Nie jesteś zalogowany na forum.
No to zostało nam czekać... w sumie mi to jest wygodnie
Offline
*przekręciła oczami* A ja bym jednak wolała stąd wyjść! *rzuciła*
Offline
Ehh... to musimy czekać aż nas Leo uratuje... Jak chcesz, to możemy dla zabicia próbować się wydostać, ale wiele to nie da... *Zaczyna międlić w zębach linki*
Offline
*patrzyła się za sieć, próbując się nie bać*
Offline
Ne małtw se... Leo naz ułatuje... *Mówi dalej międląc (dla picu ) w zębach linki.*
Offline
*uśmiechnęła się lekko słysząc ten bełkot. Ciężarówka jakby zwolniła*
Offline
*Przestaje to już międlić. Linek nawet nie napoczął...* Dojechaliśmy?
Offline
Chyba tak. *rozejrzała się bacznie. Nagle sieć z nimi poturlała się w dół i trzasnęli prosto do klatki* Moje... łapy.. Aua..
Offline
Mój ogon... moje łapy... moja głowa...
Offline
*podniosła się ale nie do końca bo byli w niewysokiej klatce. Teraz pchani na jakimś wózku zostali ustawienia pośrodku obozowiska ludzi. Patrzyła wystraszona i spłoszona po dziwnych istotach*
Offline
*Przygląda się ludziom zaciekawiony co też zamierzają zrobić... Usłyszał rozmowę dwóch z nich*
-Wiesz John... jestem ciekaw ile nasz szef nam zapłaci za nie... jeden jest gruby //ja // ... a lwice mają grzywki... //xd pasują Wam jak coś //
Offline
*Usiadła w kącie klatki usilując nie krzyknąć z nerów. Jeden z ludzi podszedł do wózka zaglądając przez szpary*
Offline
//Jesteś jednak gruby? //
*przełknęła ślinę* Boję się. *wymsknęło jej się* Znaczy się.. no nie jesteśmy w miłej sytuacji.
Offline
*Widząc jak człowiek zagląda przez szpary koło Sam niewiele myśląc gwałtownie wysunął tamtędy pazur... niestety nie sięgnął owego człowieka*
Offline
*spojrzała z wrogością na człeka choć on nie mógł tego raczej zauważyć*
Offline
*Słychać było dalszą część rozmowy* Ale jeśli nawet nie nadadzą się do ZOO... to zawsze możemy sprezentować szefowi skóry... albo je wypchać...
*Ib słysząc to wyszczerzył kły :wsciekly: *
Offline
//Trudno sobie groźnego Ciebie wyobrazić z takim avem xDD//
*Zmarszczyła brwi. Rozejrzała sie po obozowisku. Było tu przynajmniej 15 ludzi, w namiotach na pewno była broń, tu i ówdzie były wystawione kociołki z jakimś jedzeniem. Gdzieś w kątach obozu dojrzała inne klatki z dzikimi kotami*
Offline
//Im prędzej nowego skombinuję, tym lepiej //
*Dalej podsłuchuje rozmowy ludzi starając się ustalić co planują*
Człowiek: John... a może sprzedajmy je doktorowi Ahmedowi... akurat będzie mógł się pobawić w te swoje eksperymenty z krzyżowaniem różnych kotowatych...
Ja: Ja tam wolę sam decydować z kim się krzyżuję... zwłaszcza że wolę swój gatunek niż jakieś leopardzice czy inne tygrysice...
Offline
*Ciary ją przeszły. Krzyżowanie? Poczuła ogarniającą ją na nowo panikę i rozpaczliwe pragnienie ucieczki*
Offline
//Normalnie już nie wiem czym nas straszyć... //
*Facet do którego się zwracano John* A może po prostu opchnijmy żywe na eHayju? //nazwa zmieniona //
Ja: Jak stąd wyleźć... i gdzie u diabła jest Leo?
Offline
*nagle zaczeły wybuchać namioty, w którym znajdowali się niektórzy ludzie* ROOAARR!!! *nagle wyszła całą armia panter, gepardówi nieznanych lwów, które rzuciły się na ludzi* ROOAAAARRR!!! *podbiegł do siatki w którym znajdowali się lwy* Przepraszam, że to tak długo ale zajeło to trochę z zorganizowaniem i uzbieraniem tylu oddziałów! *jednym małym uderzeniem pazur porwał klatkę* Następnym razem zaostrzyć pazurki, prosze!
Offline
Leo! Wróciłeś! *radośnie wyskoczyła uśmiechając się szeroko* Skąd. skąd masz te oddziały?
Offline
Eeee... znajomi! *odwraca się i mówi* Czas wrócić do domu...
Offline
*Patrzy na swoje pazury, patrzy na klatkę, patrzy na pazury Lea... Przygląda się uważnie resztkom klatki* ufff... a już się bałem... wzmocnienia były tylko od zewnątrz... //xd//
Offline
*krzyczy* No dobra teraz trzeba to wszystko sprzątnąć! Część bierze coś i zanosi do bazy, reszta niech zrówna wszystko z ziemią i zasadzi trawę tak aby nie było śladów!
Offline
Pedant z Ciebie niezły nie prościej to olać? Ale w sumie porządek nie jest zły...
Offline
Koło Lwiej Skały róbcie sobie bałagan ale nie w dżungli!
Offline
Leo! *Wyskoczyła z klatki jako ostatnia* Niezłe wejście...
Offline
Dobra, dobra... *Zaczyna sprzątać* Ej... puste łuski do strzelby... to co z nimi mam zrobić?
Offline
Mission Complete!
Co teraz? A no tak Lasagne!
Wy nie sprzątacie... idziecie ze mną! *powiedział stanowczym głosem*
Ostatnio edytowany przez Leonardo (2011-09-30 19:24)
Offline