Nie jesteś zalogowany na forum.
Strony: 1
Oficjalnie ogłoszono kontynuację remaku Króla Lwa! Dokładniej to prequel. Premierę ma mieć w 2024 roku. Ma opowiadać o Mufasie- jego ścieżce do władzy i przeżyciach. Narratorem tej historii są Rafiki, Pumba i Timon w związku czym film raczej będzie rozgrywał się w dwóch liniach czasowych. Kto wie, może ujrzymy Kovu i Kiarę, ale raczej w to wątpię. Co ciekawsze już na ten moment wiemy, że tytułowy bohater będzie sierotą.
Co o tym sądzicie? Tak szczerze z jednej strony się cieszę, że po raz kolejny chcą rozwinąć to uniwersum ale szkoda, że chyba już na zawsze zrezygnowali ze zrobienia Króla Lwa 4 o wnukach Simby. Szkoda.Zdaję sobię sprawę, że dostaliśmy zamiast tego Lwią Straż, ale już sama kreska mnie razi. Nie podoba mi się zdecydowanie pomysł zrobienia z Mufasy sieroty. Chyba, że zrobią fenomenalną historię i wszystko wyjaśnią, ale w to wątpię.
Cieszycie się? Pójdziecie na premierę?
Źródła
http://the-lion-king-pl.blogspot.com/20 … .html#more
https://www.rmf.fm/magazyn/news,51304,m … o-kin.html
Nie chcecie jadła, napoju,
Zostawcież nas w pokoju;
A kysz, a kysz!
Adam Mickiewicz 1823
Offline
Szczerze mówiąc w ogóle na to nie czekam. Oczywiście, jak wyjdzie to pójdę, ale tak samo nie czekałam i nie potrzebowałam live remake'u z 2019. Pamiętam że NAJBARDZIEJ podekscytowana byłam gdy w 2011 w kinach była wersja 3d ale klasycznej jedynki.
Z jakiegoś powodu nie dziwi mnie, że wybrali prequel. Teraz pomyślałam - no oczywiście, wymyślenie czegoś nowego we współczesnym kinie jest coraz trudniejsze. A w przypadku prequelu mają bohaterów których część odbiorców już zna i lubi.
POWINNAM być podekscytowana i zafascynowana, bo Mufasa jest moim ulubionym bohaterem, ale jakoś... po prostu boję się że to sknocą.
Offline
Niestety podzielam (a być może nawet przebijam) pogląd przedmówczyni.
Jako zadeklarowany przeciwnik zbędnych „aktorskich” (czy też komputerowych) reedycji klasycznych filmów nie byłem w ogóle zainteresowany filmem sprzed 4 lat.
A patrząc na jakość aktualnych produkcji studia Disneya... jestem bardzo sceptycznie nastawiony - sam z siebie na ten film nie pójdę, bo mimo niskich oczekiwań, najpewniej i tak się rozczaruję (a nie chcę oddawać ciężko zarobionych pieniędzy Myszce Miki).
Pomysł prequela, w dodatku z osieroconym Mufasą jest trudny do dobrego zrealizowania i moim zdaniem zbyt ambitny dla ich aktualnego zespołu kreatywnego.
Chciałbym się pozytywnie zaskoczyć, ale niestety widząc co zrobili np. z „Gwieznymi Wojnami” niespecjalnie na to liczę.
Avatar by MadKakerlaken
Offline
Ciekawe Ten film ma szansę być dobry gdyby wyciągnęli wnioski z remaku i nie urealniali znów niepotrzebnie postaci. Ale patrząc na ostatnie filmy Disneya, to nie ma co robić sobie za dużych nadziei.
A skoro historia ma być opowiedziana z perspektywy Timona i Pumby, to znaczy że oni są starsi od Mufasy? Jakoś to się nie zgrywa. Taka próba wciśnięcia wszystkich bohaterów naraz.
Ostatnio edytowany przez Gunter (2023-09-11 18:57)
Offline
Właśnie ich perspektywa dodatkowo mnie zniechęca - już sam KL3 (czy też KL1i1/2) mi się średnio podobał (historia była zbyt naciągana takim wciskaniem ich do wszystkich wydarzeń, a gagi... były średnio zabawne).
Tutaj będzie to zastosowane do jeszcze bardziej oddalonych od siebie bohaterów (perspektywa Rafikiego miałaby jeszcze sens).
Podobnie jak motyw Mufasy - sieroty... to są elementy które do dobrej realizacji wymagają bardzo dobrych scenarzystów i reżyserii... a tu zwyczajnie wątpię by współczesne studio Disneya temu podołało.
Avatar by MadKakerlaken
Offline
Offline
@Gunter, nie, tu chodzi o to że cała fabuła będzie działa się w retrospekcji opowiadanej przez nich, bo będą opowiadać komuś o dziadku.
Aaa... to źle zrozumiałam. Tak czy siak, moim zdaniem średnio potrzebna jest ich obecność w filmie o Mufasie.
Offline
Pomijając przykrą jakość remake'ów z ostatnich lat, (jedyna godna uwagi pozycja to Czarownica, według mnie), zwłaszcza tych z postaciami wygenerowanymi komputerowo, nie podoba mi się jak dalej w to brną.
O ile książki i komiksy były zawsze traktowane jako semikanon to trochę to burzy świat, w którym toczy się historia. Takie elementy jak to, że w tej wersji Skaza i Mufasa nie są rodzonymi braćmi, nagle Mufasa też jest sierotą jakimś cudem również wychowaną(?) przez Timona i Pumbę,
To już jest trochę takie fanfiction na licencji.
Mogłoby być interesujące, ale Disney nie ma teraz czasu na interesujące, więc ja chętniej obejrzę jakiś dokument o lwach z elementami fabularnymi niż to.
Chociaż ciekawość pewnie zmusi mnie do obejrzenia tego 'cuda'.
"Najprawdziwszym złem na świecie są czyny człowieka."
Sarah J. Maas – Szklany tron
Offline
Pisaliście już o marnej jakości nowych produkcji Disneya, więc ja nie będę kopać leżącego. Ale ten leżący powinien już leżeć i się nie podnosić, a tymczasem z jakiegoś powodu ciągle to robi. Chociaż właściwie wiadomo, z jakiego i to akurat mnie zasmuca.
Czuję w kościach, że tak samo będzie z originem Mufasy. I mimo całego sentymentu do tej postaci, a może właśnie przez niego — nie czekam, nie mam wymagań, obejrzę zwiastun kiedy się ukaże, a potem albo będę udawać, że ten film nigdy nie powstał, albo obejrzę go na Disney+ dwa lata po premierze, jak to miało miejsce przy edycji z 2019.
Ogólnie Disney ma teraz dwie twarze. Jedna to autorskie historie, jak Coco, Encanto, czy Inside Out, które może nie mają w sobie wiele z klasyki, ale przekazują uniwersalne i bardzo współcześnie naszkicowane puenty. I jest okej.
Ale jest też twarz złożona z odgrzewanych kotletów, odsmażanego, trzydniowego ziemiaczanego puree i rozmrożonego, namokłego chleba. Król lew, Mulan, czy mała syrenka mają już przecież swoje przesłanie i ponadczasową formę, które nie trzeba nikomu przekładać, wykładać, ani dostosowywać do obecnych czasów. A jednak ktoś to cały czas robi.
No i właśnie boję się, że z Mufasą zrobią coś identycznego. Wezmą jego postać, w której pierwotni twórcy zostawili niebezpiecznie dużo luk i zaczną w nie wpychać coś, co sprawi, że cała postać się spłaszczy i straci ten klasyczny poblask. Ale może to tylko obawy disneyowskiej dewotki xD
Ostatnio edytowany przez Salem (2023-09-19 10:25)
Offline
Pisaliście już o marnej jakości nowych produkcji Disneya, więc ja nie będę kopać leżącego. Ale ten leżący powinien już leżeć i się nie podnosić, a tymczasem z jakiegoś powodu ciągle to robi. Chociaż właściwie wiadomo, z jakiego i to akurat mnie zasmuca.
Czuję w kościach, że tak samo będzie z originem Mufasy. I mimo całego sentymentu do tej postaci, a może właśnie przez niego — nie czekam, nie mam wymagań, obejrzę zwiastun kiedy się ukaże, a potem albo będę udawać, że ten film nigdy nie powstał, albo obejrzę go na Disney+ dwa lata po premierze, jak to miało miejsce przy edycji z 2019.
Może jestem tu dość nowa, ale... zgadzam się. Nie chcę dawać kasy na odgrzewane kotlety, które są teraz bazą biznesowej decyzji Disneya - wystarczyło mi już słyszeć, jak bardzo wykorzystywani byli animatorzy 3D do remake'u Króla Lwa, do którego, szczerze... po prostu nie będę wracać. Oryginał ma dla mnie o wiele więcej energii.
Disney to megakorpo, która jutro kupi i Twoją babcię, i resztę rodziny (żart, ale... przeraża mnie ile firm wykupili, nawet tych, co powstały jako ich przeciwwaga); już nie muszą urozmaicać swojej franczyzy, żeby dostać kasę. Mają mnóstwo zatrudnionego solidnego talentu na bank, ale wydanie tego filmu wydaje mi się... zbyt nieciekawym posunięciem od nich jako firmy. Ludzie pójdą zobaczyć, to robimy.
Mufasa był dobrą postacią w Królu Lwie, bo nie potrzebował mnóstwa kontekstu. Sama też lubię bawić się w lore, ale fabularnie - miał być solidnym ojcem, którego śmierć miała zaboleć w historii, i poruszyć ją naprzód. Nie potrzebujemy 3D prequela, kiedy możemy wziąć nowy materiał od kreatywnych ludzi z nowymi historiami...
//Dalszą dyskusję o wyzysku animatorów proponuję prowadzić w nowo-utworzonym wątku dedykowanym wszelkim kontrowersjom rimejku z 2019 roku. Ibilis//
Ostatnio edytowany przez Ibilis (2023-10-02 20:03)
Offline
Jako ultrafan postanowię się też wypowiedzieć i lekko odkurzyć wątek.
Wychodzi na to, że jestem w kompletnej mniejszości dotyczącej opinii na temat remaku z 2019 oraz tego czy wyczekuje nowej części.
Mi osobiście nawet podobała się nowa wersja z 2019 chociaż miała swoją minusy. Dużo osób narzekało że jest to za bardzo realistyczne. No cóż jak robi się animacje CGI to wiadomo że nie dodamy mimiki takiej jak ludzie, bo zwierzęta tego nie posiadają w naturze (nie licząc wyjatkow).
Bardzo podobało mi się dodanie sceny ucieczki Nali z Lwiej Ziemii bo bardzo brakowało tego w originale. Była to swoistą dziura fabularna.
Film trzeba powiedzieć otwarcie był pokazem na co stać było technologie bo przyznacie że robił pod tym względem wrażenie.
Taka ciekawostka. W filmie jest jedna scena, która została nakręcona na prawdę w Afryce i była swoistym testem czy widownia będzie w stanie odróżnić CGI od rzeczywistości. Jest to mianowicie scena otwierająca że wschodem słońca
Nie chce generalizowac, ale z tego co zauważyłem to osobom ciut młodszym między innymi mnie jest łatwiej "zaakceptować" taką wersję filmu z 2019.
Ale wracając do nowej części. Wiemy już jaki jest mniej więcej zarys fabuły z tego co widziałem to już opisaliście. Jeśli nie zepsują tej opowieści to pomimo tego że ma to znowu być CGI to może się nawet udać. Są też informacje, że będą pracować nad kolejna częścią.
I tak na koniec. Czy jest to skok na kasę? Słuchajcie to jest wielka firma. Pewnie cześć ekipy pracuje bo wychowała się na tej bajce lub po prostu ją lubi, ale firma robi to dla pieniędzy. W końcu mamy kapitalizm
//Post Fragusa o rimejku z 2019 na jego prośbę przeniosłem do właściwego wątku. Ibilis//
Offline
Dzisiaj wyszedł nowy zwiastun, który mówi już chyba wszystko o historii z nowego filmu i pomyślałem, że jest to dobra okazja by wypowiedzieć o nim kilka własnych przemyśleń.
https://youtu.be/Rtjb6yi_NO0 - wersja z napisami
https://youtu.be/acTOeP7Zynk - wersja z dubbingiem
Mi osobiście nawet podobała się nowa wersja z 2019 chociaż miała swoją minusy. Dużo osób narzekało że jest to za bardzo realistyczne. No cóż jak robi się animacje CGI to wiadomo że nie dodamy mimiki takiej jak ludzie, bo zwierzęta tego nie posiadają w naturze (nie licząc wyjatkow).
Mi za to nie podobał się zbytnio film z 2019 cociaż miał swoje plusy. Mnie osobiście realizm nie przeszładzał, ale wszystkie magiczne i humorystyczne sceny zastąpili fragmentami znacznie uproszczonymi. Większym problemem była skrajność od realizmu do kompletnej abstrakcji gdzie np. Rafiki nie praktykuje wróżenia z tykwy, ale z kawałka przetrawionego i wydalonego futra, wyniuchał po latach do kogo ono należy, ale również gdzie jest jego właściciel. Takim samym problemem jest brak mimiki, ale wyłącznie u Simby bo u Nali i innych zwierząt taki problem nie występuje. To wygląda bardziej na lenistwo twórców, którzy pewnie najpierw zrobili model Simby, a później gdy dodali inne postacie, już go nie zaktualizowali.
Wracając do tematu nowego filmu to ja osobiście wiąże z nim całkiem spore nadzieje. Najnowszy zwiastun pokazuje, że nauczyli się na błędach poprzednika i naprawili to na co wcześniej narzekałem. Mimika Taki i Mufasy jest świetna, a do tego wróciły magiczne elementy - w scenie z drzewem pojawiają się krążące w powietrzu liście, a chwile później oblicze lwa wśród gwiazd. Wygląda to tak jakby Mufasa pochodził z Lwiej Ziemii i duchy przodków czuwają nad nim z gwiazd.
Kolejna rzecz to sam kontekst historii między Taką/Skazą i Mufasą. Zawsze gdy dyskutowaliśmy o tej dwójce to najczęściej padały sugestie, że Skaza czuje uraz do Mufasy z powodu Sarabi. Po ostatnim zwiastunie przyszło mi skojarzenie z piosenką Mój przyjacielu, a konkretnie
Mój przyjacielu, przyprowadziłem Cię z ulicy
Nakarmiłem i odziałem Cię, jak brat
Dałem Ci wiarę, dałem Ci spokój
Dałem gitarę, dałem samochód
Żony nie dałem, żonę wziąłeś sobie sam
W nowym filmie Taka jest kolejnym królem, a Mufasa przybłędą z innego terytorium. Nawiązując do Króla Lwa to Taka wyrusza z Mufasą do Lwiej Ziemii, gdzie obcy przybysz zostaje królem, a książe zostaje nikim. Narzekanie Skazy, że kiedyś był bliżej tronu nabiera teraz zupełnie nowego sensu.
Kolejną rzeczą, która przemawia za nowym filmem jest to, że jest to nowa historia. Jak już wspominał Matyldzio:
Nie chce generalizowac, ale z tego co zauważyłem to osobom ciut młodszym między innymi mnie jest łatwiej "zaakceptować" taką wersję filmu z 2019.
Nowa historia będzie dużo łatwiejsza do przyjęcia dla starszych odbiorców niż przeróbka drugiego filmu, który w sumie jest uznawa za gorszy od pierwszego. Jeżli film z 2019 względem wersji animowanej był swego rodzaju porażką lub herezją (jak kto woli to nazywać) to czym byłaby przeróbka drugiego filmu? Drugą rzeczą jest tu fakt, że twórcy wyraźnie zainteresowali się TLK6NA i może w filmie znajdziemy więcej nawiązań niż nam się wydaje. Patrząc na zwiastun to mam wrażenie, że film będzie czymś w rodzaju Wyzwania Nali o Opowieści o dwóch Braciach. Możliwe, że obecność Timona i Puby w filmie jest spowodowana tym, że oprócz opowiadanej historii będą jeszcze jakieś sceny rozgrywane przed jej opowiadaniem i już po jej zakończeniu. To tylko moje przypuszczenie, ale być może tak jak we wspomnianej ksiązce, opowieść będzie miała jakiś głębszy cel niż zabicie czasu podczas ulewy.
Ostatnio edytowany przez Feothar (2024-08-10 18:45)
Lepiej żałować podjętych decyzji niż decyzji, które należało podjąć.
Bo w życiu liczą się głównie decyzje, a nie posiadane doświadczenie.
Offline
Zwróćmy uwagę na to, że w tym filmie Taka pochodzi z zupełnie innego stada, którego wcześniej nie znaliśmy. To Mufasa i Taka stworzą Stado na Lwiej Ziemi. Jestem bardzo ciekaw czy pokażą nam jak doszło później do kłótni między nimi. Na tym trailerze widać jak na dłoni, że łączy ich bardzo mocna więź. Jeden stracił rodzinę (nie wiemy jak na razie) drugi jak sam mówi zawsze chciał mieć brata.
Tutaj Mufasa ze swoimi rodzicami:
Co do mimiki to widać, że odrobili lekcję i będzie to lepiej wyglądało to w tym filmie. Kilka przykładowych klatek poniżej:
Jestem bardzo ciekaw co wyjdzie z tego filmu, no i jakie będzie zakończenie. Jak na razie to trochę wywrócili nam kanon do góry nogami tym że nie są rodzonymi braćmi xD
Offline
Soundtrack jest już dostępny do odsłuchania: https://music.youtube.com/playlist?list … bsB-rH0w2k
Również w wersji polskiej: https://music.youtube.com/playlist?list … mApkXxUnex
Zaczyna się od piosenki Lebo M
Offline
Soundtrack jest już dostępny do odsłuchania: https://music.youtube.com/playlist?list … bsB-rH0w2k
Również w wersji polskiej: https://music.youtube.com/playlist?list … mApkXxUnex
Jak ktoś nie lubi spoilerów to nie polecam tam nawet zaglądać, a co dopiero słuchać czegokolwiek. Każdy Król Lew to w 40% same piosenki i w sumie wystarczy wszystko przesłuchać i zna się prawie cały film, a przynajmniej większy jego zarys.
Lepiej żałować podjętych decyzji niż decyzji, które należało podjąć.
Bo w życiu liczą się głównie decyzje, a nie posiadane doświadczenie.
Offline
To prawda. Do marketingu wykorzystywane są piosenki "Milele" i "Zawsze chciałem mieć brata" i myślę, że do tego momentu można bezpiecznie wysłuchać. Dalej to już spoilery.
(I tak wysłuchałam wszystkich )
Ostatnio edytowany przez Ashera (2024-12-13 23:14)
Offline
Oki, również przesłuchałem (chyba) wszystkie piosenki wersji polskiej i rzeczywiście znam już większy zarys fabuły co i jak, o co poszło itp. Większość z nich musiałem przesłuchać kilka razy, aby się do nich przekonać, jedynie piosenka Taki zrobiła na mnie największe wrażenie przy pierwszym przesłuchaniu.
Ogólnie oczywiście wolałbym film animowany w starym stylu i na początku podchodziłem do tego dosyć sceptycznie, jednak teraz myślę, że nawet chętnie bym się na niego wybrał
We Are One! X
Offline
Ok, to ja na szybko zacznę, wybaczcie, że post pod postem Też od razu mówię, że będzie to tylko osobista opinia, a nie recenzja krytyka
Ogólnie mi się podobało. Co prawda nie nastawiałem się na ten film nie wiadomo jak, aczkolwiek do grafiki osobiście nie mam się do czego przyczepić, a fabularnie noo, może mogłoby być trochę lepiej (pomijając już wszelkie nieścisłości, jeśli były większe lub mniejsze). Mam wrażenie, że motyw opowieści pojawił się głównie dlatego, żeby na ekranie za wszelką cenę pokazali się Timon i Pumba Najbardziej czego mi brakowało w filmie w kwestii Taki (aka Skazy), to (uwaga, spoilery)
Co mi się również nie podobało to sceny podczas piosenek (pomimo, że same piosenki były w porządku). Może gdybym nie słuchał ich przed seansem to by było inaczej hahah. Chyba po prostu inaczej wyobrażałem sobie sceny podczas ich trwania. W pierwszej i drugiej części animacji właściwie każda piosenka coś wnosiła, tutaj jednak na ekranie w ich trakcie nie działo się kompletnie nic. Przykładowo piosenka miłosna lub głównego złola. W animacjach ZWYKLE coś się działo, choćby Skaza z armią hien unoszący się na skałach, czy Kiara i Kovu, którzy szczęśliwi odnaleźli siebie nawzajem. Tutaj no nawet nie mam co zaspoilerować Aczkolwiek w soundtracku pojawiło się sporo motywów muzycznych z pierwszej części, co mnie cieszy.
Może skupiłem się tu głównie na negatywach, ale ogólnie jestem zadowolony, że ten film powstał. Fajnie było zobaczyć nowe postaci, historię, muzykę... I chętnie obejrzałbym go jeszcze raz, może już nie w kinie za opłatą, ale na pewno jeszcze nadarzy się okazja
We Are One! X
Offline
Ciężko mi się było zebrać do spisania moich przemyśleń.
Nie szedłem na ten film przepełniony nadzieją, więc uniknąłem rozczarowania.
Nie zrozumcie mnie źle: to nie jest >>żły film<<, jedynie jest to najsłabsza odsłona spośród istniejących Królów Lwów - nie dorasta do pięt oryginałowi z 1994 roku czy kontynuacji z 1998.
Serial Timon i Pumba (tak, lepiej go oceniam niż KL1 i 1/2) czy nawet interquel KL 1 i 1/2 (za którym nie przepadam zbytnio) uważam za lepsze dzieło.
Trudno mi jedynie porównać go serialem Lwia Straż (znam raptę parę odcinków).
Skoro już ustytuowałem go względem isniejących (w 2019 roku nie wyszło do kin nic poza jakimś dziwnym demem technologicznym) Królów Lwów, to przejdę do meritum.
Do niewątpliwych zalet filmu mogę zaliczyć dobrze zrealizowaną pseudorealistyczną animację komputerową, postacie są dość ekspresyjne jak na cyfrowe zwierzęta (choć nie obraziłbym się o zwiększenia stopnia stylizacji, by jeszcze bardziej wzmocnić ten efekt). Początek filmu (piosenka o Milele) świetnie korzysta z koloru (kwiaty), a pomysł z narracją Rafikiego jest chyba najlepszym wyborem dla historii, którą twórcy chcą przekazać.
Polska wersja językowa prezentuje zadowalający poziom, chyba żadna dorosła postać nie brzmiała jak małe dziecko, a i dzieci miały nieirytujące głosy.
Ogólne zamysły: by Mufasa był „nikim ważnym”, który wspiął się na sczyt, czy pomysł na relacje Mufasy, Taki i Sarabi były całkiem niezłe.
UWAGA SPOILER PRAKTYCZNIE CAŁEJ FABUŁY
I tu właściwie kończą się moje pochwały.
Fabularnie jest to (pomijając pierwsze 15-20 minut) proste kino drogi (jakże oryginalne, patrrząc na ostatnie... yyy 25 lat premier filmów animowanych i nie tylko ze studia Disneya?) przegrywające choćby ze starą Epoką Lodowcową.
Postacie są właściwie jednowymiarowe (drodzy filmowcy, jeśli kosztem dodatkowych wymiarów animacji są wymiary charakterów... weźcie się za animację 2D ) i właściwie poza Eshe do tego stopnia nie zapadają w pamięć, że po wyjściu z kina pamiętałem tylko jej imię z całego zbiorowiska. (Choć nie ukrywajmy, fakt że się przedstawia i prosi by do niej zwracać po imieniu nieco pomaga).
Ojciec Taki jest... stereotypowo leniwym lwem, który jedynie je i śpi (do tego stopnia nic nie robi, że Taka jest jedynakiem ).
Wspomniana Eshe początkowo niechętne (bojąc się... i słusznie reakcji męża) przygarnia Mufasę (hmmm, zastanawiając się skąd znam ten motyw słyszę jedynie okrzyki pewnego dzikusa skaczącego po lianach OOOAAAAAOAAOAOAAO!!!).
Będący wyrzutkiem ze względu na swój kolor główny złol (i nie mam na myśli Taki/Skazy, może powinienem na niego mówić Kimba? ) prowadzi swoistą zemstę wobec wszystkich „normalnych” lwów przy użyciu swojego stada białych lwów (i lwic), a wycofanie się karze śmiercią z rąk „samic” (nie wiem czemu, ale jak w tym filmie złe/wredne lwy odnoszą się do „samic” ma lekki aspekt komiczny, nie wiem czy zamierzony).
Jego yyy zemsta przeciwko światu (bo w sumie robił to dla władzy... chyba) staje się dodatkowo zemstą osobistą przeciw stadzie Mufasy/Taki/ojca Taki, ponieważ atakując Eshe z łap Mufasy ginie syn głównego złola.
Od tego momentu film staje się kinem drogi - ucieczką dziedzica tronu Taki ochranianego przez Mufasę do lwiej „ziemi obiecanej” (Dinozaur Disneya z 2003 roku mi się przypomina).
Tu od razu pojawiają się zgrzyty: z KL1 wynikało, że Skaza jest cwany, ale słabszy od Mufasy.Tutaj Taka jest chyba lekko opóźniony w rozwoju (bo to że jest tchórzliwy, to chyba adekwatna charakteryzacja).
Po drodze przyrodni bracia spotykają księżniczkę Sarabi ochranianą przez Zazu (ponieważ już nikogo innego nie mieli na dworze do ochrony księżniczki, tu nawet się uśmiechnąłem), a potem Rafikiego - mandryla przygarniętego przez pawiany (chyba próba filmowców odniesienia się do ludzi myślących, że jest pawianem).
Konflikt między braćmi zaczyna się przez miłosny trójkąt: Takę zauroczyła Sarabi (początkowo bez wzajemności). Mufasa mu w tych zalotach pomaga - wychowany „wśród samic” (jak nastoletniego lwa król odsyłał za karę między „samice”... to serio zastanawiałem się czy to aby na pewno miała być kara xD) lepiej je rozumiał niż Taka, plus przyucaczny do polowań umiał wywęszyć różne detale - np. zapach kwiatów którymi pachniała Sarabi (podpowiedziany komplement „pachniesz jak kaczka, tzn. kacza lilia” był chyba najśmieszniejszym gagiem w filmie).
Gdy celowo wnerwione przez Sarabi pszczoły wywołały popłoch wśród słoni (jedyna szansa „drużyny pierścienia” by uniknąć morderczych lwów) o mało jej nie stratowały gdy spadła z gałęzi uratował ją Mufasa osłaniając własnym ciałem (udał, że zrobił to Taka... taki „skrzydłowy” to skarb).
Oczywiście „sprawa się rypła” gdy Sarabi usłyszała jak Mufasa mówi „spokojnie, nic ci nie grozi” do Rafikiego oraz w trudnych warunkach wywęsza zdobycz - dodała 2 do 2 i zakochała się w „tym mądrzejszym” (jak to określił Mufasę Zazu). Jest to nieco sztampowe, ale jak na „kłótnię bohaterów w trzecim akcie” zrealizowane nieco lepiej niż to się zdarza - nie było to wymuszone jednym impulsem, a względnie realną przyczyną - całkiem ludzką (czy też lwią) zazdrością.
Gorzej, że Taka w tym momencie stwierdza, że dogada się ze złolem... który zabił mu ojca i matkę i ma osobistą zemstę przeciw niemu - myśli że to Taka zabił jego syna (w końcu nierodowody lew jak Mufasa nie mógł tego zrobić). Jest to tak idiotyczna decyzja (jak na „sprytnego Skazę”), że aż ciężko uwierzyć że mu to przyszło do głowy. A jeszcze dziwniejsze jest, że złol na to przystał i nagle uwierzył że to jednak Mufasa zabił mu syna (Mufasa przy którejś konfrontacji się do tego przyznał, choć złole uznali że jedynie ochrania Takę).
Po śnieżnych górach (zdecydowanie większych niż Kilimandżaro... to chyba inna planeta xD) niemal natychmiast pojawia się krajobraz sawanny (biomy w Minecrafcie mają płynniejsze przejścia) - dotarli do Milele. Tu już (telepatycznie) zwierzęta wiedzą że ich gonią białe lwy i że zaraz tu będą.
Nie będę może rozpisywał się już nad absurdami które dalej się toczyły (w tym „nawrócenia” Taki w 3-4 sekundy retrospekcją z dzieciństwa ).
Od strony muzycznej (bo jest to musical) jest słabo: albo w tle lecą (przearanżowane na bardziej „epickie”) utwory z KL1 (i chyba z KL2), to autorskie są chyba jedynie fragmenty które są w najlepszym wypadku średnie. Jedyny utwór który zapadł mi w pamięć (i to niestety na minus) to piosenka głównego złego... która jest najgorszą piosenką „złola w filmie Disneya” jaką słyszałem, nawet jodłowanie w Rogatym Ranczu uważam za lepsze (bo przynajmniej ciekawsze). I nie będe tu winił polskiej wersji, w oryginale też jest słaba (może sama wersja instrumentalna się broni). Chyba najlepszą piosenką jest pieśń o braciach.
Ilość „fanserwisu” - nawiązań czy wręcz plagiatu kadrów z KL1 i KL2 jest aż bolesna, bo powyżej pewnego progu (w momencie jak film niestety elementami oryginalnymi nie porywa) zaczyna zamiast tego przypominać co mógłbym zamiast tego oglądać.
W momencie gdy pokazano skąd Rafiki ma swój kij („widzowie, a pamiętacie ten kultowy kij?”), to zacząłem się zastanawiać, czy razem z resztą Stadowiczów nie jesteśmy bohaterami jakiejś „Ukrytej kamery”.
Film jest niestety do bólu odtwórczy, spore fragmenty fabuły to plagiaty KL1, KL2, KL1i1/2 czy w ogóle filmów Disneya ery renesansu i ery eksperymentalnej.
Nie mniej gdy akurat nie odczuwałem „crindżu” (i nie od infantylności wobec dzieci, czego zwykle by się można spodziewać, a od fanserwisu), to nie był jednak całkowicie zmarnowany czas.
Oceniam ten film na 6/10, raczej nie będę do niego wracał, chyba że akurat będzie leciałw telewizorze, gdy będę w poczekalni u np. dentysty.
Swoją drogą, zakończenie filmu to mieszkańcy Afryki jednoczący się przeciw tyarnii „białych”, czy to jakaś sugestia polityczna?
//EDIT: Dodane ostrzeżenie o spoilerze.//
Ostatnio edytowany przez Ibilis (2025-01-19 01:10)
Avatar by MadKakerlaken
Offline
W tekście poniżej nie obejdzie się do licznych porównań z oryginalnymi filmami jak i z KL z 2019 roku. W końcu Mufasa to taki presequel poprzedniego filmu. Odniosę się również do innych znanych źródeł (chociaż nie bezpośrednio) czy opinii, które przeglądałem ostatnio w internecie więc tekst się może nieco wydłużyć.
Nie jestem stałym bywalcem w kinach, ale w mojej ocenie był to jeden z najlepszych filmów jakie ostatnio widziałem. Opinie krytyków były podobno kiepskie, ludzie podobno go wychwalali, a z tego co widziałem i słyszałem po zakończeniu seansu to ludzie byli zadowoleni. To nie było już to samo doświadczenie co przy poprzednim filmie gdzie dzieciaki latały po całej sali, jeden z rodziców przysnął, inni modlili się o zakończenie, a ja sam oglądałem podparty o łokieć, męcząc się niesamowicie.
Wracając do samego filmu to widać, że twórcy odrobili lekcje względem poprzedniej produkcji. Film z 2019 roku to taki Król Lew po kastracji - zabrakło elementów fantastycznych i postawiono na przesadny realizm... tak... realizm w filmie o gadających lwach, żyjących w kręgu życia, w pełnej zgodzie wśród innych drapieżników i ich potencjalnego pokarmu. Pomijam już kwestię techniczną gdzie Simba przez praktycznie cały film miał jedną twarz i żadnej mimiki, przy czym ten problem nie dotyczył już Nali. W najnowszym filmie takich cudów już nie zobaczymy. Wszystkie postacie mają bogatą mimikę i widać wyraźnie czy taki lew jest radosny, zły czy przerażony. Wróciły również rzeczy iście magiczne, ale do tego wrócę za chwilę. Warto też wspomnieć o licznych smaczkach dla fanów serii, które nowym widzom nie będą przeszkadzać, a starym dają wiele do myślenia bo od tak twórcy dać odpowiedź na kilka bolączek z oryginału.
Już pierwsze sceny filmu były miłym zaskoczeniem gdy nagle usłyszałem motyw muzyczny z oryginału. To była piersza rzecz, którą film u mnie zapunktował gdyż w całokształcie było kilka takich scen, a same utwory były wplecione bardzo dobrze i pasowały do klimatu. Jakoś do końca nie potrafili tego zrobić w 2019 roku, majac na wzór animowany oryginał. W kolejnych scenach miałem już pierwsze skojarzenia jakby twórcy chcieli połączyć TLK6NA i KL3 - mamy tu serię przerywników Timona i Pumby gdzie motywem przewodnim w miejsce Kopy, historia jest opowiadana "króllewnie" Kiarze.
W tym miejscu zaczyna się właściwa historia Mufasy i pierwsza w filmie piosenka. O ile sama piosenka jakoś szczególnie nie zachwyca i raczej nie będę jej nigdy nucił to w połączeniu z obrazem tworzy pierwszą magiczną i urzekającą całość. Lekka piosenka i pełna cudów wizja cudownej krainy, w którą przemienia się jałowa i wyschnięta kraina było czymś iście bajkowym. Pierwsza myśl jaką miałem to skojarzenie ze Strasznie już być tym królem chcę z KL1 i Upendi z KL2 gdzie świat zaczynał przeczyć logice.
Zeby nie spoilerować całego filmu nie będę opisywał każdej sceny i przejdę od razu do pierwszego spotkania Mufasy i Taki gdzie pojawił się pierwsze ze smaczków z odniesieniem do Skazy. Po chwili poznajemy lokalnego króla, będącego w moim odczuciu żartem względem realizmu tego świata. Obasa to prawdziwy przywódca stada lwów, który kieruje się prawami natury - śpi cały dzień, czeka aż lwice coś upolują, a jego najważniejszy obowiązek to wyglądać na dużego i silnego. Taki przywódca to praktycznie sprzeczność do innych zaradnych lwów z tego świata. Żeby było jeszcze śmieszniej to Obasa zna Suahili i wie co faktycznie oznacza Mufasa. Dalej zaczyna się druga piosenka i tu znowu pozytywne zaskoczenie. W filmie z 2019 roku jedna z bardziej radosnych scen z piosenki Strasznie już być tym królem została wykastrowana do biegania dwóch lwiątek między nogami innych zwierząt. Tutaj jest o wiele lepiej gdy strusie, słonie, hipopotamy i inne zwierzęta towarzyszą w harcach królewicza z bratem co niekoniecznie podoba się innym lwicom. Podobnie jak przy poprzedniej piosence wszystko wraz z obrazem tworzy dość urokliwą scenę, pełną radości i odrobiny smutku. Już nie wspomnę, że sama piosenka wpadła mi w ucho i nie zliczę ile już razy oglądałem ten fragment.
Dość na razie o piosenkach więc przejdę do samych postaci, a szczególnie do Mufasy i królewicza Taki. Ich relacje są bardzo dobrze ukazane i ewoluują przez cały film. Taka jako młody królewicz był wychowywany na kolejnego króla na wzór Obasiego czyli nic nie robić i dobrze się prezentować. Mufasa jako wyrzutek zostaje odepchnięty od samców, uczy się umiejętności od innych lwic i daleko mu do zostania królem gdyż zna swoje miejsce w stadzie. O ile Mufasa jest zadowolony z obecnego życia i ustępuje królewiczowi to Taka już na tym etapie zaczyna zazdrościć bratu oraz próbuje okazywać swoją królewskość. Ta chora relacja celowo ciągnie się przez cały film, ale już w trakcie kolejnych wydarzeń, bracia zauważają jak ich role powoli się odwracają. Tu znowu wraca lojalność Mufasy i duma Taki czego wynikiem jest stawianie królewicza na piedestale. I jak to w świecie bywa, życie weryfikuje obecny stan rzeczy co prowadzi do narodzin (jeszcze nie do końca) Skazy. Pokazuje to może nie do końca wybitna piosenka, ale podobnie jak przy Milele, pięknie skomponowany fragment pełen zazdrości, żalu, gniewu i bólu. I to w sumie już drugi fragment filmu, który w znacznym stopniu pokochałem. Z kolei Mufasa cały czas jest lojalny, a przynajmniej do czasu aż nie zrozumiał, że został zdradzony przez brata. Następna w kolejce jest Sarabi, o której nie można powiedzieć nic nowego ponad to co wiemy z oryginału - zdolna i dumna księżniczka. Inny okazał się jedynie Zazu, który jest bardziej narwany niż ten z przyszłości. Z takich ciekawostek to warto zaznaczyć, że Zazu, Timon i Pumba potrafią w filmie złamać czwartą ścianę w swoich wystąpieniach. Na koniec najbardziej zakręcona postać czyli Rafiki, który znowu jest tym kim pierwonie zawsze był czyli w sumie nikt oprócz niego nie wie kim jest i ostatecznie jest pawianem. Rafiki znów jest duchowym przewodnikiem i jednocześnie najlepszym przyjacielem. Nie tylko jest mandrylem, który ma kontakt z duchami i zna nieznane innym ścieżki, ale być może nawet i przyszłość. Nie zmienia to jednak faktu, że Rafiki jest pawianem i takiej małpy mi brakowało w filmie z 2019 roku gdzie jego rola jest raczej marginalna i nielogiczna - wywąchał położenie oddalonego o dziesiątki kilometrów Simby z kawałka przeżutej, zjedzonej, wydalonej, obtoczonego odchodami sierści. Największą bolączką był za to czarny charakter czyli Kiros, który w sumie nie został przedstawiony w żadne sposób. Od tak jedynie postanowił wyeliminować wszystkich "królów" z Doliny Królów i zostać jedynym Królem Lwem i przez cały film dąży jedynie do tego. Pomijam już fakt, że jeszcze większą bolączką jego piosenka, której osobiście bym powiedział pa pa na etapie produkcji.
To by było na tyle o najważniejszych elementach więc przejdę do opisu widoków, które zaserwowano nam w trakcie filmów, a tych faktycznie nie brakuje. Mamy tutaj wysuszone terytorium, które w trakcie pierwszej piosenki zamienia się w kolorowe i utopijne Milele. Dalej mamy Dolinę Królów czyli typową sawannę gdzie żyją różne stada lwów i wyjałowioną ziemię (na wzór Złej Ziemi z KL2) gdzie goszczą się białe lwy. Następnie podziwiamy wielkie wodospady, ogromne kaniony, pokryte śniegiem i lodem szczyty górskie, aby zakończyć przygodę w już niezbyt kolorowym, ale dobrze wszystkim znanym Milele aka Lwia Ziemia. Twórcy dość często sięgają po ujęcia z lotu ptaka co przy tak różnorodnych wydokach naprawdę cieszyło oczy.
To już chyba wszystko co mam do powiedzenia o stronie techncznej samego filmu. Teraz wypadałoby powiedzieć co mnie konkretnie zachwyciło jako całość w filmie, a trochę tego było. Może zacznę od tego, ze twórcy postanowili odpowiedzieć na wiele zagadek i niedopowiedzeń wynikających z filmów animowanych. Jak już wcześniej wspominałem przy Rafikim, w tym filmie znowu duch żyje w nas, a wielcy władcy spoglądają spośród gwiazd na niebie. Nie tylko spoglądają, ale również i odpowiadają na ryk innego lwa co nie trudno skojarzyć z przygodami Kiona i Lwiej Straży. Jest to wyraźne nawiązanie do LS gdzie pojawił się Kion, ale nikt w sumie nie wiedział kiedy i skąd. Kolejną zaletą jest ujawnienie wszystkich żalów Skazy czyli relacji jako bracia, stosunku do Sarabi i bliskości tronu dopóki nie urodził się ten wypłosz. To że miał dwie okazję zabić swojego brata, ale tego nie zrobił tłumaczy dlaczego skorzystał przy kolejnej takiej okazji bo o ile wtedy miał jeszcze nadzieje to teraz już znał swoje miejsce na ziemi. Kolejny plus za pokazanie, że cały świat nie składa się tylko z Mufasy i Skazy, ale gdzieś mogą żyć inne lwy, które są raczej mile(le) widziane w Kręgu Życia. W końcu gdyby Masego nie zginął to też by tu dodarł, a na dodatek lwice uchroniły jedno lwiątko przed stadem Kirosa i mogłoby ono wyrosnąć na ojca chociażby Nali. Kolejnym takim szczegółem jest fakt, że w Milele wśród innych zwierząt biegają hieny, a jak wiemy z oryginału to Mufasa wygnał je z Lwiej Ziemii gdyż nie przestrzegały zasad Kręgu Życia i zabijały zwierzęta dla zabawy. Kilka szczegółów, a jednak cieszą. Inną kwestią, która jest obecnie poruszana na wielu formach to pokrewieństo Mufasy i Skazy co przekładało się na pokrewieństwo Kiary i Kovu. To zagadnienie idealnie pasuje do założeń z filmu i otwiera piękną furtkę na kontynuację z nieco zmienioną historią z KL2. Jeżeli wszystkie zwierzęta zmierają do Milele to również tak samo mogła przybyć i Zira. W sumie to mogłoby się nawet okazać, że Zira jest pozostałością ze stada Kirosa, które Skaza zaakceptował tak jak to zrobił z hienami.
Jeśli ktoś doczytał do tego miejsca to pewnie rozumie moją ocenę. Więc już w sumie nie muszę pisać, że film oceniam bardzo pozytywnie i czekam z nadzieją na kontynuacje. Twórcy odwalili kawał dobrej roboty przy przerabianiu historii Mufasy, a zachowali przy tym zagubionego w 2019 roku ducha z oryginału.
Lepiej żałować podjętych decyzji niż decyzji, które należało podjąć.
Bo w życiu liczą się głównie decyzje, a nie posiadane doświadczenie.
Offline
Pozwolę sobie przytoczyć wypowiedzi z czatu, zanim zaginą w odmętach historii :
I w sumie to zwróciliśmy uwagę na te same rzeczy, ale ja uważam je za zaletę, a ty jako wadę .
Faktycznie .
Swoją drogą nie dziwi mnie również inny odbiór - w 2019 nie byłem w kinie (chyba słusznie), więc mam też inny punkt wyjścia do porównań: zamiast ulepszeń widzę regresy .
Ale i tak obydwaj się zgadzamy: Piosenka głównego złola to była zbrodnia .
Obstawiam, że pewnie gdybym się poznęcał nad sobą w 2019, to odebrałbym film lepiej.
Swoją drogą moje skojarzenie gdy wychodziłem z kina tydzień temu:
To „Przebudzenie Mocy” Króla Lwa - nieobraźliwa, mocno wtórna dokrętka, która może być podwalinami pod sukces lub (jak w przypadku Gwiezdnych Wojen) kompletną porażkę.
Avatar by MadKakerlaken
Offline
Ja spisywałam swoje myśli ręcznie, na świeżo, ale też potrzebowałam czasu, by dojrzeć do przepisania i rozwinięcia tego tutaj. Chciałabym tylko żebyśmy wszyscy pamiętali, że to prequel do KL2019, a nie KL, więc z czystym sumieniem możemy uznawać, historię za niekanoniczną.
Spoilery obecne.
Pozytywy:
Początek filmu włącznie z "Milele" mi się podobał. Ta wizualizacja ziemi obiecanej była bardzo przyjemna. Co prawda twarze rodziców (Masego , Afia) wyglądają nieco... retarded, ale starałam się to zignorować.
Stado Taki i nowe postaci - spoko, są nowe, więc twórcy mogli zrobić je jak chcieli. Bardzo wiele z nich jest nazwanych, ale niestety imiona padają zwykle raz, może dwa, a że to drugo-/trzecioplanowe postaci to nie ma szans ich zapamiętać.
Ogólna jakość wykonania jest bardzo dobra. Technologii nie mam nic do zarzucenia - faktycznie poprawiła się przez te 5 lat. Dopracowali i realistyczne detale i mimikę lwów (bo na innych gatunkach nie bardzo była okazja to pokazać, może tylko na małpach). Jestem przekonana, że gdyby użyto tej technologii do zrobienia samodzielnej historii w nowym uniwersum, to film byłby udany.
Charakter i nauki Obasiego (ojca) sensownie wyjaśniają charakter i postępowanie Taki. Gość był realistycznym leniwym lwim samcem.
Obasi nie został przedstawiony jednowymiarowo - umiał docenić pomoc Mufasy w obronie Eshe i to mnie autentycznie pozytywnie zaskoczyło.
Postacie Sarabi i Rafikiego zostały satysfakcjonująco nakreślone - są proaktywne, zmotywowane i wiarygodne. Nawet nie mam jakiegoś wielkiego problemu z pomysłem, że to Sarabi jest tu księżniczką czyli nośnikiem królewskiej linii.
Podoba mi się pomysł wyjątkowego wychowania i szkolenia Mufasy. Jest to niezła baza do jego późniejszej postawy szacunku i zrozumienia współistnienia wszystkich gatunków ...szczególnie w kontraście z pozostałymi, nieogarniętymi i gnuśnymi samcami.
Co prawda przetrawiłam to już później, podczas słuchania soundtracku, ale uważam, że pierwsze utwory opowieści "Ngomso" i "Milele" są bardzo dobre. W tych dźwiękach umiem usłyszeć sawannę. Podoba mi się też pierwsze 15 sekund piosenki o bracie. "We go together" też jest sympatyczne i nowe, ale chyba angielska wersja brzmi lepiej.
Zastrzeżenia:
Moim zdaniem wątek z teraźniejszości był zbędny, nic byśmy nie stracili, gdyby nie było przebitek na Kiarę z ekipą. Mógł też zostać ograniczony do spotkania Kiary i Rafikiego, jako historia na dobranoc. Rozumiem dlaczego Timon i Pumba zostali oddelegowani do pilnowania Kiary, bo to ich robota z KL2, ale ich zachowania strasznie wybijały z immersji.
W komentarzach, które czytałam zwrócono uwagę, że tutaj ich duet nie jest sympatyczny, bo narcyzm Timona został za bardzo podkręcony i właściwie zdominował Pumbę.
Łamanie zasady "show, don't tell" - rozwinę to jak będę oglądać drugi raz (z Zatoki Piratów), ale pamiętam że wielokrotnie miałam takie odczucia, że coś czego właśnie doświadczam jest nienaturalne, że istnieje tylko aby być ekspozycją dla widza.
Momentami tempo filmu było zbyt szybkie, szczególnie na początku i na samym końcu:
Rodzice Mufasy wydają się sympatyczni, ale fabularnie znamy ich tylko parę godzin.
Podobnie deszcz i radość z niego trwają raptem kilka minut i od razu przechodzimy do tragedii.
Przejście Taki na złą stronę oraz nawrócenie są strasznie pospieszone, podczas gdy to jest wątek któremu warto było poświęcić czas.
Strasznie dużo się dzieje. "Ciągle" biegają i pływają jakby twórcy chcieli się pochwalić jak dobrze robią dynamiczne sceny. Był chwile że byłam tym zmęczona.
Niemal brak mi motywacji głównego złego - Kiros chce wszystkim rządzić "bo tak". I nie mówię tu o motywacji w sensie usprawiedliwiania "trzeba zrozumieć czemu taki był miał trudne dzieciństwo/traumy/whatever" tylko po prostu motywacji. Wiemy, że nie była nią śmierć syna. W sumie odniosłam wrażenie, że ten syn to obchodził go tyle co zeszłoroczna pora deszczowa.
Z chęcią przywitałabym też dokładniejszy background dla całego stada białych lwów. Ich istnienie zawarto w 2 zdaniach, gdzie Rafiki wspomniał Kiarze, że są anomalią w swoich stadach, więc są przez nie odrzucane. Ok, czaję. Poproszę więcej. xD
Zastanawiam się czy nie przesadzili z wrażliwością zmysłów Mufasy. Fakt że ma czuć i słyszeć antylopy które są pół dnia drogi od niego wybił mnie z imersji. (Rozumiem to jako dzień od wschodu do zachodu słońca.)
Zazu miał zbyt żenujące teksty. Spoko, przydał się trochę, ale mógłby nie łamać czwartej ściany.
Cała podróż trwała zbyt krótko. Wydaje mi się że ze 3 dni. Mityczne Milele nie było by takie mityczne, jakby było tak blisko. Wystarczyło by dodać kilka przebitek, ujęć z oddalenia jak idą z muzyką, żeby pokazać skalę sytuacji.
Nie wiem czy ich futro tak dobrze chodzi przed zimnem, ale odniosłam wrażenie że góry były po prostu zmianą scenerii, która nijak im nie przeszkadzała. Maro nawet zwróciła uwagę, że postaci chyba nie miały chmurek pary kiedy mówiły. Spojrzałam sobie na ujęcia z piosenki o miłości i faktycznie, takich detali zabrakło.
A po zejściu z gór, jak weszli do Milele to było ujęcie jak niedaleko śniegu już rosną palmy.
Zwierzęta na miejscu strasznie szybko rozpuściły plot,y że pojawiły się obie grupy lwów. Po chwili wszyscy tam wiedzieli kto jest kim.
Zdrada Taki nie miała sensu w obliczu tego, że Kiros był zabójcą jego ojca i całego stada. Tłumaczenia i wyparcie jakie Taka zaprezentował były baaardzo na siłę.
Podobnie jak nawrócenie się pod wpływem dwóch flashbacków - jakby nie mieli lepszego pomysłu jak dać mu bliznę.
Za cechę Taki uznano to, że lubi mieć sekrety. To co było po prostu planem i wyrachowaniem dorosłego, przekształcono w cechę osobniczą. Takie se.
W trakcie finalnej walki tyle się działo, że przegapiłam dlaczego w ogóle góra zaczęła się rozwalać. Tylko Rafiki na szybko wyjaśnił to w stylu "Ha, wiedziałem! Tak miało być, o tym też mi sny powiedziały!". Wielkie bezdenne jezioro w środku Lwiej Skały mnie nie przekonuje, raczej by pokazali, że lwy nie musiały chodzić do wodopoju tylko miały prywatne źródełko. Eeewentualnie ta woda potem wyschła, to by pokazali że "tam jest wielka otchłań, nie zbliżaj się Simba, bo będę musiał płodzić nowego potomka".
Ktoś w komentarzach na YT całkiem celnie rozkminił, że chcieli nam pokazać tak wiele odpowiedzi na pytanie "skąd to się wzięło", że zabili tę magię. Kij Rafikiego? Ot randomowa gałąź jaką znalazł po drodze. Lwia Skała? W sumie to nie jest super stara. Prawdopodobnie uformowała się na 1-2 lata, przed narodzinami Simby, elo.
FANSERVIS OVER 9000
Jak znajomi mnie pytali jak film, to ukułam następujące podsumowanie: "Normik, który oglądał KL 20 lat temu będzie zadowolony, ale dla hardkorowych fanów... meh, średnie."
Coś w tym jest bo na ile zdążyłam zauważyć film ma dość pozytywny odbiór, ale dla mnie seans to był festiwal zażenowanych spojrzeń.
reużywanie starej muzyki instrumentalnej w momentach do tego nie pasujących (niezbyt ważnych). Doskonale rozpoznawałam kiedy leci stara melodia i w sumie... nie podobało mi się to.
"wszystko co opromienia słońce" jest powtarzane w sumie jako symbol chciwości Kirosa
"on żyje w tobie" powtarzane za każdym razem kiedy miało by paść "zmarł/nie żyje"
zrobienie piosenki typu "kiedy będę królem"
kadry, kąty i najazdy kamery zerżnięte z poprzednich części
3x użycie sceny z chwytaniem za łapy
Offline
Trochę odpowiedzi i kontrargumentów na rozruszanie tematu
Może ktoś się skusi i podrzuci jakieś kontr-kontrargumenty.
Podobnie deszcz i radość z niego trwają raptem kilka minut i od razu przechodzimy do tragedii.
W sumie to samo mieliśmy w KL2 na koniec. Wyrzutki ruszają do boju i zaczyna padać deszcz. W ciągu 5 minut napadało tyle, że aż Zirę zmyło z powierzchni jak spadła z kanionu.
Przejście Taki na złą stronę oraz nawrócenie są strasznie pospieszone, podczas gdy to jest wątek któremu warto było poświęcić czas.
Nie powiedziałbym, że za szybko bo sam poznałem osobę, która zachowała się identycznie - najpierw wszystko zainicjowałą i szła ze mną w zaparte, a 2 dni później wbiła nóż w plecy. Później stwierdziła, że w sumie nic się nie stało i chciała normalnie rozmawiać jak starzy znajomi.
Jak ktoś mądry kiedyś powiedział "im jesteś wyżej tym upadek mocniej boli". Gdy Sarabi odkryła prawdę, życie Taki roztrzaskało się w pył na korzyść Mufasy.
Zdrada Taki nie miała sensu w obliczu tego, że Kiros był zabójcą jego ojca i całego stada. Tłumaczenia i wyparcie jakie Taka zaprezentował były baaardzo na siłę.
Jest też druga zasada, że gdy przyjaciel jest twoim wrogiem to wróg wroga jest twoim przyjacielem. Zauważ, że Taka jest dużo inteligentniejszy niż Mufasa i był już taki jako lwiątko. Najpierw ratuje Mufasę z wody, później przechytrzył Obasiego dając Mufasie wygrać wyścig, a jeszcze później zabiera go na swoje harce i wygłupy. Gdy Mufasa i Eshe walczą to zdaje sobie sprawę, że nie ma szans bo nawet antylopa go powaliła, a co dopiero wyćwiczony w walce lew. Gdy Kiros i jego stado dogonili ich na skarpie to Mufasa próbuje walczyć z całym stadem, a ten go łapie i ratuje skokiem do wody. Gdy doszło do zdrady to Taka wiedział, że Kiros chce go zabić za śmierć syna. Taka w sumie nie miał już nic do stracenia, ale miał ofertę nie do odrzucenia do zaoferowania Kirosowi - prawdziwego zabójcę jego syna podanego na tacy i informacje jak dotrzeć do Milele. Mufasa zabił Shaju, Kiros zabił Obasiego za zabicie Shaju więc to Mufasa jest winny zabicia Obasiego. Kiros zaś wiedział, że Taka jest tchórzem, a takie rozumowanie wpasowuje się w jego politykę. Dodatkowo oferta była nadmiernie interesująca gdyż zyskiwał tchóżliwego sługę, który wykona każde polecenie, terytorium bogatę w zwierzynę i zabójcę syna podanego na tacy wraz z innymi niedobitkami lwów. W końcu jak sam powiedział do Mufasy "Jestem następcą tronu, a Sarabi wolała ciebie. Jak moja matka. Nawet ojciec wolał Ciebie. Ja Cię uratowałem, a ty mnie zdradziłeś".
Więc nie, przejście Taki na złą stronę nie było pośpieszone. To był po prostu nagły wybuch zgromadzonych emocji u nastolatka bo właśnie na takim etapie jest obecnie Taka i Mufasa.
Niemal brak mi motywacji głównego złego - Kiros chce wszystkim rządzić "bo tak". I nie mówię tu o motywacji w sensie usprawiedliwiania "trzeba zrozumieć czemu taki był miał trudne dzieciństwo/traumy/whatever" tylko po prostu motywacji. Wiemy, że nie była nią śmierć syna. W sumie odniosłam wrażenie, że ten syn to obchodził go tyle co zeszłoroczna pora deszczowa.
Można w sumie założyć fanklub dla tych co uważają Kirosa za kiepsko umotywowanego złola
Zaś co do Kirosa to nie powiedziałbym, że śmierć Shaju go nie obchodzi. Kazał zabić jednego ze swoich za to, że ten nie uchronił jego syna przed śmiercią. No i w sumie po śmierci Obasiego był królem całej Doliny Królów, a jednak zrezygnował z tego i wyruszył w pogoń za synobójcą. To chyba jego najsensowniejsza motywacja w całym filmie...
Zastanawiam się czy nie przesadzili z wrażliwością zmysłów Mufasy. Fakt że ma czuć i słyszeć antylopy które są pół dnia drogi od niego wybił mnie z imersji. (Rozumiem to jako dzień od wschodu do zachodu słońca.)
Podobno lwy po swoim terytorium poruszają się nawet 12 km dziennie w celu znalezienia pokarmu, a w trakcie wędrówek pokonują około 20 km w ciągu doby. Pół dnia drogi stąd to będzie jakieś 10 km wędrówki w jedną stronę. Jeżeli ja osobiście w środku nocy w Poznaniu jestem w stanie usłyszeć stukot pociągu na wiadukcie oddalonym o 2 km od domu to wyćwiczony w polowaniu i tropieniu Mufasa mógłby usłyszeć coś nawet z 15 km. To, że wyczuł świst rogów jest trochę przesadzone, ale samo wytropienie stada na sawannie jest bardzo wiarygodne.
Zazu miał zbyt żenujące teksty. Spoko, przydał się trochę, ale mógłby nie łamać czwartej ściany.
UWAGA! MELDUNEK! - Masz rację... KONIEC MELDUNKU!
A po zejściu z gór, jak weszli do Milele to było ujęcie jak niedaleko śniegu już rosną palmy.
Próbowawłem w sumie poszukać czegoś takiego i faktycznie znalazłem podobne obrazy w 2 miejscach:
1) Kalifornia w zachodniej Ameryce
2) Maroko w północno zachodniej Afryce
Albo Mufasa wyemigrował z Ameryki do Afryki, albo znowu pomieszała im się topografia świata
Zwierzęta na miejscu strasznie szybko rozpuściły plot,y że pojawiły się obie grupy lwów. Po chwili wszyscy tam wiedzieli kto jest kim.
Zwróć uwagę, że przy baobabie był tylko Rafiki, Mufasa i Sarabi. Następnie skojarz fakt, że żyrafy wiedzą jak ma na imie Mufasa (chociaż ten z nikim nie rozmawiał), że to akurat na niego polują białe lwy (o czym też w sumie nie wiedział).
Kij Rafikiego? Ot randomowa gałąź jaką znalazł po drodze.
Nie no to było mądrze drzewo, które uratowało Rafikiego przed śmiercią. Gdy zagrozenie minęło, mądre drzewo pozwoliło mu szybko zejść na ziemie, ofiarowując swój fragment. W sumie to Rafiki z fragmentem mądrego drzewa nie wygląda na mądrzejszego?!?
Chciałabym tylko żebyśmy wszyscy pamiętali, że to prequel do KL2019, a nie KL, więc z czystym sumieniem możemy uznawać, historię za niekanoniczną.
Ja bym to określił nieco inaczej - mamy stary kanon i nowy kanon. Na koniec filmu mamy jakby nawiązanie do Lwiej Straży, która w sumie do animowanego KL kanonicznie pasowała jak duet Timon i Zazu. W sumie jak wiemy to Skaza był przywódcą Lwiej Straży nie jako lwiątko jak Kion tylko jako dorosły lew. To by się pokrywało z filmem bo jako lwiątko nie było nawet Lwiej Ziemii.
Lepiej żałować podjętych decyzji niż decyzji, które należało podjąć.
Bo w życiu liczą się głównie decyzje, a nie posiadane doświadczenie.
Offline
W sumie o tej porze po pracy odniosę się potencjalnym kontr-kontr argumentem jedynie do fragmentu dotyczącego zachowania Taki/Skazy (trochę mnie dziś praca intelektualnie wymęczyła):
[...]To był po prostu nagły wybuch zgromadzonych emocji u nastolatka bo właśnie na takim etapie jest obecnie Taka i Mufasa.
Myślę, że problemem w odebraniu tego było samo tempo filmu. Dużo działo się bardzo szybko, stąd (przynajmniej u mnie) postrzeganie zachowania Taki na dość przedwczesne. Interpretacja którą tu proponujesz jest chyba właśnie zamierzeniem twórców. Myślę, że jakby pozwolić Tace mieć jakiś wewnętrzny głos (może zamiast piosenki głównego złola dać Tace piosenkę którą śpiewa sobie w samotności, może we śnie, dać mu koszmar pokazujący widzom jego perspektywę?) oraz nieco lepiej pokazać upływ (nieco dłuższego czasu) byłoby to bardziej oczywiste dla widzów takich jak ja?
Swoją drogą wyobraziłem sobie taki koszmar Taki: naprzemiennie sceny jak Eshe opiekuje się Mufasą, jak Mufasa odesłany decyzją ojca między lwice jest przez nie jakoś przytulany, jak stado rodzice giną z łap białych lwów krzyczących że szukają mordercy syna głównego złola + uśmiechnięty Mufasa „na szczęście im uciekłem, a nawet Sarabi mnie woli ”.
Może byłoby to mniej subtelne, ale trochę trudno się doszukiwać subtelności, gdy film w sumie większość czasu pędzi na złamanie karku.
Avatar by MadKakerlaken
Offline
// Mam tyle czasu że wybieram odpisać chociaż po kawałku, niż przygotowywać kompletną odpowiedź do wszystkiego i nie wysłać jej nigdy //
Kiara 0 napisał/a:Podobnie deszcz i radość z niego trwają raptem kilka minut i od razu przechodzimy do tragedii.
W sumie to samo mieliśmy w KL2 na koniec. Wyrzutki ruszają do boju i zaczyna padać deszcz. W ciągu 5 minut napadało tyle, że aż Zirę zmyło z powierzchni jak spadła z kanionu.
Padać zaczęło w 1:05:19. Najpierw mamy scenę rozmowy Timona, Pumby i Simby o zniknięciu Kiary, przylatuje Zazu z info o wojnie. Pokazują jak złoziemcy idą powoli. Minęło kilka do kilkunastu minut zanim stada się spotkały. Kolejnych kilka minut walki zanim K&K dobiegli na miejsce i dokładnie minuta (xD) rozmowy. Kończy padać 1:10:25. Te 5 minut filmu przełożyła bym na 20-30 minut ulewy.
Oczywiście, jak będę oglądać drugi raz to zwrócę uwagę, czy były w Mufasie sceny sugerujące wydłużenie czasu, ale na ten moment pamiętam, że sekwencja wydała mi się pospieszona.
Offline
Wybaczcie, że wtrącę się w środek dyskusji, ale ponieważ na oficjalnym kanale Disneya pojawiła się wczoraj scena z piosenką Kirosa, to wyślę tu coś, co moim zdaniem obrazuje jedną z największych słabości tego filmu:
https://www.youtube.com/watch?v=dOrTkop0vaw
https://www.youtube.com/watch?v=HoGIArB8C8o
Animatic jest żywy, rytmiczny, z oświetleniem pasującym do nastroju. Kiros wygląda na złola, który lubi bawić się swoimi ofiarami, białe lwice też dostają nieco więcej osobowości (zwłaszcza te dwie, które nie zauważyły, że piosenka się skończyła ). Ostateczna wersja... to lwy, które sobie chodzą przy częściowo zachmurzonym niebie i trochę szczerzą zęby. Realistyczne, ale to właściwie daje?
Ogólnie myślę, że wybaczyłabym temu filmowi dużo więcej, gdyby po prostu wyglądał ciekawiej. Piosenki podobały mi się bardziej, gdy słuchałam ich przed premierą (i wyobrażałam sobie w głowie, jak mogą wyglądać sceny do nich), niż gdy zobaczyłam je w filmie. Jest lepiej niż w 2019, bo lwy przynajmniej mają mimikę, ale nadal nie potrafię całkiem się w to wczuć.
Co do tego:
Ja bym to określił nieco inaczej – mamy stary kanon i nowy kanon. Na koniec filmu mamy jakby nawiązanie do Lwiej Straży, która w sumie do animowanego KL kanonicznie pasowała jak duet Timon i Zazu. W sumie jak wiemy to Skaza był przywódcą Lwiej Straży nie jako lwiątko jak Kion tylko jako dorosły lew. To by się pokrywało z filmem, bo jako lwiątko nie było nawet Lwiej Ziemii.
Nawet jeśli to lwiątko jest nawiązaniem do Kiona, to nie jest ten sam kanon co Lwia Straż. Choćby dlatego, że w Lwiej Straży wytłumaczenie dla blizny Skazy jest zupełnie inne (piosenka „Jak zostałem Skazą”), a linia królów i przywódców Lwiej Straży na Lwiej Ziemi sięga wiele pokoleń wstecz, aż do lwa imieniem Askari.
Lwia Straż traktuje Króla Lwa i Króla Lwa 2 jako kanoniczne (wiadomo – z różnym skutkiem, ale pod koniec ostatniego sezonu przynajmniej spróbowali pozbyć się większości zaprzeczeń między serialem a KL2), a Mufasa nie próbuje być zgodny z niczym innym niż Król Lew z 2019 (myślę, że imię Taka i pojawienie się Kiary oraz jej brata to bardziej „mrugnięcia okiem” do starszych fanów niż poważne traktowanie starych sequeli).
Offline
Wybaczcie, że wtrącę się w środek dyskusji, ale ponieważ na oficjalnym kanale Disneya pojawiła się wczoraj scena z piosenką Kirosa, to wyślę tu coś, co moim zdaniem obrazuje jedną z największych słabości tego filmu:
Animatic jest żywy, rytmiczny, z oświetleniem pasującym do nastroju. Kiros wygląda na złola, który lubi bawić się swoimi ofiarami, białe lwice też dostają nieco więcej osobowości (zwłaszcza te dwie, które nie zauważyły, że piosenka się skończyła ). Ostateczna wersja... to lwy, które sobie chodzą przy częściowo zachmurzonym niebie i trochę szczerzą zęby. Realistyczne, ale to właściwie daje?
Jeżeli miałbym to ocenić to faktycznie jest to lepsza wersja. Fragmenty gdzie osaczają Obasiego, gnębią inne zwierzęta i łamią Krąg Zycia dodają sporo charakteru do całości. Nie pasują mi tu jednak te tańce i kręcenie tyłkami.
Feothar napisał/a:Ja bym to określił nieco inaczej – mamy stary kanon i nowy kanon. Na koniec filmu mamy jakby nawiązanie do Lwiej Straży, która w sumie do animowanego KL kanonicznie pasowała jak duet Timon i Zazu. W sumie jak wiemy to Skaza był przywódcą Lwiej Straży nie jako lwiątko jak Kion tylko jako dorosły lew. To by się pokrywało z filmem, bo jako lwiątko nie było nawet Lwiej Ziemii.
Nawet jeśli to lwiątko jest nawiązaniem do Kiona, to nie jest ten sam kanon co Lwia Straż. Choćby dlatego, że w Lwiej Straży wytłumaczenie dla blizny Skazy jest zupełnie inne (piosenka „Jak zostałem Skazą”), a linia królów i przywódców Lwiej Straży na Lwiej Ziemi sięga wiele pokoleń wstecz, aż do lwa imieniem Askari.
Lwia Straż traktuje Króla Lwa i Króla Lwa 2 jako kanoniczne (wiadomo – z różnym skutkiem, ale pod koniec ostatniego sezonu przynajmniej spróbowali pozbyć się większości zaprzeczeń między serialem a KL2), a Mufasa nie próbuje być zgodny z niczym innym niż Król Lew z 2019 (myślę, że imię Taka i pojawienie się Kiary oraz jej brata to bardziej „mrugnięcia okiem” do starszych fanów niż poważne traktowanie starych sequeli).
Tylko, że ja właśnie to napisałem:
Stary animowany kanon czyli KL1, KL2 i Lwia Straż
Nowy filmowy kanon czyli KL z 2019 i Mufasa
W sumie Lwia Straż do starego kanonu jest tym samym co Mufasa do nowego kanonu - wypełnia luki fabularne z oryginału, dokładając zupełnie nową historię. Nic więc nie stoi tu na przeszkodzie, aby w filmowym KL2 pojawił się Kion i odegrał swoją poboczną rolę obok Kiary. Nie ździwiłoby mnie gdyby pojawiła się również zapowiedź filmu Skaza na wzór historii z Lwiej Straży gdzie Kion obok Siostry ma pełnić identyczną rolę jak Skaza obok Mufasy. Dałoby to możliwość wprowadzenia Ziry, a nawet zrobienia syna Skazy z Nuki lub Kovu o czym w sumie wiele osób lubiło fantazjować.
I w pełni zgadzam się z jeszcze jednym - imię Taka, Kiara i narodziny jej brata to "mrugnięcie okiem" dla starszych fanów znających animowany kanon. Do tego można doliczyć sceny gdzie Taka wbija pazury w łapy Mufasy oraz twierdzenie, że Rafiki jest pawianem.
Lepiej żałować podjętych decyzji niż decyzji, które należało podjąć.
Bo w życiu liczą się głównie decyzje, a nie posiadane doświadczenie.
Offline
Strony: 1