Nie jesteś zalogowany na forum.
- Ale jakie ciekawe! *odpowiada Esiowi pełna entuzjazmu*
- Wiesz, ile tam jest do roboty?
Offline
//Mam to po Tobie Ib - zauważam wszystko to czego nie powinnam xD//
- Aj tam straszne . *powiedziała znudzona już tym wszystkim*
Offline
//xd//
*Skrada się za nimi. Nie widać go. Ma złe (zUe? ) przeczucia.*
Online
- Esio, takie gadanie ... Widzisz, mnie i Hale wcale nie przestraszyłeś!
Offline
-Przeraża mnie to miejsce * odpowiedział Kam*
-może pójdziemy gdzieś indziej?*zapytał *
Offline
- Ale nas nie przeraża. Wybieramy się już tam szmat czasu. *prych na lwa*
//sorry, rozumiesz, nastolatka, bunt itd ^^ //
Offline
- Nie! *zaprotestowała.*
- Ja się nie boje niczego! *powiedziała dumnie*
Offline
- Dobrze,ale idę z Wami*odpowiedział*
-ktoś wkońcu musi Was pilnować*odparł ze zmartwieniem*
Offline
*westchnęła i spojrzała na Humphreya*
- Skoro wszyscy idą to może i Ty pójdziesz?
Offline
*Cały czas ma ich na oku*
Online
*patzry na ojca*
- Chodź. Obietnica została właśnie anulowana *uśmiecha się porozumiewawczo do Mrocznego Imperatora ^^ *
Offline
*widząc oddalającą się gromadę nie mogła się powstrzymać i pobiegła w ich stronę* - Ide z wami *powiedziała już będąc przy nich*
Offline
*przychodzi z cmentarzyska. Dalej zielona na pysku, kładzie się*
Offline
*doszedłwszy na LS, zmierza do małego strumyczka nieopodal. Obmywa ciało z krwi hien*
Offline
*widząc minę ojca, spuszcza łeb. *
Offline
*niepewnie wchodzi do jaskini*
- Tato... Czy ty... Bardzo jesteś na mnie zły? *nie ma odwagi spojrzeć Humpowi w oczy*
Offline
*kręci jej się w głowie. Nie rusza się*
//Hale fail x2//
Offline
*Pije kilka łyków. Obmywa się z krwi. Na wspomnienie "wyżerki Hump'a" Odbiega w krzaki i zwraca wodę którą właśnie wypił*
Online
*dalej się nie rusza*
//fail xD//
Offline
*Wychodzi z krzaków* Tamten widok będzie mnie prześladował do końca życia...
Online
*jęknęła*
- Mnie chyba też. Nigdy więcej cmentarzy...
Offline
- A ja jestem na takie widoki odporna, przywykłam. *chwali się, odprowadzając wzrokiem ojca*
Offline
*zastanawia sie, dlaczego ojciec ruszył sam, nie mówiąc nic nikomu. I dokąd mógł pójść? *
Offline
- Chodź Kam. Twój ojciec potrzebuję teraz chwile samotności *uśmiechnęła się przyjaznie do bratanicy i ruchem głowy pokazała jej aby poszła do Iba i Hali*
Offline
*Gdy Kam odeszła lwica poszła w ślady brata. W końcu do niego dotarła* Co się stało? *spytala zaniepokojona*
Offline
*przysiadła koło niego* Ważne, że nikomu nic się nie stało... Nie obwiniaj siebię
Offline
*Zachichotała dość głośno* Nie bój się, nie umrą przez to
Offline
*uśmiechnęła się do brata* Nawet nie. Przywykłam do takich rzeczy
Offline
*siedziała przy Hale i Ibilisie, wciąż myśląc o ojcu.
Obawiała się, że to ona spowodowała jego zły nastrój*
Offline
*położyła się. Wiedziała, że musi być twarda.*
Offline