Nie jesteś zalogowany na forum.
*oddaliła się nieco od stada... Dalej szukała odpowiednich pokrzyw. Nagle spostzegła grupke chwastów przy niedużej jaskini. Zerwała rośliny i ostrożnie zajzała do groty. Jej oczom ukazały się śpiące beste. Naszczęście nie zobaczyły jej, odrazu pobiegła do stada*
- Znalazlam gote niedzwiedzi, są niedaleko z tąd!
Offline
-Jakie hieny? *była coraz bardziej zdziwona. Pokuśtykała w stronę Humpha i usiadła obok niego*
Offline
Na pewno nie sam, przecież Ci pomożemy, co nie Sam. Chyba łapa zdąrzy mi się zrosnąć. Prawda?
//Ale gra słów//
Ostatnio edytowany przez Ibilis (2010-12-05 10:43)
Offline
*robi maść i obmywa łape Iba, smaruje ją i "bandazuje" starą skórą*
- Powinna się zagojic...
Ostatnio edytowany przez Sambirani (2010-12-05 10:38)
Offline
Dzięki. Jak myślicie, jaka będzie następna plaga?
Offline
-Nie mam pojęcia... *Myśli*
Offline
- Niewiem... Najpierw trzeba rosprawić się z grizzli
Offline
*przybrała dumną pozycje*
- Jasne że damy rade
Offline
-Na pewno... *Mówi niepewna*
Offline
Damy z tą i kolejną i następną! //Co najwyżej, wylądujemy na OIOM-ie :trollface://
Offline
*nagle poczuła jaka jest zmęczona. Ziewneła jeszcze i odrazu zasneła*
Offline
*kiwnęła głową i położyła się obok Humphrey'a. Zaczęła zastanawiać się nad ich przyszłością...*
Offline
*Uśmiecha się widząc Lori i Humpa razem. Zastanawia się jak wielkie jest ich szczęście*
Offline
*westchnęła*
-Tak... *mruknęła choć sama nie była tego pewna*
Offline
*spała spokojnie, śnila o stadzie. Leżeli wszyscy na Lwiej Skale i wygrzewali się w słońcu. Byli tacy szczęśliwi... Prowadzili rozmowe między sobą, nagle jedna z hien zawyła i zamienila się w czarne lwy, cała sfora zwierząt rzuciła się na lwy. W tej chwili Sambirani się obudzila*
- Hump, mam pytanie... Można ufać hieną? Naprawde?
Offline
*Zasnęła błyskawicznie.(Czy ktoś już zauważył, że łatwo zasypiam ) Śniły jej się miśki.
Offline
*słowa Humpa uspokoiły ją nieco*
- Masz racje... *powiedziała do lwa i znowu się położyła*
Offline
*Miśki przeobraziły się w hieny a hieny w czarne lwy. Kora wierciła się niespokojnie*
Offline
*oBUDZIŁA SIĘ SŁYSZAC CHICHOTY* chieny...*jęknęła*
Offline
*rozbudziła się*
-Co to za śmiechy? *spytała zdezorientowana*
Offline
*Spojrzała z niesmakiem na hordę hien. Nie lubiła ich i to bardzo.*
Offline
*zaspanym wzrokiem wodziła po hienach. Jej fryzura sprawiała że wyglądała jak waritka-zombie w transie*
-Hę...? *zwróciła się do hien*
Offline
*Patrzyła na Humpa i zastanawiała się skąd on czerpał wenę na takie wyniosłe przemowy.*
Offline
- Całkiem niezła ta przemowa, co Lori? - zaśmiała się cicho do lwicy.
Offline
*Do jej uszu dobiegło przejmujące wycie.*
Offline
Wygraną mamy w kieszeni!- powiedziała z entuzjazmem.
Offline
*entuzjazm oadł w niej tak szybko jak się pojawił..*
Offline
*nie odzywała się. Była rozespana. Pytająco spojrzała na Humpha*
Offline
*Przekrzywiła głowę* To ja sobie pójdę pospać...
Offline
-Jak przemowa aplaus... Przemówiłeś do nas ...
Offline