Nie jesteś zalogowany na forum.
*Powoli mu przechodzi... Ale nadal jest mu słabo*
Offline
*obserwuje chorujące lwy*
- spokojnie, to jeszcze nie był szczyt jego możliwości ...
Offline
*słysząc słowa Kam wyleciała w krzaki*
Offline
*Słowa Kam miały efekt odmienny od zamierzonego, zrobił się zielony i też poleciał w krzaki. :simbable:*
Ostatnio edytowany przez Ibilis (2011-01-27 16:31)
Offline
- Naprawdę macie słabe żoładki *rzecze niewzruszona*
Offline
*wraca już mniej zielona*
- To dziedziczne. xD
Offline
- Wolę nie wiedzieć, co mnie przysżło odziedziczyć po moim ojcu *uśmiecha się*
Offline
*wdech, wydech, wdech, wydech*
- Fuj.
Offline
*Wraca. Zniesmaczony* Przynajmniej nie mam już czego zwracać...
Offline
- Widzisz, Ib, darmowe płukanie żołądka *wyszczerz*
Offline
- A ja nie jestem pewna czy nie mam...
Offline
- Hale, ja mogę spowodować, że szybko nabierzesz pewności *uśmicha się złowieszczo*
Offline
*wybiega znowu w krzaki*
- Może nie powinnam już stąd wychodzić?! *krzyczy*
Offline
Racja, chodźmy *jeszcze raz uśmiechnęła się do brata i powoli wyszła z jaskini*
Offline
Kam, błagam, weź nam już daruj opisy.
Offline
*wraca i przytakuje*
- No właśnie. Grunt to rodzinka... *dodaje krzywiąc się*
Offline
*podeszła do Iba, Hale i Kam uśmiechając się szeroko* Co robicie? Albo... nie odpowiadajcie (xd) *usiadła* Chyba się domyślam *popatrzyła na krzaki*
Offline
Cóż Kam mówi nam o "zdolnościach" Humpa, tych mocniejszych, bo świadkami byliśmy tych słabszych...
Offline
- ale ja opowiadam tylko tak z grubsza, cieszcie się, że daruję sobie szczegółowe opisy *patrzy na Iba z uśmiechem*
Offline
Nie ciesz się, już nie mam czego zwracać.... Tylko nie mów, że ktoś to teraz skonsumuje...
Offline
- Ja jednak się przed tym powstrzymam *patrzy z obrzydzeniem na krzak*
Offline
*podchodzi niepewnie do Humpa i przytula się do niego*
- Rozwesel się tato.
Offline
*uśmiecha się szeroko*
- wiesz, myślę,że te hieny mają nas na razie serdecznie dosyć.
Offline
*Z uśmiechem porozglądąła się dookoła. Już po chwili skradała się do cielaka antylopy gnu*
Offline
*obserwuje Sam. Zawsze lubiła patrzeć na polujące lwice. Wiedziała, że kiedyś będzie tak doskonałym myśliwym, jak lwice ze stada*
Offline
*Zaczaiła się w suchej trawie. Gdy tylko cielak trochę podszedł lwica wyskoczyła w jego stronę. Dopadła go. Już chciała zabić ofiarę, gdy naglę poczuła czyjś oddech na plecach. Odwróciła się gwałtownie puszczając małego. Był to olbrzymi byk. Warknęła i wstała na równe nogi. Dopiero teraz zorientowała się, że jest otoczona przez całe stado. Wysunęła pazury i lekko drapnęła samca, chcąc go przestraszyć. Nie poskutowało... Gnu schylił głowę ukazując wielkie, ostre rogi*
Offline
*Nie wiedziała, co ma robić. Jedno małe lwiątko niewiele może zdziałać. POstanowiła szukać pomocy*
- POmocy ! Lwica w opałach! Niech ktos nam pomoże! *darła się w niebogłosy, biegając po sawannie w popłochu*
Offline
*patrzyła na ojca z zapartym tchem. Wiedziała, że da soibie radę, nie z takich opresji wychodził cało. Jednak mimo wzystko się o niego obawiała*
Offline
*przerażona nie bacząc na beznadziejność sytuacji biegnie do ojca. Byk widząc, że Hump się nie podnosi, odszedł dumny i poprowadził stado na inną część sawanny. Kam podbiega do leżącego Humpa*
- Tato! Tati, wstań. Wracamjmy do domu, ten byk już odszedł. tato! *ma w oczach łzy*
Offline
*Słysząc krzyki nadbiega* Co się... *Zauważa rannego Hump'a* Nie ma co, ta ułańska fantazja Cię kiedyś zgubi. *Bierze go na plecy* Zabierzmy go stąd lepiej...
Offline