Nie jesteś zalogowany na forum.
*Lwica rozglądała się po skałach, starając się nie wchodzić w drogę smoczycy. Dziwnie się czuła, nie podobało jej się to miejsce.*
Offline
Wiecie myślę że jak chcemy coś dziwnego ,to tamta jaskinia będzie wystarczająco dziwna. * Wskazał głową na półkolistą dziurę w skałach odległą o kilkadziesiąt metrów* Jest za gładka żeby była naturalna.
Ostatnio edytowany przez Athastan (2016-01-21 21:17)
Offline
- Oczywiście, wejdźmy do dziwnie pachnącej nie naturalnej jaskini, co się może stać? *Powiedziała lwica, spoglądając na milczących od dłuższego czasu towarzyszy. Westchnęła ciężko.* - No dobra, chodźmy, ale pamiętajcie trzymajmy się blisko... *Ruszyła dumnym krokiem do jaskini, zawahała się na chwilę i spojrzała za siebie.* - Ale nie za bo po łapach! *Podążyła w ciemność, licząc, że reszta podąży za nią*
Offline
*Wzruszył ramionami , spojżał pytająco na resztę i bez dalszego gadania poszedł za Des.*
Offline
Wathara bez słowa ruszyła w stronę jaskini. Prawdę mówiąc dziwnie się czuła w towarzystwie mniejszych od siebie lwów. Jak gigant. Cytrynowa ciągle ostrożnie rozglądała się.
Offline
*Starała się prowadzić grupę pewnie, ale jaskinia i ją przerażała. Nagle poczuła dziwny zapach.*
- Uhh... Też czujecie?
Offline
*Powęszył chwilę i prychnął wściekle.*
Cuchnie jak gejzery z cmentarzyska słoni...
*Tak jakby przez chwilę coś liczył, bo na jego pysku widać było gonitwę myśli.*
Skoro cuchnie jak ulubione miejsce hien, to możemy albo zbliżać się do celu, albo pakować się między tych śmierdzieli.
*Podniósł łapę, wysunął pazury i patrząc na nie dodał*
A to raczej nie będzie dla nich miłe spotkanie...
Offline
*Zatrzymała się i spojrzała na lwa.*
- Czytasz mi w myślach.
*Również wysunęła pazury, ruszyła dalej. Idąc głębiej czuła podmuchy coraz to gorętszego powietrza.*
- Wam też jest tak duszno jak mnie?
Offline
-Uhu...Zaduch jak z gnijącej padliny.
* Zmarszczył nos *
-Pewnie weszliśmy na tyle głęboko, że nie ma żadnego przewiewu. A swoją drogą niezłe miejsce na kryjówkę.Pewnie nikt nie chodzi tu w odwiedziny.
* Lew pociągnął nosem po czym rozkaszlał się*
-Pod warunkiem ,że to co chce się schować nie nasiąka zapachami
Offline
//Kilkanaście minut marszu później, wchodzą do pieczary na końcu korytarza.//
*Zatrzymuje się i wzdycha*
- No nareszcie, ile można.
* Odwraca się w tył do reszty i krzyczy*
- Chodcie! Jak coś w ogóle tu jest to tylko gdzieś tu. I szybko bo medalion medalionem ale jak się tu udusimy to na wiele się nam nie przyda.
Offline
Mam nadzieję, że tu coś znajdzie... *poczuł, że w coś wdepnął.*...my.
*Spojrzał pod łapy i skrzywił się z obrzydzeniem.*
Oprócz źródła tego smrodu. Bleh.
*Dodał i zszedł z rozkładającego się truchła zebry.*
Offline
-Też mam taką nadzieje.
* Skrzywił się z niesmakiem, po czym wsadził łapę w jakąś skalną szczelinę.*
- Coś tu ... się klei. Brr to chyba nie nasze, nie chcę wiedzieć co tu zdechło.
* Popatrzył jeszcze do kolejnej dziury *
- Wiecie co, myślę że tu chyba nic innego nie ma. Sama zgnilizna. A w tym lesie jest jeszcze pewnie dużo innych kryjówek. Wracajmy na górę zanim się tu udusimy.
* Po czym popatrzył wyczekująco na resztę.*
Offline
Racja, martwi mnie tylko... Skąd się tu wzieła ta padlina... Ktoś ją tu zaciągnął, czy zwierzęta zdychają same...?
*Zrównała krok z Athastanem.*
Offline
Nie wiem, ale nie podoba mi się to.
*Przeszedł kilka kroków, jaskinia zawirowała dookoła i nastąpiła ciemność. Zemdlał.*
Offline
*Usłyszał stłumiony odgłos upadku. Odwrócił się, ale nie wiedzieć czemu zrobiło się zbyt ciemno, żeby cokolwiek zobaczyć*
- Ib, jesteś tam?! Wszystko w porządku?!
Offline
*Także usłyszała huk upadku, zatrzymała się nasłuchując i odezwała się.*
- Ibilis? Jesteś cały?
*Czekała na odpowiedź lwa.*
- Powinniśmy po niego wrócić.
Ostatnio edytowany przez Des (2016-10-29 16:01)
Offline
- Racja.
*Odwrócił się i zaczął się cofać po własnych śladach*
-Mam nadzieję że nic mu się nie stało. Tu nie ma skąd uzyskać pomocy więc jak się ,,uszkodził" to będzie problem.
Offline
//skąd* :p //
Nie podoba mi się to miejsce, jest w nim coś... niepojącego. Zbija mnie z tropu.
*Lwica podążała tuż obok, nie chciała oddalać się ani na krok. Nie kiedy jedno z nich już się oddzieliło.*
Myślisz, że... Ktoś mógł go zaatakować?
Offline
// sory - piszę teraz z telefonu//
- Nie wiem, ale mam nadzieję ,że nie. Z góry chyba nic nie wchodziło a jak coś się czaiło na dolę, to mamy duży problem.
*Doszli już do miejsca w którym ostatnio go widzieli. Robiło się coraz ciemniej, a zapach, który jeszcze kilka chwil temu można było ignorować, powrócił.
- Powinien być gdzieś tu, widzisz coś Des?
*A po chwili krzyknął w głąb jaskini*
- Ib, jesteś tam gdzieś?
Offline
*Milczy, bo będąc nieprzytomnym ciężko wydawać z siebie zrozumiałe odgłosy. Tym bardziej reagować na otoczenie.*
Offline
*Narastająca ciemność zaczęła jej doskwierać, a nieprzyjemny zapach stawał się nie do wytrzymania.*
Nie, nawet nie czuję już jego zapachu, ale musi być gdzieś tuauw!
*Wykrzyknęła potykając się o masę futra i grzywy, którą mogła tylko podejrzewać o bycie Ibilisem.*
Myślę, że go znalazłam... Błagam powiedz mi, że to on, a nie stare ścierwo.
*Załkała na koniec błagalnie.*
Offline
//Nie, to tylko moje jeszcze-nie-ścierwo //
*Tym o co Des się potknęła był (jak słusznie podejrzewała) nieprzytomny Ib. A konkretniej jego głowa.*
Offline
*Lwica wymacała łapą lwi pysk, który z pewnością należał do Iba.*
Nie mówmy mu o tym jak go stratowałam, hmm?
*Darowała sobie niewinny uśmiech, wiedząc, że lew i tak nie będzie w stanie go zobaczyć. Pacnęła łapą nieprzytomnego.*
To co... Ty go niesiesz? Nie mamy czasu go cucić...*Zakaszlała.* Z każdą minutą jest co raz gorzej.
Offline
- No może być ,,lekki" problem.
*Spróbował go podnieść, ale okazało się to trudnę do wykonania. Po kilku próbach udało mu się jednak przełożyć go sobię przez grzbiet, niestety w tej pozycji tylnie łapy Iba wciąż ciągnęły się po ziemi.
-Des, weź dorzuć mi jeszcze jego łapy, albo zrób z nimi coś innego, bo jak go tak dowleczemy do wyjścia to może wyglądać dość nieciekawie. A, i tak na marginesie, ja nic nie widziałem, za ciemno było.
Offline
*Udało jej się wciągnął łapy Ibilisa na grzbiet Atha.*
Mogę iść przodem, a ty złapiesz mój ogon, żebyśmy się nie rozdzielili.
*Spojrzała krytycznie na młodszego lwa, który pewnie tego nie zauważył w ciemności.*
Jesteś pewien, że dasz radę sam go ponieść? Powiedz jeśli potrzebujesz pomocy.
Offline
Nie nie jestem, ale nie mam za bardzo pomysłu jak go ponieść we dwoję, po ciemku, w tym korytarzu.
*Rozstawił nieco szerzej przednie łapy, próbując odpowiednio rozłożyć ciężar.*
- Chodźmy zanim wszyscy się przekręcimy. Prowadź.
*Po czym delikatnię złapał koniec ogona lwicy.*
Offline
Obym tylko wiedziała gdzieś iść...
*Wymruczała do siebie czarna, ruszając przed siebie. Starała się odnaleźć wyjście z jaskini, ale zapach i ciemność nie ułatwiały zadania. Nagle poczuła słodki zapach, całkowicie inny od towarzyszącej im zewsząd zgnilizny.*
Mam nadzieję, że to nie będzie błąd...
*Skierowała się w stronę zapachu.*
Offline
*Poczuł zmianę kierunku a chwilę później również zapachu*
Ho hest Hes? Do hąt idhemy?
*Wbełkotał (ogon w pysku znacznie utrudnia wysławianie się) mając szczerą nadzieję że lwica go zrozumie.*
Offline
Nehw wehm... Uhnm... Nie wiem... Wydaje mi się, że słyszę...
*Nagle uderzyło w nich światło z otworu nad nimi, padało prosto na wodę w bajorku.*
To stąd ten zapach... To miejsce w niczym nie przypomina tego z którego przyszliśmy, ale... Spróbujmy go obudzić, lepiej sprawdzić czy się da.
*Spojrzała na lwa i drugiego na jego grzbiecie.*
Tobie też przyda się przerwa.
Offline
Nie zaprzeczę.
*Stwierdził, po czym ostrożnie zsunął Iba na ziemię, a następnię sam rozłożył się obok. Po chwili zapytał.*
To co, jak go cucimy?
Offline