Nie jesteś zalogowany na forum.
-Te historie są... Interesujące...
Offline
*wtuliła się w lwa z uśmiechem, "słuchając" go*
Offline
Eeeee...po co? *grzywa już mu odrosła* Jak nie masz nic ważnego do załatwienia, to lepiej poczekaj. Jest bardzo zimno, a jesteś cały mokry. Jeszcze się przeziębisz.
Offline
Eeeeeeeeeeeeeee...*Robi głupią minnę* Czy on się cieszy z tego, że się przeziębi?
Offline
Jak myślicie, po co on tam polazł? *Zastanawia się* Chyba nie będzie potrzebował pomocy, nie?
Offline
*zaniepokojna spojrzała na wyjście*
-Może.... pójdę za nim...?
Offline
Może lepiej zostań. Hump dostałby zawału, jakbyś się przeziębiła. *po chwili dodaje* Jak się o niego martwisz, to ja mogę pójść zobaczyć, co robi.
Offline
*przygryzła wargę*
-Na zewnątrz jest bardzo zimno... Idę go znaleśc *wyszła szybko*
Offline
*słysząc wycie zamarła*
-Humph... *wyszeptała i rzuciła się w przeciwnym kierunku. Pędziła najszybciej jak umiała. W oddali dostrzegła czarną istatę leżącą na śniegu*
Offline
Co oni tam tyle robią. *Wychodzi z jaskini.* Rany, ale zimno. *Dygocząc szuka ich.*
Offline
*zatrzymała się gwałtownie patrząc na lawinę. Zaczęła węszyć. Poczuła czarnego wilka i zaczeła rozkopywać snieg*
Offline
*Dygocze* Gdzie oni są? *Rozgląda się. Zauważa ślady Lori na śniegu. Rusza ich tropem*
Offline
*Widzi kopiącą Lori. Zaczyna mieć złe przeczucia. Biegnie w jej stronę. Dobiega do niej.* Czemu tu kopiesz? Stało się coś?
Offline
-Humphrey *rzuciła do niego głosno nie przestając kopać*
Offline
*Orientuje się co się stało. Pomaga Lori kopać* Po co on tu polazł? *Cały czas kopie*
Offline
-Humph... * wyciąga go ze śniegu*
-Musimy go zanieść do jaskini bo zamrznie... *przerażona patrzy na lwa*
Offline
Dobra, podnieśmy go naraz *Łapie Hump'a* 3, 2, 1, podnoś. Dobra, to w stronę jaskini. *Niesie Hump'a*
Offline
Powiedz Lori *Niosą Hump'a* Skąd wiedziałaś, że do tego dojdzie?
Offline
Ty nam powiedz. Lori Cię znalazła w zaspie ciężko rannego.
Offline
To czemu nas pytałeś? *Orientuje się, co Hump właśńie powiedział.* Wiesz, gdzie uciekł napastnik?
Offline
*spostrzegła ze przyjaciół nie ma w jaskini*
- Ib, Hump... Lori *natychmiast pobiegła ku wyjściu, zobaczyła ich nie daleko groty. Podbiegła do lwów*
- Co się stało... Jesteście ranni? *pomogła nieść Humpa*
Offline
*położyła Humpha w kącie. Oczy miała we łzach*
-Co się stało? *tylko to cisnęła się jej na usta. Pogłaskała go delikatnie*
Offline
-Ciii... *pogłaskała go ponownie. Spojrzała na jego rany*
-Potrzebuję czystej wody i czegoś... czym mozna zakryć te rany... *zwróciła się do reszty. Wiedziała, że trudno będzie znaleśc cos takiego. Ale dla niego mogła zrobić wszystko*
Offline
*podeszła do Lori i przytuliła ją lekko*
- Spokojnie, wyjdzie z tego... Przeciez go znasz *zmiezyła mu puls* - Ma dość głębokie rany, ale znam taką maść, która może mu pomuc...
*uśmiechneła się do lwicy i ruszyła ku wyjściu*
Offline
*znalazła właściwe zioła pod zwaloną sosną, wróciła do jaskini i podeszła do Humpa*
- ok, maść juz jest... *zamruczała pod nosem. Obmyła Humphreyowi rany, posmarowała maścią i zawineła starą, wyczyszczoną skórą* - A teraz odpoczywaj...
Offline
*z niepokojem spojrzała na oddalająca się przyjaciółkę. Ponownie przeniosła wzrok na lwa. Pogłaskała go nerwowo. Trzęsły jej się łapy. Zacisnęła zęby by się znów nie rozpłakać. Musiała być silna*
Offline
-Cii... odpoczywaj *szepnęła do niego. Nie chciała by się martwił*
Offline
*usmiechnęła się pocieszjąco i ujęła jego łapę. Obróciła łeb obserwując wyjście. Miała nadzieję że Sam wróci cała...*
Offline
*Siedzi w wodzie*
//Co się dzieje?//
Offline
//Woda już nie ma, jest snieg. Humphrey jest ranny bił się z wilkiem//
Offline