niczym się nie wyróżniały.*
Offline
- Dookoła jest pełno drzew. Możemy na nich wydrapywać jakieś znaki, że już tędy przechodziliśmy. *Rozejrzała się dookoła.* - Tak poza tym. Ktoś zauważył pewien problem? Jak na przykład ten, że co my tu mamy niby jeść? Bo muszę przyznać, że teren wygląda na dość wymarły i jak dotąd nie zauważyłam tu żadnej sarniny. Czy choćby liści.
Ostatnio edytowany przez wimpy^^ (2015-04-11 23:16)
Offline
*spojrzała w stronę Ibilisa*
- Nie głupi pomysł, jednak wydaje mi się że musiałoby zostać minimum dwoje z nas, licho wie co może tu się pojawić pod nieobecność reszty.
*obróciła się do Wimpy*
- Racja, może po drodze natkniemy się na coś... jadalnego?
*szczerze wątpiła w to co mówi, jednak nadzieja umiera ostatnia*
Ostatnio edytowany przez MiramiDeLion (2015-04-12 00:04)
Offline
*Wilczyca siedziała w miejscu. Jej uszy delikatnie poruszały się. Nasłuchiwała.*
- Ile tu ciekawych dźwięków.
*Wymamrotała do siebie.*
Offline
- Dobra... mogę zostać tu z Watharą, jako największa z nas będzie dobrym punktem orientacyjnym . Shaia, Wimpy i Dagor; Mirami, Strzelec i Des; Carissime, Springy i MrLion; Ibilis, Lavua i Maru... * przy ostatnim słowie mocno szturchnęła leżącego lwa. * -...idealnie. Pójdziecie w cztery strony świata. Co jakiś czas oglądajcie się, czy jeszcze widać nas na horyzoncie. Jeśli stracicie nawet przy takim zasięgu widoczności, to będzie problem.
//Jeśli macie zastrzeżenia co do podziału, potraktujcie to jako test pracy zespołowej.
Uczestnicy: turbo1988, Vitalia, GoldenLion, Athastan - jeszcze nie pisaliście w tym temacie, więc przypadkowe spotkanie z grupami badającymi teren to wasza ostatnia szansa na wejście do fabuły. Napiszcie coś dzisiaj, uwzględniając opis minionych wydarzeń.//
Ostatnio edytowany przez Kiara (1970-01-01 01:00)
Offline
*Podniosła głowę, gdy Springy zadał jej pytanie. Dopiero teraz zaczęła ją boleć. Cholerne kamienie. Pomasowała łapą obolałą głowę. Pod okiem była zaschnięta krew, przez co lwica wyglądała, jakby nią płakała. No nie ważne. Odwróciła głowę w stronę królika.*
- Ta tam to Kiara, jest królową. Tam jest Ibilis, Maru, Des, Mirami, Shaia, Dagor, Wimpy, gryf Lauva i smoczyca Wathara. A tamtego lwa widzę po raz pierwszy.
*Spojrzała na Strzelca. Ponownie pomasowała głowę, gdyż nadal ją bolała.*
- Nie powiem Ci o nich nic więcej, bo sama zbyt dobrze ich nie znam.
*Rzekła, próbując wstać, kiedy usłyszała słowa Kiary. Zachwiała się, lecz odzyskała równowagę i rozglądnęła się.*
- To ruszamy.
Offline
*Ustawiła się obok lwicy z grzywką, Mirami jeśli dobrze zapamiętała.*
- Więc, w którą dokładnie stronę idziemy? *Spytała.*
- Może... Jeśli ktoś z nas znajdzie coś do zjedzenia, powinien to przynieść tutaj. Będziemy wtedy mogli zjeść wszyscy. *Lwica odezwała się cicho, ale pewnie i tak wszyscy to słyszeli.*
Offline
*Spojrzała na Des*
- Może niech nasza trójka ruszy na wschód, co wy na to? *powiedziała z pytającym spojrzeniem*
Ostatnio edytowany przez Kiara (1970-01-01 01:00)
Offline
Wathara popatrzyła na Kiarę. Mruknęła coś pod nosem. Zerknęła na najwyraźniej chwiejącą się Carissime. Znów popatrzyła na królową. Gapiła się na lwicę, czekając, aż ta powie coś dotyczącego pomarańczowej. No cóż, utrata przytomności w takim miejscu mogłaby się źle skończyć... Odchrząknęła. Smoczyca zawsze mogła zastąpić Carissime. Chociaż zostawianie jej tu też nie było dobrym pomysłem- jeśli coś by zaatakowało Kiarę, najprawdopodobniej musiałaby się sama bronić.
Offline
*Kątem oka zauważyła, że jest obserwowana przez smoczycę. Po kilku krótkich chwilach domyśliła się, o co może jej chodzić. Potrząsnęła lekko głową, po czym odwróciła głowę w stronę Wathary. Już wcześniej miała takie sytuacje i jakoś dawała sobie radę, więc dlaczego teraz mogłaby sobie nie dać? To tylko niewielkie rany. Mruknęła coś pod nosem, po czym zwróciła się do cytrynowej.*
- Dam sobie radę. To tylko niewielki ból głowy, nic strasznego.
*Odwracając się, ponownie się zachwiała, lecz już było jej coraz lepiej. Chyba...*
Offline
-Zazwyczaj takie niewielkie urazy kończą się czymś poważniejszym, na Twoim miejscu bym tu została. Kto wie, czy nie pękła Ci czaszka.- Smoczyca znów popatrzyła na Kiarę.
-Zawsze mogę ją zastąpić. Za jakiś czas oczywiście wrócę, szybkie przedostanie się tu nie powinno być problemem. W końcu mam skrzydła.- Czekała, aż lwica coś odpowie. Jeśli się zgubią, zawsze może wzbić się w powietrze i je wypatrzeć.
Offline
- Wszystko gra, dam radę. Poza tym nie idę sama i już mi lepiej.
*Mruknęła, po czym próbowała wytrzeć zaschniętą krew pod okiem. Przydałoby się też znaleźć coś do jedzenia, lwica nie miała nic w ustach od czasu poranku na Lwiej Ziemi, zaczynało burczeć jej w brzuchu. Po chwili usłyszała jakiś szelest. Zatrzymała się i zaczęła obserwować.*
Offline
Natychmiast odwróciła łeb w stronę, z której dobiegał szelest. Smoczyca warknęła, instynktownie unosząc płetwy na grzbiecie do góry. Uniosła też lekko skrzydła, przez to wyglądała na większą. Kolor płetw zrobił się jakby delikatnie //i tu podkreślam- bardzo delikatnie// jaskrawszy na końcach. Gadzina napięła wszystkie mięśnie, była gotowa do walki. Jeśli coś stamtąd wyjdzie, rzuci się na to.
Offline
// Przepraszam za spóźnienie .//
*Jasnożółty lew powoli się wybudza. Przed nim leży nie najświeższa antylopa *Uch...co jest ? Gdzie...skąd tu się wziąłem. Dobra po kolei.Byłem na polowaniu zacząłem już ciągnąc mięso do domu a potem .... ciemno . I jestem tu. * Szmer za skałami widać świecące oczy . Lew obraca się w tamtą stronę . Oczy gasną słychać tylko śmiech wielu głosów * - Dobra to ja może już pójdę . Pewnie przywabił je zapach zgnilizny... . Jak pójdę w stronę gdzie powinien być dom to może znajdę kogoś jeszcze... chyba że tylko mnie przeniosło *Lew dygocze na samą myśl . Po chwili jednak zbiera się w sobie i biegnie na zachód.*
//Proszę, nie zmieniajcie rozmiaru czcionki na mniejszy czy większy, ten domyślny najlepiej się czyta. Ibilis//
Ostatnio edytowany przez Ibilis (2015-04-12 21:17)
Offline
W podskokach udał się za Cari. Skoro Kiara była królową, to powinno się słuchać jej poleceń. Przynajmniej tak słyszał, ale co on tam może wiedzieć? W każdym razie, nie miał żadnych sprzeciwów. Stanął obok Carissime i popatrzył na pozostałych. Szczególną uwagę skupił na smoczycy. Nie miał ochoty przebywać w jej towarzystwie. Gdyby nagle coś jej się poprzewracało w głowie i potraktowała go jak posiłek, pewnie nikt by się nie zorientował. A nie chciał tak skończyć, więc wolał trzymać się Cari. Przysunął się do niej. Gdy usłyszał szelest, popatrzył tylko w tamtym kierunku, nic nie mówiąc. Jednak po chwili odezwał się.
-Ja to bym sprawdził, co tam siedzi, nie wiem jak wy. - mruknął.
Offline
*Golden również została przeniesiona w to dziwne miejsce, jednak znajdowała się daleko od reszty. Przed tą dziwną teleportacją Złota po prostu smacznie spała na Lwiej Skale. Gdy się obudziła, była już w tej dziwnej krainie. Nie wiedziała, co robić. Była bardzo przestraszona. Na początku wolała nie zdradzać nikomu swego położenia, więc siedziała cichutko i rozglądała się po okolicy. Bała się, że w pobliżu mogą się czaić jakieś okropne istoty. Zastanawiała się, czy tylko ona została tutaj przeniesiona. Ogromnie nie lubiła być sama. Cała ta sytuacja doprowadziła ją do szaleństwa. Nie mogła już wytrzymać w tej ciszy.*
- HEEEEEJ! *Wykrzyknęła.*
- Czy jest tu ktoś? *Dodała znacznie ciszej. W jej głowie kotłowało się wiele myśli.*
Ostatnio edytowany przez GoldenLion (2015-04-12 21:00)
Offline