Nie jesteś zalogowany na forum.
*z całej siły zacisnął zęby w szyi niedźwiedzia, trysnęła krew a po chwili niedźwiedź padł na ziemię, puścił się go w ostatniej chwili - jego cielsko prawie go przygniotło*
Rawr!
Offline
*Kolejny misiek był lichej postury, więc załatwiła go w miarę szybko. Obróciła się błyskawicznie patrząc jak inni.*
Offline
*miśków było coraz mniej. Część uciekła po stracie przywódcy. Lori zaryczała nad ciałem niedźwiedzicy i ruszyła do dalszego ataku*
Offline
*Jeden z miśków uderzył ją łapą i wpadła do jeziora. Przed sobą widziała rozmazaną taflę jeziora a obok niej pojawiły się dziwne czerwone kropelki. Zanim zorientowała się co to poczuła ból w lewym boku.*
Offline
*Robiło jej się ciemno przed oczami. Wydawało się, że słyszy z bardzo daleka Humpa. Robiła się coraz bardziej senna. Chciała spać...*
Offline
*jeden z niedźwiedzi pędził prosto na nich, skoczył na - nauczony ostatnimi zdarzeniami - jego plecy i wtopił zęby w jego kark - niedźwiedź natychmiast zmienił kierunek szarży*
Rawr!
Offline
*Wciąż w głowie słyszała znajomy głos. Tak bardzo miała ochotę odpocząć, ale ten głos nie dawał jej. Zmuszał do ciągłej walki. Próbowała sobie przypomnieć kto do niej mówi. Już sama nie wiedziała co robić. Nagle ją olśniło. Mówi do niej Humphrey. Poczuła znowu ból w lewym boku i gwałtownie otworzyła oczy.*
Offline
*zaniepokoiły go dziwne dźwięki więc wbił się w powietrze aby sprawdzić sytuację, zauważył walczącego lwa z niedźwiedziem, wysunął pazury i poleciał z całą prędkością w kierunku niedźwiedzia, zahaczył pazurami o jego brzuch i wzbił się z powrotem w powietrze - niedźwiedź zaczął mocno krwawić*
Offline
*Jeszcze nie do końca przyjmowała to co się działo.Obraz wciąż był rozmyty. Chciała powiedzieć że wszystko dobrze ale gardło bolało ją tak samo jak bok.*
Offline
*podeszła (ledwo) do kory. Spojrzała na jej lekko rozchylowne powieki*
-Kora, słyszysz mnie? Nie martw się... Wszystko będzie dobrze... *głos Lori był charczący. Na szyi miała głębokie rozcięcie*
Offline
*otworzyła usta by coś powiedzieć, ale nagle poczuła ból głowy. Ktos ja ogłuszył... znówu*
Offline
Lori...*powiedziała to w myślach i chciała wiedzieć co z innymi. Bezsilność wobec nich była jeszcze bardziej bezsilna.*
Offline
*czuł zimno lewym boku, niedźwiedź biegał jak oszalały w ostatnich chwilach swojego życia - rana zadana przez evila była na tyle głęboka że wypadły mu wnętrzności na zewnątrz, uderzył ciężko o ziemię ale wciąż oddychał. Aby skrócić jego męki zadał mu cios ostateczny*
-Dzięki Evil, nie wiem czy dałbym sobie sam z nim radę...
*podbiegł do Kory*
-Co z nią?
*w tej chwili zauważył że zimno nie było spowodowane licznymi ranami tylko wbita w jego bok duża gałąź*
Rawr!
Offline
-Nie, to tylko zadraśnięcie w porównaniu do jej obrażeń - ja mogę zaczekać, zajmij się nią...
*z jego boku obficie leciała krew*
Rawr!
Offline
W głowie zaczęły układać się jej myśli. Nieprzytomność była teraz miła i błoga a nie boląca i niepewna. Podświadomie czuła niepokój o ważne dla niej osoby.
Offline
*Do jej uszu zaczęły wpadać odgłosy. Do jej nosa płynęły zapachy. Do jej oczu nadchodziło światło .*
Offline
-Mogę jakoś pomóc?
Rawr!
Offline
*Powoli odgłosy zaczęły się układać w coś sensownego. Była już przebudzona. Czuła dziwne uczucie w okolicach serca i otworzyła oczy.
- Hump? - mruknęła ze zdziwieniem.
Offline
*był roztrzęsiony*
-Mów mi co mam robić!
Rawr!
Offline
- Nit? To ty? *Zamrugała*
Offline
*najspokojniejszym głosem jak mógł* -Tak, to ja :')
*do Humpa* -Ona się już obudziła, nadal mam jej to dać?
Rawr!
Offline
*przykłada jej naczynie z napojem do ust*
-Wypij to, pomoże ci...
Rawr!
Offline
*Pije bardzo powoli. Smak leku działa pobudzająco na jej zaspany organizm.*
Offline
-Dobrze, ale obawiam się że w tych warunkach nie wyciągniesz tego kija ze mnie... na pewno nie kiedy będę przytomny...
Rawr!
Offline
*Spojrzała na biedną Lori. Biedaczka wiele przeżyła.*
- Po wyleczeniu Nita siebie też wylecz - zwraca się do Humpa.
Offline
*gałąź była wbita bardzo głęboko ale na szczęście ominęła najważniejsze organy*
Rawr!
Offline
*obudziła się i jęknęła dotykając gołwy. Wciąż bardzo ja bolała. Zaczęła majaczyć. Dziwnie się czuła...*
Offline
*z rany zaczęło lecieć bardzo dużo krwi*
Rawr!
Offline
*Spojrzała na swój bok i natychmiast odwróciła się z obrzydzenia. Rana nie była najpiękniejsza.
Offline
-Dzięki za pomoc... *Przytula Nita*
//Trochę spóźniony post //
Offline