Nie jesteś zalogowany na forum.
*Weszła do jednej z czaszek, w pewnym momencie zapadła się pod nią ziemia, może zmurszałe drewno... i poczuła długi zjazd wykopanym w ziemi tunelem. Zacisnęła kły aby nie krzyczeć. Gdy tempo zwolniło otworzyła oczy i zobaczyła... setki, kilka tysięcy hien. Wpatrzonych. W nią. Uśmiechających się hienim uśmiechem.*
Oj...
Offline
*Szedł za Kiarą jako obstawa * Gdzie jesteś?
*Powoli wchodzi do czaszki i także spada. Ląduje tuż obok. Szybko liczy oczami otaczające ich hieny. Pomyślał: Nie mamy szans w konfrontacji...*
Offline
*odprowadza wzrokiem Iba. Gdy ten znika w czaszce, wzdryga się nieco*
- Ja bym tam nie weszła ...
Offline
*Hieny zobaczyły lwa z mocno zakurzoną (cóż upadek z dużej wysokości) grzywą i zaczęły się z niego śmiać. Ignoruje to (z trudem)*
Offline
*słysząc przeraźliwy chichot, podskakuje*
- Tato, tato, słyszałeś?
Offline
*Kiedy większość hien zajmowała się tym co robią najlepiej czyli przeraźliwym szczekającym rechotem, stwierdziła, że pora się wycofać...*
Ib... może zdołamy jakoś wyjść, skoro chyba nie są specjalnie inteligentne ?
*gdy cofali się w kierunku jednego z korytarzy olbrzymiej jaskini drogę zagrodziła im hiena.. mutant , nie spotkali jeszcze takiego okazu, który mógł patrzeć na lwa jak równy z równym...*
Offline
//Jak coś, to pisz za mnie//
Eee.... My przybyliśmy tu z misją pokojową...
Offline
*Siedziała koło Huma i zniepokojnem patrzyła na olbrzymią czaszkę, w której znikneły lwy. Nerwowo zagryzła język gdy usłyszała potworne chichoty*
Offline
*Hiena patrzy na nich inteligentnie //wtf? Mądra hiena? xD// i zaczyna się śmiać w przerażający, mrożący krew w żyłach sposób*
Ja: Przybyliśmy.... w... misji.... pokojowej... nie... chcemy.... walki... *Nie jestem w stanie normalnie mówić, tak podziałał na mnie ten śmiech*
Ostatnio edytowany przez Ibilis (2011-02-23 17:48)
Offline
*Prawie rozgryzła język do krwi. Nie mogąc opanować nerwów i potwornych myśli w kącu zapytała brata* Może powinnam tam iść? *Jednak nie czekała na odpowiedź* Choć nie, raczej nie... Poradzą sobię *Znowu pytająco popatrzyła na Humpa* Prawda?
Offline
*Skuliła się, ale zachowała jasność umysłu. Wyszła przed Ibilisa i patrząc na hienę zaczęła: *
Witaj, szukaliśmy was to znaczy klanu.
Więc możesz równie dobrze powiedzieć że szukaliście śmierci... we dwoje na cały klan ? *Powtórzył ów śmiech, a tworzące się w jaskini echo jego głosu było niczym lawina, przed którą nie ma ucieczki.*
Nie, wiedz,że nie przybyliśmy tu sami, ale sprowadziłam całe Stado, które w tej chwili czeka niedaleko.
Czemu więc przyszliście? Chcecie walki pomimo, że już od wieków utrudniacie nam życie?!
Nie. Pragnę zaproponować... kompromis. *W jaskini zapanowała cisza...*
Offline
Właśnie, ja jestem negocjatorem i przyjacielem królowej, która osobiście przybyła na negocjacje.
Offline
*patrzyła na Sam z przerażeniem*
- A co, jeżeli stanie się komuś krzywda?
Offline
*Zagryzła zęby* Nawet tak nie mów *Mruknęła zdenerwowana i znowu spojrzała w strone czaszki*
Offline
- Ja tylko mówię, co myślę. *patrzy na Sam smutnymi oczyma*
Offline
*Hiena spojrzała podejrzliwie...* To gdzie jest to twoje stado ?
O nie... przecież nie zdradza się swoich atutów... czekają na sygnał. Mam jednak nadzieję, że do tego nie dojdzie... Jesteś przywódcą? Czy możemy porozmawiać o tym na osobności ? Chyba że wam się już spodobała tradycja naszej wojny i nie chcecie pokoju...
Tak, jestem przywódcą i będę podejmował decyzje dobre dla naszego klanu! Wojna nią nie jest... chodźcie... *Odwrócił się i ruszył korytarzem którym przyszedł. Pokazał plecy nie na dowód zaufania, ale dlatego że zdawał sobie sprawę iż nasz atak byłby naszym samobójstwem.*
Offline
*została w bezpiecznym miejscu, przekonując się w myślach, że to nie zadanie dla bezbronnych lwiątek*
Offline
*Odprowadziła brata wzrokiem. Położyła się bo czuła, że traci stabilnośc na łapach. Wyciągnęła przednie łapy i oparła na nie głowe*
Offline
*Idzie obok królowej. Obserwuje oczami wszystkie strony z których mógłby paść ewentualny atak*
Offline
*skakała z łapy na łapę, nie mogła sobie znaleźć miejsca. Bała się. Bała się pójść za resztą, ale bała się też tutaj zostać. Powrót na LZ też nie wydawał jej się zachęcającą opcją. Zwinęła się w kłębek, dygocząc nieco*
Offline
/możecie przecież też sami pisać tylko że nie chcę rozróby !!! /
*Prowadzeni przez hienę doszli we troje do rozległej groty, w której nikła dziura wpuszczała trochę dziennego światła.*
Od dawna jestem przywódcą klanu. Przeżyłem tak długo gdyż nigdy nie poszedłem sam na polowanie, lub jak wy to nazywacie - rabunek. Jednak codziennie widzę jak bogata jest wasza ziemia i pragnę tego również dla nas, zwłaszcza że jest już nas tak dużo.. Zapraszam tutaj, zobaczycie jaki żywot nam przypadł.
*Podeszła do dziury w ścianie, po jednej stronie widać było stąd panoramę L.Z. aż po Lwią Skałę, a po drugiej szare nagie skały i kości Cmentarzyska.* Faktycznie przygnębiające. Ale wiesz jak sprawa stoi. Gdybyśmy otworzyli dla was granice wszystkie stada wkrótce by zginęły... bo nie znacie umiaru i jest za dużo paszcz do wyżywienia.
Tak było kiedyś!!! Tak, my też pamiętamy naszą niechlubną historię, w której sojusz z uzurpatorem nie wypadł nam na dobre. Teraz uczymy nasze młode ze należy zachować równowagę w Kręgu, tak jak wy to robicie. Nie zamierzamy wybić wszystkich kopytnych tylko zdobyć tyle ile nam potrzeba, ale nie dajecie man szansy na pokazanie poprawy!
*Uśmiechnęła się pobłażliwie.* No to właśnie chcemy to zrobić... ile was jest i ile byście potrzebowali osobników na tydzień? Podaj w przeliczeniu na bawoły...
Offline
Hump, akurat królowa jest już za tym, by im dać częściowe możliwości. Muszą jednak wyjaśnić parę drobiazgów.
Offline
Cóż, jeżeli liczba tego co podadzą jako zapotrzebowanie nie przekroczy zdolności populacji kopytnych do regeneracji i będą się tego trzymać, to nie mam nic przeciwko.
Offline
Ile liczą wasze stada? Abym wiedział czego nie należy przekroczyć.
Podczas okresu przepraw gnu mogą liczyć nawet do pół tysiąca, bawoły zwykle są nieco mniej liczebne - ok 350 sztuk rozrzuconych po całej Lwiej Ziemi.
Ile was tu dokładnie jest ?
Teraz przekroczyliśmy 250 osobników, ale w związku z tym, że ten sezon właściwie tylko głodujemy... wkrótce będzie mniej.
Chodzi mi o to, że nie musimy żyć na waszej ziemi, potrzebujemy tylko jedzenia. Czy zgodzicie się na ... dwa bawoły co dwa dni lub ... 3 gnu codziennie? Będziemy jeść po kolei, tak aby do końca tygodnia każdy zdobył swoja porcję. Skoro tyle przeżyliśmy na samych resztkach to minimalne racje nam wystarczą.
Hmm.. co o tym sądzicie, towarzysze ? Dla nas też musi coś zostać...
Offline
Hmm... w ten sposób da się przeżyć... tylko teraz hieny muszą uważać, by nie wywołać z tego powodu wyżu demograficznego, bo wiele więcej nie dostaną, inaczej populacje kopytnych nie będą w stanie utrzymać się na stałym poziomie...
Offline
*Znudzona powoli odpływała w śnie. Potrząsła głową by sie przebudzić. Mruknęła coś pod nosem i znowu przekładając z łapy na łape wpatrywała się w wielką czaszkę*
Offline
A więc dobrze! *Skinęła głową patrząc mu w oczy.* Macie prawo do odwiedzania naszych ziem i ustalonej liczby zdobyczy. Obiecuję, że moje stado nie będzie przeszkadzać wam, choć będziemy kontrolować stan liczebności stad.
Dziękuję. *Ukłonił się.* A ja ze swej strony przysięgam przestrzegać umowy tak długo jak będę przewodził. I mam nadzieję, że moi następcy nie zmienią tego. A teraz wyprowadzę was, ale pozwólcie że innym korytarzem.
*Wyszedł z komnaty jaskini kierując się do jednego z tuneli. Po chwili tunel kończył się i schodził w dolinę, a w niej siedział... cały klan. Przewodnik przemówił: *
Dziś mamy powód do radości! Będziemy żyć bo zostało zawarte przymierze z Lwią Ziemią! Pamiętajcie - w zamian za możliwość określonych polowań na ich terenie nie wolno od dziś atakować nikogo ze Stada Lwiej Ziemi... Jeśli chcemy przeżyć musimy żyć w pokoju... *Odwrócił się do "gości".* Teraz możecie już wracać. To było poręczenie, że pakt będzie przestrzegany. Tym tunelem wyjdziecie na granicy. Żegnajcie...
*Skinęła głową i odwróciła się. Do swoich: * Chodźcie, czas odetchnąć świeżym tlenem...
*Po 10 minutach marszu zostawili za sobą klan, dziwnego przywódcę i zapach śmierci i z radością powitali słońce.*
Offline
*razem z Korą przyszli tu m.in. by udowodnić że mogą robić to co chcą *
Rawr!
Offline
*A więc przychodzi tu z Nitem pod wpływem buntu jaki towarzyszy każdej młode osobie. ;D
Rozgląda się z zaciekawieniem. Kiedyś tu była, hieny nie odważą się na pewno zaatakować dorosłego osobnika* Trzymaj się mnie Nit, a nic Ci nie grozi.
Offline
*Zeszła do dolinki w której zauważyła przyjaciół.* Nie martwcie się. Teraz żadna z hien nie ma prawa nas tknąć ;] i mam NADZIEJĘ że żadna tego nie zrobi.
Offline